|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Teatr » Opera
Salome - wyklęta opera Autor tekstu: Paweł Krukow
W historii kultury świata zachodniego istnieje pewna — całkiem duża
grupa dzieł, które dzisiaj należą do kanonu najwybitniejszych utworów:
literackich, muzycznych, dramatycznych, które jeszcze parę wieków, bądź dziesięcioleci
temu uznane zostały za „źle widziane", „niemoralne", „niespełniające
moralnych warunków twórczości artystycznej" etc., — słowem dzieła,
które znalazły się na oficjalnym, bądź obyczajowym „indeksie". Wbrew
wszelkim pozorom tych dzieł jest bardzo dużo, prawdopodobnie znacznie więcej,
niż mógłby podejrzewać tzw. przeciętny odbiorca, czy też koneser dzieł
sztuki.
Na wstępie, mogę tylko wspomnieć, że opera jest takim gatunkiem
sztuki muzyczno-dramatycznej, która od początku swojego istnienia była „odsądzana
od czci i wiary", uznawana była przez środowiska kościelne, za formę
niemoralną, niezgodną z moralnością religijną za siedlisko rozpusty i pogaństwa… Niewykluczone wiec, że stąd się bierze całkiem częste ingerowanie
cenzury obyczajowo-religijnej w dzieła operowe.
Bardzo dobrym przykładem takiej próby „wykastrowania" dzieła
operowego jest los dramatu muzycznego Ryszarda Straussa pt. "Salome".
Przykład ten jest dodatkowo o tyle sugestywny, że nie chodzi tu o dzieło z „wieków średnich", które mogło paść ofiarą grasującej wszędzie
Inkwizycji; przeciwnie, Salome jest
utworem z początku XX wieku napisanym przez dwie osoby, które bez wątpienia
przyczyniły się do zbudowania najlepszych dzieł powstałych w ciągu drugiej
połowy XIX i pierwszej połowy XX wieku. Libretto tej opery opiera się na
doskonałej sztuce Oscara Wilde’a, zaś muzykę
napisał jeden z najwybitniejszych kompozytorów przełomu XIX i XX wieku —
Ryszard Strauss.
Strauss stworzył dzieło stanowiące bardzo wyraźny przełom w muzyce
początku XX wieku. Dzisiaj jego Salome
uznaje się za jeden z najważniejszych utworów, które otworzyły drogę do
wielkich przemian kulturowo-artystycznych ubiegłego wieku, znaczna część
najwybitniejszych śpiewaczek operowych na całym świecie zabiega o możliwość
zaśpiewania tytułowej roli, niektórzy uznają ten wyczyn wręcz za nobilitację i potwierdzenie najwyższej klasy wokalnej.
A czym właściwie jest Salome?
Sztuka
dramatyczna wspomnianego O. Wilde’a zdobywała już serca wielbiciela fin
de siecle’u. Po 1900 roku na scenach obszaru niemieckojęzycznego można
było ją zobaczyć najpierw we Wrocławiu, zaś w 1903 odbyła się jej
prezentacją w Berlinie, tam też zobaczył ją Strauss. Od razu zrozumiał, że
jest to świetny temat operowy, ale też, że trzeba go będzie potraktować
inaczej; spojrzeć nań z innej niż dotychczas perspektywy. Po jakimś czasie
Strauss pisze w liście do rodziców: "Zaprojektowana została również
jednoaktowa opera (..)" Właściwa praca twórcza rozpoczęła się 27 lipca
1903 roku — co widnieje na szkicowniku, w którym zawarte są już projekty
motywów muzyki Salome. Oscar Wilde napisał dramat pod tym samym tytułem w roku
1892, nawiasem mówiąc — świetną francuszczyzną. Dzieło to było
jednym z wielu „ukłonów" w stronę fantastycznego talentu ówczesnej sławy
scen Europejskich — Sary Bernhard. Niestety, sam autor w trakcie premiery
siedział już w więzieniu, również z powodów, które dziś można uznać za
absolutnie sprzeczne z wszelkimi racjonalnymi i humanistycznymi prawidłami.
Niestety, wielka aktorka zrezygnowała z udziału w premierze i zagraniu wspaniałej
dramatycznej roli! A dzieło to jest jedną z najlepszych sztuk teatralnych O.
Wilde’a. Wspaniałe pod względem literackim, pełne wykwintnych, wytrawnych
zwrotów i opisów, niemalże poetyckie. Opera Straussa została skończona w 1904 roku — "Skończyłem tymczasem .. w szkicu moją jednoaktową operę Salome
(udała się) i mam nadzieję, że będę mógł Panu wręczyć gotową partyturę
jesienią 1905 roku.." — pisał Strauss do swego wydawcy.
