|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Niezamierzony byt Autor tekstu: Lucjan Ferus
Bóg kichnął potężnie i popatrzył na swe dzieło; Wokół jego głowy,
we wszystkich kierunkach rozprzestrzeniały się maleńkie drobiny materii. W otaczającej ciemności świeciły mikroskopijnymi iskierkami, było ich
miliardy, a może i więcej?… Miało to nawet swój urok; Drżąca mgiełka świetlistych
błysków wolno rozprzestrzeniająca się w ciemności, błyskając gdzie nie
gdzie silniej czasem przygasając lub rozjaśniając się miejscami.
Bóg patrzył na to zjawisko przez chwilę z zachwytem, gdy nagle drgnął:
do jego świadomości dotarły dziwne
sygnały i to dobiegające go ze strony tej właśnie świetlistej chmurki. Wyostrzył więc swą
świadomość i zestroił z rzeczywistością i czasem, tak
przecież odmiennym od jego własnego bytu.
I nagle usłyszał ich wyraźnie; Zewsząd dobiegały go wołania o pomoc: — „Uratuj nas!… Nie pozwól nam zginąć!… Zbaw nas!… Nie chcemy
odchodzić w niebyt!.… Ocal nas!!…" -
Bóg był zdumiony niezmiernie i zażenowany zarazem:
-"A więc tam istnieje życie?" — pomyślał — I to życie świadome
swego istnienia i swej przemijalności w czasie!… Niesłychane!" — Dostroił
się jeszcze staranniej próbując wysondować więcej informacji, ale czas upływał
tam w oszałamiającym tempie i to życie rozumne
również przemijało niesłychanie
szybko...
Nim zdążył się zastanowić, miliony cywilizacji ginęło i powstawało
miliony nowych,… by również podzielić los
poprzedniczek. Zmartwił go nieco ten stan rzeczy. — „Poczekajcie!...
Nie pędźcie tak!… Co mogę dla was zrobić?!"- chciał krzyknąć, ale było
już na to za późno;
Świetliste iskierki gasły milionami… Było ich
coraz mniej i mniej… Jaśniejąca od
rozbłysków mgiełka poprzedzała się i ciemniała coraz bardziej. I choć gdzie
niegdzie rozbłyskiwały nowe punkciki światła, to jednak ciemność
pochłaniała stopniowo całą przestrzeń, by w końcu zapanować
niepodzielnie.
Bóg wpatrywał się nieruchomo w to miejsce gdzie zgasł ostatni punkcik
światła, ale nic więcej już się nie działo.
Był oszołomiony i zdziwiony tym co widział, a jeszcze bardziej tym co usłyszał. Po zastanowieniu z nieopisanym
zdumieniem stwierdził, iż wszystko wskazuje na to, że te sygnały
skierowane były właśnie do
niego. Zawarta była w nich skarga na nędzę
istnienia i nieczułość świata, a także na cierpienie i ból, strach przed niebytem, a jednocześnie bunt przeciwko takiemu losowi. To jego właśnie obciążano
za ten stan rzeczy i od niego oczekiwano ratunku i wyzwolenia.
Kiedy tak Bóg myślał o tym wszystkim co się stało, zwrócił uwagę
na jeszcze jeden szczegół tego przesłania: wszędzie powtarzało się
stwierdzenie niedoskonałości bytów w których przyszło żyć tym istotom. Użalały
się one na wszechobecne zło, na marność światów, mówiły o skażeniu ich
natury jakimś grzechem pierworodnym, który legł u podstaw ich rozwoju, o negatywnej selekcji wewnątrzgatunkowej, o jałowości życia w kontekście dodatniej entropii i tym podobne rzeczy — co to
wszystko mogło oznaczać?" — Bóg zastanawiał się przez jakiś czas,
rozglądając wokół w poszukiwaniu pozostałości po tym krótkotrwałym
tajemniczym zjawisku, ale ani jedna iskierka
nie świeciła w ciemności. -"Szkoda… Naprawdę szkoda..." pomyślał
enigmatycznie. — „O co im też mogło chodzić z tym
skażeniem natury jakimś grzechem pierworodnym?" — zadumał się głęboko… i nagle doznał olśnienia: — "Ależ tak! To musiało być to!: ich niedoskonałość
natury, niedoskonałość rzeczywistości, marność światów w których żyli,
krótkotrwałość ich egzystencji, szybkość rozpadu wszystkiego co żyło -
musiało brać się z tego, iż powstało z jego chorobliwego
kichnięcia, z materii skażonej chorobą!… Gdybym tak był zdrowy i kichnął?!" — pomyślał Bóg. — „Wyglądałoby to wszystko zupełnie
inaczej!" — Po chwili zastanowienia zreflektował się: — „No tak… Ale wtedy nie kichałbym przecież!… Co za ironia
losu!" — pomyślał z goryczą.-"Ale ja nie chciałem!" — zawołał z goryczą. — „Ale ja nie chciałem!" — zawołał w otaczającą
go ciemność i pustkę. — „Przepraszam was wszystkich…" — dodał
ciszej i bez przekonania, świadom bezsensowności tego stwierdzenia . — „I
tak nic… A.. a… apsik!" — podskoczył do góry kichając powtórnie. — „No nie! Znów
wszystko zacznie się od początku!… Niedoczekanie!" — Wstał i zaczął energicznie rozganiać formujący się już kuliście obłok,
srebrzystej, połyskującej punkcikami światła materii. Nie zaprzestał swej
czynności póki nie zniknęła ostatnia świecąca iskierka. Postał jeszcze
chwilę w ciemnościach, rozglądając się uważnie: — „Niedoczekanie!" -
powtórzył do siebie. — „Nie będzie więcej marności nad marnościami
ani bezsensownego cierpienia!...
Nie pozwolę więcej męczyć się
chorym bytom w niestabilnym i niesprawiedliwym świecie!… Byłoby to z mojej
strony niepotrzebne okrucieństwo … Po co to komu?" — spytał sam
siebie. Przyrzekł sobie, bardziej panować
nad odruchami. — „Jeśli ma już coś istnieć dzięki mnie — niech
to będzie doskonałe i piękne" — pomyślał Bóg. — "Może kiedyś, jak będę w lepszej kondycji stworzę coś porządnego i bardziej trwałego… ale właściwie,
to po co?… Abym potem był odpowiedzialny za ten byt?… To już lepiej nich
pozostanie tak jak było…" — pomyślał na koniec, otulając się
szczelniej swoją starą, wysłużoną szatą.
Potem zadumał się głęboko
nad sensem istnienia, patrząc niewidzącym wzrokiem w jakiś odległy punkt w ciemności. Przez krótki moment naszła go pokusa, aby cofnąć czas i wkroczyć w ten chory wszechświat, który niechcący
stworzył, pokazać tym istotom
swoją nieskończoną
potęgę i zbawić je tak jak się tego domagały, jak błagały go o to.
Ale szybko poniechał tego zamiaru. — „Ee!… Przecież to nie ma
sensu!" — pomyślał. -"Naprawiać chory byt?… Szkoda tylko czasu!.. A poza tym,… chyba mój spokój jest ważniejszy?" — dodał po krótkim
wahaniu. I zamykając oczy, Bóg na dobre pogrążył się w słodkiej bezczynności
.A pustka i ciemność trwały wokół niego w nieruchomym oczekiwaniu. Czas
stanął w miejscu...
-
K o n i e c -
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 02-06-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2473 |
|