Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.309 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Im więcej mamy czasu na wykonanie jakiejś pracy, tym więcej czasu nam ona zabiera."
 Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.

Zakład czyli minimalne zło [1]
Autor tekstu:

Podczas siódmego dnia, gdy Bóg odpoczywał po trudzie stworzenia, podszedł do niego archanioł Szatan i mówi:

— Słyszałem, że dałeś Panie ludziom wolną wolę? — Oczywiście, że dałem! — odpowiada Bóg z prostotą. — Przecież niepotrzebni mi są niewolnicy, prawda? Szatan kiwa głową, iż zgadza się całkowicie z tym poglądem. — A więc ci, którzy będą chcieli się od ciebie odwrócić nie zostaną ukarani, czy tak? - pyta. — Oczywiście … że zostaną! — odpowiada Bóg. — Nie rozumiem Panie!… Zatem, nie dałeś im wolnej woli? — pyta niepewnie archanioł. Bóg odpowiada zniecierpliwiony: — Oczywiście, że dałem! jak możesz w to wątpić Luciferusie?!

— Ale wolna wola będzie tylko wtedy, kiedy ludzie będą wiedzieć, iż jeśli nawet cię odrzucą, nie zostaną ukarani!… Tak to widzę,… A jak to wygląda według ciebie Panie? — pyta Boga.

— Normalnie!… Mogą wierzyć, a mogą też nie wierzyć we mnie! — A więc jeśli nie uwierzą — nie ukarzesz ich?

— Oczywiście… że ukarzę! — odpowiada Bóg i dodaje: — Tak samo jak nagrodzę tych, którzy uwierzą we mnie!… Czy to nie jest sprawiedliwe?… Gdybym nie karał odstępców, nie mógłbym nagradzać wiernych mi, czyż nie? — pyta Bóg na koniec, a Szatan dziwi się niezmiernie: — Czemu nie?… Według jakiej logiki to wywiodłeś, Panie? - Według swojej!… powiedziałem, że nie, to nie!… Zrozumiałeś?! — spytał groźnie Szatana.

— Skoro tak to Panie widzisz?… — zaczął archanioł, ale Bóg uciął krótko: — Właśnie tak to widzę!… A według ciebie inaczej powinienem postąpić?

Szatan patrzy z niedowierzaniem na Boga, a potem mówi nieśmiało: — Wydaje mi się, że tak… — Ciekawym jak?!… Możesz mnie oświecić? — pyta Bóg zgryźliwie. Szatan namyśla się chwilę, a potem mówi odważnie: — Tak, abyś naprawdę zezwolił na zrealizowanie wolnej woli, danej człowiekowi… a więc nie tylko nagroda i kara, ale również neutralność… — Co takiego? — pyta Bóg, jakby nie rozumiał znaczenia tego słowa. — Neutralność!… Jest to odpowiednik obojętności; z jednej strony miłość, na przeciwnym końcu — nienawiść, a pośrodku tych stanów emocjonalnych właśnie obojętność.

Czyli: wierzących w ciebie nagradzasz, niewierzących lub ubliżających ci — karzesz,... ale jeszcze powinna być strefa neutralna, dla obojętnych czyli wątpiących, błądzących, poszukujących, niezdecydowanych, a więc tych wszystkich, którzy nie są z tobą, ale też i nie występują przeciwko tobie, Panie — Też coś! — obruszył się Bóg: — Ty wiesz, ilu korzystałoby z tej furtki?! — spytał. — A niech korzystają! Przecież sam powiedziałeś Panie, iż nie potrzebni ci są niewolnicy, prawda? — Oczywiście, że niepotrzebni!… Ale jednak… Nie! ... To głupi pomysł!… Zbyt wielu utraciłbym wyznawców!… Człowiek musi wiedzieć, iż czeka go nagroda lub kara — od niego tylko zależy, co wybierze! — podkreślił to zdecydowanym gestem ręki.

Archanioł przyglądał się Bogu z dziwną miną.

— Zatem nie dałeś Panie ludziom prawdziwej wolnej woli, ale tylko jej pozory — stwierdził wolno. — Gadanie! — prychnął Bóg. — Przecież mają wybór, czyż nie? — uśmiechnął się złośliwie. - Jest to taki wybór, który nie pozostawia im możliwości wyboru; wiadomo, iż każdy będzie wolał wybrać niebo niż piekło.. — I o to właśnie chodzi! — stwierdził Bóg szczerze. — Dla ich własnego dobra, zresztą! — dodał szybko.

