|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Byłem w niebie – pamiętnik byłego anioła [1] Autor tekstu: Ryszard Czarnecki
[Od Redakcji: Tekst nieznanego autora, został nadesłany przez jednego z naszych Czytelników;
tytuł i autor — wymyślony przeze mnie; tekst
zawiera wyrazy, które określa się jako „niecenzuralne": należy je odczytywać nie inaczej jak tylko stylizację literacką pana
Rysia...]
*
Cholera wie co się
stało. Jakaś żyłka w mózgu, czy serce alkoholowe nie wytrzymało. Podczas
„uniesienia" z Joasią, coś we mnie pękło, i pognałem przed
siebie, słynnym już tunelem, w stronę światełka. Światełko jak światełko,
białe i silne. Malutkie było, a ja gnałem jak oszalały. Szybciej niż
Polonezem Siwego. Nie wiem ile czasu minęło, gdy światełko zaczęło się
powiększać, a gdy było już rozpoznawalne okazało się, że to wielki neon z napisem ROZDZIELNIA nr 2 EUROPA. W owej rozdzielni zobaczyłem masę ludzi
(ludzi?) stojących w kolejkach do jakiś recepcji, czy coś takiego. Ustawiono
mnie w rządku krótszym za przemiłą grupką około 70 staruszków. Jak się
okazało później, ofiar wypadku autobusowego w Pirenejach. Za biurkiem siedział
gruby facet ze złotymi lokami. Cherubin, kurwa jego mać. Gdy nadeszła moja
kolej spytał:
— Nazwisko ?
— C. , Ryszard C.
— Miejsce zamieszkania na Ziemi ?
— Kraków, Polska. Nowa Huta dokładniej.
— Co wy tak, jak Chopin, z Polski do Paryża umierać przyjeżdżacie ? A potem
burdel w papierach...
Zimny pot mnie oblał. Więc jednak kurwa umarłem. To nie sen. Zrobiłem sobie
szybciuteńki rachunek sumienia w myśli. Ja pierdolę, dożywocie w Piekle, jak
tra la la. Zrobiłem najżałośniejszą minę na jaką mnie było stać i cicho spytałem:
— Piekło?
- Dupa tam, nie piekło. Nie ma Piekła, jest tylko Niebo. Piekło jest na
Ziemi, tu jest tzw. RAJ. A czy się komuś podoba, czy nie to już jego sprawa.
Udacie się teraz, jako Dusza z Polski, do korytarza 12567843, tam was skierują
do sektora Krakowskiego. No szczęść Boże!
Obróciłem się na pięcie i idę do owego korytarza. Zatrzymał mnie krzyk
Cherubina z recepcji:
— Halo, obywatelu! Wróćcie tu na sekundkę. Zapomniałem wam wydać
Aureolę i Skrzydła. Macie, i tu pokwitujcie. A tu macie instrukcję jak skrzydła dopinać.
Aureoli nie zgubcie, bo następna wam będzie za wiek wydawana. No, żegnam.
Długo się ze skrzydłami męczyłem. Krzywo leżały. Aureola w miarę się
prosto kołysała nad banią. Rozglądałem się dookoła. Od zajebania dusz. Koło
mnie grupka Niemieckich dusz też sobie nie mogła poradzić ze Skrzydłami. Klęli
jak fiks. Polazłem w swoją stronę do korytarza Polskiego, po drodze mijałem
korytarze Włoskie, Francuskie, Niemieckie. Zacząłem żałować, że do
Francuzów mnie nie przydzielono, dużo fajnych laseczek. Zobaczyłem w końcu i mój korytarz. Chyba fajnie tu jest, siedzą goście na poboczu, ćmiki jarają.
Zaraz też podszedłem do jednego, poczęstował. Okazało się, że to góral z
Żywca, zamarzł po pijaku w lesie. Przyszedł tu przed godzinką. A ćmiki
rozdaje św. Piotr Polski, przed bramą. Wpuszczą nas do środka za kilka
godzin, bo jakaś inspekcja w środku czy coś. Zebrała nas się już spora
grupka, staliśmy, siedzieli, i gwarzyliśmy jak tu który trafił. Ze mnie lali
najbardziej, jak powiedziałem, że zaciupciałem się na śmierć. Ładny
obciach. Było dwóch zagryzionych przez psy, jeden zatłuczony przez żonę,
czterech z wypadku pod Jasłem, piątka topielców z Sopotu. Niezła ekipka,
wszyscy na bani tu przyszli. Okazało się, że można prosić tu w ADMINISTRACJI o zmianę wieku. Np. jak ktoś wykitował mając 90 lat, to tu może mieć 20,
30 lat. Od nowa laseczki rwać których tu więcej niż na ziemi. Góralowi ćmiki
się skończyły, więc teraz ja poszedłem do Piotra po szlugi. Stał tam pod
bramą. Mały chudy, taki wypłosz. Klepłem go w łopatkę i mówię.
