|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Tematy różnorodne » Wirtualne "perełki"
Apologetyczne ABC... [1] Autor tekstu: Michał Przech
Wstęp
Kolejną pozycją na liście wirtualnych perełek Racjonalisty jest witryna zwana 'ABC',
czyli "Internetowa wersja książki Dariusza Zalewskiego pt. ABC… antylkerykalizmu tramwajowego". (Strona już nie istnieje — przyp.red.6.5.2004)
Celem istnienia strony jest propagowanie apologetyki katolicyzmu. Jak zapewnia autor,
zawartość strony ma być pomocna owieczkom w odpieraniu zarzutów przez osoby zdezorientowane pytaniami np. zbuntowanych katolików.
Wersja książkowa ma ponoć 160 stron — dziwi mnie jednak, że całą witrynę przeczytałem
tylko jednego wieczora (około 3 godzin, pisząc jednocześnie ten tekst). Mniejsza z tym, ważne,
że wersja drukowana posiada imprimatur Wikariusza Generalnego ks. Mariana Mikołajczyka- można więc mniemać,
że stanowisko przedstawione na stronie jest przynajmniej zgodne z nauczaniem Kościoła.
Jak zwykle moje uwagi zawodowe na początek. Strona stworzona została zapewne przez
osobę mającą niejakie pojecie o HTML. Dowiedziałem się m.in. że: "Komputer przecież myśli — więc jest?!". Tym razem udało mi się
utrzymać na krześle, ale już od analizy tej 'myśli o myśleniu' się powstrzymam.
Oczywiście jak najbardziej zachęcam do odwiedzin tej strony, jeżeli ktoś
czuje się na siłach spojrzeć na taką ilość 'wiedzy poświęconej'.
Stronę czyta się niewygodnie ze względu na podświetlanie
czytelnego tekstu na żółto- bezcelowe. W tekście będę używał określenia autor dla twórcy strony,
nie wymieniając jego nazwiska. Optymistycznym akcentem wydał mi się także komentarz pewnego psychoterapeuty
do niektórych 'mądrości' na tej witrynie.
W pewnych miejscach pojawiają się dłuższe teksty napisane przez księży, co do których wartości
merytorycznej nie będę się tutaj odnosił. Powiem tylko, że są stosunkowo długie w porównaniu z tekstami autora, jednak utrzymane w podobnym stylu (jeżeli można to tak nazwać).
Perełki
Przyjrzyjmy się teraz co poniektórym ciekawszym perełkom [ 1 ].
"Wbrew temu co twierdzą ateiści, myśliciele na przestrzeni wieków sformułowali silne
argumenty za istnieniem Boga. Tutaj nie miejsce na ich cytowanie, by je poznać warto
sięgnąć do lektury specjalistycznej." To mnie zwaliło z nóg. Doprawdy nie sądziłem,
że można być takim ignorantem. To my tu od 3 lat szukamy choćby JEDNEGO takiego argumentu
(tu jeszcze mowa o silnym!) a oto czytam, że tu 'nie czas i miejsce na jego cytowanie'.
No co za pech..może nadmierna ilość wody święconej na stronie zmyła co cenniejsze argumenty.
Ale ja widzę prostsze wyjaśnienie: takich argumentów autor nie zna, ale pozoruje niedouczonym
owieczkom (wkrótce się dowiemy, czemu niedouczonym) że jednak istnieją, tylko trzeba sięgnąć
do bardzo mądrych ksiąg, aby je odnaleźć. Spisu owych 'specjalistycznych' ksiąg już jednak nie podaje.
Autor wyjaśnia -zapewne już oświeconemu- czytelnikowi wiele trudnych pojęć.
Dajmy na to: agnostycyzm. I czego to ja się znów ciekawego o agnostycyzmie
dowiedziałem ? Otóż jest to: "pogląd filozoficzny uznający za dogmat wątpienie we wszystko".
Czytając jednak dalej, po wybaczeniu autorowi niewiedzy w tak trudnym temacie, trafiam na takie
cacko: [agnostyk] "Pojmuje całą realną rzeczywistość jako wyobrażenie, bądź złudę umysłu [..]".
Kolejna ciekawostka wędruje do notatnika. Domyślamy się, że autor jest przekonany o absolutnej
realności (a nie złudzie) swoich przekonań religijnych.
"Agnostyk, liberał, faszysta, komunista, będzie powoływał się na okoliczności, które rzekomo np. wymagały
zabicia małego dziecka (aborcja). „Fundamentalista katolicki" zaś wiedząc, że zabicie człowieka jest zakazane
przez Chrystusa, będzie powstrzymywany groźbą, jeśli nie wyrzutów sumienia, to kary boskiej". O ile rozumiem: jedni usprawiedliwiają się okolicznościami, innych powstrzymuje strach przed karą swego 'dobrego Boga'.
Czyżby moralność pod groźbami ? Rzekomego związku między agnostykiem, liberałem i np. faszystą już nie wyczytałem z tej 'analizy'.
