|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kościół i Katolicyzm Katolicki Infantylizm Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
W
wielu publikacjach, także w Racjonaliście, czytam artykuły, w których
wylicza się na przykład sprzeczności bliblijne. Oto u Jana Jezus nauczał
trzy lata a u synoptyków jeden rok. W tej ewangelii Jezus po zmartwychwstaniu
jadł zaraz a według innej o wiele później.
Jeśli
kogoś to interesuje to oczywiście jego sprawa.
Dla mnie ten fakt, że opowieści o Jezusie nie są spójne jest
oczywisty, ale zupełnie nieciekawy. W moich badaniach religioznawczych zupełnie
amatorskich i wyrywkowych rzeczą
jedynie godną uwagi był i jest infantylny charakter wierzeń obecnie żyjących
urzędników Pan Boga. Tutaj wyraźnie
chcę podkreślić, że interesuje mnie zarówno wiara tych ludzi w Boga jak i w
siebie. Dokładnie w swoją nadprzyrodzoną moc.
Ciekawym
przykładem jest kult maryjny. Na
wstępie trzeba przypomnieć, że większość ważnych decyzji w Krk jest
nieomylna dlatego, że nad ich podejmowaniem sprawuje pieczę Duch Święty. Już
to stwierdzenie stanowi idiotyzm: Jeśli na przykład wybór papieża odbywa się
pod natchnieniem Ducha Świętego, to każdy papież powinien zostać wybrany w pierwszym głosowaniu i przy stuprocentowej zgodności czyli przez aklamację.
A
jak było z ustanowieniem kultu maryjnego? Otóż w przeddzień tej decyzji większość
decydentów była przeciwna otaczania kultem kobiety o której nic nie wiadomo.
Więc prekursorzy tego kultu postawili przy wejściu na salę obrad swoich
goryli, którzy po prostu nie wpuszczali przeciwników kultu maryjnego. Mimo to jednomyślności
nie osiągnięto ale bezwzględną większością
głosów kult uchwalono. Czy można równocześnie wierzyć w to, że nasze działanie
jest podyktowane przez Boga i pomagać sobie w tym działaniu oszustwem lub
przemocą?
Obecnie
hierarchia bogów w Krk jest następująca: Numer 1 — Jezus,
Numer 2 — Matka Boska, Numer
3 — ex equo Duch Święty i Bóg Ojciec. Już poprzednio wspomniałem, że o Matce Boskiej nic nie wiemy. Jedynym
źródłem informacji o tej kobiecie mogłyby być ewangelie, gdyby były. Otóż w ewangeliach nie ma absolutnie żadnych informacji, które by uzasadniały jej
kult. A konkretnie jakie są te informacje? Jedna mówi, że Matka Boska szukała
Jezusa jak się zgubił. Każda matka, na całym świecie,
jeśli się zagabi i zgubi dziecko to go szuka. W innym miejscu dowiadujemy się,
że Matka Boska stała pod krzyżem gdy Jezus na nim wisiał. Każda matka na całym
świecie stara się być jak najbliżej cierpiącego dziecka. Jest w ewangelii
jedna istotna, ważna informacja na temat Matki Boskiej a mianowicie
zwiastowanie jej przez anioła, że urodzi Syna Bożego. Tą informację jako
nieprawdziwą dementuje właśnie ewangelia: Jeśli Matka Boska wiedziałaby, że
urodzi Syna Bożego to nie mogłaby razem z jego braćmi udać się do miejsca,
gdzie aktualnie Jezus nauczał w celu
przerwania jego misji. Tak więc
kobietę o której naprawdę nic nie wiadomo podniesiono do najwyższej godności.
W
1950 roku, a więc dziewiętnaście wieków po śmierci Matki Boskiej zbiera się w Watykanie kilkudziesięciu starych ludzi i postanawia, oczywiście mocą Ducha
Świętego, że Matka Boska nie umarła tyko została zabrana do nieba przez
swojego syna „w ciele". Te ostatnie słowa podkreślają, że do nieba nie
poszła dusza tej kobiety lecz ona in personam. Tak więc w Niebie ta osoba musi
chorować, jeść wydalać i wykonywać wszystkie inne czynności typowe dla człowieka
posiadającego ciało. W konsekwencji przynajmniej kawałek tego Nieba musi mieć
charakter materialny zawierający zaplecze konfekcyjno- gastronomiczno-sanitarne
dla istoty ludzkiej, no bo przecież na golasa nie gania po niebie a jeść i wydalać też musi.
