Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.448.249 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 701 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie rozumiem tych, którzy nie interesują się religią. Jeśli religia reprezentuje prawdę, to jest to niewątpliwie najważniejsza prawda w życiu ludzkim. Jeśli jest w większości błędna, to jest to błąd o monumentalnie tragicznych proporcjach, i powinien być energicznie zwalczany."
 Nauka » Memetyka

Jak Boga kocham! [2]
Autor tekstu:

Kapłan jest dobrym przykładem symbiozy pasożyta z człowiekiem. Pasożyt, w postaci mempleksu danej religii, 'kieruje' życiem człowieka (hierarcha kościelna nie daje wielkiego pola swobody), steruje jego myślami (mechanizm samokorygujący się - nie wolno mu pomyśleć o odrzuceniu religii, bo to największy, śmiertelny grzech) ale też zapewnia profity: daje zajęcie, swoje miejsce w społeczeństwie, możliwość awansu, także społecznego, oraz, rzecz jasna, utrzymanie i to na niezłym poziomie (Nota bene, mam w rodzinie młodego księdza, którego brat odszedł od religii widząc, jak ten się 'ustawił'. Po co pracować? Padnij krzyżem przez przed krzyżem).

Podobnie wygląda sprawa z transmisjami telewizyjnymi z uroczystości religijnych. Tylko niech ktoś nie pomyśli, że jestem im przeciwny. Bynajmniej. Większość (katolicy) ma prawo do programów religijnych (tylko gdzie inne religie i światopoglądy ? Nie ma! Jak w PRL nie było żebraków, tak w III RP nie ma innowierców). Przyjęto też ciekawą zasadę, że większości nie można obrażać. Tzn. tylko uczuć religijnych nie można obrażać, bowiem zdrowy rozsądek i rozum jak najbardziej można i to każdego dnia. Gdy tylko zastosuje się symbol choć podobny do jednego z symboli 'jedynej słusznej religii', niechybnie ląduje się przez sądem. To nic, że papież obraża ludzi mówiąc, że niewierzący są niemoralni (w zasadzie to kłamstwo, patrz str. 337, 1030, 1239, 2442). To nic, że biskupi poniżają ludzi protestujących przeciwko invocatio dei (nazywając ich niedouczonymi, co jest kłamstwem podwójnym, bo opiera się na.. braku argumentów) czy legalizacji aborcji (nie ważne, że 200,000 nielegalnych zabiegów rocznie — Matka Kościół zabrania i już, nie ma gadania). Liczy się oprawa, musi ładnie wyglądać. Papieża zaprosić, ukłonić się i uśmiechnąć (do wyborców też). Ulice posprzątać, fasady wyremontować, estradę przygotować na spektakl, ludzi zwieźć, niech się pomodlą, pośpiewają i nacieszą polskim Ojcem Świętym. Pracy nie ma, miasto biedne, ale dla papieża wszystko. A jak dziś zdrówko jego ekscelencji, to najważniejsza wiadomość dnia. Papież powiedział, ze Europie brakuje nadziei. Owszem brakuje — nadziei naiwnej, dziecięcej, bożo-barankowatej. Że nie można budować cywilizacji bez Boga. Można — a raczej trzeba; opcję religijną już przerabialiśmy, z opłakanym skutkiem. Nie mieszać się do polityki, ale wilka ciągnie do lasu. Misjonarzy trzeba już do Europy importować, a Kościół boi się ekspansji Islamu i religii Azji. Kościoły się zamyka, toteż odwołanie do Boga ostatnią deską ratunku. Tyle tytułem dygresji.

Transmisja pokaże tłumy, co działa zapewne krzepiąco na wierzących widzów. Inni czasem zadumają się z niedowierzaniem: i co ci ludzie w tym widzą? Ale to nie w tym rzecz. TV ma misję, Kościół ma misję. Papież ma misję. Wszyscy mają misję, tylko im wszystkim brakuje odrobiny przyzwoitości i rozumu, aby spostrzec, że generując szum sakralny lub go rozpowszechniając, degradują odbiorców do poziomu znanego hasła: chleba i igrzysk. Tyle, że zamiast prawdziwego chleba, dostaniecie najwyżej ten uświęcony, wyimaginowany 'chleb żywy'.