Podczas lektury da się odnotować liczne aluzje do polityki partii lewicowych, socjaldemokratycznych, a nawet (litości) liberalno-lewicowych. Akcent polityczny ma tu swoje uzasadnienie: pewne światopoglądy
dobrze czują się, mając zdefiniowanego wroga politycznego, któremu mogą przypisywać całe zło realne i urojone.
Np. kto popiera aborcję: oczywiście lewica i demoliberałowie.
Domyślam się, że autor stworzył w swoim umyśle pewien model światopodlądowy, dokładnie przeciwny do jego
własnego i poprzez konfrontację stara się osłabić argumenty drugiej strony, przedstawiając swój, już właściwy, pogląd na podane tematy.
Autor zdaje się trafiać w moje poczucie humoru (zapewne przypadkowo), pisząc takie oto perełki:
"Zasięg i rozmach tej propagandy [o braku spisków] musi wzbudzać uzasadnione podejrzenia. Jeśli potencjalny spiskowiec (mason),
zapiera się rękami i nogami, negując zasadności wszelkich teorii spiskowych, wówczas można całkiem logicznie
przypuszczać, że „coś jest na rzeczy". Tym bardziej, że Biblia mówi wyraźnie o szatanie, który wciąż knuje
na zgubę Kościoła Chrystusowego, a to już podważa — przynajmniej w małej części — owe „nie ma spisków"".
Wnioskujemy: mason to objaw szatana, istnieje na świecie spisek szatańsko-masoński mający na celu zgubę Kościoła.
Zapewne autor do tego samego worka wrzuciłby także Racjonalistę.
Czyżby echa nauk o. Rydzyka ? A jakże: w nagłówku mamy link do R.M.; autor ponoć wykłada w tzw. Instytucie Edukacji Narodowej
działającym przy R.M. (znajdującym sie w moim Lublinie). Nie dowiemy się już co wykłada i komu, ale z pewnością nie logikę, ponieważ w programie tego Instytutu (nie jest to uczelnia, prowadzi jedynie kursy dwusemestralne w systmie zaocznym) są tylko takie
przedmioty, jak: Wprowadzenie do filozofii, Elementy historii Polski, Filozofia polityki i prawa, Retoryka, Etyka klasyczna,
Podstawowy wykład wiary, Filozofia człowieka i kultury, Elementy teorii wychowania, Narodowe wzorce wychowania
oraz Współczesne nurty w edukacji. Kurs kończy się honorowym dyplomem (niehonorowanym przez uczelnie, pewnie ze względu
na poziom zideologizowania). Jak się dowiadujemy,
"Na pewno nie byłoby tego wyniku, gdyby nie dziesięć lat ciągłej formacji i ukazywania rzeczywistości przez Radio Maryja i instytucje, które z jego inspiracji powstały" [ 2 ].
Akcenty polityczno-ideologiczne na stronie są niewątpliwie wskazówką dla czytelników, którzy nierzadko
wywodzą się ze środowisk radiomaryjnych- teraz już wiadomo, na kogo prawdziwi katolicy nie mogą głosować.
Najbardziej zdziwiła mnie wybiórczość doboru zarzutów strony przeciwnej oraz asymetria odpowiedzi: w ważnych kwestiach
odpowiedzi są krótkie (np. agnostycyzm, prawda, niebo, piekło), w kwestiach nieistotnych: długie i oparte na bibliografii
(np. wychowanie, bluźnierstwo). Czyżby inne argumenty były niewygodne ? Autor tłumaczy się potrzebą zwięzłości poradnika
(160 stron?), jednak czemu w Internecie nie rozwija skrzydeł ? Cóż, jak tu pokazujemy, Rajconalista.pl nie unika
argumentów tych, którzy widzą w nas głównie wrogów, bo nie ludzi.
Spójrzmy teraz na kwestię poniekąd subtelniejszą: błędy logiczne autora.
Oto jak udowadnia autentyczność pism kanonicznych: "Czy podrabia się fałszywe monety, gdy nie ma prawdziwych?
Takie postawienie kwestii wręcz dowodzi istnienia autentycznej Ewangelii. Pojawienie się plagiatu zakłada
automatycznie istnienie pierwowzoru!". Ciekawa metoda dowodzenia prawdziwości. Idźmy tym tropem: np.
fałszerstwo książek Denikena będzie dla autora niekwestionowanym dowodem na istnienie ich pierwowzoru.
Ale ale: nie dowodzi jeszcze ich prawdziwości. Aby ta metoda dawała jakiekolwiek resultaty, musimy mieć
możliwość odróżnienia autentycznych informacji od sfałszowanych. Jednak, tak w przypadku Denikena jak i Ewangelii,
ich fałszerstwa również zawierają informacje 'rażąco mijające się z prawdą' (cytuję marszałka).
Jak mamy więc odróżnić nieprawdę od sfałszowanej nieprawdy ? Tego, jak też informacji o samej Biblii, autor już nie podaje.
