Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.013.525 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Jan Wójcik, Adam A. Myszka, Grzegorz Lindenberg (red.) - Euroislam – Bractwo Muzułmańskie

Znajdź książkę..
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Aby pokonać śmierć, homo sapiens zamyka oczy. Nie waży się rozwiązać problemu, woli go zamieść pod dywan. Śmierć dotyczy przecież śmiertelników, a wyznawca wierzy przecież naiwnie i uporczywie w swoją nieśmiertelność.
 Kultura » Historia

Mafia – Przegląd Historyczny [1]
Autor tekstu:

Odcinek pierwszy — O czasach, które były przed mafią

Według ocen archeologicznych najstarszym miastem Starego Świata było Jerycho. Skupienie ludzi na małej przestrzeni, przeważnie otoczonej murami, powodowało konieczność wprowadzenia wielu regulacji prawnych, które dla ludności wiejskiej nie były tak potrzebne. Tam gdzie istnieją nakazy i zakazy zawsze znajdzie się wielu ludzi, którzy te normy starają się przekraczać dla własnej korzyści. W mieście zarówno ci którzy te normy przekraczają jak i ci, którzy stają się ich ofiarami, a także ci którzy mają pilnować przestrzegania prawa, pozostają w bezpośredniej bliskości. To zagęszczenie stwarza szczególny klimat. W średniowieczu w miastach Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego mówiono: Powietrze miejskie czyni wolnym. Jednak z tego co dzisiaj wiemy, względy religijne, zawodowe i organizacyjne ogromnie krępowały życie ówczesnych mieszczuchów.

Ponieważ tych, którzy chcieli sobie ułatwić trudne życie własne, drobnym uszczerbkiem dobra cudzego, było zawsze wielu, zaś zbyt duża ich ilość powodowała zagrożenie dla wszystkich, więc powstały bractwa złodziejskie tak romantycznie opisywane przez Wiktora Hugo. Rzeczywistość była o wiele bardziej prozaiczna. Zanim jeszcze Gerard Albert Philip zaczął z ogromnym sukcesem podrywać na ekranie we śnie i na jawie Piękności Nocy, to studiował prawo. Na temat bractw złodziejskich Francji przedrewolucyjnej pisał w akademickim periodyku CDP-Confre'rie E'tudiant Paris 1943 Nr 7 s. 16 co następuje: ...także monarchia Burbonów cechowała się zakłamaniem we wszystkich swoich legalnych i nielegalnych instytucjach. Oto na przykład aby rozpocząć „legalną" karierę złodziejską w Paryżu czy w Marsylii, należało zdać złodziejski egzamin przed komisją tego szacownego bractwa. Oficjalnie celem egzaminu było dopuszczanie do zawodu jedynie w pełni uzdolnionych i przygotowanych specjalistów. Faktycznie mechanizm przyjmowania był dwojaki. Po pierwsze, tak jak w dzisiejszej palestrze paryskiej adwokatem może zostać tylko ten kto ma w rodzie wysoko postawionych w tym mieście adwokatów lub prokuratorów, tak samo było z dopuszczeniem do wykonywania zawodu złodziejskiego nowego adepta. Po drugie jedynym uzasadnieniem łożenia pieniędzy na aparat ścigania jest istnienie przestępczości, zaś policja musi się wykazywać sukcesami w swojej pracy. Aby to zapewnić bez ryzyka dla uprzywilejowanych członków bractwa przyjmowano wielu nieudaczników i wystawiano ich policji.

Tyle późniejszy Fanfan Tulipan.

Te bractwa złodziejskie obejmujące pierwotnie, to jest do końca XVIII wieku, wyłącznie doliniarzy [ 1 ], krawców [ 2 ] i tycerów [ 3 ] w dalszym swoim rozwoju wytworzyły organizacje przestępcze, czyli bezpośrednie poprzedniczki zorganizowanej przestępczości (mafii).

Dawno, dawno temu, zanim jeszcze w pierwszym kraju starego świata, czyli na Sycylii, zaczęła działać zorganizowana przestępczość, to jest mafia, we wszystkich większych miastach wszystkich państw europejskich światem przestępczym rządziły przestępcze organizacje. Organizacje te w przeciwieństwie do mafii nie prowadziły działalności kryminalnej ani też nie zajmowały się w wolnych chwilach wzajemnym mordowaniem. Organizacje przestępcze stanowiły po prostu władzę administracyjną świata przestępczego. Organizacje te oprócz władzy administracyjnej, która była najważniejszą ich funkcją, sprawowały w świecie przestępczym władzę porządkową i sądowniczą. Ponieważ ich działalność sądownicza, kończąca się ewidentnymi morderstwami, była ze wszystkich rodzajów działalności najbardziej spektakularna — i dlatego dla wielu ludzi dintojra to po prostu sąd złodziejski. Faktycznie władza sądownicza i jej sprawowanie to tylko jedna z wielu funkcji dintojry. Sama nazwa pochodzi od słów (hebr.) din — sąd i tora — prawo.

