Prawo » Prawo wyznaniowe » Polskie konkordaty » Konkordat z 1993 » Prace nad konkordatem » Analizy i oceny prawne
Co dalej z Konkordatem? [2] Autor tekstu: Władysław Zamkowski
Jak łatwo wykazać nie są to ani prawdy absolutne czy pełne (nie zawierają
całej prawdy), ani prawdy obiektywne lecz apologetyczne prawdy subiektywno-ideologiczne.
Ostatecznie mogłyby znaleźć się np. w wewnętrznych dokumentach Kościoła a nie w umowie międzynarodowej.
Jeden z pierwszych akapitów „Wstępu" odnosi się do roli jaką Kościół
Rzymskokatolicki odegrał w tysiącletnich dziejach państwa polskiego. Jeśli tę
skomplikowaną kwestię chcemy przedstawić w świetle powszechnie uznawanych ogólnoludzkich
wartości a Kościół potraktować jako złożoną instytucję w wymiarze międzynarodowym i krajowym wyróżniając hierarchię, niższy kler i przedmiotowo traktowanych
wiernych, to jednoznacznie pozytywna ocena roli Kościoła w historii Polski będzie
się, oględnie mówiąc, mijała z całą prawdą. Ograniczając się do
najbardziej rażących negatywnych faktów i procesów historycznych wskażę na
stosunek Kurii Rzymskiej i papieża Piusa IX do suwerenności i niepodległości
Państwa Polskiego w warunkach najtragiczniejszych dla Polski, to jest w długim
okresie zaborów (123 lata).
Znamienne pod tym względem było postępowanie Piusa IX, który nie tylko
zezwolił na koronację przez prymasa Jana Pawła Woronicza cara Mikołaja I na
króla Królestwa Polskiego (1829 r.) ale również zawarł z nim Konkordat (1847 r.).
W dokumencie tym car nazywany jest królem polskim, a Królestwo Polskie
traktowane jako integralna część Rosji.
Nie liczącą się z integralnością państwa polskiego i jego suwerennymi
prawami rolę odegrał następnie Pius XII w czasie i po II wojnie światowej.
Jeszcze w sierpniu 1939 r. papież skierował do polskiego ministra spraw
zagranicznych J. Becka depeszę z radą, aby Polska odstąpiła Niemcom Gdańsk.
Nie potępił też agresji III Rzeszy na Polskę (chociaż wyraził Polakom współczucie),
natomiast w pośpiechu, bo już w grudniu 1939 r. zgodnie z Konkordatem, który
zawarł z hitlerowską III Rzeszą w lipcu 1933 r., a niezgodnie z polskim
Konkordatem z 1925 r., powierzył administrację diecezji chełmińskiej
biskupowi niemieckiemu K. M. Splettowi.
Takiego pośpiechu nie wykazał ani Pius XII, ani Stolica Apostolska w stosunku
do integralności terytorialnej i suwerenności państwa polskiego -
PRL, utrzymując tymczasowość administracji kościelnej na Ziemiach Zachodnich i Północnych do roku 1972. Nie nawiązał również pełnych stosunków
dyplomatycznych z polskim rządem krajowym. Inny stosunek do państwa polskiego
wykazał natomiast Jan XXIII, któremu wrocławianie z udziałem władz państwowych
wznieśli w latach siedemdziesiątych piękny pomnik. Pozytywną politykę wobec
państwa polskiego kontynuował Paweł VI i oczywiście Jan Paweł II.
Przechodząc od wątku historycznego do współczesności zatrzymam się krótko,
po prostu zasygnalizuję tylko treść dwóch następnych akapitów „Wstępu".
Pierwsza i najważniejsza, z punktu widzenia ustrojowo-prawnego,
jest sprawa naczelnej i pierwszej zasady
konkordatowej, która nakazuje wziąć pod uwagę i oczywiście uwzględnić w całym Konkordacie i w jego stosowaniu fakt, że religia katolicka jest
wyznawana przez większość polskiego społeczeństwa. Jest to w pewnym
znaczeniu fakt socjologicznie określony, ale nie może on pociągać za sobą
skutków prawnych i być prawnie petryfikowany. Zresztą w ramach tej pozornie
jednolitej społeczności wiernych występują różne większości i mniejszości
polityczne, społeczne a nawet światopoglądowo klasyfikowane.
