|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia religii
Język nauki a język religii [2] Autor tekstu: Tad Clements
Gdy natomiast występują problemy znaczenia, nie wiadomo, a co najmniej nie można być pewnym, o co
jest się pytanym. Na przykład, gdyby nas zapytano: „Czy istnieje ukryty wymiar rzeczywistości wymiar duchowy, nieprzestrzenny i nieczasowy, a więc
wykraczający poza ograniczone doświadczenie i metody poznawcze człowieka?", rozsądną reakcją byłyby słowa: „Nie wiem, o co chodzi w tym
pytaniu". W jaki sposób można dojść do rozumnej odpowiedzi na takie pytanie? w przeciwieństwie do sytuacji, w której stoimy przed problemem prawdy, w tym wypadku wcale nie jest jasne, jakiego rodzaju kroki i jakie dane pozwoliłyby ustalić wiarogodną odpowiedź. Kluczowe wyrażenia występujące w tym pytaniu należałoby przełożyć na jakieś ich sensowne równoważniki, nie jest to jednak możliwe. Jak, na przykład, znaleźć
wśród zrozumiałych pojęć języka codziennego lub naukowego coś, co mogłoby pełnić funkcję sensownego przekładu wyrażenia „duchowy; nieprzestrzenny i nieczasowy
wymiar rzecywistości"? Jak zinterpretować termin „wymiar", który we wszystkich zrozumiałych użyciach odnosi się do cech mierzalnych, jeśli w tym kontekście nie zakłada się jego związku z takimi cechami? Domniemana rzeczywistość, o której mowa w tym pytaniu, ma znajdować się poza czasem i przestrzenią
oraz wykraczać poza doświadczenie i poznanie ludzkie; tym samym przekreślona zostaje wszelka możliwość udzielenia odpowiedzi na to pytanie. Co więcej, pytanie, które nie zawiera żadnej informacji pozwalającej choćby wyobrazić sobie, jakie procedury i jakie dane byłyby
potrzebne, aby na nie odpowiedzieć, w istocie w ogóle nie jest pytaniem — jako niezrozumiałe, jest pseudopytaniem, czyli pytaniem
pozornym.
Należy zastrzec, że nie każda niejasność jest niejasnością beznadziejną i nieusuwalną;
sprawiającą, że wypowiedź jest zasadniczo niezrozumiała. Wiele pytań zawiera pojęcia niejasne, ale poddające się wyjaśnieniu na drodze analizy. Są jednak pytania, których nie da się uczynić zrozumiałymi, ponieważ występujące w nich pojęcia opierają się wszelkim próbom interpretacji. Do tej właśnie kategorii należy, jak się wydaje, pytanie rozważane powyżej; jest wysoce
nieprawdopodobne, by jakakolwiek analiza mogła wyklarować jego znaczenie.
Zauważmy nawiasem, że pytanie o nieskończony byt duchowy ma inny charakter niż pytanie: „Czy możliwe jest istnienie rzeczywistości
wykraczającej poza doświadczenie codzienne i naukowe?" Na to ostatnie pytanie można udzielić rozsądnej odpowiedzi i jest to odpowiedź twierdząca, pytanie dotyczy bowiem tylko abstrakcyjnej
możliwości; a jeśli nie chcemy dogmatycznie zakładać, że nasze aktualne rozumienie świata jest uniwersalnie ważne, nie
powinniśmy wykluczać możliwości, iż istnieją dziedziny rzeczywistości, które
wykraczają poza znane nam dziś rodzaje doświadczenia. Poprzednie pytanie natomiast dotyczy niezrozumiałych własności rzeczywistości, zatem odpowiedź
twierdząca jest tu nie na miejscu. Jedyną logicznie uprawnioną reakcją na takie pytanie jest „O co pytasz?" lub „Co masz na myśli?".
Przykład ten pozwala docenić tezę, że „kwestie znaczenia są logicznie pierwotne wobec kwestii prawdziwości". Zanim
podejmiemy próbę rozstrzygnięcia, czy przedstawione nam zdanie jest prawdziwe czy fałszywe, wysoce czy mało prawdopodobne, albo próbę znalezienia odpowiedzi na postawione nam pytanie, powinniśmy najpierw ustalić, czy mamy do czynienia z autentycznym, tj. posiadającym określone
znaczenie, zdaniem lub pytaniem; innymi słowy, musimy być pewni, że rozumiemy — dokładnie, a co najmniej z grubsza — co chce
się stwierdzić lub o co zapytać.