Ale
to są szczegóły. Mnie najbardziej zadziwia, że miliony ludzi mogą wierzyć w to, że grono takich samych jak oni, tyle że
starych i bogatych ludzi może bezbłędnie wiedzieć jak się Matka
Boska z tego świata zabrała. Ogólnie mówiąc katolik musi wierzyć, że
grono kardynałów, to jest ludzi, którym inni ludzie tej godności udzielili,
może w sposób nieomylny informować o rzeczach o których nigdzie w żadnych
źródłach nie ma ani słowa.
Ogromnie razi mnie służalczość Pan Boga względem jego sług ubierających
się na czarno. Pan Bóg dał ludziom dziesięć przykazań. Sługom tego Boga
nie wygodnie było spotykać się w miejscach kultu w ten sam dzień, co
ortodoksyjni Żydzi, więc zmieniono słowo „szabat"
na „dzień święty", którym ustanowiono niedzielę a Pan Bóg to
grzecznie zaaprobował. Kiedy kult obrazów i świętych rzeźb zaczął
przynosić spory szmalec, to trzeba było wyrzucić drugie przykazanie. Więc je
wyrzucono a Pan Bóg to grzecznie zaakceptował. Tak na zdrowy rozum nie wiadomo
kto tutaj jest panem a kto sługą. Jezus, jak wynika z ewangelii, nie dawał się
obcałowywać w żadną część ciała a papież przez wiele wieków
do czasów Piusa XII (1939 — 1958) wystawiał do pocałowania dolną kończynę.
Także pod względem tytulatury księża stoją o wiele wyżej, w tej wątpliwej
hierarchii, od Boga. Ekscelencja, eminencja, świątobliwość to wszystko tytuły
nadawane przez księży księżom.
Ostatnio nasz papież widocznie rozmawiał z Panem Bogiem bo oświadczył
WBREW DOTYCHCZASOWEJ, TRWAJĄCEJ OSIEMNAŚCIE WIEKÓW NAUCE KRK, że nie każdy
grzesznik (obarczony grzechem śmiertelnym) idzie do piekła lecz tylko szczególnie
niepoprawni grzesznicy.
Poprzednio wspomniane I Vaticanum ustanowiło
najważniejszy w dziejach Krk dogmat. Dogmat o nieomylności papieża w sprawach
wiary i moralności. W ten sposób zaaprobowano
wszystkie zbrodnie popełniane przez papieży w przeszłości i na przyszłość, w tym spalenie żywcem ponad dziewięćdziesiąt tysięcy starych kobiet za
uprawianie czarów. Jednak ten dogmat ma nie tylko wyżej wspomniane
niemoralne skutki. Ma także skutki teologiczne. Ewangelia nakazuje:
strzeżcie się fałszywych proroków! Zgodnie z tym nakazem, gdy ktoś głosi
mi naukę o Bogu, to winienem rozważyć według możliwości jakie stwarza mi
otrzymany od Boga mózg i jego możliwości krytycznej oceny, czy ten głosiciel
jest prorokiem fałszywym czy prawdziwym, no i w razie pozytywnej weryfikacji
przyjmować jego naukę a w razie negatywnej odrzucić. Jak mogę rozważać
prawdziwość lub fałszywość nauki papieża jeśli ex definitione jest on
nieomylny?
Dość zasadniczą dla mnie sprawą jest nie zauważanie ogromnej
sprzeczności między i nauką i postacią Jezusa a obecnym obrazem Krk i jego
urzędników. Jezus był ubogim rzemieślnikiem, który zamiast ciężko pracować w warsztacie wędrował od wioski do wioski i opowiadał ludziom różne fajne
rzeczy. Przy takim trybie życia i przy braku w tamtych czasach sprzętu
turystycznego, Jezus mógł posiadać jedynie chlajnę na grzbiecie i sandały
na nogach. W swoich naukach bardzo ciepło wyrażał się o biednych a jak go raz zapytano jak należy postępować, to powiedział:
co masz sprzedaj, pieniądze rozdaj ubogim i idź za mną. Obecny Krk jest
jawnym zaprzeczeniem tego obrazu.