— Dziadziuś, kopsnij paczuszkę, bo nam się jarać chce.
Ten wyciągnął ramkę HEAVENFIELDÓW i dorzucił zapałki. Uśmiechnął się,
pokazując żółte od tytoniu zęby. Wróciłem do moich nowych znajomych i zapaliliśmy po całym.
— Kurwa, piwka bym się napił — powiedział Góral, okazało się, że piwko
nam dadzą ale dopiero w środku. Bo tu nie wolno.
Przyszły jakieś dziewczyny i zaczęły nam skrzydła poprawiać U mnie było w sumie ok, a Górala ledwie się trzymały. Aureola mi błyszczała jak psie
jaja, tylko nie mogłem się przyzwyczaić do tej sukienki, w której miałem łazić.
Kieszenie są, to łapy jest gdzie wsadzić, ale taka długa, pląta się między
nogami. Otworzyli w końcu bramę. Zaczęliśmy się przepychać z Góralem jak
najbliżej wejścia, żeby nas nie rozdzielili. Widać swój chłop,
bo przypadliśmy sobie do gustu. W ADMINISTRACJI skierowano mnie do bloku KRAKÓW,
piętro 3499, pokój 21897 w skrzydle C. Miałem być sublokatorem niejakiego
Mariana E. zmarłego w 1937 roku. Lat 89, zmienione na 35. Chujowo, Gienek (ten
Góral) poszedł do Blockhausu ŻYWIEC, to kilka godzin na piechotkę od mojego.
Obiecałem mu że się odwiedzimy za jakiś czas. Potem poszedłem do MAGAZYNU.
Tam mi mieli wydać pościel, zapasowe suknie i Skrzydła Galowe, na Święta i specjalne okazje. Kurwa, jak w wojsku… MAGAZYNIEREM był Żyd rozstrzelany
przez Hitlerowców w Płaszowie w 1942. Ledwie mi wydał pościel już zaczął
kombinować, że załatwić u niego mogę wszystko. Aureolę jak zgubie, lub
przepiję, skrzydła, wygodniejsze suknie. Nawet tu kombinują. Z tobołem
pojechałem windą na moje piętro, dużo wiary tu łazi. Niektórzy maja skrzydła
poodpinane, inni Aureole w kieszeniach. Luzik. Dość długo szukałem mojego
skrzydła C i pokoju. Dobrze, że były tzw. szybkie chodniki, bo łaziłbym
chyba całą wieczność. Marian E. okazał się szczupłym facetem z wąsami i łysą pałą. Uściskał mnie jak starego znajomego i wyciągnął z lodówki
dwa piwka. Wpierw rozłożyłem swoje klamoty. Pościel na kojo, skrzydła i suknie do szafy. Skrzydła odpiąłem bo przeszkadzały i chwyciłem zimniutkie
piwko. Jeszcze zajaraliśmy po szlugu, i Marian zaczął mnie wtajemniczać w Życie
Niebiańskie.
— Widzisz stary. Tu jest faktyczny RAJ, niczym się nie przejmujesz, głodny nie
chodzisz, alkohol masz, fajek pod dostatkiem, dziewuchy latają. Nie chorujesz,
nie umrzesz na nic,
bo już nie żyjesz. Zajebiście jest. Raz do roku tylko się wszyscy spotykają
bo Główny przemawia i trochę to trwa, zanim wszystkich w ich językach nie
pobłogosławi. A tak to robisz co chcesz. Chcesz pracować? Idziesz do roboty,
chcesz leżeć i chlać cały dzień? Leżysz i chlejesz cały dzień. Panienki
lecą na chłopów, zwłaszcza Zakonnice, wpierw celibat na Ziemi to tu się
sypią jak choinka po Trzech Królach. Jak chcesz się opić to co 100 pięter
jest knajpa, wszystko za darmo, podchodzisz i bierzesz. Szwedzki stół. My mamy
blisko, bo schodami możesz przeskoczyć piętro do góry, i na wprost schodów
masz knajpę. Mordownia straszna, leją się często. Dwa lata temu
Mickiewiczowi tam dojebano, tęgo. Chopin kuflem zarobił od górali, a pijanemu
Wyspiańskiemu Aureole ukradziono. Na aureole trzeba uważać, stracisz to masz
przejebane. Do raportu idziesz. W każda niedzielę są organizowane wycieczki
do innych Niebios, ja polecam Indonezję i Włochy, najlepsze panienki, lecą na
Słowian jak cholera. AIDS nie złapiesz, więc stukasz na całego. Nie polecam
wyjazdów do Niebios Arabskich, tacy sami jak na Ziemi, tu też maja Hamas i Hezbollah, złapią Cię i skrzydła z aureolą zajebią, wtedy raport. Dużo znanych umarlaków możesz w podróżach
poznać, od 1945 prawdziwym gwiazdorstwem cieszył się Hitler, od nas z Nieba
Polskiego pojechało 30 milionów go oglądać, pecha miał jak poszedł do
knajpy bodajże 10 lat temu. Grupka pijanych kolesi go przecweliła. Afera była
na pół Nieba. Listy gratulacyjne nawet z Nieba Izraelskiego przychodziły.
