STOWARZYSZENIE » Biuletyny
Biuletyn Neutrum, Nr 4 (27), Listopad 2002 [3]
.. i w ten prosty sposób
rozwiązany został problem pomocy biednym w Świeciu. Nie do wiary!
W
Świeciu tak, ale ktoś w Bydgoszczy przypomniał sobie o mnie. Wykorzystując
„dojście" spróbowałem tam urzeczywistnić nasz zamiar. I znów nadzieja.
Złożono mi wiele obietnic, a nasza inicjatywa została życzliwie oceniona i przyjęta. Jedyny warunek, to
opracowanie statutu i założenie stowarzyszenia pomocy charytatywnej, zwołanie
komitetu założycielskiego. Młodzieżówka
SLD zaoferowała nam swą pomoc, także kandydaci do parlamentu -
członkowie SLD, obiecali nam swe poparcie. I co jest bardzo ważne -
poparcie finansowe w trakcie załatwiania spraw związanych z rejestracją
stowarzyszenia, w znalezieniu pracy dla duchownych, bo my -
oprócz posługi duszpasterskiej -
mamy chrześcijański obowiązek utrzymywania się z pracy własnych rąk.
Bydgoskie koło SLD zaprosiło mnie na zebranie. Przewodniczący koła
zadeklarował współpracę jako współzałożyciel stowarzyszenia. Ja
przedstawiłem cele stowarzyszenia. Było to zebranie wyborcze. Tak się dobrze
złożyło, że do władz wybrani zostali entuzjaści stowarzyszenia. Moja radość
nie miała granic.
Podziwiam księdza biskupa za
upór i -
nie waham się tego powiedzieć -
za przebojowość. Jeśli kandydujący do parlamentu wygrają
wybory, to sukces całego przedsięwzięcia będzie w zasięgu ręki.
Wygrali wybory. I w takiej
atmosferze odbyło się zebranie założycielskie Ogólnopolskiego Ruchu
Charytatywnego „Rodzina". Zatwierdzono statut, wybrano władze, powiadomiono
premiera, ministra Krzysztofa Janika, panią Jolantę Banach. Wszystko wydawało
się piękne i proste. Cud! Pozostały już tylko drobiazgi. Zalecono mi
zamieszkać w Bydgoszczy, abym nie musiał dojeżdżać ze Świecia -
70 km. Radni SLD zatroszczą się o przydział lokalu do prowadzenia działalności.
Oczywiście, zrobiłem wszystko, do
czego nas zobowiązano i wraz z pięcioma braćmi zamieszkaliśmy w Bydgoszczy. Dwa miesiące przetrwaliśmy w Bydgoszczy -
na własny koszt, z oszczędności. Znalazł się obiekt. Lokum po byłym barze
„Flis". Powierzchnia -
147 m2. Administracja podpisała z nami umowę wynajmu, w „Gazecie
Pomorskiej" ukazał się artykuł o nas, o działalności naszego Kościoła w Polsce i o naszym współdziałaniu z władzami miasta. Zwycięzcy w wyborach -
pani poseł i pan senator -
zostali członkami honorowymi stowarzyszenia.
A więc sukces?
Po pewnym czasie zauważyłem, że
atmosfera wokół nas zaczyna się jakby nieco zagęszczać.
Czyżby nowe kłopoty?
Właśnie. Popierający
nas zaczęli być nagle nieuchwytni. Jeśli udawało mi się kogoś
spotkać, radził zwykle, żeby nieco poczekać „..jak się ociepli". Na
moje pytanie o związek „ciepłoty" z naszym przedsięwzięciem, otrzymałem
jakieś mętne, wymijające odpowiedzi. Wreszcie stało
się! Swoje poparcie dla
stowarzyszenia wycofali: pani poseł, przewodniczący Zarządu Miejskiego
SLD, pan senator. Poradzono mi, żeby pomieszczeń SLD dłużej nie traktować
jako tymczasowej siedziby stowarzyszenia!
Niesamowite. Cóż się właściwie
stało? Czyżby władze bydgoskiej komórki SLD nagle poczuły niechęć do działalności
charytatywnej?
Mam znajomego księdza, który
pracuje w katolickiej organizacji do spraw rechrystianizacji Wschodu i do walki
kościoła ze wszystkimi, którzy ośmielą się być poza jedynie świętym, mądrym i jedynie zbawczym Kościołem Katolickim, a więc i ze mną. Podobno toczy się
jakieś dochodzenie przeciwko mnie.
Co za dochodzenie? Kto je
prowadzi? Inkwizycja czy policja? Jeśli policja, to pół biedy. Ale jeśli to
święci mężowie.., to być może zbierają już chrust na jakiś gustowny
stosik.
Raczej ta pierwsza. Ten mój
znajomy ksiądz twierdzi, że wszyscy, którzy mnie wspierali, musieli się
mocno tłumaczyć. Nie tylko tutaj, ale też w Warszawie. Podobno biskup Muszyński
jest bardzo zainteresowany sprawą. Spotkałem się z wojewodą
kujawsko-pomorskim, który rozwiał wszelkie nadzieje. „Nikt księdzu nie pomoże"
-
taka jest jego opinia -
„Idziemy do Unii Europejskiej i bardzo liczy się poparcie Kościoła
Katolickiego, a my nie możemy pomagać heretykom".
Ale o stosie dla księdza nie słychać jeszcze?
Jak na razie, jeszcze nie. Ale
biskup Muszyński nazwał mnie ponoć „małym żydem, który robi mu bałagan w diecezji". Ta lawina pomówień, oskarżeń, prób zastraszenia mnie i mojej
wspólnoty jest to ból istnienia w Bogu i dla Boga, zgodnie z jedyną nauką
Pisma Świętego, którego wartością chcemy żyć, jako Starokatolicy.
A co ze Stowarzyszeniem Charytatywnym?
Po Stowarzyszeniu pozostały
niespełnione nadzieje, gorycz, rozczarowanie. Ból istnienia.
Dziękuję
Księdzu biskupowi za rozmowę.
1 2 3
« Biuletyny (Publikacja: 18-05-2002 Ostatnia zmiana: 31-10-2003)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 252 |