Papież mieszka w największym i najpiękniejszym pałacu Rzymu. Gorącą
porę roku spędza w kurorcie w Castel Gandolfo, posiadającym pałac oraz piękne
ogrody a utrzymywanym przez cały rok wyłącznie do jego dyspozycji.
Nie wiem jak to wygląda od strony nomenklatury kościelnej, ale według
praw cywilizowanego świata papież jest absolutnym władcą całego Krk, w tym i Watykanu. W takim sensie jest właścicielem wszystkiego co posiada Krk. Jeśli
chcielibyśmy się zastanowić jakiego zawodu jest papież, to według nauki Krk
kapłan to nie zawód lecz powołanie. Co innego zawód. Na przykład św. Piotr
był papieżem z powołania a z zawodu rybakiem. Według naszych „cywilnych"
zawodów papież, jako dysponent Instytutu Dzieł Bożych jest bankierem, bo właśnie
tak niewinnie nazywa się bank watykański, który, jak wszystko w Krk, jest w wyłącznej dyspozycji papieża. To mi jakoś nie pasuje do nauki Jezusa.
Ewidentnym zaprzeczeniem zasad głoszonych przez Jezusa odnośnie ubóstwa
jest stwarzanie łatwiejszego dostępu do nieba dla ludzi zamożnych.
Moja znajoma, bardzo wierząca kobieta, informowała mnie, że na odpuście w małym miasteczku na Lubelszczyźnie w roku 1956 zakupiła różaniec o niezwykłych właściwościach. Sprawa ta mocno mnie zainteresowała i ta pani
opowiedziała szczegółowo
jak to było: odbywał się wielce
uroczysty odpust. Już na kilka tygodni wcześniej ksiądz proboszcz zapowiadał,
że w czasie trwania odpustu będzie można zakupić dewocjonalia o cudownych właściwościach. W trakcie odpustu przed kościołem zmontowano wielki stragan Veritasu, czy
jakiejś innej firmy produkującej dewocjonalia, na którym można było zakupić,
między innymi, trzy rodzaje różańców. Różaniec taki w momencie zakupu nie
posiadał właściwości nadprzyrodzonych, jednak można było pójść z nim do
zakrystii po mszy w czasie której przyjęło się komunię i ksiądz poświęcał
te różańce. Najtańszy różaniec uzyskiwał dzięki temu poświęceniu sto
dni odpustu za każdorazowym odmówieniem tegoż różańca. Droższy dawał
jakiś większy odpust, już nie pamiętam jaki, a ten najdroższy miał taką właściwość,
że jeśli jego właściciel w chwili śmierci ucałował krzyż różańca i wymówił słowa: „O Jezu", to uzyskiwał rozgrzeszenie z pełnego
asortymentu posiadanych grzechów i odpust zupełny, czyli jak tylko wyciągnął
kopyta od razu bez wyczekiwaniu i męki w Czyśćcu szedł do Nieba. Posiadaczka
tego różańca mówiła mi, że musiała pożyczyć od sąsiadki pieniądze bo
ten różaniec był bardzo drogi. Nie wiem ile ten różaniec kosztował, jednak
uważam, że moja znajomy nie miała racji mówiąc, że był bardzo drogi. Pamiętam
jak moja babcia opowiadała, że dziedzic u którego służył mój dziadek chcąc
uzyskać odpust zupełny musiał sprzedać jedną ze swoich wsi a takiego
odpustu udzielał mu osobiście arcybiskup Lwowa.
Chyba robię dokładnie to co określiłem jako nie ciekawe na wstępnie.
Wróćmy więc do rzeczy ciekawych i do pryncypiów. Po Palestynie chodziło
zawsze wielu ludzi nawiedzonych, twierdzących, że mają od Boga nakazaną misję
nauczania. Ewangelie kanoniczne wymieniają z imienia, oprócz Jezusa czterech
innych. Jezus był jednym z nich. Wiemy, że był to człowiek łatwo wpadający w złość. Potrafił na przykład przeklinać drzewo za to, że nie miało owoców w tej porze roku kiedy on miał ochotę na oliwki. W starożytności jako szczyt
głupoty podawano rozkaz chłostania morza, które zatopiło flotę. Mnie się
wydaje, że przeklinanie drzewa to taka sama głupota.