Szatan pokiwał wolno głową.

— Boisz się Panie zaryzykować jednak, dać ludziom prawdziwą wolną wolę, taką bez straszenia wiecznymi mękami piekielnymi w razie odstępstwa… — Było bardziej stwierdzenie, niż pytanie. — Oczywiście, że nie! - odparował to Bóg szybko. — A więc, co?… Dasz im Panie tę wolną strefę neutralną? — spytał archanioł patrząc Bogu w oczy. Ale Bóg unikał jego wzroku. — Oczywiście,… że nie!… Nie ma takiej potrzeby!… przynajmniej na razie — odparł, wykonując nieokreślony gest dłonią. — No cóż… jeśli nie będzie przeszkadzać ci, Panie, świadomość, że większość ludzi wierzyć będzie w ciebie ze strachu przed tą straszną karą, która czeka ich w razie odstępstwa lub niewiary… zawiesił głos nie kończąc.

Bóg poderwał się jak spięty ostrogą. — Zaraz!… zaraz!… co przez to rozumiesz? — spytał marszcząc groźnie brwi. Ale Szatan nie przestraszył się marsowej miny Boga i odparł śmiało: — To proste; jeśli tego Panie nie zmienisz, ludzie będą ci służyć jedynie dlatego, iż będą się ciebie bali!… Ewentualnie dla korzyści jakie im służenie tobie przyniesie!… Ich uczynki moralne będą miały z moralnością mało wspólnego, bo zgadzamy się chyba obaj co do tego, że moralność musi iść w parze z wolnym wyborem, prawda?… że muszą wypływać z wewnętrznego przekonania a nie z zewnętrznego przymusu, czyż mylę się Panie? — Bóg wykonał nieokreślony gest dłonią, który mógł od biedy oznaczać: — W zasadzie masz rację, Luciferusie… — Więc archanioł kończył swą myśl: — Dlatego według mnie, największą głupotą i obłudą zarazem jest wszelki przymus w dziedzinie wiary i moralności. Mógłbym z powodzeniem udowodnić ci Panie, że takie potraktowanie tej sprawy, więcej przyniesie z czasem szkody, niż pożytku!

Bóg spojrzał na niego podejrzliwie. — Co masz na myśli?

— Mam na myśli to, że gdybym uświadomił ludziom, iż ta ich wolna wola jest tylko pustym frazesem, a w rzeczywistości chodzi zawsze o ślepe posłuszeństwo — odwróciliby się od ciebie nie mogąc znieść myśli, że ich oszukałeś w gruncie rzeczy, Panie...

Archanioł przerwał swój wywód i spojrzał na Boga takim wzrokiem, jakby przyszło mu w tym momencie na myśl coś arcyciekawego i zabawnego zarazem. W jego oczach zapaliły się tajemnicze iskierki przekory. Przełknął z wrażenia ślinę i dokończył: — Jeśli tylko dasz mi szansę Panie, udowodnię ci to i doprowadzę do tego, że wszyscy ludzie na ziemi odwrócą się od ciebie!

Bóg patrzy na Szatana dziwnym wzrokiem, a potem wybucha śmiechem. A gdy już się trochę uspokoił, mówi: — Za chudy jesteś w uszach, Luciferusie! — i klepie archanioła w plecy.

— A jednak jestem pewien, iż mogę tego dokonać! — upiera się przy swoim Szatan. — Tego, że wszyscy ludzie na ziemi odwrócą się ode mnie? - upewnia się Bóg ze zgryźliwym uśmiechem.

— Tak Panie!… Wszyscy ludzie na ziemi! — konkretyzuje Szatan, podkreślając to zdecydowanym gestem ręki.

Bóg przestaje się śmiać i mówi: — Jeśliś taki pewnym swego, to może się założymy? — Czemu nie?… Bardzo chętnie… — odpowiada Szatan.

Bóg przygląda mu się z niedowierzaniem.

— Ale zdajesz sobie sprawę, że jak przegrasz to ukarzę cię przykładnie? — pyta. Archanioł kiwa głową. Widać, że jest zdecydowany na wszystko.

— I mimo tego, nie boisz się założyć ze mną?