Jeśli dobrze wczytać się w treść tej formuły, to wprost narzuca się myśl,
że jest to, w pozornie demokratycznych słowach wyrażona zasada dominacji
religii katolickiej, a co za tym idzie Kościoła Rzymskokatolickiego w państwie
polskim. Innymi słowy, nad zasadą suwerenności Narodu została postawiona
zasada katolickiej większości, czyli zasada zwierzchnictwa Katolickiego Ludu
Bożego, bo przecież w państwie demokratycznym większość decyduje (czy
powinna decydować) we wszystkich najważniejszych sprawach. Większością tak
oznaczoną w razie czego można szantażować legalne władze państwa.
Uprawomocnienie większości jednego wyznania zakłada traktowanie wyznawców
innych wierzeń religijnych jako mniejszości wyznaniowych. Jest to nie do przyjęcia w świetle nadrzędnych zasad wolności i równości wszystkich wyznań.
Gesty pojednawcze czynione przez przedstawicieli Kościoła Katolickiego w stosunku do innych wyznań nie zmieniają istoty stosunków opartych na
dominacji większości wyznaniowej.
Zasada dominacji wyznawców jednej religii wzmocniona jest dodatkowo dogmatem o prymacie papieża, zawartym implicite w Konkordacie. I z tą formuła trudno się pogodzić zarówno świeckiemu społeczeństwu
jak i zwolennikom ekumenizmu.
Nie przypadkowo Sekretarz Generalny Światowej Rady Kościołów Ks. Prof. K.
Raiser wypowiadając się na temat Konkordatu w czasie wizyty w Polsce stwierdził,
że dogmat o prymacie biskupa Rzymu (papieża) jest jedną z głównych przeszkód w dialogu między kościołami chrześcijańskimi. Dodam od siebie, że dogmat
ten łącznie z reguła zwierzchnictwa Katolickiego Ludu Bożego jest główną
przeszkodą na drodze do ratyfikacji Konkordatu, gdyż czyni z suwerennego,
prawnego, demokratycznego i neutralnego światopoglądowo państwa polskiego -
państwo wyznaniowe.
Sprawa następna, to prawna deprecjacja Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej
wskutek potraktowania tej historycznej postaci państwa polskiego jako państwa
podległego i niesuwerennego. W tym duchu bowiem należy odczytać passus o odzyskaniu niepodległości i suwerenności przez Państwo Polskie w wyniku
przemian ustrojowych.
W sprawie niepodległości i suwerenności PRL mamy do czynienia z diametralnie
różnymi stanowiskami. Od apologii dawniej uprawianej, przez poglądy bardziej
zrelatywizowane (ograniczona suwerenność, ograniczenie o zmiennym natężeniu w wykonywaniu niektórych praw suwerennych), aż do zupełnej negacji tych
podstawowych cech i wartości w przypadku Polski Ludowej.
Rzecz znamienna, że większość wypowiadających się znawców prawa międzynarodowego
publicznego, prawa konstytucyjnego i teoretyków państwa i prawa, a także
historyków prawa jest zgodna co do tego, że w świetle prawa wewnętrznego i międzynarodowego PRL była państwem
niepodległym i suwerennym. I to powinno być decydujące dla takiego dokumentu
prawnego jakim jest Konkordat.
Na zakończenie przedstawiam do debaty publicznej dwie pozytywne propozycje:
1) uważam, co wynika z całości powyższych wywodów, że rozwlekły i prawnie
nieuzasadniony „Wstęp" należy zastąpić formułą, którą znalazłem w wyjątkowo wartościowej książce prof. J. Wisłockiego pt. „Konkordat Polski
1993 -
tak-nie"
(Poznań 1993): „Stolica Apostolska i Rzeczpospolita Polska dążąc do trwałego i harmonijnego unormowania wzajemnych stosunków postanowiły zawrzeć niniejszy
Konkordat".
2) Brzmienie art. 1 Konkordatu, który związany jest ściśle z dotychczasową
treścią „Wstępu" proponuję zastąpić następującym sformułowaniem:
„Rzeczpospolita Polska i Stolica Apostolska opierają swoje stosunki wzajemne
na łącznej zasadzie rozdziału Państwa od Kościoła oraz ich przyjaznego współdziałania
dla rozwoju człowieka i dobra publicznego".
Proponuję, aby całość Konkordatu, łącznie ze „Wstępem", stała się
przedmiotem poważnej, publicznej debaty kierowanej przez rzeczoznawców (a nie
polityków) zarówno świeckich jak i kościelnych. Powinna ona nosić charakter
obligatoryjnej konsultacji społecznej. Będzie to, jak sądzę, najwłaściwsze
niepolityczne wyjście z impasu, w jakim znajduje się sprawa Konkordatu.
Kopia z własnego zbioru Czesława Janika udostępniona
przez Autora.
1 2
« Analizy i oceny prawne (Publikacja: 18-11-2003 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3016 |