|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Ekonomia, gospodarka, biznes
Wal-Mart Waltona: pomnik kapitalizmu Autor tekstu: Wojciech Rudny
Czy jeden skromny człowiek z prowincji może stworzyć
kapitalistyczne imperium? Czy amerykański sen to nie zwyczajna blaga, a kariera przysłowiowego pucybuta wspinającego się mozolnie w pocie czoła
na sam szczyt powodzenia, to nie tani chwyt propagandowy, podawany otumanianym
przez kapitalistów masom? Historia życia twórcy Wal-Martu, tj. największej
amerykańskiej sieci sklepów detalicznych, potwierdza, że american dream to
realna rzeczywistość, a nie wytwór fantazji apologetów wolnego rynku i wolnej przedsiębiorczości.
Wal-Mart
to dzieło całkiem skromnego człowieka z amerykańskiej prowincji, Samuela
Waltona (ur. 1918 r. w Oklahomie), który ani nie odziedziczył fortuny, ani nie
wygrał miliona w zakładach losowych. Natomiast będąc już dojrzałym i doświadczonym
44 letnim mężczyzną, zaryzykował, rozpoczynając budowę swojego wymarzonego
kapitalistycznego imperium.
Początki korporacji sięgają 2 lipca 1962 r., kiedy to Sam Walton postanowił
otworzyć swój pierwszy magazyn dyskontowy w Rogers, w stanie Arkansas.
Co ciekawe w tym samym 1962 roku wystartowały i inne tzw. discount stores -
potężna dla Wal-Martu konkurencja — Kmart założony przez S.S. Kresgego,
Woolco założony przez sieć Woolwortha oraz Target
założony przez Dayton Hudson. Wszystkie odniosły rynkowy sukces, ale
żadna z nich nie dorównała potędze Wal-Martu. Jak to się stało? Trudno pojąć
niebywały sukces Wal-Martu bez poznania jego twórcy, bowiem charakter i umysłowość
Sama wycisnęła nieśmiertelne piętno na jego dziele. Niewątpliwie Walton był
pasjonatem. Kochał to, co robił. Wierzył w swój biznes, który tworzył od
podstaw, i jego powodzenie, bardziej niż ktokolwiek inny. Zanim dorobił się
majątku szacowanego na 28 mld dolarów początki jego kariery były nader
skromne...
Początki w detalu
Walton ukończył studia I stopnia w dziedzinie
handlu w 1940 r. na University of
Missouri w Kolumbii. Nie kontynuował nauki, ale po ukończeniu studiów podjął
pracę jako stażysta kierowniczy w sklepie sieci J.C. Penney w Des Moines w stanie Iowa. Wkrótce jednak po przystąpieniu USA do II wojny światowej, Sam
zasilił szeregi armii, gdzie przydzielono go do żandarmerii wojskowej. Jeszcze w czasie wojny (1943 r.) ożenił się z Helen Robson, którą poznał w Oklahomie, czekając na powołanie do wojska. Po wojnie Sam
postanowił nie wracać już do Penney’a, ale utrzymać siebie i rodzinę z pracy na własną rękę. Tak też się stało. Za pożyczone od teścia 25
tys. dolarów otworzył sklep należący do sieci Bena Franklina (konkurencja
dla sieci Woolworth i McCrory) w Newport w stanie Arkansas. Dzięki ambicji, wytrwałym staraniom i talentom młodego
przedsiębiorcy prowadzony przez
niego sklep stał się wkrótce najlepszym w okolicy. Kiedy w 1950 r. wygasła
jego dzierżawa, Walton przeniósł się do Bentonville, gdzie kupił inny sklep w sieci Bena Franklina. Otworzył go pod nazwą Walton's Five & Dime
(sklep z towarami za 5 i 10 centów). Odtąd zaczął też tworzyć sieć w sieci, otwierając wciąż to nowe sklepy. A kiedy w 1953 r. uzyskał licencję
pilota, kupił stary samolot, którym przemierzał duże odległości z miasteczka do miasteczka, by mógł je odwiedzać. Poza tym widok z lotu ptaka
pozwalał Waltonowi wynajdywać najlepsze miejsca do lokalizacji kolejnych sklepów. Z czego też skwapliwie korzystał ambitny Sam. Ciągle bacznie obserwował
konkurencję. Nowe rozwiązania zastosowane wcześniej przez innych, które
polepszały jakość usług i obniżały koszty, wprowadzał także w swojej
sieci (jak m.in. samoobsługę). Ciągle hołdował zasadzie, którą polecał
także swoim współpracownikom: „wciąż próbuj nowości i nie obawiaj się
niepowodzenia".