— Nie, Panie! — odpowiada krótko Szatan, odważnie patrząc Bogu w oczy. Ten kręci głową z podziwem: — No!… no!.. nie brak ci tupetu, doprawdy!… ile potrzebujesz czasu, aby mi to udowodnić? — pyta a Szatan rozkłada ręce.

— Ty Panie zadecyduj! — Bóg uśmiecha się dziwnie, patrząc spod nastroszonych brwi i po chwili namysłu mówi: — Czy 6000 lat ci wystarczy?

— Po co aż tyle?!… Jesteś Panie nadzwyczaj wspaniałomyślny! - Archanioł uśmiecha się zagadkowo i dodaje:

— A więc od dziś w nieprzekraczalnym terminie 6000 lat, czy tak?

— Tak! Dokładnie tak! — przytakuje Bóg. — Zatem czas liczymy od dnia dzisiejszego? — upewnia się Szatan. Bóg zniecierpliwiony potrząsa głową.

— Tak! Od dzisiaj!… Czy chcesz zmienić warunki? — pyta z drwiną w głosie. — Nie, Panie!… Chciałem się tylko upewnić, czy dobrze zrozumiałem. Skoro od tego może zależeć czy będę ukarany, czy nie, lepiej mieć pewność!… A więc licząc od dnia dzisiejszego, w nieprzekraczalnym terminie 6000 lat, mam udowodnić ci, iż odwrócę od ciebie wszystkich ludzi na ziemi,… zgadza się?

— W rzeczy samej — odpowiada Bóg, zirytowany tą skrupulatnością Szatana.

— A więc przecinamy? — podali sobie dłonie i przecięli. — Pamiętaj — nie uda ci się — zostaniesz ukarany! — dodaje Bóg odchodząc.

— A jak mi się uda? — pyta Szatan. Bóg już z daleka śmieje się w głos i woła: — Wiesz, to jest tak mało prawdopodobne, iż nie zawracajmy sobie głowy nagrodą, na razie!

Archanioł patrzy za nim z nieodgadnioną miną i mruczy pod nosem: — Zobaczymy… zobaczymy… — a potem odwraca się na pięcie i również odchodzi.

Minęło parę dni w czasie których nic się nie działo, aż gdzieś tak pod koniec tygodnia przychodzi do Boga archanioł Szatan i oznajmia: - Panie, chciałem ci zakomunikować, że właśnie wygrałem zakład — mówi to spokojnie, ale jego mina przeczy temu całkowicie; Widać, że mało nie pęknie z rozpierającej go dumy i radości. Bóg podchodzi do niego i pyta zdumiony:

— Coś ty powiedział?!… czy ja dobrze słyszałem?... Wygrałeś zakład?… Jak to?! — wpatruje się w Szatana podejrzliwym wzrokiem, lecz ten potwierdza:

— Tak Panie! Nie przesłyszałeś się,… Wygrałem zakład! — powtarza nieco głośniej, ręce splótłszy na piersiach, bezczelnym wzrokiem wpatruje się w Boga. Ten unosi brwi w niebotycznym zdumieniu i jednocześnie rozkładając ręce, mówi wolno: — Ale przecież miałeś odwrócić ode mnie wszystkich ludzi na ziemi! — kładąc nacisk na słowo „wszystkich".

Archanioł uśmiecha się tajemniczo. — Wiem Panie! Właśnie to zrobiłem; Skusiłem Adama i Ewę, posłuchali mnie i zjedli zakazany owoc — tym samym odwrócili się od ciebie… A ponieważ więcej ludzi aktualnie na ziemi nie ma, wyznaczony czas 6000 lat również nie został przekroczony — spełniłem więc warunki zakładu dokładnie, czyż nie? — z chytrym uśmiechem wpatruje się w oblicze Stwórcy, które na przemian to czerwienieje, to blednie. W końcu odzywa się, patrząc na Szatana nieobecnym wzrokiem:

— No, ale dałem ci przecież na to 6000 lat… -

-Wiem Panie!… Po prostu byłeś zbyt wspaniałomyślny! — odpowiada archanioł śmiejąc się. — Ale to nieuczciwe… Dałem ci na to 6000 lat czasu… — powtarza z uporem Bóg.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Fałszywka Boga czyli wygnanie z Raju
Zbawiciel


« Powiastki fantastyczno-teolog.   (Publikacja: 01-07-2003 Ostatnia zmiana: 06-09-2003)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Lucjan Ferus
Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo).

 Liczba tekstów na portalu: 130  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2526 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365