|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Kościół i seksualizm
Julek, jesteśmy z tobą! [1] Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Moje votum separatum
Dnia dzisiejszego cała pobożna Polska dowiedziała się tego o czym my wiedzieliśmy
już od dawna — arcybiskup Juliusz Paetz "ma skłonności". Sprawę
wielokrotnie opisywały Fakty i Mity, od sierpnia 2001. Nikt wówczas jednak słuchać
nie chciał. Kto mógł uszy zatykał. Dopiero kiedy Rzeczpospolita rozdmuchała
wszystko należało uznać to za prawdę (czytaj więcej).
Cóż za głupota i ignorancja ! Ale nad czym biadać — zawsze było tak że o prawdzie
nie decydował fakt jej prawdziwości, lecz okoliczność z jakich ust została wypowiedziana. Żenująco głupia sprawa. Ale nie tylko z tego powodu, jest coś jeszcze istotniejszego. Biskup został już osądzony,
bez sądu, połknięty i przeżuty przez żądny sensacji lud (bp Zawitkowski mówił w kazaniu o "kamienowaniu arcybiskupa"). Tak, lud nigdy
nie był dobry, zawsze iskierka była w stanie rozniecić jego emocje do
nieprawdopodobnych rozmiarów — lud potrzebuje zniszczyć kogoś od czasu do
czasu, potrzeba mu igrzysk, jak nie ma chleba. Pomyślmy chwilkę — dlaczego
teraz? Przecież oni również wiedzieli o tym już dawno temu, gdyż poza ludu
plecami mówiło się o skłonnościach arcybiskupa. Jak pisze Tygodnik
Powszechny (3 III, art. Zbyt długie milczenie): "Zanim
sprawa trafiła do Watykanu, w Polsce ciągnęła się przynajmniej dwa lata.
Stolica Apostolska, jak się wydaje, także nie reagowała".
Katechizm wobec homoseksualizmu
2357. (...) Jego psychiczna geneza pozostaje w dużej części nie wyjaśniona.
Tradycja, opierając się na Piśmie świętym, przedstawiającym homoseksualizm jako
poważne zepsucie*, zawsze głosiła, że "akty homoseksualizmu z samej swojej
wewnętrznej natury są nieuporządkowane"**. Są one sprzeczne z prawem naturalnym;
wykluczają z aktu płciowego dar życia. Nie wynikają z prawdziwej komplementarności
uczuciowej i płciowej. W żadnym wypadku nie będą mogły zostać zaaprobowane.
2358. Pewna*** liczba mężczyzn i kobiet przejawia głęboko osadzone skłonności homoseksualne.
Skłonność taka, obiektywnie nieuporządkowana****, dla większości z nich stanowi ona trudne
doświadczenie. Powinno się traktować je te osoby z szacunkiem, współczuciem i delikatnością.
Powinno się unikać wobec nich jakichkolwiek oznak niesłusznej dyskryminacji. Osoby te są
wezwane do wypełniania woli Bożej w swoim życiu i — jeśli są chrześcijanami — do złączenia z ofiarą krzyża Pana trudności, jakie mogą napotykać z powodu swojej kondycji.
2359. Osoby homoseksualne są wezwane do czystości. Dzięki cnotom panowania nad sobą,
które uczą wolności wewnętrznej, niekiedy dzięki wsparciu bezinteresownej przyjaźni,
przez modlitwę i łaskę sakramentalną, mogą i powinny przybliżać się one — stopniowo i zdecydowanie — do doskonałości chrześcijańskiej.
* — poprawka z 1996 (?)
** — poprawka z 1997 (?)
*** — poprawka z 1998 zaostrzająca stosunek Kościoła do homoseksualizmu
, wcześniej było słowo: "znaczna".
