|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Teksty źródłowe » Nietzsche
Nasze cnoty [4] Autor tekstu: Fryderyk Nietzsche
Jest to objawem skażenia instynktów — pomijając już
nawet, że jest oznaką złego smaku — gdy kobieta powołuje się właśnie na
madame Roland lub madame de Stael lub monsieur George Sand, jak gdyby były one
dowodem na korzyść kobiety samej w sobie. Śród mężczyzn są wymienione
trzema komicznemi kobietami — niczem więcej! — i właśnie najlepszym
niedobrowolnym argumentem, przeciw emancypacyi i samo-świetności niewieściej. Głupota w kuchni; kobieta jako kucharka; straszliwa bezmyślność w odżywianiu rodziny i pana domu! Kobieta nie ma pojęcia, co potrawa znaczy: a chce być kucharką! Gdyby kobieta była myślącem stworzeniem, to kucharząc
od lat tysiąca, musiałaby niezawodnie dokonać odkrycia najważniejszych
zjawisk fizyologicznych tudzież sztukę leczniczą ująć w swe ręce! Złe
kucharki — zupełny brak rozumu w kucharstwie najdłużej powstrzymywał rozwój
człowieka, najdotkliwiej mu szkodził: dziś nawet jeszcze nie wiele jest
lepiej. Mowa do panien z towarzystwa.
Bywają zwroty i rzuty ducha, bywają sentencye,
garsteczki słów, w których krystalizuje się nagle cała jakaś kultura,
jakieś całe społeczeństwo. Do nich należą owe słowa pani de Lambert,
wyrzeczone przy sposobności do syna: mon ami, ne vous permettez jamais que
de folies, qui vous feront grand plaisir: — nawiasem, najbardziej macierzyńskie i najrozsądniejsze słowa, jakie kiedykolwiek powiedziano do syna.
To, co Dante i Goethe mniemali o kobietach — pierwszy, sławiąc ella
guardova suso, ed io in lei, drugi zaś, przekładając to na das
Ewig-Wibliche zieht uns hinan -: nie wątpię, iż żadna szlachetniejsza
kobieta nie zgodzi się na to zdanie, gdyż właśnie to samo mniema o Wiekuiście-Męskiem...
Siedm sentencyjek kobiecych:
Jak to pierzcha nuda snadnie, gdy mężczyzna do stóp
padnie!
Dużo wiedzy, latek sporo chwiejnej cnocie jest podporą.
Dość w czerń się ubrać, umilknąć smętnie, aby wyglądać — inteligentnie.
Komuż w szczęściu wdzięk przystoi? Bogu! — i krawczyni mojej.
Młoda: ni to w kwieciu chata. Stara: potwór z niej
wylata.
Zgrabna nóżka, piękny strój, mąż z tytułem: gdybyż
mój!
Krótka mowa, długi wątek — to gołoledź dla oślątek!
Mężczyźni postępowali dotychczas z kobietami, jak z ptakami, co zabłąkane zleciały do nich z jakiejś wyżyny, jak z czemś
subtelniejszem, urażliwszem, dzikszem, dziwniejszem, słodszem, bardziej
uduchowionem, — lecz zarazem jak z czemś, co zamykać trzeba, aby nie pierzchło.
Nie zdawać sobie jasno sprawy z zasadniczego problematu mężczyzna i kobieta,
odmawiać mu najotchłanniejszego antagonizmu oraz konieczności wiekuiście
wrogiego napięcia, a może snuć nawet marzenia o jednakich dla obu płci
prawach, jednakiem wychowaniu, jednakich uroszczeniach i zobowiązaniach: oto
typowe znamię płytkości umysłowej, zaś myśliciel, który w niebezpiecznej
tej sprawie okaże się płytkim — w swym instynkcie płytkim! — winien
uchodzić odtąd za podejrzanego, ba nawet za przenikniętego i odgadnionego:
prawdopodobnie nie dorósł także do wszystkich innych zasadniczych zagadnień
życia, przyszłego również życia, i w żadną głębię zstąpić nie zdolen.
