|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » Nowy Testament » Jezus - człowiek i mit
Rabin Mamzer albo Dzieje Jezusa [2] Autor tekstu: Adam Marek Bryszkowski
Początkowo
Joszua i jego ideologia cieszyły się dużą popularnością.
Przypuszczalnie
był on również utalentowanym bioenergoterapeutą. Jednak misja Jezusa
oraz oczekiwania większości jego słuchaczy wcale
się nie pokrywały. Joszua był wędrownym rabinem propagującym żydowski,
natomiast jego słuchacze oczekiwali od niego rozwiązań
politycznych.
Nie tak jednak Joszua rozumiał swoją
mesjańską misję. W zasadzie jego działalność była niezrozumiała dla
większości słuchaczy. Oni po prostu chcieli
wyzwolenia politycznego. A tak swoją drogą, aby odczuwać potrzeby
duchowe, to
najpierw trzeba je w sobie wykształcić poprzez wychowanie i samorozwój.
Kryterium tego nie spełniała zdecydowana większość słuchaczy Naszego
Rabina.
Religijne zaangażowanie wcale nie
przeszkadzało Jezusowi w byciu realistą i bardzo dobrze wiedział on,
czym
zakończy się zbrojne powstanie przeciwko Rzymowi, i w żadnym też
wypadku nie
chciał się angażować w politykę. Rozdźwięk był widoczny i odczuwalny.
Przy okazji Jezus miał bardzo licznych i wpływowych
wrogów, którzy gorąco pragnęli się go pozbyć. Sytuacja zmierzała ku
wyraźnej
katastrofie.
Sokratejska
wina i postawa Jezusa
W swojej
działalności Joszua wykazał się dużą
inicjatywą oraz
zaangażowaniem. Jego dyskusje były
bardzo ożywione a wyjaśnienia trafne. Nierzadko potrafił skutecznie
zbijać
argumenty swoich przeciwników boleśnie ich ośmieszając. Często byli to
ludzie wpływowi pochodzący z wyższych sfer. Do tego dochodziło jeszcze
niskie pochodzenie Jezusa, jego brak ogłady oraz ten kompromitujący
galilejski
akcent. W oczach swoich oponentów uchodził on za bezczelnego i zuchwałego
prostaka. I jak miał się czuć publicznie przez niego upokorzony
interlokutor
wywodzący się z ówczesnychelit
faryzejskich lub saducejskich?
W zasadzie Joszua postępował sposób podobny do
Sokratesa. Podobnie jak
filozof z Aten naraził się on notablom należących do różnych grup
wpływów, a ludzie tego rodzaju nie wybaczają urażonej dumy własnej tak łatwo, a zwłaszcza
prostakowi, i to tak natrętnemu i napastliwemu, jak było to w przypadku
Jezusa
lub Sokratesa. Raniąc dumę rozlicznych faryzeuszy i saduceuszy Jezus
coraz
bardziej przybliżał dzień ich kontruderzenie, a czekali oni tylko na
jego
potknięcie lub utratę popularności. Oczekiwanie na to ostatnie wreszcie
się
spełniło i oto nadszedł upragniony przez nich dzień odpłaty.
Przed nadejściem tego dnia zarówno Joszua jak i Sokrates mogli się
jeszcze wycofać, po prostu uciec w jakieś bezpieczne miejsce. Na to
jeden i drugi był zbyt pryncypialny i uparty. Joszua, podobnie jak Sokrates,
postanowił
umrzeć za swoje poglądy licząc na to, iż jego doktryna stanie się
nieśmiertelna, i tak też się stało. Imiona ich prześladowców weszły do historii z odium
morderców wybitnych myślicieli i w zasadzie jedynie dzięki temu zajmują
się
nimi badacze dziejów.
Ostatnie kuszenie [ 5 ] Jezusa
Spirytualizm Jezusa oraz moralne nauki nie zdołały
przekonać szerokich
mas wyznawców współczesnego judaizmu. Ponadto w działalności swojej
Joszua
naraził się saduceuszom (elita kapłańska) oraz faryzeuszom (rodząca się
elita rabinacka), którzy pragnęli się go pozbyć. Będąc bacznym
obserwatorem Joszua szybko zdał sobie sprawę z nadchodzącej klęski.
Wyprzedzając bieg wypadków mógł on po prostu zniknąć z życia
publicznego,
ale taka postawa nie leżała w jego charakterze.
Był on przecież przekonany o słuszności swojej misji i raczej dałby
się zabić, niż zrezygnował z dążenia do wyznaczonego sobie celu.
