|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Społeczeństwo » Etyka zawodowa i urzędnicza
Uczniowie Hipokryzjusza Autor tekstu: Leon Bod Bielski
Degrengolada moralna medyków sięga dna.
Hipokryzja sięga obłoków- czy może być gorzej? Może- za perspektywę
lepszych zarobków 17 000 polskich lekarzy ma zamiar wyjechać z kraju, który
dał im wykształcenie, by za eurosrebrniki sprzedawać się na Zachodzie.
Za łapówę ich uczeni koledzy zrobią ci
wszystko, czego w godzinach pracy w szpitalach nie pozwala im tzw.
„sumienie"- np. wyskrobią, a w gabinecie orzecznika ZUS-u sprzedadzą rentę.
Czy zbiorowy świat medyczny kieruje się jeszcze jakimkolwiek „sumieniem,
etyką, powołaniem", gdy jednocześnie ci sami lekarze cudownie, jednym pociągnięciem
pióra „uzdrawiają" ludzi naprawdę chorych i odbierają im renty a za łapówki,
tym samym długopisem sprzedają je i własną godność ludziom przekupnym a zdrowym?
Sprzedajni orzecznicy to najgorszy typ, to
samo dno w kotle lekarzy bez etyki- zatrudnieni w przedsiębiorstwie, któremu
zależy na jak największych składkach i jak najmniejszej ilości klientów
pobierających świadczenia używają dyplomu tylko i wyłącznie w celu
dogodzenia sobie i ZUS-owskim oczekiwaniom, nie oglądając się na fakty w postaci wyników badań i twarde, zdrowotne realia orzekanych. To typ ludzi, którzy
swoistą, homologowaną koncesję, jaką jest dyplom lekarza, mającą służyć
tylko i wyłącznie dla dobra pacjenta wykorzystują w celach diametralnie
innych, sprzecznych zarówno z jego duchem jak i literą! To przecież ci sami
lekarze jakże często dokonują czynów wzajemnie sprzecznych- gdy biorąc łapówki i sprzedają renty- działają na szkodę ZUS, skarbu państwa i pozostałych
rencistów, gdy orzekają zgodnie z poufnymi, nastawionymi na minimalizm
wytycznymi centrali ZUS- działają na korzyść jego rozdętej ponad wszelki
rozsądek, utracjuszowskiej biurokracji!! Gdzie tu miejsce na etykę a tym samym
na zaufanie, zarówno ZUS-u jak i pacjentów do tych przebiegłych, wyzutych z wszelkich zasad, podłych potworów w białych kitlach??
Jeszcze większe szkody zarówno na wizerunku
pracodawcy- ZUS-u, jak i dla jego petentów wynikają z tego, że często ci
sami, skorumpowani orzecznicy w procesie z góry narzuconej „weryfikacji
negatywnej" zabierają renty nie tym, którym powinni, a mianowicie ludziom,
którym te renty ich koledzy albo oni sami sprzedali! To powiększa zarówno
frustrację i poczucie bezsilności (odwołania w blisko 100% załatwiane są
negatywnie dla wnoszących rewizję), jak i utwierdza społeczeństwo w przekonaniu, że walka z mafią związaną na linii: ZUS-orzecznicy, z reguły
trwająca latami i polegająca na udowadnianiu, że nie jest się wielbłądem,
któremu orzecznik przyprawił właśnie „garba" zdrowia i witalności -
jest skazana na niepowodzenie… W sumie instytucja orzecznika, jednoosobowo
orzekającego o niezdolności do pracy powoduje, że lekarz orzecznik- byle
tylko zarobić na boku dodatkowe 4 pensje w miesiącu- jakże często
sprzeniewierza się zarówno etyce lekarskiej jak i swemu pracodawcy- ZUS-owi!
Wyobraźmy sobie policjanta (sędziego,
prokuratora- a wszyscy oni również są zaprzysięgani i również dysponują
możliwościami zarówno zgnojenia jak i uniewinnienia obywatela), który „na
etacie" w imieniu prawa, sprawiedliwości i prawdy obiektywnej usiłuje złapać i zamknąć jak najwięcej złoczyńców- a po fajrancie, zatrudniony w instytucji, której zależy na jak najmniejszym obłożeniu aresztów- ruchem
tego samego długopisu i kluczyka do kajdanek zwalnia ich do domu...! Wyobraźmy
sobie policjanta, który na służbie ściga handlarzy narkotykami a wieczorem,
stojąc na bramce dyskoteki wita się z nimi i przymyka oko na jawną dilerkę!
Łączenia nawzajem wykluczających się funkcji, kiedy trzeba stać się
przeciwieństwem samego siebie zabrania mu prawo- ale nie lekarzom, choć ciężar
gatunkowy i ekonomiczny ich schizofrenicznych działań wcale nie jest mniejszy-
oni też mogą zabić równie łatwo, jak sprzedajny glina i wiele ofiar ich
„orzecznictwa" już na chwałę ZUS-u gryzie glebę! To jest czyste, wynikające
ze sprzedajności wykorzystywanie stanowiska i dyplomu do ubijania wspólnych z ZUS-em interesów, niemających nic wspólnego ani z prawdą, ani z zasadą
„po pierwsze- nie szkodzić…", którą zręcznie, za porozumieniem stron,
zgodnie z duchem czasu i pod potrzeby skwapliwie
uzupełniono i dziś brzmi ona: „po pierwsze- nie szkodzić… sobie i kolegom z białej mafii". Dzięki temu niepisanemu „uzupełnieniu" na palcach
jednej ręki można policzyć tych lekarzy, którym przed komisjami Etyki
Lekarskiej czy Odpowiedzialności Zawodowej „stała się" zwykła, ludzka,
należna im sprawiedliwość!
Tracą wszyscy wkoło- zaś na okrągło zyskują
lekarze orzecznicy. Przecież za to wszystko, co samotnie, dyktatorsko w orzecznickich swych gabinetach wyczyniają, mają słono płacone przez ZUS,
przez łapówkarzy- i słono, bodaj czy nie najwięcej, bo zdrowiem i życiem za
radosne „orzecznikowanie" płacą „uzdrowione" przez nich ofiary ich na
wszystkie strony zdradzieckiej, podłej postawy. Deptanie przysięgi Hipokratesa w zderzeniu z konsekwencjami upadku postaw moralnych wydaje się być nic
nieznaczącym epizodem. Przecież Hipokrates, podobnie jak Chrystus, już od
wieków nie żyje i żadnego sprzedawczyka nie rozliczy- a
żyć, i to na wysokim poziomie, do którego się przywykło, trzeba! No
chyba żeby chciała chcieć prokuratura, która na giełdzie uczciwości i praworządności też ostatnimi czasy ma coraz niższe notowania, asymptotycznie i nieuchronnie- niczym młoda Kargulicha do pełnoletniości- zbliżające się
do zera...
« Etyka zawodowa i urzędnicza (Publikacja: 01-07-2004 Ostatnia zmiana: 06-07-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3491 |
|