Mężczyzna natomiast głębokich żądz i ducha a także głębokiej łaskawości,
która nie wzdraga się przed surowością i twardością i łacno za nie brana
bywa, może pojmować kobietę tylko po wschodniemu: — musi uważać kobietę
za swą własność, za dające się zamknąć na klucz mienie, za coś, co do służebności
jest przeznaczone i w jej karbach doskonałość swą osiąga, — musi polegać w tym względzie na nieprzebranej mądrości azyatyckiej, na górującym
instynkcie azyatyckim, jak to czynili niegdyś Grecy, ci najcelniejsi
spadkobiercy i uczniowie Azyi, — którzy, jak wiadomo, od Homera po czasy
Peryklesa, w miarę wzmagania się kultury i wzrostu siły, stawali się też
krok za krokiem surowszy mi dla kobiety, słowem, bardziej oryentalnymi. Jak
koniecznem, jak logicznem, jak ze stanowiska ludzkiego pożądanem było to
nawet: niechaj czytelnik w duszy rozważy!
Płeć słaba w żadnej innej epoce nie była w takiej czci u mężczyzn jak właśnie w naszej — znamię to demokratycznych skłonności i smaku, zarówno jak
nieposzanowanie dla wieku -: cóż dziwnego, że cześć ta pociąga zaraz
nadużycia za sobą? Zachciewa się więcej, nawyka się do żądań, owa dań
czci wydaje się w końcu niemal czemś uwłaczającem, wolałoby się współzawodnictwo o prawa lub nawet po prostu walkę: słowem, kobieta wyzuwa się ze wstydu.
Dodajmyż zarazem, iż wyzuwa się ze smaku. Przestaje lękać się mężczyzny:
zaś kobieta, która lękać się przestaje zatraca swe najbardziej kobiece
instynkty. Że kobieta wtedy podnosi głowę, gdy to, czem mężczyzna wzbudza
trwogę, powiedzmy wyraźniej, gdy mąż w mężczyźnie nie jest już
przedmiotem starań i chowu, rzecz to nader prosta i łacno zrozumiała;
natomiast trudniej pojąć przychodzi, iż kobieta z tego właśnie powodu -
wyrodnieje. Dzieje się to dzisiaj: nie łudźmy się co do tego! Gdzie jeno
duch przemysłowy wziął górę nad duchem rycerskim i arystokratycznym, tam dąży
dziś kobieta do ekonomicznej i prawnej samodzielności kupczyka: kobieta w roli
kupczyka stoi dziś u progu kształtującego się nowoczesnego społeczeństwa — W miarę tego przywłaszczania sobie nowych praw, dążenia do władzy,
wypisywania postępu kobiecego na chorągwiach i chorągiewkach, dokonywa się
ze straszliwą wyrazistością coś wręcz przeciwnego: kobieta cofa się w swym
rozwoju. Od czasów rewolucyi francuskiej wpływ kobiety zmniejszał się w Europie w miarę wzrostu jej praw i uroszczeń; emancypacya kobieca, o ile
domagają się jej i krzewią same kobiety (nie tylko męskie półgłówki),
przedstawia się tedy jako znamienny objaw wzmagającego się osłabienia i przytępienia najistotniejszych kobiecych instynktów. Głupota jest w tym
ruchu, samcza niemal głupota, której każda doborowa kobieta — będąca
zawsze rozumną kobietą — do głębi wstydzić się winna. Postradać
poczucie drogi, wiodącej najpewniej do zwycięstwa; zaniedbać doskonalenia się w właściwem sobie rzemiośle zapaśniczem; wobec mężczyzny zwolnić sobie
wodzów, poniżyć się nawet aż do książki, kiedy pierwej trzymało się
siebie w karbach, przestrzegało się subtelnej chytrej pokory; z cnotliwem
zacietrzewieniem podkopywać wiarę mężczyzny w utajony w kobiecie wręcz
odmienny ideał, w coś wiekuiście i nieodparcie kobiecego; wmawiać w mężczyznę