Rozumienie przez kogoś zdania, które ma stwierdzać jakiś fakt, zakłada, że ów ktoś wie i potrafi powiedzieć, jaką sytuację
empiryczną uznałby za świadczącą na rzecz lub przeciwko prawdziwości tego zdania; podobnie, rozumienie przez kogoś pytania, które
ma dotyczy faktu, zakłada, iż ów ktoś wie, jaka sytuacja empiryczna pozwalałaby
jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Innymi słowy, wypowiedzi, które rzeczywiście stwierdzają zachodzenie pewnych faktów,
rozumie ten, kto wie, „że jeśli [w określonych warunkach] zdarzy się to a to, wówczas wypowiedzi te uznamy za prawdziwe lub prawdopodobnie prawdziwe; jeśli zaś [w tychże
warunkach] zdarzy się coś innego, to uznamy je za fałszywe lub prawdopodobnie fałszywe"
(Nielsen). Wynika stąd, oczywiście, że gdy jakaś wypowiedź pretendująca do
statusu opisu faktów jest „niewrażliwa" na różnice doświadczenia, tj. gdy
wyobrażalne dane doświadczenia nie są istotne dla jej prawdziwości lub fałszywości (albo — jeśli jest ona pytaniem — dla
odpowiedzi na nią), wówczas nikt nie jest w stanie rozumieć, co chciała stwierdzić, czemu zaprzeczyć lub o co zapytać za pomocą
tej wypowiedzi. Może ona mieć znaczenie czysto językowe, lecz nie pełni
funkcji opisu faktów składających się na obiektywną rzeczywistość. Na przykład, wypowiedź
„Zogo jest w Tilu" ma pewne znaczenie w naszym języku, gdyż jest zbudowana zgodnie z regułami syntaktycznymi,
lecz mimo zewnętrznego podobieństwa do „Berlin jest w Niemczech" czy „Maria jest w ogrodzie" nie należy do dyskursu faktograficznego, ponieważ — w odróżnieniu od tych ostatnich wyrażeń — żadne dające się pomyśleć dane doświadczenia nie mogą mieć wpływu na jej
prawdziwość lub fałszywość, prawdopodobieństwo lub nieprawdopodobieństwo, wiarogodność lub niewiarogodność.
Niestety (choć nie wszyscy odczuwają żal z tego powodu), wiele fundamentalnych wypowiedzi religijnych, które mają
odnosić się do bytów nadprzyrodzonych, cierpi na podobny niedobór znaczenia. Zewnętrznie mają one postać zdań stwierdzających fakty, jednakże analiza pokazuje, że zawierają wysoce niejasne, a niekiedy całkiem niezrozumiałe wyrażenia. Pozorne opisy faktów okazują się często wypowiedziami
niewrażliwymi na żadne wyobrażalne różnice doświadczenia, a więc są w istocie pozbawione znaczenia faktograficznego.
Rozważmy dla przykładu wypowiedź „Bóg jest w niebie". Jeśli słowu „Bóg" nadaje się specyficzne, wyraźnie zdefiniowane znaczenie
antropomorficzne, a słowem „niebo" określa się pewien wyodrębniony obszar, taki jak górna część stratosfery, to „Bóg jest w niebie" należy do dyskursu opisującego fakty, łatwo jednak udowodnić, że jest to zdanie fałszywe. Jeśli natomiast (jak zwykle bywa w „rozwiniętych" monoteizmach) słowo ,Bóg" jest beznadziejnie niejasne, a pojęciu nieba brak wszelkich, choćby niezbyt precyzyjnie określonych współrzędnych przestrzennych, to wypowiedź „Bóg jest w niebie" nie jest sensownym opisem faktu, gdyż nie sposób wyobrazić sobie żadnych świadectw empirycznych na rzecz prawdziwości lub fałszywości tej wypowiedzi. Nie jest ona,
mimo niejasności i niesprawdzalności, tak dalece pozbawiona znaczenia, jak „Zogo jest w Tilu", ponieważ jej kluczowe terminy nie są całkowicie bezsensowne; jednakże pod względem znaczenia
faktograficznego obydwa przypadki są podobne.