Salome jest operą porównywaną
często do poematu muzycznego (w którym Straussa można uznać za
najwybitniejszego twórcę w dziedzinie tej formy muzycznej), z dodatkiem głosów
wokalnych. Zamyka się w jednym, trwającym ponad półtorej godziny akcie. Bez
uwertury i bez przerw. Jest opowieścią, ale też portretem. Za pomocą muzyki
przedstawia treści, które nie do końca można odebrać
przez zwykły opis literacki. Oto widzimy młodą księżniczkę Salome na
dworze swego ojczyma Heroda, dworze pełnym przepychu, bogactwa, wręcz
dekadenckiego zepsucia. Księżniczka dostrzega w cysternie na wodę (a raczej
najpierw słyszy) głos uwięzionego proroka — Jana Chrzciciela (Jochanaana).
Ale Salome nie postrzega jego postaci przez głoszone przezeń żarliwe kazania,
pyta natomiast sług, czy ten prorok, którego, jak słyszała, boi się jej
ojciec — jest pięknym mężczyzną? Bardzo chce go zobaczyć a jej ochota
wzmaga się w miarę jak bardzo niewolnicy chcą ją odwieźć od tego zamiaru.
Nalega, aby wyprowadzono go z uwięzienia, natychmiast chce z nim rozmawiać. W końcu namówiony Narraboth, dworzanin, ulega jej pokusom i namowom i wyprowadza więźnia na zewnątrz. Wynędzniały Jochaanan pomstuje na matkę
Salome — Herodiadę, która zdradziła swego męża i żyje w rozpuście z Herodem. Mimo to, Salome jest tylko coraz bardziej nim urzeczona, coraz bardziej
wzmaga się jej namiętne pragnienie. Chce go pocałować. Nalega coraz
bardziej żarliwie, ale prorok przeklina ją — rozpustną, i z własnej woli wraca
do lochu. Wchodzi tetrarcha Herod wraz z Herodiadą. Herod, pożądający Salome
prosi ją by zatańczyła dla niego. W końcu Salome ulega jego namowom i tańczy
wspaniały taniec, którym Herod do tego stopnia jest zachwycony, że pragnie w zamian ofiarować Tancerce, co tylko sobie zażyczy. I tu spotyka go ogromne
zaskoczenie, Salome prosi go o głowę Jochanaana. Herod nie chce się zgodzić,
obawia się rozruchów religijnych, jakie mogłoby spowodować zabicie proroka,
oferuje Salome w zamiar wszelkie skarby i klejnoty, ale ona uparcie powtarza mu,
że chce głowy Jana Chrzciciela. W końcu jednak, nie mogąc przemóc jej uporu
nakazuje zabić Jochanaana i przynieść jego głowę. Salome żąda, aby głowa
ta została jej przyniesiona koniecznie na srebrnej tacy. W końcu kat wnosi głowę i Salome biorąc od niego tacę wcałowuje się namiętnie w usta martwego
proroka. Herod spogląda na tą scenę, zamarły w swym zdziwieniu i obrzydzeniu, nie mogąc dłużej na to patrzeć i nakazuje żołnierzom zabicie
Salome, ci przygniatają ją stosem tarcz. Salome umiera.
Temat i jego przeprowadzenie są kwintesencją atmosfery przełomu wieków.
Dekadencja, namiętności, nie zawsze zdrowe, przepych, intensywna estetyzacja,
bogactwo wszelkich elementów formalnych, tworzenie dzieł zbliżających się w pewnym sensie do jakiejś nieokreślonej granicy. Muzycznie Salome
R. Straussa jest dziełem pod każdym względem wybitnym. Mamy tu do czynienia z ponad stuosobową orkiestrą, jednak nie ma się wrażenia przygniecenia masą
dźwiękową, za to dostrzegamy wyjątkową instrumentację, bardzo barwną,
wielowarstwową, brzmiącą to złowrogo, to znów egzotycznie, mieniącą się
wielobarwnymi blaskami. Wyjątkowo udało się Straussowi przedstawić atmosferę
jaka panuje na scenie — i tą „obiektywną" i tą psychologiczną,
subiektywną; sam kompozytor mówił: „Od dawna twierdziłem o operach poświęconych
Orientowi i Żydom, że brak im prawdziwie wschodniego kolorytu i żaru słońca.
Potrzeba nakazała mi użycie prawdziwie egzotycznych harmonii, które zwłaszcza w obco brzmiących kadencjach lśniły jak mieniący się barwami jedwab". Właśnie
przepych barwny i stosowanie nowych rozwiązań harmonicznych stanowi o zupełnej
wyjątkowości instrumentacji tej opery. Nowości jest bardzo dużo,
łącznie z wprowadzeniem przez Straussa zupełnie niespotykanego dotąd
instrumentu jakim jest helekfon (rodzaj oboju basowego, przypominający ostry dźwięk
oboju arabskiego). Oczywiście nie zabrakło także symbolicznych elementów,
znacznie pogłębiających fabułę libretta. Takim obecnym stale elementem jest
wyraźny duży księżyc (w XIX wieku symbol chorej duszy). Księżyc ten co raz
koncentruje na sobie uwagę obecnych na scenie, swą bladą poświatą wpływa
niejako na stan psychiczny wszystkich bohaterów; Herod mówi, że księżyc
„wygląda jak szalona kobieta, która wszędzie szuka kochanka", Salome zaś
wyrzeka takie oto słowa: „[księżyc jest] jak srebrny kwiat, chłodny i czysty. Tak jak uroda dziewicy, która chce pozostać czysta".