Kolesie do raportu poszli, a za Hitlerem do dzisiaj wszyscy Adolfina wołają.
Potem w 1977, przyszedł Presley, to fani korytarz Amerykański
zablokowali. Kilkaset milionów po autograf poleciało. Tu jest tak,
że możesz spotkać kogoś komu życie uprzykrzyłeś na Ziemi, rewanżyk
gotowy. Ja zostałem w 37 powieszony za zabójstwo żony. Znalazła sobie
jakiegoś gacha tutaj, z którym mieszka i ten gach mi dojebał. Nowiuśkie
skrzydła mi połamał. Nie podałem go do raportu, żal mi chłopa. Z taką
kurwą mieszka, że RAJ to dla niego piekło musi być. Sąsiad obok z pokoju to
seryjny morderca z XVIII wieku. Boi się do knajpy chodzić, bo na niego polują.
Już 200 lat na niego się sadzą, nawet raz mu wjazd do pokoju zrobili. Wszyscy
do raportu poszli. Znanych w Naszym Niebie jest też masa, Królowie mieszkają
na niższych piętrach, ale nie warto tam łazić. Czasami możesz ich w knajpach na 200, i 300 piętrze spotkać. Dzikusy. Zwłaszcza Kazimierz, pije
sam przy stoliku i nie odzywa się do nikogo. Rozrywek też mamy pełno, w TV
lecą wszystkie kanały ziemskie, nawet te X. W wypożyczalni masz wszystkie
filmy jakie na ziemi nakręcono. Sport też jest tutaj szalenie popularny. Co 4
lata są Mistrzostwa Nieba w piłce nożnej. Najlepsi byli Brazylijczycy, do
68. Potem w wypadku zginęła ekipa Manchesteru Utd. i Anglicy mieli Mistrza
przez 20 lat. W 88 piorun zabił na boisku 8 Zairczyków i teraz Zair to potęga
niebiańska. Polacy też grają dobrze. Wpierw nas lali jak cholera wszyscy, ale
odkąd doszedł Deyna to ćwierćfinały mamy na każdej imprezie. Mecz z Anglią
oglądały 3 mld ludzi na stadionie, a przed telewizorami całe niebo. Przegraliśmy w karnych, Reyman bramki nie strzelił. Żarcie nam dają o każdej porze.
Otwierasz lodówkę i zawsze jest pełna. Kible czyściutkie, prysznice też.
Przyzwyczaisz się. No, ja idę na karty do sektora D. Wrócę wieczorem, drzwi
się nie zamyka.
Marian polazł, a ja zacząłem myśleć. Myślenie nie było moja najmocniejszą
stroną, więc poszedłem się załatwić. Nawet nie wiecie, jak niewygodnie sra
się ze skrzydłami. Odpiąłem je w cholerę i postawiłem obok. Gdy spuszczałem
wodę, zdarzyło się nieszczęście. Schyliłem się żeby zobaczyć czy czysto zostawiłem, i Aureola mi do klopa wpadła.
Kurwa mać! Poszedłem po jakiś przyrząd do wyłowienia, znalazłem wieszak
od sukien i po chwili już suszyłem aureole w ręczniku Mariana. Co tu robić?
Idę się rozglądnąć, po sektorze Krakowskim, skoczę do knajpy, może jakieś
laseczki będą. Czas się przyzwyczajać. Może niedługo Joasia ze smutku za
mną wykituje i dołączy? Fajnie by było. Zapisałem sobie na kartce nr
pokoju, żeby się nie zgubić i polazłem schodami do knajpy. Długo lazłem,
co chwila spotykałem zawianych aniołów — znak że dobrze idę. Wreszcie mym
oczom ukazała się knajpa — no, to jest knajpa! Wielkości Maracany, stoliki 4-osobowe, bar cały ze złota. Przyśpieszyłem kroku, wyminąłem grupkę
najebanych w trupa aniołów śpiewających: — NIECH ŻYJE NAM REZERWA!!!!... I już byłem przed ladą. Barmanem był Ogromny Anioł z wielkimi wąsami.
Poprosiłem o setę i piwo, do żarcia wziąłem tatara i ogóreczki. Poszukałem
wzrokiem miejsca, z którego mógłbym obserwować sale i siadłem przy stoliku
oznaczonym nr 210. Koło mnie toczyła się zażarta kłótnia między kilkoma
aniołami:
1 2 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 14-05-2003 Ostatnia zmiana: 15-05-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2436 |
|