Trudności znaczeniowe dyskursu religijnego można wyraziście zilustrować na przykładzie własności, za pomocą których teologowie definiują słowo „Bóg". Słowo to jest powszechnie uważane za nazwę nadprzyrodzonego bytu duchowego, który wykracza poza stworzony przez siebie
porządek naturalny. Pod innymi względami byt ten bywa rozmaicie charakteryzowany. Jednakże najczęściej określa się go jako wieczny, wszechobecny, wszechwiedzący, wszechmocny i absolutnie
dobry. Co znaczą wszystkie te określenia? Czy umysł ludzki może je rozumieć? a mówiąc dokładniej: czy istnieją
jakieś dane doświadczenia, dostępne dla bezstronnego obserwatora, od których zależy prawdziwość lub fałszywość wypowiedzi zawierających takie określenia?
Jeśli „Bóg" jest definiowany jako „nadprzyrodzony byt duchowy", to oczywiście wszelkie naturalne sposoby potwierdzania lub podważania istnienia tego bytu są automatycznie wykluczone, ponieważ sposoby takie są ograniczone do bytów naturalnych. Jeśli „Bóg" ma odnosić się do bytu
wiecznego, to bytu tego nie można zlokalizować w czasie. Jeśli ma on być
wszechobecny, to nie da się ustalić jego współrzędnych przestrzennych w naturalnych systemach
odniesienia. Jeśli ten domniemany byt jest wszechwiedzący, to dla umysłu ludzkiego jego intelekt jest niezgłębioną tajemnicą. Jeśli zaś jest on nie tylko wszechwiedzącym,
lecz także wszechmocnym i absolutnie dobrym stwórcą wszechświata, to stajemy wobec problemu wyjaśnienia zła. Jak to się dzieje, że byt ten pozwala, by w jego dziele istniała zło (takie jak cierpienia niewinnych zwierząt i dzieci? Wszystko to uzasadnia postawienie pytania: Co właściwie może znaczyć słowo „Bóg", skoro definicyjne właściwości bytu, do którego słowo to ma się odnosić,
wykraczają poza granice ludzkiego umysłu i obiektywnego doświadczenia, a w niektórych przypadkach okazują
się niezgodne z obiektywnie ustalonymi faktami?
Co znaczy zwrot „w niebie" w wypowiedzi „Bóg jest w niebie"? Skoro słowo
„Bóg" jest powszechnie definiowane jako odnoszące się do nienaturalnego bytu duchowego, więc niebo, w którym byt ten ma przebywać, musi istnieć poza
przestrzenią i czasem, gdyż czas i przestrzeń są aspektami świata naturalnego.
Nasza ,,wiedza" o niebie, jako z założenia niepodobnym do rzeczywistości dostępnej metodom
naukowym, jest w istocie nieodróżnialna od ignorancji, tj. całkowitego braku
wiedzy w kwestii, czym właściwie ma ono być. Słowo „niebo" jest więc co
najmniej niezrozumiałe, jak słowo „Bóg".
Co zatem chce się powiedzieć, używając słów "Bóg jest w niebie'" Pozornie wypowiedź ta,
podobnie jak wiele innych występujących w dyskursie teologicznym, jest twierdzeniem metafizycznym opisującym
pewien fakt; ponieważ jednak nie sposób wskazać żadnych świadectw doświadczenia przemawiających za lub przeciw prawdziwości tych słów, a nawet nie można wyobrazić sobie, choćby w ogólnych zarysach, stanu rzeczy, o którym tu mowa, więc uzasadniona jest
wątpliwość, czy wypowiedź ta w ogóle coś znaczy. W każdym razie nie ma podstaw, by uznać, że stwierdza ona jakiś fakt, jeśli wiec
zostaje użyta w takiej roli, to jest niezrozumiała.
Kai Nielsen przedstawia w swej książce bardzo racjonalną argumentację przeciwko aspiracjom do stwierdzania faktów w wypowiedziach o Bogu. Rozumowanie to jest tak precyzyjne i nieodparte, że warto zacytować jego obszerne fragmenty:
Rozważmy wypowiedzi: „Na początku było słowo i słowo to było z Bogiem", „Bóg uniesie w przestworza żywych i umarłych", „Bóg stworzył człowieka na obraz i podobieństwo swoje" i „Bóg jest naszym kochającym
Ojcem".
