|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i seksualizm
Czerwone majtki arcybiskupa... Autor tekstu: Ryszard M. Zając
MOLESTOWANI KLERYCY PRZERWALI
MILCZENIE
Metropolita poznański, arcybiskup Juliusz Paetz, jest „silnym człowiekiem"
polskiego Kościoła. Ma „chody" w Watykanie, gdyż bawił tam przez piętnaście
lat. Obecnie oskarżany jest przez kleryków swej archidiecezji o molestowanie
seksualne. Za zbyt gorące zainteresowanie młodymi chłopcami wyproszono go
ponoć z Watykanu.
Dziennikarz Faktów i Mitów rozmawiał z czterema klerykami poznańskiego seminarium
duchownego. Jeden z nich jest byłym klerykiem, pozostali trzej są nadal w seminarium. Nie zgodzili się podać swych danych, oznaczałoby to dla nich
koniec kościelnej kariery i spore kłopoty. Ich wypowiedzi zostały przez nas
nagrane na taśmę magnetofonową. Nagrania trwały łącznie ponad cztery
godziny. Mamy też pisemne oświadczenia naszych rozmówców. To na wypadek,
gdyby arcybiskup zamierzał nas podać do sądu o rzekome zniesławienie.
Dlaczego klerycy
zgodzili się na rozmowę? Bo od lat jest to samo: arcybiskup jest najwyższym
przełożonym archidiecezji. Nikogo nie słucha, nikt nie ma nad nim władzy.
Nie skutkują interwencje u rektora seminarium. Pomóc mogłaby tylko
interwencja Watykanu, ale tam abp Paetz ma spore znajomości. Pracował przecież w rzymskim sekretariacie Synodu Biskupów, współpracował z watykańskim
Sekretariatem Stanu i Radą ds. Publicznych Kościoła, delegacją Stolicy
Apostolskiej ds. stałych kontaktów roboczych z rządem PRL. Był prałatem
tzw. antykamery papieskiej, na bezpośredniej służbie trzech papieży: Pawła
VI, Jana Pawła I oraz Jana Pawła II.
Skutecznie interweniować w opisywanej przez nas
sprawie mógłby tylko papież. Publikujemy zatem ten artykuł i wołamy do
Karola Wojtyły — w imię moralności, o której wciąż poucza się w Kościele, z szacunku dla prawa i w trosce o respektowanie kapłańskiej czystości, dla
zaprzestania zgorszenia maluczkich oraz w imię zwykłej przyzwoitości -
niech ukróci proceder seksualnego molestowania przez ordynariusza poznańskich
kleryków!!!
Mówi Kleryk I:
"Jako kleryk, podczas opłatka Bożonarodzeniowego, tuż przed Nowym
Rokiem, spotkałem księdza arcybiskupa Paetza. Byłem bardzo speszony. Poprosił
mnie, abym pomógł mu zanieść torbę do pałacu biskupiego. Poczułem się
bardzo wyróżniony. W pałacu poprosił, abym zrobił mu herbaty. Byłem bardzo
zakłopotany całą sytuacją. (...) W moim domu nie było zbyt wesołej
sytuacji finansowej. Arcybiskup szczegółowo wypytywał mnie o moje plany życiowe,
na koniec dał mi w kopercie siedemset złotych. Nie chciałem przyjąć, ale
nalegał. Przyjąłem w dobrej wierze; po powrocie do domu mama była szczęśliwa.
Prosił mnie, abym zatelefonował do pałacu za dwa tygodnie. (...)
Arcybiskup podkreślał, że jeśli będę się dobrze uczył, mam szansę
wyjechać na studia do Rzymu. To byłaby dla mnie życiowa szansa, marzenie młodego
chłopaka na progu kapłańskiej kariery. Zadzwoniłem i umówiłem się w niedzielę, bo to jest dzień wyjścia dla kleryków z seminarium. Ubrałem się
elegancko, a kolegom powiedziałem, że idę „w interesach". Sprawdziłem, czy
ktoś mnie nie widział, jak wchodziłem do arcybiskupiego pałacu. Tak sobie życzył
ksiądz biskup — żeby nie było plotek. Już przy wejściu ksiądz arcybiskup
dotykał moich pośladków, przytulał się, całował po policzkach. Sytuacja
była nienaturalna, ale nie mogłem tego przerwać, bo to była zbyt cenna
znajomość, bałem się, że stracę swoją szansę na studia w Rzymie. (...)