Kolejny temat dotyczy obrony wolnej woli (jakby ktoś się nie domyślił: to podobno jest argument demoliberałów
przeciwko religi): "Atomy krążą w sposób nieuporządkowany i procesy zachodzące w wyniku krążenia tych drobnych ustrojów
prowadzą do tego, co nazywamy myśleniem. Nie ma tu miejsca dla duszy. Jeśli procesy myślowe materialisty i liberała są zdeterminowane przez przypadkowe ruchy atomów, możemy całkiem prawdopodobnie założyć
przypadkowość, a co za tym idzie fałszywość wysuwanych przez niego wniosków, np. co do nieistnienia materialnej duszy"
(autor opiera się tu na paru pozycjach, choć nie wiem po co). O ile rozumiem: autor, posługując się takim samym narzędziem
(tzn. przypadkowym, egro błędnym; chyba, że jego umysł, jako katolika, jest zbudowany inaczej niż materialistów) dochodzi
jednak do prawdziwego wniosku, że teza o nieistnieniu duszy jest nieprawdziwa ? A może miało być odwrotnie ?
Może autorzy, posługując się nieprzypadkowym, ergo poprawnym rozumowaniem, dochodzą do wniosku, że dusza jest zbędną hipotezą ?
Teraz uwaga dla ludzi nie mających krzeseł z oparciami: będzie 'jazda bez trzymanki'.
"Niezrozumiały jest ten ironiczny ton w odniesieniu do średniowiecznych badaczy, podnoszących kwestię ilości
diabłów na czubku szpilki. Dążenie do naukowej precyzji może tylko świadczyć o dociekliwości ówczesnych
naukowców, co przecież nie jest wadą, ale zaletą". Doprawdy, niezrozumiały jest Ci on. Bo 'dziwny jest ten świat',
gdzie z 'naukową precyzją' można policzyć ilość diabłów na szpilce. Wstydźcie się, badacze średniowiecza!
Jeżeli kogoś interesuje kwestia relacji katolicko-semickich, proszę uważnie spojrzeć na to:
"Z niewierzącymi odrzucającymi wiarę w Boga i w Szatana trudno jest dyskutować. Jeśli zaś przy tym są piewcami
tolerancji i brzydzą się antysemityzmem, możemy ich jednak zapytać, czy odrzucenie wiary w diabła nie jest
przypadkiem objawem zakamuflowanego antysemityzmu? Żydzi wszak wierzą w Szatana".
Jest to o tyle 'perełka', że autor w innym miejscu za wszelką cenę chce czytelnika przekonać, że katolicyzm
nie był aż taki zły dla Żydów, np. [antysemityzm] "Dał się już zaobserwować u starożytnych Egipcjan i Rzymian",
lub też "Z kolei Pius II zakazał przymusowego chrzczenia Żydów". A to ci humanista, z tego Piusa. Czemu to uczynił:
"Praktyka ta bowiem sprzeciwiała się nauczaniu o wolnej woli". Proponuję wrócić do tego cytatu przy kolejnym temacie.
Oto kluczowy argument za chrzczeniem w wieku niemowlęcym (znów warto złapać się krzesła):
"Osiemnastoletnia panienka, gro wolnego czasu spędzającego na przymierzaniu nowych sukienek, czy osiemnastoletni
chłopak, od rana do wieczora oglądający filmy kryminalne, mieliby posiadać tyle wiedzy i doświadczenia, by
rozsądzić tak kluczową kwestię?" [która z religii jest prawdziwa]. Autor, zapewne nieświadomie, sam wykopał
sobie dołek (tu pomijam, że osiemnastolatki sukienek zwykle nie noszą, a chłopcy oglądają 'inne rzeczy').
Argumentem za chrztem katolickim i prawdziwością jedynej słusznej religii ma być zatem religijna nieświadomość
młodych ludzi. Tak więc cel jak i metoda stają się jasne: 'ochrzcić póki jeszcze gówniarz nie ma własnego zdania,
potem religią interesować się zwykle nie będzie, więc mamy kolejną owieczkę do statystyk'. I czyż można się dziwić,
że 95% rodaków kwalifikuje się jako katolicy ? Tym bardziej, iż autor dalej sugeruje, że gdyby dać ludziom
(tzn. tym głupim młodzieńcom) prawo wyboru, to większość z nich zostałoby ateistami. Zostawię Czytelnika z tą interesującą tezą,
dołączając wiele mówiący cytat: "Kościół wskazując lektury szkodliwe [na indeksie] dbał po prostu o swoich wyznawców. Następcy
Chrystusa na ziemi zdawali sobie sprawę, że osoby czytające heretyckie książki mogą pod ich wpływem odejść od Boga".
1 2 3 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Wszystkie cytaty zamieszczone w formie oryginalnej [ 2 ] Cytuję ze strony Instytutu « Wirtualne "perełki" (Publikacja: 22-02-2003 Ostatnia zmiana: 06-05-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2294 |
|