|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Homoseksualizm
Opowieść o Magnusie Hirschfeldzie [1] Autor tekstu: Paweł Fijałkowski
W czasach Republiki Weimarskiej postać Magnusa Hirschfelda i jego
Instytut Seksuologiczny były zjawiskiem równie charakterystycznym dla kultury
niemieckiej jak teatr Bertolta Brechta, tygodnik „Die Weltbüne" Carla von
Ossietzkyego i filmy Fritza Langa. Jednakże zarówno wówczas jak później
zarzucano mu, że głoszone przezeń teorie mają charakter wtórny i eklektyczny. Uważano, że nie ukrywając homoseksualizmu skompromitował zarówno
swe osiągnięcia naukowe jak i inicjatywy społeczne, w których uczestniczył. W wydanej tuż po śmierci Hirschfelda angielskojęzycznej kompilacji jego dzieł
(„Sexual anomalies and perversions", Londyn 1936), tłumaczonej później na
wiele języków, zafałszowano jego poglądy. Problem homoseksualizmu zepchnięto
na margines, eksponując rozważania na temat możliwości leczenia.
Kataklizm II wojny światowej sprawił, że działalność społeczna
Hirschfelda szybko popadła w zapomnienie. Kilka dziesięcioleci po II wojnie światowej
część seksuologów uznała, że swą tezą o wrodzoności orientacji
seksualnej dostarczył niemieckim faszystom uzasadnienia nie tylko do prześladowania
mniejszości seksualnych ale w ogóle do przymusowej kastracji i masowego
mordowania psychicznie chorych. Zapomniano, że to co wrodzone było dla
Hirschfelda zgodne z naturą, nie powinno być oceniane według kryteriów
moralnych i represjonowane przez państwo.
Magnus Hirschfeld urodził się 14 maja 1868 r. w Kołobrzegu jako siódme
dziecko lekarza Hermana Hirschfelda i Fryderyki z domu Mann. Jego ojciec
pochodził ze Szczecina, matka zaś z Pełczyc (Bernstein) w powiecie myśliborskim,
gdzie zresztą odbył się ich ślub. Zapewne oboje należeli do żydowskiego środowiska
reformowanego i asymilatorskiego. Jak po latach pisał Magnus w swych
wspomnieniach, jego ojciec był „człowiekiem wolności i postępu z roku
1848", uważał się za „niemieckiego obywatela wyznania żydowskiego lub
lepiej, żydowskiej tradycji", należał do tych którzy „wprawdzie mniej
lub więcej trzymają się starych tradycji i zwyczajów, uważają się również
za Żydów, ale jednocześnie mocno wrastają w swój kraj urodzenia, swą
prawdziwą ojczyznę".
Związki Hermana Hirschfelda z kołobrzeską gminą żydowską były
zapewne bardzo luźne, aczkolwiek należał do członków założonego w 1864 r.
Komitetu Wspierającego Biednych Żydowskich Kuracjuszy (Comitee zur Unterstützung
Armer Jüdischer Badegäste), któremu w ciągu dziesięciu lat udało się
doprowadzić do otwarcia w Kołobrzegu Żydowskiego Szpitala Uzdrowiskowego (Jüdischen
Kurhospital im See-, Sool- und Moorbade Colberg). Został w nim lekarzem prowadzącym, a funkcję tę pełnił społecznie. Przede wszystkim jednak współpracował
przez trzydzieści lat z „Kolberger Zeitung für Pommern" („Kołobrzeską
Gazetą Pomorską") oraz angażował się w przedsięwzięcia mające na celu
modernizację miasta, przede wszystkim w budowę wodociągu i kanalizacji.
Wodociąg uruchomiono dosłownie na kilka dni przed śmiercią Hermana
Hirschfelda (1885), a rok później wdzięczni mieszkańcy Kołobrzegu uczcili
jego pamięć obeliskiem z czarnego marmuru ustawionym na uzdrowiskowym deptaku.
Został on zniszczony przez faszystów niedługo po przejęciu władzy, w 1933
lub 1934 r.