Ta ostatnia cecha charakteru sprawiła, iż
zainteresował się nim
Odwieczny Obserwator Ludzkich Słabości, Szatan, i tak oto Joszua został
wystawiony na próbę. Wieczorna pora w Getsemani rozpoczęła ostatnie
kuszenie
Jezusa. Chwile wewnętrznej walki zakończyły się dobrze nam znaną
decyzją
Jezusa [ 6 ],
który w imię własnych przekonań postanowił stawić czoło swoim
prześladowcom,
czyli udać się na pewną śmierć.
Przeciwnicy Jezusa byli ludźmi bez skrupułów i postanowili go zgładzić
pod jakimkolwiek powodem. Nie będąc w stanie udowodnić mu bluźnierstwa,
wmówili
oni rzymskiemu prokuratorowi Judei, że Joszua był groźnym
wichrzycielem.
Rzymski namiestnik dał się przekonać ich namowom i zarządził egzekucję
Jezusa, nie pierwszą zresztą i nie ostatnią tego rodzaju. Po wykonaniu
tego
wyroku wszystkim wydawało się, że kolejny wewnątrzżydowski konflikt
został
„rozwiązany".
Jednakże śmierć Jezusa w sposób niedostrzegalny dla
współczesnych
zapoczątkowała nową epokę, w której nowo powstała religia
przywłaszczyła
sobie monopol na posiadanie prawdy i drogi prowadzącej do zbawieni oraz
zaczęła
zgodnie z tym przekonaniem postępować. I tak oto od momentu wjazdu
Jezusa na ośle
do Jerozolimy oraz jego ostatniego kuszenia w Getsemani świat nie był
już taki sam ani dla Żydów ani dla Gojów,
ale jednak by zdano sobie z tego w pełni sprawę upłynąć musiało jeszcze
kilka stuleci.
W nowym okresie dziejów Synagoga zmuszona została do
bycia niemym -
bo sterroryzowanym — świadkiem zbrodni popełnionych przez swoją wyrodną
córkę,
Kościół chrześcijański, skutkiem czego ci, którzy znali prawdę o Jezusie i mogliby wykazać nieprawdziwość nowej religii, z obawy przed agresją
ze
strony „młodszych braci we wierze" postanowili nie poruszać tego
tematu.
Nawet dzisiaj wielu Żydów w dalszym ciągu żywi tę obawę.
Wygrani i przegrani
Po egzekucji Jezusa jego przeciwnicy szybko wrócili
do swoich spraw
niemalże całkowicie zapominając o nim i jego uczniach, oczywiście z wyjątkiem
incydentu związanego ze zniknięciem zwłok oraz ogłoszeniem
zmartwychwstania
straconego rabina. Wbrew temu, co mówią Ewangelie, ówczesny żydowski
establishment nie bardzo przejął się tym zajściem. Dla
każdego
bowiem było oczywistym, iż uczniowie Jezusa wykradli jego ciało i ogłosili
zmartwychwstanie. W zasadzie niby dlaczego należałoby się tym
przejmować? A jakie miało właściwie to znaczenie, iż uczniowie kolejnego straconego
pseudomesjasza zabrali po kryjomu ciało swojego mistrza i proklamowali
jego
powrót do życia?! To ostatnie było równie przekonywujące i wiarygodne
dla ówczesnych Żydów, jak dla ludzi naszej epoki zmartwychwstanie
Elvisa ogłoszone przez jego
oddanych fanów.
Trudno było przewidzieć, jaka będzie popularność
legendy, zwłaszcza
tak mało prawdopodobnej, jak ta o zmartwychwstaniu Jezusa. Gdyby
oponenci
Jezusa mieli chociażby drobny przebłysk fantazji, to dopilnowaliby, aby
zwolennicy straconego rabina nie ukradli jego ciała, i w ten też sposób
utrąciliby
całą intrygę w zarodku.
A tak swoją drogą dlaczego mieliby się obawiać, iż
ktoś naruszy spokój
zmarłego i zechce się stać nieczystym poprzez kontakt ze zwłokami. W zasadzie jaki autorytet mógł mieć ktoś, kto naruszył tak podstawowe
zakazy?
Kradzież zwłok zmarłego uchodziła za coś naprawdę obrzydliwego. Był to
jeszcze jeden dobry powód by całym zajściem po prostu się nie
przejmować.
Tak też nastąpił długi spokój po burzy, który trwał
aż to wybuchu
wulkanu, kiedy to system religijny wypracowany i rozpropagowany przez
kolejne
generacje uczniów Straconego Prostaka z Galilei stał się jedyną słuszną i dozwoloną religią. Pośmiertne zwycięstwo przekroczyło wszystkie możliwe
oczekiwania Rabina z Nazaretu. Triumfalny pochód nowej religii był
również
nie do przewidzenia przez największych fantastów i wizjonerów żyjących w epoce Jezusa.
