Czytelnia i książki » Powiastki fantastyczno-teolog.
Próba owocu zakazanego [1] Autor tekstu: Lucjan Ferus
Bóg, po stworzeniu ludzi wprowadza ich do ogrodu Eden i daje im taki
rozkaz:
— Z wszelkiego drzewa tego ogrodu możecie spożywać według upodobania, ale z drzewa poznania dobra i zła nie wolno jeść, bo gdy z niego spożyjecie,
niechybnie umrzecie.
Następnie
oddala się, a ludzi pozostawia w ogrodzie. Mija krótki czas i ludzie zjadają
owoc zakazany, nie posłuchawszy Boga. Woła ich więc Stwórca do siebie i mówi:
-
Nie zdaliście tej próby moje dzieci, muszę was teraz uśpić — wykonuje
ruch dłonią i zasypiają w jednej chwili, osuwając się na soczystą zieleń
trawy. Bóg nucąc sobie pod nosem jakąś melodię, podchodzi do nich, otwiera
im głowy i zaczyna coś w nich manipulować delikatnymi, ale szybkimi ruchami
swych zwinnych palców. Po chwili kończy i mrucząc do siebie:
-
Taak, no dobrze,… zobaczymy teraz — wstaje i klaszcze w dłonie. Ludzie
niepewnie podnoszą się, rozglądając się wokoło jakby pierwszy raz się
obudzili. I tak jest w istocie, gdyż Bóg wymazał im z pamięci poprzednie
zdarzenia. Daje im ten sam rozkaz, następnie oddala się. Mija jakiś czas, ale
ludzie nie zrywają owocu zakazanego. Bóg odczekuje jeszcze trochę, ale oni
omijają wyraźnie zakazane drzewo z daleka. Stwórca uśmiecha się z zadowoleniem.
-
Dobrze,.. doskonale,… teraz trzeba podnieść poprzeczkę próby- mruczy pod
nosem, a następnie woła do siebie archanioła Szatana i poleca mu, aby próbował
skusić ludzi do zjedzenia zakazanego owocu.
Ten
patrzy podejrzliwie na Boga i pyta zdumiony:
-
Mam ich Panie skusić, aby zerwali i zjedli ten owoc?!
Bóg kiwa głową. — O to mi właśnie chodzi, Luciferusie! — dodaje
wyjaśniająco, ale Szatan woli się upewnić:
-
Ale jeśli mi się przypadkiem uda, nie ukarzesz mnie Panie? — dopytuje się.
-
Oczywiście, że nie! Dlaczego miałbym to robić?! — pyta Bóg zdziwiony.
-
Tak tylko chciałem wiedzieć — odpowiada wymijająco archanioł i stoi przestępując z nogi na nogę. Stwórca marszczy brwi ze zniecierpliwieniem.
-
Co znów!? — pyta krótko.
— A jak mam to zrobić Panie?
Bóg
wzdycha rozkładając ręce:
-
Wymyśl coś sam,… zaimprowizuj,… czy nie masz wyobraźni?
Szatan
drapie się w głowę i odpowiada niepewnie:
-
No, niby mam.
-
No właśnie! Toteż skorzystaj z niej! — w głosie Boga słychać lekką
irytację.
-
Dobrze Panie — mówi potulnie Szatan i odchodzi, ale po chwili wraca i z nieśmiałością
pyta: -
Ale jeśli mi się nie uda skusić ludzi, mam nadzieję Panie, że wtedy też
mnie nie ukarzesz?
Bóg wznosi oczy ku górze i woła:
-
… że też ja nie mam do kogo poskarżyć się na ten swój personel! Idź i zrób to w końcu, o co cię proszę! Obojętnie na wynik próby nie ukarzę cię,
nie bój się! No idź już!
Szatan
odchodzi z ociąganiem, oglądając się jeszcze za siebie.
Przebieg dalszych wypadków znamy z Biblii; Szatan wykorzystuje węża,
ten kusi ludzi i zjadają oni zakazany owoc. Bóg widząc to, zaciera ręce.
-
Dobrze,.. Bardzo dobrze — mruczy do siebie. Każe archaniołowi ich przywołać, a gdy stają przed nim wystraszeni i zawstydzeni, mówi:
-
Nie bójcie się moje dzieci,.. nie zdaliście tej próby, ale to nie wasza
wina. Teraz was uśpię — Powtórnie robi ruch dłonią, a gdy zasypiają,
pogwizdując sobie cicho jakąś wesołą melodię, podchodzi do nich. Kiedy
przechodzi obok Szatana, klepie go po plecach, mówiąc:
-
Całkiem zgrabnie ci to poszło Luciferusie. Całkiem zgrabnie, ale dlaczego posłużyłeś
się wężem? — pyta z zainteresowaniem.