Sam Magnus Hirschfeld nie identyfikował się ze środowiskiem żydowskim
już w czasie gdy był uczniem kołobrzeskiego Gimnazjum Katedralnego, które
ukończył w 1887 r. Wprawdzie podejmując studia językoznawcze na
Uniwersytecie we Wrocławiu podał do metryki uniwersyteckiej wyznanie żydowskie,
ale na następnych uczelniach starał się uchodzić za bezwyznaniowca. Już po
jednym semestrze postanowił bowiem poświecić się medycynie, którą studiował w Sztrasburgu, Monachium, Heidelbergu i Berlinie. Akta tych uczelni nie zawierają
żadnych informacji mówiących o jego przynależności wyznaniowej, podobnie
jak życiorys w kończącej studia dysertacji doktorskiej z 1892 r. W późniejszym
okresie Hirschfeld uważał się za ofiarę przymusowej identyfikacji ze strony
rasistów i faszystów, przed którą bronił się w następujący sposób:
„Protestuję przeciwko temu, że dziś jestem nazywany Żydem i z tego
powodu znieważany i prześladowany przez faszystowskie świnie. Jestem Niemcem,
niemieckim obywatelem, dokładnie takim samym jak Hindenburg lub Ludendorff, jak
Bismarck i były cesarz. Uczciwym Niemcem, urodzonym w Niemczech z niemieckich
rodziców ! Oto stało się ze mną to, co dzieje się z niemal każdym nowo
narodzonym dzieckiem w całej Europie: są wsadzani przez rodziców w religijny
kaftan bezpieczeństwa, chrzczeni lub obrzezywani i powinni wychowywać się w wierze swych rodziców. Ponieważ moi rodzice wyznawali wiarę mozaistyczną,
zostałem obdarzony mozaistycznym stygmatem ! Gdy dzieci są dorosłe i nie chcą
mieć nic więcej wspólnego z kościołem i sprawami religijnymi — nie mogą
się już pozbyć wpisanego do metryki urodzeń stygmatu -
oto jest moje fatum".
W 1894 r. Hirschfeld otworzył praktykę lekarską w Magdeburgu-Neustadt i zajmował się głównie przyrodolecznictwem do czasu, gdy w maju 1895 r.
londyński sąd skazał Oskara Wilda na karę dwóch lat więzienia i pracy
przymusowej za odbywanie stosunków homoseksualnych. Wydarzenie to oraz samobójcza
śmierć jednego z homoseksualnych pacjentów Hirschfelda wstrząsnęło nim i skłoniło do zmierzenia się z problemem w wymiarze politycznym i naukowym. Tuż
po przeniesieniu się do Charlottenburga pod Berlinem, w sierpniu 1896 r. wydał
swą pierwszą publikację poświeconą homoseksualizmowi „Sappho und Sokrates
oder wie erklärt sich die Liebe der Männer und Frauen zu Personen des eigenen
Geschlechts" („Safona i Sokrates albo jak wyjaśnia się miłość mężczyzn i kobiet do osób własnej płci"), będącą połączeniem seksuologicznej
rozprawy z manifestem nawołującym do społecznego wyzwolenia gejów.
Zawarł w niej fragmenty listu magdeburskiego samobójcy, który pisał o ciążącym na homoseksualistach przekleństwie natury i przekleństwie prawa
oraz fragmenty wypowiedzi Oskara Wilda na londyńskim procesie, który dowodził
przed sądem, że miłość łącząca mężczyzn jest piękna, doskonała i twórcza,
jest najdoskonalszą postacią tego uczucia. Przywołał myśl Fryderyka
Nietzschego, że to co jest naturalne, nie może być niemoralne oraz Artura
Schopenhauera, według którego pederastia wypływa w jakiś sposób z natury
ludzkiej. W końcu dochodził do wniosku, że nieznana nam siła twórcza
sprawia, że z początkowo dwupłciowego płodu ludzkiego rozwijają się
osobniki męskie lub żeńskie, w których w okresie dojrzewania płciowego
rozwija się pociąg seksualny do mężczyzn, kobiet lub obu płci.
Homoseksualizm nie jest więc chorobą lecz rodzajem wrodzonej ułomności. Można
go rozumieć jako przekleństwo natury, podobnie jak inne zjawiska hamujące
ewolucję, np. zajęcza warga lub przepuklina pępkowa.
Broszura Hirschfelda spotkała się z żywym oddźwiękiem wśród wielu
zainteresowanych problemem. Jedni z nich, jak gejowscy aktywiści Adolf Brand i BenedyktFriedländer, krytykowali
go, ponieważ ich zdaniem miłość homoseksualna była lepsza i piękniejsza od
heteroseksualnej. Inni stali się jego sympatykami, nowymi przyjaciółmi, a nawet współpracownikami. W maju 1897 r. Hirschfeld wraz z Edwardem Obergiem,
Maksem Spohrem i Franciszkiem Józefem von Bülow powołał do życia Komitet
Naukowo-Humanitarny (Wissenschaftlich-Humanitäre Komitee), którego głównym
celem stała się walka o zniesienie paragrafu 175 kodeksu karnego, w myśl którego
karano stosunki homoseksualne (zdefiniowane przez Sąd Najwyższy Rzeszy jako
„postępki podobne stosunkowi płciowemu").
Petycja w tej sprawie, podpisana przez około 200 osób, trafiła do
parlamentu już pod koniec 1897 r., a w styczniu 1898 r. została przedstawiona
podczas posiedzenia Reichstagu przez deputowanego z Socjaldemokratycznej Partii
Niemiec (SPD) Augusta Bebla. Wzbudziła gwałtowne sprzeciwy posłów z centrum i nie przyniosła praktycznie żadnego efektu, podobnie jak petycje z 1898 r. i 1907. W sumie zebrano pod nimi około 6000 tysięcy podpisów, a więc liczbę
znaczącą, zważywszy, że wysuwający petycję Komitet liczył w najlepszych
latach do 500 członków płacących składki.