Wal-Mart,
czyli żywy pomnik kapitalizmu
Na
początku 1962 r. Samuel chciał wypróbować koncepcję sklepu dyskontowego
(pierwszy taki dom towarowy pod nazwą E.J. Korvette's powstał w 1948 r. w Nowym Jorku), który działałby zgodnie z najstarszą i sprawdzoną żydowską
zasadą sprzedaży detalicznej, „odkrytą" później przez pewnego detalistę z amerykańskiego Południa: „Kupuj po niskiej cenie, składuj wysoko (w dużą
stertę), sprzedawaj tanio" (buy it low, stack it high, sell it cheap) we współpracy z siecią Bena Franklina, ale menedżerowie korporacji odrzucili jego propozycję,
uważając ją za nierealną. Dlatego Walton znowu za pożyczone pieniądze
postanowił działać na własną rękę. Wzór dla swojego przedsięwzięcia
dostrzegł w sieci sklepów S.S. Kresgego, które nosiły nazwę Kmart i oferowały
konsumentom „towary po dziesięć centów". Jeden z takich sklepów powstał
nawet nieopodal centrali Bena Franklina w Chicago.
Dyskont ten był znakomicie zaplanowany i bardzo dobrze zaopatrzony.
Walton skopiował nawet składnię jego nazwy, nazywając swoje „dziecko" -
„Wal-Mart".
W
przeciwieństwie do sieci Kmart, która powstawała w miastach liczących powyżej
50 tysięcy mieszkańców, Walton postanowił tworzyć swoje magazyny towarowe w mniejszych miejscowościach. Zdawał sobie sprawę z tego, że jego sukces zależy
nie tylko od lokalizacji sklepów, szerokiego asortymentu towarów, miłej i fachowej obsługi, ale przede wszystkim od niskich cen, które są możliwe
tylko przy jak najniższych kosztach własnych („Kontroluj swoje koszty lepiej
niż konkurenci, gdyż to jest prawdziwe źródło konkurencyjnej przewagi").
Uważał więc, że każdy dolar wydany na zbytki jest pieniądzem kradzionym
klientowi firmy, ponieważ wpływa na zwiększenie kosztów, a co za tym idzie i podwyższenie cen. A wysokie ceny byłyby przecież sprzeczne z samą ideą
Wal-Martu. Dlatego też centrala firmy mieszcząca się w małych pokoikach na
piętrze magazynu przypominała bardziej — zdaniem gości — terminal dworcowy
niż kwaterę potężnej korporacji; a pierwszy nowy samolot firma kupiła
dopiero wtedy, kiedy obroty przekroczyły… 40 mld dolarów. W przeciwieństwie
do Kmartu, który obniżał koszty w miejscach ich powstawania, Wal-Mart oszczędzał w całym systemie organizacyjnym. O bogactwie i luksusie nikt w firmie nawet nie
myślał. W dużej mierze to zadecydowało o przewadze nad konkurencją i ostatecznym sukcesie przedsięwzięcia Samuela Waltona.
Nowatorskie
pomysły
Walton
wprowadził całkowicie nowatorskie sposoby zarządzania firmą („Ignoruj
konwencje i rób coś innego niż wszyscy"). Postanowił dzielić się zyskiem z menedżerami sklepów („Dziel się zyskami ze wszystkimi pracownikami i traktuj ich jak partnerów"), motywując ich tym samym do osiągania jak
najlepszych wyników sprzedażowych. Właściwie każdy sprzedawca Wal-Martu ma
szansę wykazać się swoją inwencją i pomysłowością („Doceniaj i wynagradzaj wszystko, co twoi partnerzy robią dla powodzenia firmy. Staraj się
chwalić, jeżeli robią coś dobrze"). Jeśli więc wdrożył jakiś szczególnie
udany pomysł, zwiększający obrót firmy nawet na najdrobniejszym odcinku, to
jest zapraszany do kwatery głównej w celu zaprezentowania go pozostałym
pracownikom — menedżerom korporacji.