dosadnie i gadatliwie, iż kobieta bynajmniej nie potrzebuje opieki, ochrony,
obrony na podobieństwo jakiegoś delikatniejszego, cudnie dzikiego, a nieraz miłego
zwierzęcia domowego; gromadzić zawzięcie a nieudolnie dowody niewolniczości i poddańczości, co znamionowały i znamionują jeszcze stanowisko kobiety w dotychczasowym ustroju społecznym (jak gdyby niewolnictwo było
przeciwargumentem, nie zaś warunkiem wszelkiej wyższej kultury, każdego wywyższenia
kultury): — i czem-że jest to wszystko, jak nie nadwątleniem instynktów
kobiecych, wyzuwaniem się z kobiecości? Nie brak, co prawda, idyotycznych
przyjaciół i zauszników kobiecych śród uczonych osłów płci męskiej,
namawiających kobietę, by się wyzuwała w ten sposób z kobiecości i małpowała
wszystkie te głupstwa, na które męskość europejska, na które chorzeje dziś w Europie mężczyzna, — chcieliby oni zepchnąć kobietę aż na poziom ogólnego
wykształcenia, ba nawet aż do czytania dzienników i zajmowania — się polityką.
Tu i ówdzie chcianoby nawet, by kobieta została wolnomyślną i literatką:
jak gdyby kobieta niepobożna nie była dla głębokiego i bezbożnego mężczyzny
czemś wręcz odrażającem lub śmiesznem — wszędzie niemal rozstraja się
jej nerwy muzyką najchorobliwszego i najzgubniejszego rodzaju (naszą najnowszą
muzyką niemiecką), z dnia na dzień czyni się ją coraz histeryczniejszą, do
pierwszego i ostatniego jej powołania, mianowicie do rodzenia krzepkich dzieci,
coraz niezdolniejszą. Na ogół chcianoby ją jeszcze więcej ukultywować i,
jak to się powiada, płeć słabą za pomocą kultury wzmocnić: jak gdyby
historya nie dowodziła nad wyraz niezbicie, iż kultywowanie człowieka oraz osłabianie
jego — mianowicie osłabianie, rozpraszanie, nadwątlanie siły woli -
chodziło zawsze ze sobą w parze, i że najpotężniejsze i najwpływowsze
kobiety świata (ostatnio jeszcze matka Napoleona) swą moc, swą nad mężczyznami
przewagę zawdzięczały właśnie swej sile woli — nie bakałarzom! — Tem,
czem kobieta wzbudza dla siebie cześć a nieraz trwogę, jest jej natura,
naturalniejsza od natury męskiej, jej iście drapieżna przebiegła gibkość,
jej szpon tygrysi pod rękawiczką, naiwność jej egoizmu, jej zawziętość i wnętrzna dzikość, nieuchwytność, bezbrzeżność, błędność jej cnót i żądz… Prócz lęku, piękne to i niebezpieczne kocię kobieta budzi dla
siebie współczucie, gdyż zda się bardziej cierpiącem, łacniej uraźliwem,
więcej miłości potrzebującem i na boleśniejsze rozczarowania skazanem od każdego
innego zwierzęcia. Z temi uczuciami stawał dotychczas mężczyzna wobec
kobiety, zawsze jedną nogą już w tragedyi, co, czarując, rozdziera — Jakto? I miałożby to teraz się skończyć? Nie zatracaż kobieta swego czaru? Nie
stajeż się kobieta zwolna coraz nudniejszą? Oh,
Europo, Europo! Znamy
to rogate zwierzę, które po wszystkie czasy było ci najmilsze, od którego
zawsze zagrażało ci niebezpieczeństwo! Prastara baśń o tobie może
przedzierzgnąć się kiedyś w historyę, — raz jeszcze może cię uwieść i porwać potworna głupota! A żaden w niej nie tai się bóg, nie jeno idea,
nowoczesna idea!
1 2 3 4
« Nietzsche (Publikacja: 01-09-2002 Ostatnia zmiana: 05-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2346 |
|