W tym okresie niemieccy politycy i partie polityczne nie chciały angażować
się w ruch emancypacji gejów i lesbijek. Z dystansem do problemu odnosiła się
nawet niemiecka socjaldemokracja. Zadecydowała o tym głęboko zakorzeniona w myśli socjaldemokratycznej niechęć do homoseksualizmu. Fryderyk Engels pisał w słynnej pracy „Pochodzenie rodziny, własności prywatnej i państwa"
(Zurych 1884) o „obrzydliwości miłości do chłopców". W wielu pracach
tego czołowego twórcy marksizmu znajdujemy zresztą poglądy zaskakujące
czytelnika swym konserwatyzmem. W „Anty-Dühringu"
(wydanie 3, 1894 r.) czytamy:
„Dwaj ludzie -nawet jako tacy- mogą być nierówni przede wszystkim
pod względem płci i ten prosty fakt prowadzi nas od razu do tego, iż
najprostszymi elementami społeczeństwa -że wdamy się na chwilę w tę
dziecinadę- nie są dwaj mężczyźni, lecz samiec i samica, którzy zakładają
rodzinę, najprostszą pierwotną formę uspołecznienia dla celów
produkcji".
Możemy uznać za paradoks dziejów, że w dzisiejszych czasach podobne
zapatrywania głoszone są na ogół przez skrajną prawicę, w rodzaju Ligi
Polskich Rodzin, odwołującą się wszakże z lubością do wartości chrześcijańskich.
Wracajmy jednak do teoretyków marksizmu.
August Bebel pisał w pracy „Die Frau und der Sozialismus"
(„Kobieta i socjalizm", Zurych 1879) o „nienaturalności miłości do chłopców i mężczyzn". Również Karol Kautsky w książce „Der
Einfluss der Volksvermehrung auf den Fortschritt der Gesellschaft" („Wpływ
wzrostu ludzkości na postęp społeczny", Wiedeń 1880) zaliczył
homoseksualizm do „najbardziej sprzecznych z naturą, rujnujących duszę i ciało stosunków płciowych".
Gdy Bebel dowiedział się, że jeden z towarzyszy partyjnych, Theodor
von Wächter zamierza przyznać się na wiecu do tego, że jest homoseksualistą,
zagroził mu, że pójdzie „w odstawkę". W odpowiedzi usłyszał od Wächtera,
że wraz ze swym wyznaniem złoży rezygnację z członkostwa. Wówczas oświadczył,
że jego rezygnację uważa w tych okolicznościach za oczywistą i ostrzegł,
że ujawnienie się będzie oznaczało dla Wächtera śmierć publiczną, że
partia nie będzie chciała odtąd mieć z nim nic wspólnego i będzie go
zwalczać wszelkimi środkami. A było to w roku 1895, w którym to w Londynie
odbywał się proces Oskara Wilda. Obecność w SPD homoseksualistów i to
jeszcze przyznających się otwarcie do swej orientacji, budziła zgrozę Bebla i większości członków partii.
Jednakże niebawem Bebel i Kautsky zmienili swe zapatrywania pod wpływem
Edwarda Bernsteina, który w dwóch artykułach opublikowanych w „Die Neue
Zeit", poświęconych procesowi Wilda, dowodził, że stosunki homoseksualne
nie powinny być oceniane w kategoriach moralności i prawa karnego. Kilka lat później
wszyscy trzej: Bebel, Bernstein i Kautsky podpisali się pod petycją
Hirschfelda przeciw paragrafowi 175. Miało to jednak niewielki wpływ na
zapatrywania większości partyjnych aktywistów, uważających upowszechnianie
oskarżeń o homoseksualizm za dobrą metodę walki z czołowymi
przedstawicielami panującego systemu. Taki właśnie wydźwięk miał
opublikowany w 1902 r w „Vorwärts" artykuł „Krupp na Kapri", pozwalający
sadzić, że homoseksualizm był jego autorowi równie nienawistny jak
kapitalizm.
1 2 3 4 5 Dalej..
« Homoseksualizm (Publikacja: 27-01-2004 )
Paweł Fijałkowski Doktor historii, ur. 1963 r., archeolog i historyk, adiunkt w Żydowskim Instytucie Historycznym w Warszawie, zajmuje się dziejami Żydów w dawnej Polsce (X-XVIII w.), historią protestantyzmu na ziemiach polskich do 1945 r. oraz homoerotyzmem w starożytnej Grecji i Rzymie. Liczba tekstów na portalu: 5 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W kręgu miłośników i lubych | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3222 |
|