Na kolejnym spotkaniu pojawiła się propozycja wspólnego wypicia wina. To było
białe, wytrawne wino włoskie o nazwie „Wzgórze Papieskie", bardzo dobre
zresztą. Klerykom nie wolno pić alkoholu, ale arcybiskup przyniósł kieliszki i kazał nalać. Podczas każdego spotkania ksiądz arcybiskup głaskał mnie po
nodze, przytulał się, całował w szyję, niby-przypadkiem dotykał w różne
miejsca. Obejrzał mój indeks i obiecał, że po pierwszym półroczu rozpocznę
studia w Rzymie. (...) Musiałem zrezygnować ze studiów w seminarium. Biskup w kościele powinien dawać przykład. Ale to nie tylko to. W seminarium natrafiłem
też na kleryków uprawiających seks ze sobą. To, co widziałem i słyszałem,
spowodowało, że utraciłem powołanie do kapłaństwa. Bardzo nad tym boleję".
Kleryk II:
"Umawiałem się z księdzem arcybiskupem w jego pałacu. Telefonowałem,
przedstawiałem się tak, jak uzgodniłem to z arcybiskupem, a siedzący na
centrali ojciec Józef łączył rozmowę. Ksiądz ordynariusz mówił, kiedy i o której godzinie mam przyjść do niego, kiedy nikogo w pałacu nie będzie.
Potem dał mi numer swojego telefonu komórkowego, o którym nikt inny nie
wiedział. (...) Apartamenty arcybiskupa to wiele pomieszczeń w tzw.
amfiladzie. Najpierw duży przedsionek, potem ogromna sypialnia z wielkim,
szerokim łożem. Naprzeciwko łoża znajduje się kredens z bielizną księdza.
Na kredensie stoi duży, kolorowy telewizor. W trzeciej szufladzie kredensu
znajdują się czerwone majtki, w jakich ksiądz arcybiskup chodzi. Męskie
czerwone majtki, bez żadnych udziwnień. Po drugiej stronie, na końcu sypialni
znajduje się duża łazienka z błękitnymi kafelkami. Ksiądz rektor zwolnił
mnie z seminarium, abym pomógł księdzu biskupowi. Polał się alkohol, w nocy
poczułem, że ktoś się do mnie „dobiera". Wściekłem się i w nocy
wyszedłem do domu. Mówiłem o tym księdzu rektorowi, ale mnie zbeształ, że
źle zinterpretowałem sytuację i rozpowszechniam plotki".
Kleryk III:
"Miałem osobisty kontakt z księdzem arcybiskupem. Jestem przystojny, mam
ładną twarz i zgrabną sylwetkę. Zwrócił na mnie uwagę podczas wizyty w seminarium. Jeszcze tego samego dnia ksiądz rektor wysłał mnie do pałacu
arcybiskupa z jakąś ważną przesyłką w kopercie. Już podczas powitania
zostałem objęty silnym, niby-ojcowskim uściskiem. Dziwnym trafem prawa ręka
arcybiskupa wylądowała na moim pośladku. Ksiądz ordynariusz przytulił się
całym ciałem i począł mnie tą ręką powoli głaskać po mojej pupie. Drżał
przy tym na całym ciele i jakoś tak dziwnie, w sposób urywany, oddychał.
Potem dopytywał się o moje wyniki w nauce, proponował wypicie wina. Powiedział,
że jak będę się starał, to mam szansę studiować w Rzymie, bo on mi to ułatwi.