**** — poprawka z 1998, wcześniej było zdanie: "Osoby takie nie wybierają swej kondycji
homoseksualnej"
|
A z drugiej strony mamy
postać arcybiskupa, niezwykle wpływowego człowieka, posiadającego bardzo
szerokie wpływy i władzę (nawet w Watykanie, gdzie pełnił różnorakie
funkcje). Czy nie wygląda to na jego utrącenie? Owszem miał skłonności,
jest homoseksualistą najpewniej. Ale cóż z tego? W każdym społeczeństwie jest pewien
odsetek takich ludzi, kompletną jednak bzdurą jest mówienie, że w Kościele jest on taki sam. To o czym my też wiemy od dawna, pewnie w końcu
dotrze do szerokiej opinii publicznej — w Kościele promil gejów nie wynosi
kilka procent jak w społeczeństwie, ale kilkadziesiąt! Otóż jest to tak u młodego
człowieka, co potwierdzają badania, że kiedy za młodu, zwłaszcza jeśli
chowa się na wsi lub w środowisku małomiasteczkowym, wyczuje on u siebie brak
pożądania do kobiet, tłumaczy to sobie bardzo często powołaniem boskim do
bycia kapłanem. Później dopiero, kiedy jest już po święceniach rozwijają
się w pełni jego skłonności homoseksualne (zwłaszcza po seminarium) i albo
je praktykuje, albo ulega zwyrodnieniom innej maści (to nie przypadek, że tyle
procesów na świecie Kościół ma przez pedofilię swych sług; o skali
zjawiska świadczy choćby uregulowanie prawne w USA, gdzie ustawodawstwo
wprowadziło odpowiedzialność zakonów i diecezji za wykroczenia duchownych
wobec nieletnich, aby, wobec ich bezczynności, zmusić zwierzchników do
podejmowania działań; i jak podaje Tygodnik Powszechny (3 III) z zadziwiającą wprost szczerością — dopiero "wyroki skazujące na płacenie
nieprawdopodobnej wysokości odszkodowań obudziły niezwykłą wrażliwość
miejscowego Kościoła na wszelkie dewiacje seksualne i przyspieszyły
wprowadzenie rozwiązań instytucjonalnych",
czy najrzadziej — opuszcza stan duchowny i postanawia żyć bez obłudy (jak choćby
nasz dobryznajomy — Waldemar Zboralski — niegdyś mnich, dziś pierwszy
gej Rzeczypospolitej). Wprawdzie o wielkiej skali homoseksualizmu wspomniała
gdzieś tam na marginesie Polityka (w nr 29/2000 wspomniano o badaniach w USA, które wykazały, iż około 50% duchownych przejawia skłonności
homoseksualne), ale przeszło to bez większego echa i zainteresowania, gdyż o tych sprawach póki co u nas się milczy (do teraz, jak mniemam). Inaczej jest
na zachodzie, gdzie większość Kościołów miała swoje fale spraw na tle
seksualnym duchownych i gdzie o tych kwestiach mówi się publicznie — z tym
m.in. związany jest kryzys powołań w Europie Zachodniej — celibat dziś
odstrasza. Z konieczności stawiania takich pytań zdają sobie sprawę nawet
ludzie Kościoła. Ks. Adam Boniecki przyznaje w TP: "jakkolwiek
sprawa się potoczy, trzeba będzie udzielić odpowiedzi na powtarzane dziś często
pytanie o homoseksualizm w środowisku duchownych" (3 III).
Nie wińmy więc Julka, to wyprysk systemu, który od czasu do czasu
się pojawia z mniejszą bądź większą siłą.
Do czego to doprowadzi
Kiedy skłonności Paetza stały
się zbyt głośne postanowiono go utrącić. Widzimy więc w telewizji
faryzejskie miny ludzi Kościoła, którzy przekonują, że tak trzeba, bo to
sytuacja nienormalna, że to wyjątek, że jak najrychlej należy się oczyścić,
aby znów owieczki ze spokojem dusz i serc mogły uczęszczać na msze niedzielne.
>Sprawa kardynała Gröera
Sprawa ta wywołała najpoważniejszy kryzys w austriackim Kościele, doprowadzając w nim do rozłamu niemalże. Najważniejszą
tego przyczyną, oprócz makabryzmu nadużyć, było długie milczenie Kościoła,
który dopiero po trzech latach od ujawnienia pierwszych zarzutów w 1995
roku uznał je za prawdziwe i podjął stosowne kroki.
Na początki 1995 arcybiskup Gröer
wystosował do wiernych list pasterski, w którym karci ich za
...rozpasanie seksualne. Wkrótce potem ujawniają się osoby, które
utrzymują, iż jako dzieci byli przez arcypasterza molestowani
seksualnie (m.in. w przyklasztornej szkole). Po ujawnieniu zarzutów
biskupi solidaryzują się z Gröerem,
utrzymując, że jest to "oszczerstwo, jakiego nie było od czasu
nazistowskich procesów duchownych pod pozorem ich homoseksualizmu". W
1998 pojawiają się kolejne zarzuty, m.in. namawianie do stosunków współbraci w zakonie. |
Od tego jak Kościół rozegra tę sprawę zależeć będzie
jego wizerunek i przyszłość w społeczeństwie. Sądzę jednak, że rozegrają
to mądrze, że wyciągną nauki z przypadku byłego wodza Kościoła
austriackiego Hansa Hermanna Gröera, którego sprawa ciągnęła się przez
trzy lata do jej ostatecznego rozwiązania i w rzeczywistości zapoczątkowała
upadek autorytetu moralnego Kościoła Austrii.
Generalnie wszyscy pasterze Rzeczypospolitej podzielają
przekonanie, że Kościół sobie z tym poradzi, gdyż nie takie problemy miał
już na głowie. Takiego np. zdania jest naczelny Tygodnika Powszechnego, ks. Adam
Boniecki, który jest pewien, że wiary świadomych katolików (czyli takich, którzy
wiedzą o nieświętej historii Kościoła i nadal w nim trwają) nie zachwieje
ten przypadek z całą pewnością. Boi się jednak o morale pozostałych owiec,
jak pisze: "Pozostaje jednak dramat 'zgorszenia maluczkich'" (3 III).
