|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Listy i opinie Hallelu-Ag.:) Autor tekstu: Piotr
Odrobina serdecznej autoironii chyba nie zaszkodzi! Myślę, że wielu czytelników odnajdzie w tym tekście wiele własnych odczuć!
Pozdrawiam, Piotr.
*
Jeden dzień mojego życia
O kur...!!!
Choćby najgłębiej zinternalizowana kultura budzi się odrobinę później niż odwieczna natura człowieka, więc dzień odruchowo witam wspomnianym zwrotem i dokładnie w połowie, niepodzielnej przecież wypowiedzi, budzi się superego, nie pozwalające dokończyć rozpoczętej frazy. Waląc z góry w niemiłosierny budzik, nastawiony na ostatni z możliwych terminów, uciszam go. Włączam czajnik, po śpiącku dokonuję jakichś rachitycznych ablucji. Papieros, kawa, ubrać się, papieros, kawa. Żona śpi, dzieci śpią, pies śpi. Neseser w rękę, zamknąć drzwi od strony klatki, papieros, przystanek tramwajowy, nerwówka, bo już za dwanaście siódma! Tramwaj, tłok, cholernie wolno jedzie ta bryka. To dobrze i źle zarazem. Dobrze, bo się niestety, kurna, budzę. Źle, bo to kurde trzeba siedzieć osiem godzin z dala od jakiegokolwiek komputera (o Internecie nie wspominając). A tam horror: jakieś szefy coś mówią, kierowniki czegoś chcą, współpracownicy o coś proszą (oczywiście z terminem wczorajszym lub wcześniejszym). Nawet nieznany facet w klopie wyczekująco na mnie patrzy! (Sorry! To było lustro.)
Pierwsza, druga, wpół do trzeciej, jak ten czas powoli leci.....
Na dodatek jakiś spóźniony prezes, nieopatrznie spotkany na korytarzu, właśnie czegoś ode mnie chce. Odwalając wszystko jak leci, zostawiając przebiegle sekretarce (a nie prezesowi) z trudem sklecone sprawozdanie, wyrywam na przystanek.
Dlaczego mój tramwaj tak długo nie nadjeżdża? Wreszcie jest. Cholernie długie te czerwone światła na każdym skrzyżowaniu. No, nareszcie zielone. Domofon, klatka, drzwi. Jestem w domu!
Dopiero teraz muszę być bardzo ostrożny we wszystkim, co robię: pocałować żonę, porozmawiać z nią, muszę zjeść obiad, podziękować, pochwalić, że smakował. Dzieci na szczęście jeszcze nie ma — zaoszczędziłem czas przeznaczony na sakramentalne pytanie „co tam w szkole?". Nie zaoszczędziłem nic na wysłuchaniu odpowiedzi, która i tak byłaby, jak zwykle, niezwykle zwięzłą i oszczędną w słowa. Jak tylko żona zabiera się za mycie talerzy, z trudem powstrzymując się od biegu, udaję się do pokoju i włączam komputer.
Cholernie długo włączający się BIOS, jakieś idiotyczne hasło na profil, potwornie długo włączająca się pieprzona Kazaa (dzieci ją lubią). Włączam niecierpliwie przeglądarkę, zatrzymuję natychmiast ukochaną przez żonę startową stronę WP, i gwałtownie wciskam w moich Ulubionych linijkę z upragnionym adresem : RACJONALISTA.
Z niepokojem wpatruję się w ekran ................................
JEEEEEEEEEEEEESSSSSSSSSSSSSSSSSTTTTTTTTTTTT!!!!!!
Powolutku włączające się szare tło przyprawia mnie o odczucia, porównywalne jedynie z pozamałżeńską grą wstępną. Ponieważ w Ulubionych ustawiłem sobie (sprytnie, prawda?) „index.php/s,12", chwilę później ukazuje się, od rana pożądana przeze mnie, lista : „Najnowsze Strony Serwisu". Po chwili odrobinę wyżej pojawia się upajający, lekko brązowy nagłówek "RACJONALISTY".
Jest kilka nowych pozycji!!!
Rzucam się na myszkę jak lew Nerona na chrześcijan i niecierpliwie wywołuję po kolei wszystkie nowości, chłonąc całym organizmem nową dawkę intelektu, racjonalizmu, logiki, ale również pytań, wątpliwości, niedorozstrzygnięć i niewesołych konstatacji niemożności. Z lubością nurkuję w przepastną głębię przemyśleń i wniosków większości autorów, ale też dużą przyjemność sprawia mi również brodzenie w nielicznych płytkich wywodach i mętnych wnioskach. Kliknięcie myszką w drugi tytuł zwykle uspokaja mnie całkowicie po całym dniu niemożliwego do opanowania oczekiwania. Już trzecie kliknięcie myszką w kolejny tytuł sprawia mi większą radość niż pokątny samogwałt. Jeśli artykułów jest więcej, podniecenie i entuzjazm przekracza moje możliwości samokontroli, i wówczas, nie wiedzieć czemu niezadowolona, żona wyniośle oznajmia, że „wychodzi spotkać się z koleżanką i wróci bardzo późno". Ciesząc się, że nie muszę na nią czekać z kolacją, parząc sobie wskazujący palec o rozgrzany do czerwoności lewy klawisz myszki, z nosem tuż przy ekranie przeżywam pasjonujące spotkania z myślami,
rozumami, autorami.
Zagubiony w gąszczu publikowanych faktów i rozumowań, nieświadomy czasu, przestrzeni i rzeczywistości, zachłyśnięty nowo poznanymi poglądami, podniecony odkryciami i wnioskami doświadczam wielokrotnych orgazmów intelektualnych (o innych, współwystępujących, nie wspomnę).
Po tych kilkunastu, przecież, niezapomnianych chwilach spędzonych przy lekturze RACJONALISTY okazuje się, że jest już druga piętnaście w nocy.
Znów się nie wyśpię! Znów zaniedbam żonę! Znów nie zadbam o dzieci! Znów się spóźnię do pracy!
O kur....!!! — powiem następnego dnia rano.
*
Mamy jednak nadzieję, że nie będziemy mieli aż tak demoralizującego (demobilizującego?)
wpływu… Zatem jest nam bardzo miło, pod warunkiem, że "jeden dzień"
znaczy tutaj nie "jedyny" lub "typowy", lecz
"pewien". O żonę trzeba dbać! :) [MA]
« Listy i opinie (Publikacja: 18-05-2002 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 242 |
|