Mimo, że dzisiaj Salome
należy do ścisłego kanonu wielkich dzieł muzyczno dramatycznych, mimo tego,
że stanowi prawdziwy przełom w konwencji operowej, że jej instrumentacje uważa
się za przykład najwyższego kunsztu kompozytorskiego, mimo że teraz każdy
liczący się w świecie dyrygent chce choć raz poprowadzić Salome, że każdy z tych największych (von Karajan, Sir G. Solti,
K. Bohm) ma na swoim koncie nagranie całości w którym występują
najwspanialsze śpiewaczki dramatyczne XX wieku (B. Nilsson, H. Behrens, A.
Silja, E. Marton) w czasach Straussa dzieło to znalazło się na indeksie. Środowiska
chrześcijańsko-kościelne robiły bardzo wiele, aby dzieło to nigdy nie
znalazło się na scenie, a jego autor został zdyskredytowany. Najpierw
oryginalna sztuka Wilde’a została „zabroniona" w Anglii, później zresztą taki sam los spotkał ją w Paryżu, także jako wynik starań tych
samych kręgów. Konserwatywne kręgi wróżyły temu dziełu nie więcej niż
trzy przedstawienia, po których świat z całą pewnością zapomni Salome.
Nawet śpiewacy pierwszorzędnej opery jaką była Drezdeńska Hofoper obawiali się śpiewać w nowym dziele Straussa. Długo
poszukiwana solistka, która w końcu zgodziła się zaśpiewać główną rolę
coraz doprowadzała kompozytora do szału swymi komentarzami w stylu „tego nie
zrobię, jestem porządną kobietą". Zrezygnowała po trzech
przedstawieniach. Poza tym najgorszy ostracyzm i zarzucanie bezecności oraz
przedstawiania treści niezgodnych z religijnym duchem monarchii spotkało
Straussa ze strony dworu Saksonii. „Zrozumienie wykazywane dla muzyki przez
Jego Katolicką Mość" było bardzo ograniczone jeżeli chodzi o traktowanie
omawianego dzieła. Oburzenie moralne, wręcz skandal obyczajowy, wywołało w Berlinie, gdzie Cesarz ustosunkował się do dzieła z bardzo dużą rezerwą, to
samo spotkało Salome w Wiedniu, Anglii, Stanach Zjednoczonych. Doszło nawet do
tego, że cenzorzy londyńscy nie pozwolili wynieść na scenę głowy
Jochanaana, wykonawczyni musiała posłużyć się zakrwawionym mieczem (co w znacznym stopniu burzyło sens tej sztuki biorąc pod uwagę, że Salome chce
ucałować proroka i na tym zasadza się ponad połowa całej akcji). Różne były
próby kastracji tego wspaniałego utworu, w większości były one powodowane
wybuchami oburzenia bardziej zdewociałej części społeczeństwa i różnych
organizacji religijnych, w znacznej większości przypadków „ulepszenia"
akcji rujnowały fabułę, lub zmieniały wymowę dzieła o 180 stopni — na
przykład w Berlinie środowisko bliskie Cesarzowi spowodowało, że pod koniec
akcji na niebie ma się pokazać gwiazda betlejemska, która miała symbolizować
przybycie Trzech Króli… W Wiedniu Jaśnie
Katolicka Mość nigdy nie zezwoliła na premierę, dopiero w 1918 roku (a
dzieło miało swą premierę w roku 1905), po upadku monarchii wystawił Salome
Gustav Mahler. W końcu jednak, przede wszystkim kiedy ucichły głosy pewnych
grup społecznych, Salome rozgościła
się na dobre we wszystkich liczących się teatrach operowych. Sam Ryszard
Strauss zmęczony całą awanturą o jego dzieło zachował na szczęście
wytrwałość i doprowadził do realizacji premier. Wilhelm II powiedział kiedyś
do swego dyrektora: "Szkoda, że Strauss skomponował tę Salome,
właściwie bardzo go lubię, a teraz strasznie sobie nią zaszkodził"; ale
Strauss powiedział, gdy usłyszał tą wypowiedź, zgodnie ze swoim zdrowym rozsądkiem i humorem: „Z tych szkód mogłem sobie wybudować willę w Garmisch!".
Tak też się stało, właśnie po Salome
rozpoczęła się wielka kariera wybitnego kompozytora, autora głównie oper, właśnie
od Salome cenionego przez wszystkich mu współczesnych znawców tematu — dyrygentów i kompozytorów, za jego talent muzyczno-dramatyczny.
***
Od Autora:
jako ilustracje do tekstu wykorzystałem grafiki Aubrey’a Beardsleya, jakie
zaprojektował do książkowego wydania sztuki Oscara Wilde’a „Salome".
« Opera (Publikacja: 18-04-2003 Ostatnia zmiana: 15-06-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2407 |
|