Czy było to jednak prawdziwe zwycięstwo Rabina z Nazaretu? Jeżeli za
punkt wyjścia przyjmie się reformatorskie plany Jezusa, to triumfalny
pochód
nowej religii, jest jego moralną i doktrynalną klęską, gdyż „tak zwani
jego naśladowcy zrobili wszystko", czego Joszua zabronił, co więcej,
krytyka wygłoszona przez niego pod adresem saduceuszy i faryzeuszy tak
naprawdę
charakteryzuje permanentny stan, w którym znajduje się poważna część
chrześcijan.
Zamiast zreformowanego judaizmu powstał przekłamany judaizmem
uzupełniony
pogańskimi koncepcjami.
Uczniowie zaś krytykowanych przez Jezusa faryzeuszy
doprowadzili do
powstania judaizmu talmudycznego, który jest religią o głębokiej
podbudowie
moralnej i mistycznej, czyli w zasadzie tym, o co walczył Joszua.
Kto więc wygrał ten spór? Każda ze stron
zaangażowanych wygrała i przegrała go równocześnie, tyle tylko że na różnych płaszczyznach i w
różnych
wymiarach. Każdej ze stron można by postawić pytanie: „Czy naprawdę
warto
było aż tak daleko się posunąć?". Sporządzając rachunek strat
wynikających z mordów i cierpień, jakie skutkiem tego spotkały Jezusa, przyszłe
pokolenia
Żydów oraz nieszczęsnych Gojów, którym dane było doświadczyć tak
zwanego
błogosławieństwa chrystianizacji oraz miłości bliźniego w praktyce,
wyraźnie
trzeba stwierdzić, iż nie. Oceniając zaś postawę Jezusa z Nazaretu pod
kątem
głoszonych przez niego zasad oraz jego intencji należy po prostu
powiedzieć:
„Za mało wiary, za mało pokory, za mało cierpliwości."
1 2
Przypisy: [ 5 ] W miejscutym
należałoby powiedzieć, kim jest Szatan w judaizmie. Zbuntowany Anioł
nie
ma żadnej władzy nad człowiekiem. Może on jednakże kusić poszczególnych
ludzi, ale tylko za przyzwoleniem Przedwiecznego. Kiedy konkretna osoba
zaczyna ulegać jakiejś złej skłonności, myśli
lub fiksacji, Bóg może pozwolić Szatanowi wystawić takiego kogoś na
próbę
poprzez podsuwanie mu nowych pokus. Czasami dozwala na kuszenie
człowieka
porządnego, aby sprawdzić jego wiarę i oddanie, jak było to w przypadku
Hioba. Poglądy przypisywane Jezusowi przez Ewangelie
pochodzą z mistyki i apokaliptycznych koncepcji typowych dla I wieku przed naszą erą oraz I wieku naszej ery. Nie są one poprawnymi naukami judaizmu.
Chrześcijańska teologia Zbuntowanego Anioła
(demonologia) ma swoje
korzenie w manicheizmie. Nic w tym zresztą dziwnego, albowiem wielu
chrześcijańskich
myślicieli przed swoją konwersją na chrześcijaństwo było
manichejczykami, na przykład Augustyn z Hippony (w niektórych
Kościołach
czczony jako święty).
Manichejska doktryna opiera się na dualizmie
metafizycznym, który
zakłada, iż zło i dobro mają porównywalną moc oraz jednakowy wpływ na
dzieje świata oraz los człowieka. Czasami moc i wpływ zła jest nawet
większy
niż oddziaływanie dobra.
Kryptomanichejskie koncepty wywierały swój wpływ na
chrześcijańską
doktrynę przez bardzo wiele stuleci i nawet dzisiaj wielu chrześcijan w dalszym ciągu im hołduje. Najbardziej
typowym tego przejawem jest paniczny strach przed działaniem diabła
(demonofobia)
lub zrzucanie na Szatana odpowiedzialności za wszystkie własne
niedociągnięcia i potknięcia. [ 6 ] Według chrześcijan był to moment wewnętrznego triumfu
Jezusa, który
doprowadził do jego zbawczej śmierci na Golgocie. Z punktu widzenia
Żydów i przymusowo
chrystianizowanych gojów był
to moment klęski Rabina z Nazaretu, który przecież nie zamierzał
stworzyć
agresywnej religii prześladującej swoich oponentów oraz dokonującej
przymusowego nawracania. Zreformowany
judaizm Jezusa miał być religią dobrowolnego wyboru oraz prywatnego
wyznawania. « Jezus - człowiek i mit (Publikacja: 27-02-2004 Ostatnia zmiana: 16-08-2006)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3263 |
|