|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Teksty źródłowe » Nietzsche
Religijność [3] Autor tekstu: Fryderyk Nietzsche
Kto głęboko w świat patrzył, ten
snadź odgadnie, jaka w tem mądrość się kryje, iż ludzie są powierzchowni.
To instynkt samozachowawczy uczy ich pobieżności, lekkości, fałszywości. Śród
filozofów tudzież śród artystów zdarza się tu i ówdzie nadmierne i namiętne
czystych form uwielbienie: niechaj nikt nie wątpi, iż komu potrzeba tak bardzo
kultu powierzchni, ten sięgnął już kiedyś boleśnie pod nią. Co do tych
poparzonych dzieci, urodzonych artystów, u których używanie życia li na tem
jeszcze polega, by obraz jego fałszować (ni to z zawziętej na życiu zemsty),
istnieje snadź nawet hierarchia dostojeństwa: ze stopnia, w jakim obmierzło
im życie, możnaby wnioskować, o ile sfałszowanym, rozcieńczonym, uzaświatowionym,
przebóstwionym pragnęliby widzieć obraz jego, — zaś homines religiosi
możnaby zaliczyć do artystów, jako ich stopień najwyższy. To głęboka
podejrzliwa trwoga przed nieuleczalnym pessymizmem zmuszała całe tysiąclecia
wpijać się zębami w religijną interpretacyę bytu trwoga owego instynktu, który
przeczuwa, iż możnaby prawdę posiąść przedwcześnie, zanim człowiek
stanie się dość krzepkim, dość twardym, dość artystą… Pobożność, życie
po bożemu w ten rozpatrywane sposób przedstawia się jako najsubtelniejszy i ostatni płód trwogi przed prawdą, jako zachwyt i upojenie artystyczne z obawy
przed najkonsekwentniejszem ze wszystkich fałszerstw, jako wola odwrócenia
prawdy, nieprawdy za każdą cenę. Nie było snadź dotychczas silniejszego środka,
by upiększyć człowieka, niźli właśnie pobożność: dzięki jej staje się
człowiek tak bardzo sztuką, powierzchnią, grą barw, dobrocią, iż widok
jego przestaje już boleć.
Kochać ludzi gwoli Bogu — było to
dotychczas najdostojniejszem i najodleglejszem uczuciem, jakie śród ludzi osiągnięto.
Iż miłość człowieka bez jakowegoś uświęcającego zamiaru dalszego głupstwem
jest i zwierzęcością, iż popęd do tego miłowania ludzi dopiero od jakiegoś
górniejszego popędu miarę swą, swą subtelność, swe ziarnko soli i pyłek
ambry otrzymywać winien: — bez względu na to, co zacz mógł być ów człowiek,
który tego najpierw doznał i doświadczył, i jak bardzo plątał się snadź
także język jego siląc się, by wysłowić pieściwość taką — świętym i czcigodnym niechaj mim będzie po wszystkie czasy jako człowiek, który
dotychczas najgórniej wzlatał i najpiękniej się zabłąkał!
Filozof, jak my go rozumiemy, my wolne duchy -, jako człowiek
najrozleglejszej odpowiedzialności, któremu leży na sumieniu całość
rozwoju człowieczego: filozof ten posłuży się religiami gwoli swemu dziełu
hodowczemu i wychowawczemu, podobnie jak się posłuży każdorazowymi warunkami
politycznymi i ekonomicznymi. Dobierający, hodujący, co oczywiście znaczy, w równej mierze niszczący jak twórczy i kształtujący wpływ, który przy
pomocy religij wywierać się daje, jest zależnie od rodzaju ludzi, w ich zaklęcie i opiekę oddawanych, wieloraki i rozmaity. Dla silnych, niepodległych, do
rozkazywania przygotowanych i przeznaczonych, w których ucieleśnia się zmysł i umiejętność rasy władczej jest religia jednym środkiem więcej, by
pokonywać przeszkody, by móc panować: jako węzeł, co zespala władcę z poddanym i sumienie tego ostatniego, jego skrytości i tajniki posłuchu uniknąć
rade przed pierwszym wydaje i odpowiedzialnemi czyni; kiedy zaś niektóre
jednostki tego dostojnego pochodzenia dla swej górnej duchowości skłaniają
się do zaciszniejszego i oddanego rozmyślaniom żywota, zachowując dla siebie
jeno najsubtelniejszą odmianę władzy (nad wybranymi uczniami lub bracią
zakonną), to religia może posłużyć nawet jako środek, dzięki któremu
uzyskuje się spokój, prożen zgiełku i trudów pospolitszego rządzenia, i ochrania się swą czystość przed koniecznym brudem wszelkiego politykowania.
