Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Fałszywka Boga czyli wygnanie z Raju [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Gdy szóstego dnia Bóg stworzył ludzi, pobłogosławił im, mówiąc:
-
Bądźcie płodni i rozmnażajcie się, abyście zaludnili ziemię i uczynili ją
sobie poddaną, abyście… — przerwał, bo zobaczył, że wcale go nie słuchają,
rozglądając się wokół ciekawie. Chrząknął znacząco, ale i to nie zrobiło
na nich zbytniego wrażenia.
Kobieta uśmiechnęła się do Boga i zataczając krąg dłonią, spytała:
-
Czy ta ziemia, którą mamy objąć w posiadanie, to jest to co widzimy wokół?
-
Nie! To jest ogród Eden,.. na ziemi nie ma takich sielankowych miejsc,...
przynajmniej na razie. Ale kiedyś, jeśli się o to postaracie, na pewno będą! — odparł Bóg dobrotliwie i uśmiechnął się widząc jak wydłużają im się
miny.
Postanowił więc dokończyć swoje przemówienie:
-
Oto wam daję wszelką roślinę przynoszącą ziarno po całej ziemi i wszelkie
drzewo, którego owoce… — znów przerwał, bo zauważył, że ludzie miast słuchać,
szepczą coś sobie do uszu. Zaczynało już go to z lekka irytować i miał już
zareagować nieco ostrzej, kiedy kobieta bezceremonialnie spytała:
-
Panie, tu jest tak pięknie,… czy możemy tu na razie pozostać? — uśmiechnęła
się czarująco do Stwórcy, trącając jednocześnie mężczyznę w bok, aby i on zabrał głos w tej sprawie. Więc ten przełknął głośno ślinę i przestępując z nogi na nogę, rzekł:
-
Nie na długo,… tylko tyle, abyśmy się… — zamilkł szukając w myślach
odpowiedniego określenia i szukałby zapewne jeszcze długo, gdyby Bóg mu nie
podpowiedział: — Zaaklimatyzowali?
No dobrze,.. zostańcie.. — westchnął i machnął ręką, zapewne nie mając
już złudzeń, iż uda mu się dokończyć swe przemówienie do ludzi. A ci
rzucili mu się do nóg z podziękowaniami i to go rozczuliło całkowicie.
-
No dobrze, nie trzeba,.. nie trzeba mówię! — podniósł ich, przebaczając
im w tym momencie początkowy brak zainteresowania jego osobą. Pobiegli więc w głąb ogrodu, trzymając się za ręce i śmiejąc się do siebie głośno i wesoło. Widział jeszcze z daleka jak mężczyzna fikał koziołki na trawie, a kobieta klaskała w ręce i zaśmiewała się z jego wyczynów. Bóg również uśmiechnął
się i kiwając głową, rzekł do siebie: — Jak dzieci,.. dosłownie, jak dzieci...
I w dużym stopniu tak było; cały czas ludzie poświęcali na wesołe,
beztroskie gry i zabawy, a kiedy jeszcze zasmakowali przyjemności wypływających z seksu i miłości do siebie, ich szczęście wręcz nie miało granic. Bóg na
początku nie miał nawet nic przeciwko temu, iż każdą wolną chwilę spędzali
na samych przyjemnościach. Mówił sobie:
-
Cóż, skoro nie dałem im dzieciństwa, to choć niech teraz nacieszą się
beztroskim życiem, które jest tak znamienne dla początkowego okresu rozwoju
człowieka. Jeśli tu i teraz tego nie przeżyją, to później w surowych
warunkach na ziemi, tym bardziej nie będą mieli szans już tego doznać. Taak,...
niech się cieszą sobą. — I pozostawiał ich samym sobie.
Ale z czasem, gdy mijające tygodnie zamieniły się w miesiące, Bóg
zaczął się co nieco niepokoić. Wpierw zdawkowo przypominał im co jakiś
czas o ich obowiązku względem ziemi, ale ludzie niezmiennie odpowiadali mu, iż
jeszcze nie nacieszyli się życiem tutaj — w raju. A kiedy mówił im, iż
powinni pomyśleć już o założeniu własnej rodziny, odpowiadali śmiejąc
się, że jeszcze nie czują się na tyle dorośli, aby podjąć się takiej
odpowiedzialności.