Samuel
Walton był „mistrzem osobistego kontaktu" zarówno jako szef, jak i usługodawca
(„Dostarczaj klientom więcej, niż obiecujesz — daj im to, czego chcą i jeszcze trochę. Jeśli popełnisz błąd, nie tłumacz się, ale przeproś
swoich klientów"). W ciągu 30 lat udało mu się stworzyć największą sieć
detaliczną na świecie. W ciągu tego czasu Wal-Mart nie wydał ani centa na
dekorowanie gabinetów menedżerów, za to stał się najnowocześniejszą pod
względem technicznym firmą handlu detalicznego (Wal-Mart jest w pełni
skomputeryzowany, korzysta z łączy satelitarnych; pierwszy wśród detalistów
wprowadził w 1980 r. system skanowania kodów paskowych).
Niewątpliwie
tam gdzie pojawił się Wal-Mart małe sklepiki były skazane na wymarcie, błyskawicznie
tracąc swą klientelę. Dlatego też i protesty sklepikarzy, których interesy w żaden sposób nie współgrały z interesami konsumentów i potencjalnych
klientów Wal-Martu, chcących kupować wygodniej, więcej i taniej, przybierały
często charakter zwykłych awantur (do połowy 1996 r. aż w 45 miastach
zapobiegły pojawieniu się w nich sklepów Sama). Ale Walton nie odczuwał współczucia
dla tych, którzy przegrywali z nim wojnę według praw rządzących rynkiem. W swojej biografii („Sam Walton Made in America") pisał: „… prawdą jest,
że dopóki tacy ludzie jak my nie wnieśli do handlu czegoś zupełnie nowego,
tamci nie dbali o klientów i nie robili niczego specjalnie dobrego… Małe
sklepiki były skazane na zagładę — a przynajmniej znaczna ich część -
bo tego zażądali klienci, którzy decydują sami, gdzie chcą robić
zakupy". Nie wszyscy jednak drobni detaliści tracili na pojawieniu się
Wal-Martu w ich otoczeniu. Byli i tacy, którzy potrafili zwietrzyć w tym dla
siebie świetną okazję, jak pewien właściciel sklepu towarów żelaznych w Iowa, który w ciągu pierwszych trzech lat sąsiadowania z Wal-Martem zwiększył
swoje obroty o 300 procent! To
jednak były wyjątki, tak jak wyjątkowym był i pozostał sam sposób niedoścignionej
organizacji i zarządzania Wal-Martem.
Medal Wolności
W
1992 r. chory i unieruchomiony na wózku inwalidzkim niekwestionowany przywódca
amerykańskiego handlu, Samuel Walton, otrzymał w rodzinnym Bentonville od
politycznego przywódcy Stanów Zjednoczonych Ameryki, Jerzego Busha,
Medal Wolności. Było to wspaniałe wyróżnienie; niebywały sukces
biznesmena z prowincji potrafił docenić także świat wielkiej polityki.
Niestety w tym samym roku twórca Wal-Martu zmarł przedwcześnie na raka, a wiadomość o jego śmierci przekazano za pośrednictwem satelity bezpośrednio
do 1960 sklepów korporacji, która — nawiasem mówiąc — nadal ma się
znakomicie. Sieć sklepów Samuela
Waltona ma bowiem wciąż najwyższe wskaźniki sprzedaży na metr powierzchni
sklepowej, rotacji zapasów i zyskowności wśród światowych i amerykańskich
detalistów. Każdego tygodnia ponad 40 mln ludzi dokonuje zakupów w Wal-Martach w całych Stanach Zjednoczonych.
Żywy
pomnik kapitalizmu, jakim jest niewątpliwie Wal-Mart, to najwymowniejszy dowód
na to, czego może dokonać jeden tylko przebojowy człowiek w wolnym kraju,
nawet jeśli pochodzi z prowincji i nie odziedziczył wielkiej fortuny. W życiu
bowiem — mówi żelazna reguła sukcesu (sformułowana przez Ziga Ziglara) -
można osiągnąć wszystko, czego się pragnie, jeśli tylko pomaga się innym w osiągnięciu tego, czego oni pragną. Takim też było życie Samuela Waltona.
*
[Tekst opublikowany w „Opcji na Prawo" nr 6/2004]
« Ekonomia, gospodarka, biznes (Publikacja: 29-06-2004 Ostatnia zmiana: 30-06-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3482 |
|