Teraz przykład bardziej powszechny. Programy telewizyjne, zwykle telewizji publicznej (tzn. dla wszystkich.. katolików). Pominę milczeniem program Słowo na Niedzielę (cóż, gadać bzdury można na różne sposoby). Rzecz w programach, w których prowadzi się dyskusje, często dotyczące delikatnych spraw osobistych. Często zaprasza się do nich specjalistów z odpowiednich dziedzin, którzy zwykle przedstawiają problem w sposób obiektywny. Potem jednak pojawia się tzw. osoba głęboko wierząca. To eufemizm, ponieważ zwykle chodzi o delegowaną osobę, której zadaniem jest przedstawienie jedynego właściwego rozwiązania: wiary i Boga. Na nic nauka, specjaliści, lekarze. To nic nie da bez Boga. Tylko w Bogu znajdziesz rozwiązanie swoich problemów, po katolicku, rzecz jasna. Nauka Kościoła ma lekarstwo na wszystko: wiarę. Kiedyś można było nawet tym leczyć, wobec braku metod prawdziwego leczenia. Prawa statystyki działały na korzyść przypadków uzdrowień, które zdarzają się do dziś i będą się zdarzać. Dziś już to prawo działa na niekorzyść religii, toteż mniej popularne są deklaracje w stylu: modlitwa cię uzdrowi. Tam jednak, gdzie nauka zostawiła jeszcze furtkę dla irracjonalności, religia szuka miejsca dla siebie. Sfera ludzkiej psychiki skrywa w sobie tajemnice.. właśnie! Tam jest dobra pogoda dla religijnych recytacji, gdzie kryje się tajemnica. Nic to, że kolejne okopy religii zdobywane są przez naukę. Co bardziej postępowi religianci twierdzić będą już dziś, że religia nie może mieszać się do spraw materialnych, że jest „ortogonalna do nauki", że to sfera mentalna, metafizyczna. Jest to jednak czysta hipokryzja, ponieważ inni współwyznawcy w tym samym czasie, przeprowadzać będą dzieci w szkołach przez meandry i labirynty 'nauki' kościelnej o człowieku, przez teologię stworzenia i zbawienia. W czasie, gdy jedni odcinać się będą od irracjonalnych poczynań religii, od jej haniebnej historii, inni będą już generować szum sakralny wszystkim tym, którzy skorzy są do jego odbioru. Wiara teoretycznie nie miesza się do nauki, ale jak tylko może, to się miesza.

Czekam tylko na moment, w którym jakiś ateista w jednym z takich programów, tuż po recytacji głęboko wierzącego o tym, jak to wiara ludzi uzdrawia i jak bardzo Bóg jest każdemu potrzebny w życiu, powie: „A ja w pańskiego Boga nie wierzę i poradziłem sobie bez niego. Tak zupełnie bezbożnie, bez teologii i wiary. I co pan na to ? Gdzie pańska uniwersalna recepta ?" Problem w tym, że w naszym kraju takiej wypowiedzi nikt nie puści (i kto zaprosi ateistę..). Puszczą natomiast wypowiedzi w stylu: „Bóg jest potrzebny w małżeństwie jako siła uświęcająca", „Jezus drogą, prawdą, życiem", "Napis, który jest najstarszym dowodem (oprócz Biblii) ziemskiego życia Jezusa Chrystusa, został odnaleziony na ossuarium pochodzącym z I w.n.e. — ogłosiło we wtorek amerykańskie czasopismo Biblical Archeology Review" (patrz wiadomość). oraz wiele podobnych. Czy ci, którzy to wypowiadają, uważają, że ateiści są z Marsa czy jak ? Też jesteśmy ludźmi i tez mamy problemy, takie same. Różni nas tylko metoda ich rozwiązywania. Jedni szukać będą pomocy u wróżki (vide nasilenie zjawiska w Rosji), inni u księdza (tudzież tzw. przewodnika duchowego), to znów inni u bio-cośtam-terapeuty czy innego znachora. Są wreszcie ci, którzy zastanowią się dwa razy, zanim oddadzą się w ręce takiego lokalnego szamana. I zwykle się nie oddadzą.

A czy ktokolwiek zastanowi się nad sensownością ich wypowiedzi oraz ich wartością ? Czy ktokolwiek zada sobie trud sprawdzenia, czy jest to wypowiedź uzasadniona, czy może nie ? Otóż nie tylko nikt, ale tym prędzej takie wypowiedzi znajdą się w mediach, ponieważ może się z nimi identyfikować wiele osób. A w każdym razie, tak im się będzie wydawać. Poprawność już nie tylko polityczna, ale religijna. Nie wolno ci powiedzieć prawdy o religii, wolno ci natomiast skłamać religijnie w zbożnym celu: „Wolno jest kłamać ludziom, nawet w sprawach religii, oby tylko oszustwo przyniosło owoce". Niech nas nie dziwi ta wypowiedź, wszak owoce i owieczki w dziecięctwie bożym są najważniejsze, bez nich religia umiera. Dlatego tak duży nacisk kładzie Matka Kościół na indoktrynację młodych, naiwnych. Dobrze wiedzą, że na starość to już tylko idiotę da się nawrócić na tak skompromitowaną religię.

Koronnym przykładem generatora szumu sakralnego są oczywiście księgi święte każdej religii. Można by odnieść wrażenie, że odnoszę się tylko do Katolicyzmu. Nic bardziej błędnego. Wszystko co wymieniłem, ma swoje bezpośrednie paralele w innych religiach i systemach wierzeń. Księga święta, np. Biblia, zawiera mnóstwo stwierdzeń, które kwalifikują się jako recytacje religijne. Te zdania, pozbawione sensu poznawczego, stanowią korzeń teologii, który, podawany wiernym, stanowić ma podstawę ich wiary.