I tym podobnych argumentów używali, aż Bóg kipiał wewnętrznie, gdy słyszał
te impertynencje. Lecz powstrzymywał się na razie od ostrzejszych środków
przymusu. Jedynie na pomoc wezwał archanioła Szatana, który wykorzystując
swe wrodzone umiejętności z niezwykłą elokwencją zaczął kusić ludzi,
roztaczając przed nimi uroki przyrody ziemskiej i zalety życia na jej łonie.
Słuchali tego wszystkiego z otwartymi ustami, a potem pytali:
— A gdzie będziemy mieszkać? Czy tam jest tak samo ciepło jak tu, iż można
spać pod gołym niebem?
— No, nie, … dom będziecie musieli zbudować sobie sami. Ty się tym zajmiesz
Adamie. Będziesz również polował i uprawiał rolę, aby zapewnić wam pożywienie,
podczas gdy Ewa będzie przyrządzała posiłki i wychowywała dzieci...
-
To kiedy będziemy mieli czas, aby się zabawiać, kochać, cieszyć się sobą i życiem? — spytała kobieta, wnikliwie patrząc na Szatana.
Ten
spuścił głowę nie wiedząc co im odpowiedzieć, w końcu wyjąkał:
-
Nie samymi przyjemnościami i zabawą człowiek żyje. Nie wiem,… to już zależy
od was samych. Jeżeli się uporacie z obowiązkami, na pewno znajdziecie nieraz
chwilę czasu dla siebie… — rozłożył ręce w geście niezdecydowania.
Ludzie porozumieli się wzrokiem, a potem poderwali się i polecieli w głąb
ogrodu, rzucając przez ramię na odchodnym:
-
To my się jeszcze namyślimy!
Szatan
zgrzytnął zębami i wzniósł ręce ku niebu. Zawołał za nimi:
-
Ale wy musicie zamieszkać tam, gdzie jest wasze prawdziwe miejsce! Zostaliście
stworzeni do życia na ziemi,… słyszycie!? -
Lecz oni nie słuchali go już, objąwszy się czule zniknęli gdzieś
pomiędzy drzewami, nie obejrzawszy się nawet. — No i co z nimi począć?! — wyrzucił przez zaciśnięte zęby archanioł, a potem wstał i poszedł
opowiedzieć Bogu o fiasku tych prób.
Stwórca słuchając jego relacji milczał, kiwając tylko głową. W końcu po dłuższym namyśle odezwał się wolno:
-
Luciferusie,… musimy użyć jakiegoś podstępu, aby ich się stąd pozbyć,...
bo na to, iż oni zechcą dobrowolnie opuścić to miejsce nie ma co liczyć.
-
Zgadzam się z tobą Panie całkowicie — odparł Szatan, zbliżając się i siadając obok Boga. Ten spytał:
-
Czy zauważyłeś jak ostatnio zmienił swój wygląd ogród?
-
Trudno tego nie zauważyć! Pognieciona i wydeptana trawa, połamane gałęzie, a z nich posklecane jakieś szałasy, .. co ładniejsze kwiaty powyrywane doszczętnie,...
wszędzie walają się jakieś ogryzki owoców, jakieś odpadki, nie mówiąc
już o kupach! Na jednym strumieniu jakaś przegroda z kamieni, która zmieniła
jego bieg całkowicie,… co tam jeszcze… — zastanawiał się archanioł na
głos, ale Bóg uniósł dłoń.
-
Wystarczy,… tylko chciałem się upewnić, czy widzisz to samo co ja -
spojrzał z zatroskaniem Szatanowi w oczy.
-
Wyobrażasz sobie co tu się będzie działo, kiedy oni zaczną się rozmnażać? — spytał wolno. Archanioł tylko machnął ręką, a ten gest starczył za
odpowiedź.
— A zwierzęta jakie zrobiły się płochliwe… i ptaki. Zauważyłeś to Panie?-
Bóg wolno kiwa głową nie odzywając się, a potem mówi cicho jak gdyby do
siebie:
— O wszystkim pomyślałem,… ale to, że będę musiał użyć podstępu, aby się
stąd pozbyć ludzi, nie wpadło mi do głowy.
