|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje U progu wielkiej tajemnicy Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Papież Jan Paweł II bardzo skutecznie dbał o sprawy religijne w Polsce. Rozumiał także, że jedyną przyszłością dla Kościoła kat. na świecie
stanowią narody trzeciego świata. O tym ostatnim świadczy topografia jego
wycieczek. Jednak metody JPII to kontynuacja najbardziej konserwatywnych wzorców
rodem z dziewiętnastego wieku. Cały czas mówię o pierwszym okresie jego
pontyfikatu, a nie o sytuacji obecnej, kiedy to Ojciec Święty chwilami już nie
wie czy jeszcze żyje, czy też już jest u Bozi. W tej chwili na pewno wszyscy monsignorowie z jego otoczenia, najbliższego
otoczenia papieża modlą się żeby ich szef żył jak najdłużej, bo to umożliwia
kierowanie tym starym i zupełnie niesprawnym intelektualnie człowiekiem.
Jednak powoli zbliża się chwila
kiedy nam papieża zabraknie. Można to jeszcze przedłużyć zamrażając poniżej
18 stopni ciało, jeśli papież umrze w swoim łóżku, czyli dyskretnie. Tak
już bywało w dawnej przeszłości, mimo braku zamrażarek. No, ale ile to może
trwać? W końcu musi camerlengo
przyłożyć mu trzy razy młotkiem w głowę i uprzejmie zapytać czy jeszcze żyje. I co będzie dalej?
Tego nikt nie wie, ale pofantazjować można. Dotychczas tak
bywało, że po papieżu bardzo konserwatywnym następował trochę mniej
konserwatywny, a po nim znowu trochę bardziej konserwatywny. Istnieje jeszcze
inna możliwość: zamianowanie papieżem jakiegoś Murzyna ze wschodniej
Afryki, albo Eskimosa z Alaski. Takie praktyki już bywały, tylko forma była
inna: mianowało się papieżem piętnastoletniego chłopca za
którego decyzje podejmowali ONI czyli ludzie kurii. Teraz jest w Watykanie moda
na cudzoziemców, więc może zamiast dziecka być Eskimos. W dawnej Polsce, w okresie monarchii elekcyjnej, mówiono, że najlepszy kandydat na króla to taki
który: — lubi kobiety — lubi doradców, oraz — nie zna języka polskiego.
Jednak te przewidywania mają jedną zasadniczą wadę: możliwych
rozwiązań jest wiele. W Kościele jest silne lobby jezuickie, uważane tam za
spiżową bramą, za wielce postępowe. Ci na pewno zechcą na papieża człowieka w ich mniemaniu nowoczesnego, który przeprowadzi reformy mające nadać nowe
oblicze Kościołowi. To nowe oblicze w sprawach zasadniczych będzie się różnić
od starego tak jak jedna kropla wody od drugiej. Przeciwne skrzydło stanowią
ludzie z Opus Dei.
Papież jest
wybierany przez kardynałów, którzy w 99% są księżmi. Ale księżmi z całego
świata. Taki kardynał z Afryki, czy południowej Azji, nie ma zielonego pojęcia o rozkładzie sił w Watykanie, a kandydatów na papieża po prostu nie zna. A tych kardynałów z końca
świata jest wielu. Dlatego o wyniku konklawe przesądzają ci, którzy potrafią
dotrzeć do tych wielu niezorientowanych, aby ich skutecznie poinformować i przekonać o tym co Duch Święty nakazuje im zrobić.
Dodatkową komplikacją jest przewrotność Ducha Świętego
będąca oficjalnie cechą raczej Jego antagonisty, tego z rogami. Mianowicie
Duch Święty z reguły podszeptuje jednym kardynałom co innego niż drugim i dlatego obiór przez aklamację jest rzadkością. Oznacza to, że ci wysłannicy
Ducha Świętego mimo zamkniętych
drzwi (konklawe = pod kluczem) dalej działają między głosowaniami. W tej
sytuacji przewidywanie ostatecznej decyzji Ducha Świętego jest niezwykle
trudne.