Tak pojmowali to na przykład bramini: przy pomocy organizacyi religijnej
posiedli władzę mianowania ludowi królów, sami zaś stali zdała i na
uboczu, poczuwając się do szczytniejszych i ponadkrólewskich zadań. Okrom
tego, także pewnej części podwładnych daje religia pochop i sposobność
przygotować się do przyszłego władania i rozkazywania, owym mianowicie wyłaniającym
się zwolna silniejszym słojom i stanom, u których, dzięki pomyślnym
zwyczajom małżeńskim, moc i rozkosz woli, wola panowania nad sobą wciąż się
wzmaga: religia nastręcza im dość bodźców i pokuszeń, by weszły na drogi,
zmierzające ku wyższej duchowości, by doświadczyły uczuć wielkich samo-przezwyciężeń, milczenia i samotności: — ascetyzm i purytanizm są niezbędnymi
niemal środkami wychowawczymi i wyszlachetniającymi, gdy jakaś rasa, zrywając
ze swem pochodzeniem, pragnie z czerni stać się władczynią i wywalczyć
sobie z czasem panowanie. Zwyczajnym wreszcie ludziom, najliczniejszym, którzy
istnieją jeno gwoli służbie i pożytkowi ogólnemu i jeno poto istnieć
powinni, daje religia nieocenione zadowolenie ze swego losu i sposobu życia,
niejednokrotnie spokój serca, wyszlachetnienie posłuszeństwa, z im równymi
jedną więcej wspólną dolę i niedolę, oraz gdyby uświęcenie i upiększenie,
gdyby usprawiedliwienie całej powszedniości, całej poziomości, całego nawpół
zwierzęcego dusz ich ubóstwa. Religia i religijne pojmowanie życia rzuca
blaski słoneczne na takich wiecznie udręczanych ludzi i nawet własny widok
znośniejszym im czyni, oddziaływa na nich jak na cierpiących wyższego rzędu
epikurejska zwykła wpływać filozofia, kojąc, wysubtelniając, cierpienie
niejako zużytkowując, w końcu nawet uświęcając i usprawiedliwiając. W chrześciaństwie i buddyzmie niemasz snadź nic czcigodniejszego od
mistrzowstwa, z jakiem w najbardziej upośledzonych wpajają zasadę, by swą
pobożnością podnosili się na wyższe szczeble w urojonym ładzie rzeczy i w
ten sposób wytrwali w zadowoleniu z ładu rzeczywistego, w zakresie którego los
uciska ich srodze, — zaś tej srogości potrzeba właśnie!
Na koniec wszakże, by religiom takim
wytknąć również ich strony ujemne i wyjawić grozę ich niebezpieczeństwa: — przepłaca się to zawsze drogo i straszliwie, gdy religie nie są środkami
hodowczymi i wychowawczymi w ręku filozofa, lecz panują niezależnie i samowładnie, — kiedy same ostatecznymi chcą być celami, nie zaś środkiem obok innych środków.
Śród ludzi, jak śród każdej innej odmiany zwierząt, istnieje nadwyżka
chybionych, chorych, zwyrodniałych, ułomnych, z konieczności cierpiących;
udałe osobniki należą i śród ludzi zawsze do wyjątków, zaś jeśli zważymy,
iż człowiek jeszcze nie jest ustalonem zwierzęciem, do nielicznych wyjątków. A co gorsza: im wyższego rzędu jest typ jakiegoś człowieka, przez tegoż
reprezentowany, tem bardziej wzmaga się jeszcze nieprawdopodobieństwo, iż człowiek
ten się uda: przypadkowość, prawo niedorzeczności w zbiorowem gospodarstwie
ludzkości objawia się najstraszliwiej niszczacem swem oddziaływaniem na ludzi
wyższych, których warunki życiowe są subtelne, zawiłe i do obliczenia
trudne. Jakżeż zachowują się tedy obie wymienione największe religie wobec
tej nadwyżki osobników chybionych? Starają się podtrzymać, przy życiu
utrzymać, co jeno utrzymać się daje, ba, nawet stają zasadniczo po ich
stronie jako religie cierpiących, przyznają wszystkim tym słuszność, którym
dolega życie gdyby jaka choroba, i chciałyby przeprzeć, by każde inne
odczuwanie życia zdawało się fałszem i było niemożliwością. Chociażbyśmy
tę ochronną i podtrzymującą pieczołowitość, o ile ogarniała i ogarnia
ona krom wszystkich innych także najwyższy, dotychczas zawsze niemal
najbardziej cierpiący typ człowieczy, ocenili jak najwyżej: to jednak w rachunku ogólnym religie dotychczasowe, mianowicie religie samowładne, należą
do głównych przyczyn, powstrzymujących ludzkość na niższym szczeblu
rozwojowym, — zachowały za wiele tego, co winno było uledz zagładzie.