Szatan wzrusza ramionami.
-
Czy ja wiem? Nie chciałem, żeby mnie poznali, a poza tym wydawało mi się, że
to będzie bardziej tajemniczo,.. a co? Czy coś nie tak? — pyta z niepokojem.
-
Nie! Nie! Wszystko w porządku! — odpowiada Bóg i zabiera się do pracy, nucąc
coś sobie pod nosem. Robi te same czynności co wpierw. Jego zwinne palce
poruszają się tak pewnie i szybko, że archanioł przyglądając się temu z boku, aż otwiera usta z podziwu. Po chwili Bóg kończy i klaszcze w ręce,
ludzie wstają z niejaką trudnością, a wtedy on kładzie im dłonie na
ramionach i patrząc im w twarze poważnym wzrokiem, oznajmia: — Z wszelkiego
drzewa tego ogrodu możecie spożywać owoce według upodobania. Ale z drzewa
poznania dobra i zła nie wolno wam jeść, bo gdy z niego spożyjecie,
niechybnie umrzecie! A teraz możecie odejść.
Ludzie biorą się za ręce i odchodzą. Kobieta przytula się do boku mężczyzny,
ten ją obejmuje ramieniem i tak złączeni nikną wśród zieleni ogrodu. Bóg z zadowoloną miną zaciera ręce i mruczy:
-
No dobrze,… zobaczymy teraz...
Archanioł
zaintrygowany tym co zobaczył, pyta:
-
Co to wszystko ma znaczyć, Panie?
Bóg
patrzy na niego tajemniczo i śmieje się:
-
To takie testy próbne,… rozumiesz Luciferusie?
Szatan
kręci przecząco głową: — Nic, a nic!
-
Przecież to proste! dałem ludziom wolną wolę, ale też chcę, aby posłuchali
mojego słowa, kiedy im je obwieszczę. Dlatego teraz muszę tak wyskalować ich
wewnętrzny imperatyw, aby przy zachowaniu wolnej woli — jednak słuchali mnie i przestrzegali moich przykazań, rozumiesz?
Archanioł rozkłada ręce w bezradnym geście.
-
Nie bardzo,.. Ale to znaczy, że nie ukarzesz ich Panie za to, iż sprzeciwili
ci się? A przy okazji i mnie, że ich skusiłem, namawiając do tego czynu?
Stwórcy
brwi wędrują na czubek czoła. — Oszalałeś?! Skąd ci takie myśli
przychodzą do głowy?! — pyta, patrząc wnikliwie Szatanowi w oczy. Ten
czerwieni się, spuszcza wzrok, ale po chwili mówi:
-
Słyszałem jak pewnego dnia aniołowie mówili między sobą, iż ty Panie posłużysz
się mną, by ukarać ludzi za grzech pierworodny… — milknie, a Bóg pyta
zdziwiony: — A cóż to takiego jest?!
-
Ma to wyglądać tak: ty Panie zabraniasz ludziom zjeść owoc zakazany, ja ich
kuszę i oni go zjadają. Za to, iż cię nie posłuchali, ty przeklinasz ich i karzesz dotkliwie karą, która przechodzić będzie z pokolenia na pokolenie,
przez tysiące lat… — przełyka głośno ślinę, ale odważnie kończy
patrząc Bogu w oczy:
-
Jednym słowem; ty Panie stwarzasz ludzi doskonałych, ale oni — przy mojej
pomocy — przeciwstawiają się tobie, dochodzi do ich upadku, którego następstwem
jest we wszystkich przyszłych pokoleniach ich
grzeszna natura, skłonna do czynienia zła oraz śmiertelność.
Dlatego, gdy mi Panie kazałeś ich skusić, byłem pełen najgorszych przeczuć...
Bóg wykrzykuje z pasją:
-
No niech ja bym dorwał tych półgłówków co to wymyślili! którzy to byli,
mów natychmiast?!
-
Nie wiem Panie,… Było ciemno… — usprawiedliwia się Szatan.