Drugim problemem na temat którego można pofantazjować to
metody jakich użyje przyszły następca Świętego Piotra. JPI zajął się
finansami Kościoła katolickiego i szybko umarł. JPII spróbował zająć się
finansami Kościoła katolickiego i szybko oberwał z magnum. Co prawda pieniędzmi
dalej się zajmował, ale już nie z banku watykańskiego, lecz z innych
źródeł i bardzo unikał, żeby się nie uwikłać ani w kontakty z Lożą
Masońską (P2), ani z kapitałem mafijnym. Czy i jak mu się to udało napiszę
innym razem. W każdym razie sprawy finansów Watykanu wymagają szybkiej
decyzji. Traktując sprawę bezwzględnie, to
Watykan ma ogromne zasoby materialne, zarówno w formie depozytów bankowych, jak i najrozmaitszych ruchomości i nieruchomości, oraz ciągłego dopływu gotówki z tytułu konkordatów, czyli umów, które świeckim kontrahentom dają wiele błogosławieństw, a Watykanowi
wiele pieniędzy. Jednak taka ocena jest bardzo myląca, bo sytuację finansową
należy oceniać o wiele szerzej:
Religijność w krajach Europy zachodniej zanika. Nieliczne
wyjątki to starsze pokolenie w Hiszpanii, południowe Włochy — tradycyjnie
religijne, no i Polska w której Kościół katolicki triumfuje. Także USA to
kraj o ludności dość religijnej, ale katolików jest tam mało. Równocześnie
Kościół katolicki święci triumfy w krajach trzeciego świata. Prymitywna
ludność tych społeczeństw garnie się do Kościoła
katolickiego, bo to dla nich wielki postęp. Jaki z tego wniosek? Ano taki, że
tych katolików od których można ciągnąć szmal z dnia na dzień ubywa, zaś
tym, których przybywa raczej trzeba dawać, a brać to naprawdę nie ma co. O tej problematyce w Polsce w ogóle się nie mówi, bo u nas kler, a szczególnie episkopat, żyje w niebywałym
dostatku i luksusie. Ale dla tych hierarchów Kościoła, którzy patrzą na to z Watykanu, a nie z Warszawy, jest to ogromny problem.
Osobnym problemem jest kwestia, czy w ogóle istnieją
jakiekolwiek, przynajmniej potencjalne, możliwości skutecznej reformy Kościoła
katolickiego. Skutecznej, to znaczy takiej, która by zatrzymała ciągły, od
czasów renesansu, zanik zainteresowania sprawami religii.
Osobiście uważam, że w stosunku do krajów kultury
zachodnioeuropejskiej takich możliwości po prostu nie ma. Zaś w społeczeństwach
prymitywnych oraz w Polsce nie są one potrzebne. W społeczeństwach
prymitywnych Kościół bez żadnych reform święci triumfy z powodów
poprzednio podanych. Zaś kierownicza
pozycja Kościoła katolickiego w stosunku do wszystkich rodzajów i organów władzy w Polsce, to jest do władzy prawodawczej, wykonawczej, sądowniczej i prasy, nie
jest podyktowana wpływem religijności naszego społeczeństwa, lecz zgodną
przynależnością
do tegoż Kościoła wszystkich sił politycznych. U nas dyrektywy Kościoła
katolickiego realizuje zarówno skrajnie prawicowa Liga Polskich Rodzin, spod
znaku ojca Rydzyka, jak i tajnie prawicowa socjaldemokracja, zaś Pierwsza Dama w imieniu wszystkich naszych
kobiet klęka przed papieżem i całuje go w rękę, mając u boku Pana
Prezydenta wszystkich Polaków obecnie, a lidera komunistycznej partii nie
wszystkich Polaków onegdaj.
Jednak zmiana szefa w Watykanie na pewno zaowocuje wieloma
zmianami, które mimo, że nie nazbyt istotne, oczywiście będą ciekawe.
No cóż, pożyjemy (dłużej niż papież) — to zobaczymy.
« Felietony i eseje (Publikacja: 08-10-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2778 |
|