Dziś trudno już ewidentnie określić kompletny zakres działań dintojry. Na pewno w zakres tych działań wchodziły systemy asekuracyjne. W pierwszym rzędzie tak zwana „pecyna", czyli pomoc materialna dla rodzin tych kryminalistów, którzy właśnie odsiadywali karę. Druga forma asekuracji nazywała się w zaborze austriackim „co łaska, ale nie za mało" a w pruskim i rosyjskim „nasz bank". Rzecz polegała na tym, że z każdego „skoku" "człowiek" oddawał część „pożytku" władzom dintojry na gorsze czasy. Władza dintojry obejmowała wszelkie specjalizacje kryminalne, z nielicznymi wyjątkami, a więc podlegał jej zarówno parjas tego świata, czyli tycer będący pomocnikiem doliniarza albo krawca, poprzez specjalistów hawirowych, czyli złodziei mieszkaniowych a także włamywaczy, aż do kasiarzy włącznie. Także paserzy podlegali władzy dintoiry, ale łącznie z rzemieślnikami legalnie działającymi, a oprócz tego wykonującymi usługi głównie dla majstrów hawirowych i kasiarzy, płacili oni „dolę" od usługi na rzecz dintoiry nie podlegając jej organizacyjnie.

Oprócz specjalizacji typowo kryminalnych władzy dintojry podlegali także ludzie parający się działalnością legalną. Tu należałoby wymienić prostytucję i żebractwo. Nazwa dintojra używana była w krajach habsburskich i Rosji Carskiej. W Prusach ta sama organizacja nosiła nazwę Herren Ferein czyli „związek panów", a we Włoszech mówiło się o Autorita Nostra czyli „naszej władzy".

Jak precyzyjnie działała ta nielegalna administracja terenem miast niech świadczy zdarzenie opowiedziane memu ojcu przez lwowskiego adwokata.

— ...powiedz mi Waldek czy ta dintojra rzeczywiście kontroluje cały świat przestępczy.

- Nie wiem czy cały, ale kontroluje i to bardzo precyzyjnie. Opowiem ci taki fakt. Było to pół roku temu, jeszcze w lecie czy na wiosnę. Byłem umówiony tutaj w kancelarii z bardzo ważnym klientem. Śpieszyłem się, aby zdążyć na spotkanie, bo w sądzie sprawa się przeciągnęła i miałem niewiele czasu. Szedłem szybko Sykstuską i co chwilę patrzyłem na zegarek. Następnie chowałem cebulę do kieszonki i szedłem dalej. Do kancelarii dotarłem przed wyznaczonym terminem, ale kiedy chciałem spojrzeć na zegarek okazało się, że już go nie mam. Ten ważny klient w ogóle nie przyszedł. Następnym klientem był znany mi od lat doliniarz, czyli niższej rangi kieszonkowiec, który nie osiągnął jeszcze perfekcji predysponującej do tytułu „krawiec". Kiedy ten złodziejaszek wszedł, całą złość wyładowałem na nim. Opieprzałem go chyba z dziesięć minut za kradzież mojego zegarka, z którą ten człowiek nie miał nic wspólnego. On grzecznie słuchał a kiedy skończyłem zapytał: „Panie mecenasie a którędy pan szedł do domu?". „Jak to którędy, szedłem Sykstuską". „A po której stronie?". Zdenerwował mnie tymi pytaniami, ale powiedziałem mu, po której. „A kiedy ostatnio widział pan swojego sikora?". „Dwie przecznice stąd, ale co to ma do rzeczy?". Facet nie odpowiedział i wyszedł. Po około trzech godzinach wrócił i oddał mi zegarek. „Ja pana mecenasa bardzo przepraszam za te pytania, które pana zdenerwowały, ale teren podzielony jest między wielu naszych ludzi. Musiałem wiedzieć, po której stronie ulicy i w którym miejscu panu ten zegarek zginął, bo inaczej nie trafiłbym do właściwego człowieka".

Mój tato pomyślał sobie, że gdyby organizacja państwowa była tak precyzyjna jak złodziejska to i ludziom i władzy byłoby o wiele lżej na tym świecie.

- Waldek. Powiedz mi jeszcze jedną rzecz. Słyszałem, że dintojra wywiera swoją zemstę na tych ludziach, którzy w jakiś sposób krzywdzą policję.

- Tak, to prawda — odpowiedział mecenas.

- No dobrze, ale czym to jest podyktowane?