Bóg
wali pięścią w kolano. — No, mają szczęście! a swoją drogą, skąd
takie bzdury mogły przyjść do ich anielskich głów? — zastanawia się na głos,
ale zaraz sam sobie odpowiada:
-
No tak! Musiał któryś przejrzeć moje notatki! Niedokładnie zapewne. Jakie
to wszystko wścibskie! Już ja im dam, wtryniać nosa w nieswoje sprawy! -
mruczy do siebie, a potem kładzie dłoń na ramieniu archanioła i patrząc mu
uważnie w oczy, mówi:
-
Powiedz mi Luciferusie, co sądziłbyś o mnie jako o Stwórcy, gdybym stworzył
doskonałą parę ludzi, widział, że „upadli" — jak to nazywasz — i pozwolił, aby reprodukowali się z tej nieudanej pary,… tysiące, miliony, a potem zapewne miliardy osób o zdegenerowanej, złej naturze? Jak ja bym się
czuł, mając świadomość, iż mogłem zapobiec ich nieszczęściu zaraz na
samym początku? Tym bardziej wiedząc, iż ludzie również będą zdawać
sobie z tego sprawę?! Czy mógłbym wtedy domagać się ich miłości? przecież
nawet na litość nie zasługiwałbym z ich strony! Jak mogłeś uwierzyć w taką
piramidalną bzdurę, Luciferusie?! — spytał Bóg z wyrzutem w głosie.
Szatan padł mu do nóg przepraszając i błagając o wybaczenie.
-
No dobrze już,… nie trzeba — Stwórca udobruchał się.
-
Zastanów się raczej, czy gdybym chciał, aby ludzie nie zjedli tego owocu
zakazanego, to zwracałbym na niego ich uwagę? Spośród setek drzew rajskiego
ogrodu, akurat na to właśnie? Czy nie wydawało ci się dziwne, iż ja przez
ten zakaz kieruję ich uwagę akurat na to drzewo? Nie wierzysz? No to popatrz — obok niego rośnie drugie: drzewo życia — z niego nie zabraniałem im jeść,
mimo, że nie pozwoliłbym na to gdyby po niego sięgali,… i co się dzieje?
Rosło tuż obok, a nie sięgnęli po jego owoce ani razu, pomimo, że są one
ani mniej urodziwe, ani mniej smaczne! Po prostu — nie były one objęte
zakazem werbalnym, a zatem nie warte skosztowania, poznania,… czy ty to
rozumiesz Luciferusie?
— A więc to co mówiłeś im Panie, iż niechybnie umrą gdy zjedzą ten owoc,..
to też nieprawda?
-
Oczywiście, że nie! To miało jedynie podkreślić ważność zakazu! -
odparł Bóg z prostotą.
— A więc gdyby go nie zjedli — nie pomarliby?
-
Ach, to ty w ten sposób rozumiesz?! — Bóg roześmiał się w głos.
-
Nie mój drogi! Ludzie są śmiertelni, ponieważ są istotami cielesnymi!
Powiedziałem ci, iż tak sformułowałem ten zakaz, aby wyglądało na to, że
jego przekroczenie grozi poważnymi konsekwencjami. Ale to wcale nie znaczy -
tego przecież nie mówiłem — iż jeśli nie zjedzą go, będą żyć
wiecznie, te słowa użyte były wyłącznie do celów tej próby, rozumiesz już?
Archanioł położył rękę na piersi i rzekł:
-
Tak Panie! Teraz wydaje mi się to wszystko jasne i zrozumiałe. Przepraszam cię
jeszcze raz.
Bóg
uśmiechnął się i poklepał go przyjaźnie po plecach.
-
To dobrze, mój drogi,… to dobrze! A teraz idź i spróbuj skusić ich powtórnie,.. i wiedz, że oni nie pamiętają tamtego zdarzenia, możesz więc wykorzystać
ten sam sposób kuszenia.
— A więc to jeszcze nie koniec tych prób?!
-
Oczywiście, że nie! No idź już, idź! — ponaglił Bóg archanioła,
popychając go w kierunku tej części ogrodu, dokąd skierowali się ludzie.
Tak więc Szatan, posłuszny Stwórcy, kusił ludzi raz, drugi i trzeci,...
ale bezskutecznie. Po jakimś czasie zniechęcony przyszedł do Boga oznajmić
mu fiasko ponoszonych prób. Ku jego zdziwieniu, Stwórca był jakby
przygotowany na taką ewentualność. Poradził mu jednak, aby zmienił taktykę;
Niech powie im, że mają to uczynić dla Boga, a on nakazuje im to w jego
imieniu.
1 2 Dalej..
« Powiastki fantastyczno-teolog. (Publikacja: 25-10-2003 )
Lucjan Ferus Autor opowiadań fantastyczno-teologicznych. Na stałe mieszka w małej podłódzkiej miejscowości. Zawód: artysta rękodzielnik w zakresie rzeźbiarstwa w drewnie (snycerstwo). Liczba tekstów na portalu: 130 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Słabość ateizmu | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 2831 |