Niektórzy
pasterze są nawet zadziwiająco optymistyczni, jak choćby kolega Julka -
arcypasterz z Gdańska, Tadeusz Gocłowski, który przewiduje, że po tym
wszystkim Kościół "wyjdzie wzmocniony" nawet! (PAP 28 II)
Albowiem, jak przekonywał owce — "To nie jest nic nowego".,
grzech zawsze towarzyszy człowiekowi, a jak upewniła go uchwała soboru Gaudium
et Spes — w Kościele są nie tylko święci, ale i grzesznicy. A poza tym -
zaznaczał — nie takie rzeczy się zdarzały w dwutysiącletniej historii Kościoła
(ma świętą rację — zapewniam Was), ale Bogu dzięki zawsze z nich "Kościół
wychodził zwycięsko".
Być może zmieni się też stosunek Kościoła
polskiego do ludzi kochających inaczej, kiedy już się okazało, że i pasterze kochają inaczej. Niegdyś episkopat odrzucił wniosek o ustanowienie duszpasterstwa dla homoseksualistów, teraz być może rozważy to
ponownie (już pojawiły się takie sugestie, m.in. w TP, 17 II). Mogliby
przecież na tym skorzystać nie tylko homoseksualiści nieumundurowani...
Molestował czy też nie ?
"Poprosiłem Was tutaj dzisiaj, żeby
powiedzieć, że nigdy nie molestowałem, powtarzam: nigdy nie molestowałem
naszych kleryków i księży ! Nie mam możliwości obrony, jestem
biskupem. Obowiązuje mnie daleko idąca dyskrecja" -
napisał abp Paetz w słowie skierowanym do księży dziekanów
przebywających na Kongregacji Dziekańskiej odbywającej się w sobotę w Poznaniu. Metropolita poznański uważa, że akcja przeciwko niemu została
zaplanowana. (PAP, 24 II 2002)
|
Ja powiem szczerze, że w molestowanie nie wierzę. Nie twierdzę,
że nie mogło to być prawdą, może się mylę, ale zbyt nieprawdopodobne mi się to
wszystko zdaje. Otóż Paetz nie jest głupcem, jest człowiekiem bardzo inteligentnym i trzeźwo myślącym, czyż można przypuścić, że on pozwolił sobie na taką grubą głupotę
jak przemoc seksualna nad klerykami?! Przecież on doskonale musiał znać wszystkie
przypadki na tym tle jakie trapią Kościół na Zachodzie, w szczególności w Irlandii. On raczej nie
postąpiłby tak lekkomyślnie. Z racji swojego
stanowiska i preferencji seksualnych musiał sobie zdawać sprawę którzy
klerycy je również podzielają. I co, czy taki chłystek ledwo wdziany w sutannę nie chciałby dostąpić zaszczytu z samym arcypasterzem, jego najwyższym
pracodawcą, może do końca dni, panem jego losów i kariery? Studentki gotowe są
na wiele wobec profesorów w imię głupiego egzaminu, którego zdać normalnymi
sposobami nie są w stanie, czy więc kleryk nie postąpiłby podobnie? Czy zły i napalony biskup, niemłody już przecie, chwycił za kark dziarskiego kleryka i przywiódł go do posłuszeństwa swym niecnym zachciankom? Czy tam można
mówić o jakimś nadużyciu, poza nadużyciem prawa bożego (co jest przecież
drobnostką w dziejach Kościoła — to prawo boże ma bowiem służyć Kościołowi, a nie Kościół prawu bożemu). Koniec końców lepiej uwalić jedną figurę i upozorować na niespotykaną anomalię, niźli przyznać się, że cały system
jest zgniły i obłudny. A czy aż tak trudno przekonać do zeznań kilku kleryków...?
Pamiętajcie o sprawie kard. Bernardina !
Kard. J. Bernardin, arcybiskup Chicago, równie wpływowy w USA, co
Paetz w Polsce, w 1993 oskarżony został przez kleryka o molestowanie
seksualne. Steven Cook, utrzymywał, iż jako studiujący kleryk
przyprowadzony został do pokoju Bernardina i zmuszony do odbycia stosunku
seksualnego. Arcybiskup od początku utrzymywał, iż jest niewinny i padł
ofiarą manipulacji, w której Cook jest tylko pionkiem. Sprawa zakończyła
się w sądzie, gdzie okazało się, że Cook mówił nieprawdę. Otóż
Cook został niegdyś faktyczniewykorzystany przez jakiegoś księdza.
Kiedy poskarżył się przełożonym, co zignorowali jego zarzuty. Wówczas
odszedł od Kościoła. Po wielu latach spotkał prawnika, specjalistę od
przewinień osób duchownych. Ten z kolei poznał go z innym księdzem, który
namówił go do zeznawania przeciwko wpływowemu arcybiskupowi, przekonał
go, że oskarżając tylko tak wysoką figurę uda mu się otrzymać
odszkodowanie od Kościoła. Ów ksiądz chciał utrącić Bernardino z przyczyn osobistych. Czytaj więcej — TP, 3 III, Krzywda kard. Bernardina
|
1 2 Dalej..
« Kościół i seksualizm (Publikacja: 21-05-2002 Ostatnia zmiana: 12-08-2004)
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 327 |
|