Jak ludzie dorośli mogą tego nie zauważać?
A
co z nauką Jezusa? Ewangelie opowiadają o Jezusie bardzo wiele. Na przykład
do znudzenia wyliczają kolejne cuda jakich dokonywał. Ja będący przez
dwadzieścia pięć lat wierzącym katolikiem nie potrafię powiedzieć na czym
polega nauka Jezusa. Przecież to powinno być dla każdego katolika sprawą
zasadniczą. Jeśli ten artykuł będzie czytał jakiś katolik, to byłbym
bardzo wdzięczny, gdyby poinformował mnie o tych naukach Jezusa, które nie są
zasadami wyznawanej przez niego religii, czyli religii mojżeszowej.
Być
może, że takowe są ale ja ich nie znam, a więc nie znam nauki Jezusa.
No a deifikacja Jezusa. W ewangeliach o tym głucho. Jego uczniowie
zwracając się do swego mistrza nigdy jego boskości nie zaznaczali choćby
jednym słowem, a gdy pewnego razu jeden ze słuchaczy nauk Jezusa zwrócił się
do niego imieniem bożym, to Jezus od razu ostro zareagował: Dlaczego tak do
mnie mówisz? Czyżbyś nie wiedział, że to imię jest zarezerwowane dla Boga? A więc nawet Jezus nie wiedział, że jest Bogiem. Więc ktoś kiedyś musiał
to postanowić. Ale kto i kiedy to ja tego nie wiem.
Na podobne tematy można pisać jeszcze wiele. Nie chcąc zbytnio nudzić
Czytelnika zakończę podsumowaniem.
Podniesienie do rangi nieomal Boga kobiety o której nie wiemy naprawdę
ani jednego słowa, że na tą lub na jakąkolwiek godność zasługuje,
wiemy zaś, że jak jej
mąż dowiedział się, że
jest w ciąży to chciał ją wygonić, jest
ewidentnym infantylizmem.
Gromadzenie nieprzeliczonych bogactw, zamieszkiwanie pałaców, życie w ogromnym luksusie, podróżowanie najbardziej luksusowymi środkami lokomocji i równoczesne twierdzenie, że się reprezentuje Jezusa, który sam był nędzarzem i pochwalał ubóstwo, to fałsz i obłuda.
Wiara w nieomylność papieską przy równoczesnej świadomości ogromu
zbrodni jakich się Kościół katolicki dopuszczał pod auspicjami autorskimi
kolejnych papieży, to ewidentny debilizm, lub zupełny brak moralności.
Często
mi się wydaje, że społeczeństwo jest normalne a normalność większością
tylko wtedy, gdy się patrzy na to społeczeństwo z dużej odległości. Jeśli
się ogląda ludzi z bliska, to się dochodzi do wniosku, że tych normalnych
jest bardzo mało, albo że paranoja jest normą.
Z drugiej strony oprócz szarej masy prostych ludzi należących do Kościoła
katolickiego, do tej wspólnoty wyznaniowej należy sporo ludzi wykształconych a nawet wybitnych. Jak oni mogą nie widzieć tych nonsensów i sprzeczności?
Otóż
ja uważam, że ci ostatnio wymienieni, po prostu nie wierzą w te głupoty a jedynie z różnych powodów deklarują swą przynależność do Kościoła
katolickiego.
Zamiast
mego podpisu wyliczam niżej te osobistości, które moim zdaniem
też by się pod tym artykułem podpisały:
Ernest
Hemingway: Każdy myślący
człowiek jest ateistą.
James Joyce: Nie można być równocześnie
dorosłym człowiekiem i
chrześcijaninem.
Józef
Piłsudski: Religia jest dla
ludzi bez rozumu.
Ksiądz
Józef Tischner: Jeszcze nie
widziałem nikogo, kto stracił wiarę czytając Marksa, za to widzę wielu, którzy
stracili ją przez kontakt z księżmi.
Te i wiele innych ciekawych wypowiedzi ludzi powszechnie znanych i uznawanych za jednostki wybitne, może Czytelnik znaleźć na stronie 1556
Racjonalisty.
« Kościół i Katolicyzm (Publikacja: 10-12-2003 Ostatnia zmiana: 23-08-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3133 |
|