Chwilę siedzą w milczeniu, a później Bóg pyta:
— A zatem, co proponujesz? Miałeś zawsze dobre pomysły. — dodaje, klepiąc
Szatana na plecach. Ten chwilę zastanawia się, a potem mówi z zagadkową miną: — Najlepiej byłoby wcisnąć im jakąś fałszywkę… — i uśmiecha się
dziwnie. Bóg unosi do góry brwi. — Słucham? Co masz na myśli?
Archanioł
rozkłada ręce wyjaśniając: — To takie określenie oznaczające podstęp.
Miałem Panie na myśli, iż mógłbyś poddać ludzi specyficznej próbie.
Bóg unosi głowę z zainteresowaniem. — Próbie? — pyta zdziwiony.
-
Próbie, która będzie miała za zadanie stwierdzić, czy już dojrzeli do
tego, aby ich wysłać na ziemię, czy jeszcze nie.
-
Wtedy oni zrobią wszystko, aby tej próby nie zdać pomyślnie. — wtrąca Bóg,
machając ręką.
-
No tak,… na to się nie dadzą nabrać, są zbyt cwani. Więc trzeba inaczej z nimi zagrać; Powiesz im Panie, że jest możliwość, iż mogą na stałe zostać w raju, jeśli spełnią jakieś określone warunki...
— A warunki próby muszą być tak dobrane, aby nie mogli im sprostać? — spytał
domyślnie Bóg, porozumiewawczo mrużąc oko.
-
Otóż to! Chociaż na pierwszy rzut oka nie powinno to być widoczne, aby się
przedwcześnie nie zrazili i nie uprzedzili. Najlepiej byłoby wykorzystać te
cechy, które u ludzi dominują i na nich oprzeć założenia próby.
Stwórca klasnął w ręce uradowany:
— I to jest właśnie ta fałszywka?! — Szatan skinął głową z uśmiechem.
-
To mi się podoba! Zaiste szatański pomysł! Na twoim intelekcie i wyobraźni
nie można się zawieść, Luciferusie!
-
Do usług Panie. Jestem niezmiernie rad, kiedy ci mogę służyć swą osobą! — archanioł aż pokraśniał z zadowolenia i pochylił się, by ucałować dłoń
Bogu, lecz ten ujął go za ramię i prostując jednocześnie powiedział:
-
Daj spokój! Tylko bez serwilizmu, bo wiesz, że tego nie lubię! — Przejdźmy
lepiej do szczegółów!
Pochylili się ku sobie. Archanioł wpierw coś Bogu tłumaczył, czasem
gestykulując. Stwórca kiwał głową, od czasu do czasu zadając jakieś
pytanie, a na koniec roześmiał się odchylając do tyłu i powiedział:
-
Taak! To ich powinno załatwić! — poklepał z zadowoleniem Szatana po
plecach, a potem ujął go pod ramię i poszli w głąb ogrodu.
Niebawem zobaczyli ludzi podczas dość dziwnej czynności.
Mężczyzna
obłamywał z drzewa gałęzie, a kobieta obdzierała je z liści i wtykała w ziemię, ogradzając nimi jakiś skrawek terenu.
Bóg i Szatan porozumieli się wzrokiem w milczeniu. Ludzie, gdy ich
spostrzegli, speszyli się nieco i przerwali swą pracę. Podeszli do Boga nie
śmiejąc spojrzeć mu w oczy. A ten uśmiechając się pobłażliwie i wskazując
ręką na tę ich prymitywną zagrodę, spytał:
-
Widzę, że urządzacie się? — a kiedy milczeli z pochylonymi głowami,
powiedział pojednawczo:
-
No, dobrze,.. zostańcie jeśli już tak wam się tu podoba,.. ale jest jeden
warunek! — dodał szybko widząc, że ludzie już pochylają się by mu podziękować.
— Z wszelkich drzew tego ogrodu możecie spożywać owoce do woli, według swego
upodobania. Ale z drzewa wiadomości dobrego i złego, które rośnie w środku
ogrodu, nie możecie spożywać owoców, abyście nie pomarli niechybnie -
zakończył zagadkowo, przyglądając im się uważnie. Ludzie patrzyli na Boga
takim wzrokiem, jakby chcieli spytać: — To tylko tyle?
Następnie z entuzjazmem obściskali Stwórcę, później stojącego z boku Szatana, a na
końcu siebie wzajemnie. Potem wzięli się za ręce i odtańczyli jakiś dziki,
radosny taniec.
1 2 3 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 25-10-2003 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2836 |