- Widzisz na całym świecie, z wyjątkiem Anglii, policję uważa się za zbiorowisko baranów. Otóż ta opinia, jak zresztą wiele innych stereotypów, jest zupełnie błędna. Na pewno jest tam sporo tumanów, ale tak jest przecież w każdym środowisku. Wróćmy jednak do twego pytania. Jeśli ktoś należący do środowiska kryminalnego zabije policjanta to cała policja w danym mieście zaczyna ostro szykanować całe to towarzystwo. Właściwie trudno nawet nazwać to szykanami. Oni po prostu pewnego dnia zaczynają skutecznie tępić kryminalistów.

Bolek się zastanowił a następnie zapytał:

- Rozumiem, że jest to rodzaj zemsty, ale nie rozumiem, dlaczego ci policjanci nie robią tego zanim coś się któremuś z nich stanie.

- Przecież gdyby tak postępowali na co dzień, to łatwo mogliby zlikwidować całe kryminalne podziemie, a istnienie kryminalistów jest jedynym uzasadnieniem utrzymywania przez społeczeństwo policji kryminalnej. Zresztą są jeszcze inne powody.

- Jakie?

- Widzisz policja nigdy nie likwiduje w stu procentach konkretnego kryminalnego środowiska, ponieważ nowe środowisko będzie się ogniskować wokół tych pozostawionych na wolności bandziorów czy złodziei a jest o wiele lepiej mieć przeciwnika znanego niż nieznanego.

Tak to przed dawnymi laty zorganizowane było środowisko kryminalne. Reguły były święte i nienaruszalne, a dzięki temu do krwawych porachunków wśród zawodowych kryminalistów dochodziło rzadko. Były one raczej domeną chuliganów, pijaków i młodocianych latorośli, które w ten sposób chciały zademonstrować swoją dorosłość i siłę. Cały czas omawiamy organizacje, które parały się administrowaniem świata kryminalnego nie uczestnicząc (jako organizacje) w kryminalnej działalności.

Pierwszym krajem w którym rozwinęła się zorganizowana przestępczość były południowe Włochy, a głównie „Isola", (wyspa) czyli Sycylia. Wczesnych form z których rozwinęła się mafia należy szukać na biednej włoskiej prowincji a nie na jej obecnie głównym terenie działań czyli w wielkich miastach Włoch i USA.

Już na temat samej etymologii tego słowa można by napisać całą monografię. Monografię zjawiska nieistniejącego oficjalnie do niedawna, bo na przykład do roku 1868 w żadnym słowniku włoskim takiego słowa nie uświadczysz. Pierwszym słownikiem włosko-sycylijskim w którym figuruje słowo mafia jest Nuovo Vocabolario Siciliano-Italiano Alessandro Traina Casa editrice ASP Palermo s.435. Słowo mafia bywa wyprowadzane od arabskich słów ma-afir — nazwa plemienia, mu’afah — bezpieczeństwo, marfa — kryjówka, tajemnica. Bardziej nowoczesne wersje, a jest ich wiele, to na przykład z okresu Nieszporów Sycylijskich [ 4 ]: Morte Alla Francja, Italia Anela. Za narodziny mafii w obecnym zrozumieniu przyjmuje się rok lądowania Garibaldiego w Marsali (południowa Sycylia) latem 1860 roku. W pięć lat później o istnieniu mafii dowiedział się trochę przymusowo rząd włoski. Komisarz z miejscowości Carini donosi szefowi policji w Palermo w raporcie z 10.08.1865 roku o istnieniu organizacji przestępczej o nazwie mafia. No temu prowincjuszowi można taką informację darować, ale że szef policji w Palermo, Filippo Antonio Gualtiero, jest na tyle naiwny, że pisze o tym raport do rządu w Rzymie, to już skrajny debilizm. No i już władza nie może powiedzieć, że nie wie. Jak już nawet rząd wie, to dziennikarze też mogą eksploatować tak atrakcyjny temat. Wspólnymi siłami gazet rzymskich i neapolitańskich powstaje obraz JEDNOLITEJ organizacji przestępczej, która terroryzuje całą Wyspę.


1 2 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Mafia: Tysiąc Organizacji (2)
Anatomia mafii

 Zobacz komentarze (1)..   


 Przypisy:
[ 1 ] Doliniarz — kieszonkowiec.
[ 2 ] Krawiec -najwyższej klasy kieszonkowiec.
[ 3 ] Tycer — pomocnik krawca przejmujący fant, lub pracujący ze szparadą — zasłoną np. torbą, gazetą.
[ 4 ] Nieszpory sycylijskie — wybuch powstania w 1282 r. i masakra Francuzów w Palermo.

« Historia   (Publikacja: 21-12-2003 Ostatnia zmiana: 20-02-2004)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Andrzej S. Przepieździecki
Pracownik akademicko-oświatowy. Autor książki "Szkoła życia" (2005).

 Liczba tekstów na portalu: 40  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Co robić? Komu ufać?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3151 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365