Czego musielibyśmy doświadczyć, aby mieć jakiekolwiek podstawy do uznania któregoś z tych domniemanych twierdzeń za prawdziwe
lub fałszywe? Czy wyobrażasz sobie jakoś sytuację, w której zobaczyłbyś Boga lub miałbyś jego wizję? Jeżeli ją sobie wyobrażasz, musisz
umieć opisać, a co najmniej zasugerować nam, na czym by to polegało. Nie masz prawa powiedzieć „Cóż, dowiesz się w swoim czasie, na czym to polega", bo jeśli dziś nie wiesz, co musiałbyś zobaczyć czy na co się
natknąć, by spotkać Boga, to w jaki sposób śmierć cielesna mogłaby ci pomóc w zdobyciu tej wiedzy?
Nic też nie daje zapewnienie, że Bóg jest tym, co tam spotkasz i co będzie całkowicie niepodobne do wszystkiego, co spotkałeś
kiedykolwiek wcześniej. (..) Co w takim kontekście znaczy wyrażenie „całkowicie
niepodobne"? Jeśli domniemane doświadczenie Boga ma być tak absolutnie niezwykłe,
że nie mamy żadnego wyobrażenia, na czym ono polega… to nawet jeśli to nastąpi, nie będziemy wiedzieli, że spotkaliśmy
właśnie Boga. (...) Wiele rzeczy, nawet nasi najbliżsi, bardzo się zmienią, a nie
mamy żadnych wskazówek w kwestii, jak dalece różne musi coś być, by było „całkowicie niepodobne".
Mógłby ktoś odpowiedzieć, … „Bóg nie jest pod żadnym względem podobny do
czegokolwiek, czego doświadczyliśmy". Lecz jeśli tak, to nie mamy kryteriów, za pomocą których można by zidentyfikować obiekt oznaczany przez słowo „Bóg". Wiemy
jedynie, jaki Bóg nie jest, ale ta wiedza nie pozwala go odróżnić od „nicości". Jeśli natomiast postanowimy określić trochę dokładniej, co rozumie się w tym kontekście przez „całkowicie niepodobny", to będziemy musieli w jakiejś mierze opisać, choćby w zarysie, nasze pojęcie Boga. W istocie,
aby wypowiedź odsyłająca do przeżycia, o którym tu mowa, była zrozumiała, musimy umieć powiedzieć, co najmniej w sposób bardzo ogólny, na czym polegałoby spotkanie z Bogiem.
Jeśli więc chcemy mówić w spójny sposób o „spotkaniu z Bogiem" po śmierci cielesnej, to jest absolutnie konieczne, byśmy już teraz mieli pewne wyobrażenie o tym, na czym będzie
polegało takie spotkanie. Po czym można poznać, że spotyka się Boga? (...) Pamiętajmy przy tym,
że doświadczenie, o które tu chodzi, należy opisać w kategoriach niereligijnych, tak by opis ten mógł zrozumieć i wykorzystać ktoś, kto nie jest obeznany z religią.
Jeśli się tego nie uczyni, popełni się błąd ignotum per ignotum, polegający na wyjaśnianiu czegoś problematycznego za pomocą czegoś równie problematycznego. (...) Próba wyjaśnienia [boskości] w kategoriach równie niejasnych i wątpliwych będzie
nieskuteczna. Jeżeli zaś nie można tego wyjaśnić — a wydaje się, że nikt nie wie, jak to zrobić — to „Bóg uniesie w przestworza żywych i umarłych" oraz wszelkie inne wypowiedzi tego rodzaju są, póki roszczą sobie pretensje do statutu twierdzeń o faktach, niezrozumiałe (pozbawione określonej treści faktograficznej).
Zapytaj siebie samego, na czym polegałoby twoje spotkanie z Bogiem, zobaczenie lub doświadczcie Boga, albo doznanie wizji Boga. … Nie sądzę, byś umiał
odpowiedzieć na to pytanie, jeżeli nie antropomorfizujesz Boga tak, iż staje się on bytem wyposażonym w jakieś gigantyczne ciało.
1 2 3 4 Dalej..
« Filozofia religii (Publikacja: 03-04-2003 Ostatnia zmiana: 07-02-2005)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2384 |
|