Podam kilka przykładów, aby łatwiej było zrozumieć w czym rzecz (z BT): „Wtedy rzekł do nich: Widziałem szatana, spadającego z nieba jak błyskawica. [..] Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. W tej właśnie chwili Jezus rozradował się w Duchu Świętym i rzekł: Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Ojciec mój przekazał Mi wszystko. Nikt też nie wie, kim jest Syn, tylko Ojciec; ani kim jest Ojciec, tylko Syn i ten, komu Syn zechce objawić." (Łk 10:18-22) „Jezus odpowiedział: Zaprawdę, zaprawdę, powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi z wody i z Ducha, nie może wejść do królestwa Bożego. To, co się z ciała narodziło, jest ciałem, a to, co się z Ducha narodziło, jest duchem." (Jn 3:5-6) „Kto przyjął Jego świadectwo, wyraźnie potwierdził, że Bóg jest prawdomówny. Ten bowiem, kogo Bóg posłał, mówi słowa Boże: a z niezmierzonej obfitości udziela /mu/ Ducha. Ojciec miłuje Syna i wszystko oddał w Jego ręce. Kto wierzy w Syna, ma życie wieczne; kto zaś nie wierzy Synowi, nie ujrzy życia, lecz grozi mu gniew Boży. (Jn 3:33-36) Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego Bóg namaścił Duchem Świętym i mocą. Dlatego że Bóg był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą diabła. A my jesteśmy świadkami wszystkiego, co zdziałał w ziemi żydowskiej i w Jerozolimie. Jego to zabili, zawiesiwszy na drzewie. Bóg wskrzesił Go trzeciego dnia i pozwolił Mu ukazać się. Nie całemu ludowi, ale nam, wybranym uprzednio przez Boga na świadków, którzyśmy z Nim jedli i pili po Jego zmartwychwstaniu." (Dz 10:38-41)

Mniejsza o analizę tych fragmentów, tej dokonano już dawno, także w naszym serwisie. Co nas uderza, to fakt, że słowa takie jak Duch Święty, Bóg, diabeł itp. wplecione są w tekst dokładnie tak, jakby mowa była o ludziach, o osobach zupełnie namacalnych i zwyczajnych. Tak jednak mogło się stać w dwóch przypadkach: autor nie wiedział, o czym pisze albo też wiedział, że pisze nieprawdę. Do dziś bowiem nie udało się nadać tym słowom sensu, który byłby na tyle zrozumiały, aby można było o tym normalnie dyskutować. Słowa te do dziś stanowią tajemnicę nawet dla ludzi wierzących, którzy twierdzą, że mają one sens, dlatego nie próbuję nawet zastanawiać się tu nad ich zrozumieniem. Wpadł bym niechybnie w sofistykę podobną do tej, jakiej muszą używać ci, którzy tym słowom chcą nadać sens. Ciekawe, że wystarczy te słowa zastąpić niemal dowolnymi pojęciami sensownymi, aby całe zdania nabrały sensu poznawczego, np. "Znacie sprawę Jezusa z Nazaretu, którego kapłan namaścił olejkiem i mirrą. Dlatego że Jan był z Nim, przeszedł On dobrze czyniąc i uzdrawiając wszystkich, którzy byli pod władzą tyrana". Jak widać, szum ten łatwo usunąć, gdy tylko nadamy odpowiednim pojęciom sens. Tego jednak nie da się zrobić z pojęciami religii, o czym traktują wymienione artykuły. Pozostaje nam jedno z dwojga: uznać, że sformułowania te pozbawione są sensu albo też określić na nowo te pojęcia, aby nadać im sens, który da się zrozumieć. Obie metody jednak byłyby zabójcze dla religii — głównie dlatego, że religia nie może się zmieniać. Nie może stwierdzić: „to, co było mówione, to była nieprawda. Oto właściwy stan rzeczy." Nie może, ponieważ twierdzi, że jest nieomylna na mocy autorytetu i tradycji, oraz oczywiście tego, że reprezentuje Boga na Ziemi. Na szczęście dla niej, wierni nie zastanawiają się nad sensem recytacji religijnych ani tego uzasadnienia. Co więcej, nawet gdyby zaczęli się zastanawiać, do niczego by nie doszli, bowiem te recytacje sensu nie posiadają. Stwierdziliby tylko to, co wiadomo od samego początku: że to tajemnica zakryta przed mądrościami tego świata. Niech nas to nie dziwi — pamiętamy, że tajemnica jest fundamentem wiary.


1 2 3 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Potęga memu memu
Filozoficzne konsekwencje memetyki

 Zobacz komentarze (4)..   


« Memetyka   (Publikacja: 19-07-2003 Ostatnia zmiana: 15-04-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Michał Przech
Webmaster,administrator i redaktor portalu Racjonalista. Współzałożyciel PSR. Z zawodu programista.

 Liczba tekstów na portalu: 18  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Nie taki ateista straszny, jak go malują
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 2557 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365