Zawdzięcza się im niezmiernie wiele; i któż jest tak szczodrze uposażon
wdzięcznością, by nie zubożał wobec tego wszystkiego, co na przykład
duchowni chrześciańscy uczynili dotychczas dla Europy! A jednak, acz darzyli
cierpiących pociechą, uciśnionych i zrozpaczonych otuchą, niesamodzielnych
pomocą i podporą, acz wnętrznie rozdartych i zdziczałych wywabiali ze społeczeństwa w zacisza klasztorne i więzienne dla duszy cele: cóż okrom tego musieli czynić,
by ze spokojnem sumieniem pracować tak zasadniczo nad utrzymaniem wszystkiego
chorego i cierpiącego, to znaczy, po prawdzie i w istocie rzeczy, nad upośledzeniem
europejskiej rasy? Wszystkie wartości wywrócić na nice — oto, co musieli!
Więc skruszyć silnych, wielkie nadwątlić nadzieje, szczęście znajdowane w piękności podejrzanem uczynić, wszystko świetności pełne, męskie,
zdobywcze, spragnione władzy, wszystkie instynkty, właściwe
najszczytniejszemu i najdoskonalszemu typowi człowieka, przedzierzgnąć w niepewność, w wyrzuty sumienia, samounicestwienie, ba nawet wszystką miłość
doczesności i panowania nad światem przetworzyć w nienawiść świata i ziemskości — to postawił sobie i postawić sobie musiał kościół za
zadanie, aż wedle jego osądu odświatowienie, odzmysłowienie i człowiek wyższy w jedno stopili się uczucie. Jeżeli przypuścimy, iż dałoby się szyderczem
bezstronnem okiem jakiegoś epikurejskiego boga ogarnąć cudacznie bolesną i w
równej mierze prostaczą jak subtelną komedyę europejskiego chrześciaństwa,
to jestem przekonany, że możnaby się dziwić i śmiać bez końca: nie zdajeż
się bowiem, iż jedyną wolą, która przez osiemnaście wieków władała
Europą, było szczytny dziwoląg uczynić z człowieka? Kto wszakże z odmiennemi skłonnościami, nie już po epikurejsku, lecz z jakowymś boskim w ręku
młotem zabrałby się do tego rozmyślnego niemal zwyrodnienia i zmarnienia człowieka,
jakiemu uległ europejczyk chrześciański (Pascal na przykład), nie byłżeżby
zmuszony zawołać z gniewem, z współczuciem, z przerażeniem: Oh, wy głupcy,
wy pretensyonalni litościwi głupcy, cóżeście uczynili! Byłaż to praca dla
rąk waszych! Jakżeście mi najpiękniejszy głaz pokiereszowali i zeszpecili!
Jakżeście wy śmieli! — Chciałem powiedzieć: chrześciaństwo było
dotychczas najfatalniejszym rodzajem przecenienia sił własnych. Ludzie niedość
wysocy i niedość twardzi, by mogli kształtować człowieka jako artyści;
ludzie niedość silni i niedość dalekowidze, by z górnem samoprzezwyciężeniem
puścić wodze pierwszoplanowemu prawidłu tysiąckrotnego niepowodzenia i zagłady;
ludzie niedość dostojni, by dojrzeć bezdennie rozmaity hierarchię dostojeństwa i rozdział dostojeństwa miedzy człowiekiem a człowiekiem: tacy to ludzie, ze
swem równość przed Bogiem, rozstrzygali dotychczas o losach Europy, aż
dochowali się w końcu umniejszonego śmiesznego niemal gatunku zwierzęcia
stadnego, czegoś dobrodusznego, chorobliwego, miernego, dzisiejszego
europejczyka...
1 2 3
« Nietzsche (Publikacja: 01-09-2002 Ostatnia zmiana: 05-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2348 |
|