Nie miałem wątpliwości, o jakiego rodzaju „starania" chodzi. Zareagowałem
chłodno, ze sporą rezerwą. Arcybiskup nakłaniał mnie, abym wyjechał razem z nim w podróż na tydzień do Rzymu. Miałem mieszkać z nim w jednym pokoju i być jego „osobistym asystentem" w tej podróży…".
Kleryk IV:
"Proszę postawić się w naszej sytuacji. Co ma zrobić młody chłopak,
kleryk z seminarium duchownego, który przyszedł poświęcić się Bogu, jest
zobowiązany do przestrzegania celibatu, nie jest homoseksualistą — a niedwuznacznie obłapia go najwyższy przełożony w diecezji, arcybiskup mający
układy nie tylko w Episkopacie Polski, ale także wysoko, wysoko — w Watykanie? Komu można się poskarżyć i jak to zrobić, aby nie przekreślić
swej kapłańskiej kariery? Przecież od arcybiskupa zależy cała moja przyszłość,
moje życie. Czy mogę i mam w ogóle szansę protestować? Arcybiskup powiedział
mi, że bardzo mu się podobam. Mnie także obiecywał studia w Rzymie, głaskał
po tyłku i całował w usta. Wręcz ślinił się na mój widok. Sprzeciwiłem
się mu i teraz mam w seminarium przechlapane. Kiedyś go spotkałem na
korytarzu, powiedział mi, że mnie wciąż pamięta. (...) Po seminarium krążą
opowieści o tych, którzy byli zaproszeni do arcybiskupa lub mogą do niego
zostać wezwani. Kolega z roku był też gościem arcybiskupa i miał propozycję
uprawiania seksu, na którą się nie zgodził. Poszedł porozmawiać z ojcem
duchownym w seminarium o tej niemoralnej propozycji homoseksualnej. Kazano mu
milczeć i „nie wychylać się". Poszedł porozmawiać z bardzo porządnym
księdzem, biskupem pomocniczym Zdzisławem Fortuniakiem. Ksiądz biskup
powiedział mu, że takie pogłoski o zachowaniu arcybiskupa „chodziły i nadal chodzą po księżach". Ksiądz biskup kazał mu się modlić i obiecał
pomoc w przeniesieniu do innego seminarium".
Nasz redakcyjny magnetofon zanotował także podobne relacje innych kleryków z poznańskiego Wyższego Seminarium Duchownego. Tajemnicą poliszynela jest, że
oprócz arcybiskupa również niektórzy inni księża, zwłaszcza bliski
arcybiskupowi ksiądz infułat (będzie wiedział, o kim mowa) ma nie tylko
homoseksualne upodobania, ale czynnie uczestniczy w praktykach homoseksualnych.
Tak czynnie, że widywany jest dosyć często w znanym gejom klubie w centrum
Poznania. Tam, w „cywilnym" stroju poluje na atrakcyjnych, młodych chłopców.
Ksiądz arcybiskup wydaje się „specjalizować" w klerykach, zwłaszcza z najmłodszych roczników oraz pochodzących z ubogich rodzin. Wydaje mu się
pewnie, że w silnie sklerykalizowanej Polsce jest „nie do ruszenia". My się
arcybiskupa nie boimy. Znacznie bardziej przeraża nas możliwość
permanentnego deprawowania młodych ludzi, którzy chcieli swe kapłańskie powołanie
realizować w poznańskim seminarium. Takie sytuacje nie tylko mogą trwale
przetrącić ich kręgosłup moralny; mogą także silnie zachwiać ich psychiką i narazić na rozmaite problemy. Nie mamy nic przeciwko gejom i ich seksualnej
aktywności. Ale zmuszanie kogokolwiek do pieszczot lub współżycia
seksualnego nie może nam być obojętne. Zwłaszcza gdy dokonywać by się to
miało pod obłudną maską rzekomego celibatu i moralnej nieskazitelności.
JERZY KERN
(Artykuł podpisany
pseudonimem, opublikowany w „Faktach i Mitach", 2001 r., autor: Ryszard M. Zając)
« Kościół i seksualizm (Publikacja: 15-07-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3504 |
|