Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.405.923 wizyty
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 695 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Nie należy uznawać więcej przyczyn dla rzeczy naturalnych, niż takich, które są zarówno prawdziwe i wystarczające by wyjaśnić ich cechy."
 Kultura » Historia

Kolaboracja czy zdrowy rozsądek? Z dziejów stosunków fińsko-rosyjskich
Autor tekstu:

Są na tej Ziemi narody małe liczebnie, lecz wielkie mądrością. Narody, które pomimo swej miniaturowej wielkości w polityce liczą tylko na własne siły (!), rachują, obliczają realistycznie siły własne i swych wrogów, odrzucając jednocześnie i zdecydowanie wszelkie romantyczne mrzonki i złudzenia (z zawołaniem „mierz siły na zamiary!"). Zdają sobie doskonale sprawę z tego, że romantyczne porywy, uleganie czarującym deklaracjom „sojuszników" obiecującym wsparcie, miast chłodnej kalkulacji w polityce i liczenia tylko na siebie, oznaczałby dla nich zgubę — unicestwienie.

Jednym z tych narodów jest młody naród fiński, wtłoczony pomiędzy kraj (niegdyś bardzo ekspansywnych) Szwedów z północnego-zachodu i ogromne imperium rosyjskie na południu. Nie jest to z pewnością położenie dogodne z geopolitycznego punktu widzenia dla tak nielicznego narodu jak naród fiński. Niemniej Finowie potrafili wybić się na niepodległość, nie traktując jednak tego aktu jako radosnego finału swej codziennej walki o byt narodowo-państwowy.

Na początku XIX wieku naród fiński liczył ok. 832 tys. mieszkańców (po półwieczu było Finów ok. 1 627 tys.). Liczebnie nie przedstawiał sobą wielkiej siły, z którą musiałaby się liczyć Moskwa. Niemniej car Aleksander I nie skąpił Finom dowodów przychylnego do nich nastawienia (pomimo że część z nich walczyła po stronie Szwecji, m.in. odnosząc zwycięstwo nad Rosjanami pod Lapua 14 VII 1808 r.).

Od grudnia 1808 r. Finlandia znajdowała się już w rękach dowódcy zwycięskich wojsk rosyjskich, gen. Fryderyka Wilhelma von Buxhoevdena (część fińskiej partyzantki walczyła nadal z nowym okupantem). Część Finów, realnie oceniających sytuację, witało Rosjan jak wybawicieli; czego klasycznym przykładem była dawna stolica, Turku, gdzie u bram tegoż miasta powitał wkraczających Moskali biskup Jakub Tengström. Znaleźli się i krytycy poczynań biskupa m.in. w osobie rektora tamtejszego Uniwersytetu M. Caloniusa, występującego przeciwko żądaniom rosyjskim w sprawie złożenia przysięgi nowemu władcy (formalnie Finowie pozostawali poddanymi króla szwedzkiego Gustawa IV). Ostatecznie delegacja fińska pod przewodnictwem barona Karola Eryka Mannerheima znalazła się u cara 12 XI 1808 r., uzyskując zapewnienia Imperatora Wszechrusi (od 24 XII 1808 r. używał tytułu wielkiego księcia finlandzkiego) , co do zachowania dawnych praw, religii i świadczeń (podatki uległy nawet zmniejszeniu!). Ustawy zasadnicze z 1772 r. i 1789 r. pozostały, car — wielki książę finlandzki, zobowiązany był zasięgać opinii miniaturowego parlamentu (valtiopäivät, riksdag) przy wprowadzaniu nowych podatków (wszystkie pozostawały na potrzeby Finlandii!) bądź nowych ustaw.

Od początku podboju Finlandii stacjonowały tam wojska rosyjskie, którymi dowodził generał-gubernator (na ziemiach polskich, w ramach represji, rosyjskich generał-gubernatorów wprowadzono dopiero po powstaniu styczniowym!), przewodniczył też dwunastoosobowej Radzie Gubernialnej (od 18 VIII 1809 r.- od 1816 r. zwana Senatem).

Dzięki nowemu okupantowi Finowie zyskali nie tylko zmniejszenie dotychczasowych podatków, ale i Wyspy Alandzkie oraz nowe nabytki terytorialne kosztem Szwecji (odtąd granica ze Szwecją — przesunięta na zachód — przebiega brzegami rzek Tornio i Muonio). Co więcej Aleksander I oddał Finom (23 XII 1811 r.) prowincję wyborską (ziemie przyznane Rosji traktatami pokojowymi w Uusikaupunki w r. 1721 i Turku — 1743 r.). Świadczyć to może tylko o całkiem realnej obietnicy cara o przyłączeniu do Królestwa Polskiego Litwy. Niestety, w dużej mierze nasza postawa (antycarskie spiski) zniweczyła te plany rosyjskiego monarchy. Co więcej przykład fiński unaocznia m.in. i to, że w „połączeniu z Moskwą" można było wiele zyskać; natomiast nasz nieszczęsny casus (powstanie listopadowe) — pokazuje, ile stracono, rzucając bezmyślnie carowi wyzwanie (w stosunku sił jak 1:10 i w całkiem nieodpowiednim momencie — po zwycięstwie Mikołaja I nad Turcją!).

W okresie przygotowań do wojny z Francją Finowie otrzymali prawo wstępowania do wojska rosyjskiego, w którym mogli też obejmować najwyższe stanowiska (od tego czasu ponad 3 tys. Finów skorzystało z tej możliwości — ok. 10% z tej liczby doszło do szlifów generalskich, a 70 — do stopnia admiralskiego). Car utworzył trzy pułki finlandzkie (dotychczas Finowie nie musieli służyć w wojsku, płacąc w zamian podatek kompensacyjny). Pomimo prób likwidacji autonomii Finlandii w latach 20. XIX w., zmianie prawa dopuszczającego prawosławnych do urzędów (dotąd byli to tylko luteranie), wprowadzeniu cenzury prewencyjnej, urzędów cenzorskich (w czym starał się wykazać generał-gubernator Arseniusz A. Zakrewski i minister spraw wewnętrznych Rosji), Finowie nie zdobywali się, jak my, na samobójcze akty rozpaczy — zrywy. Swój lojalizm - co naszym niepodległościowcom może wydawać się obrzydliwe — Finowie udowodnili tłumiąc ramię w ramię z Rosjanami polskie powstanie listopadowe (potępione zresztą także przez fiński kościół luterański). W walkach z Polakami wziął wówczas udział fiński Batalion z Cesarskiej Gwardii Przybocznej pod dowództwem barona (z pochodzenia Szkot) Andersa Edwarda Ramsaya (odznaczony za to przez cara Mikołaja I).

Finowie pozostając lojalnymi wykonawcami rozkazów wielkiego księcia fińskiego-cara (nie rezygnując przy tym ze swej tożsamości), zyskali tyle, że nie stali się zwykłą prowincją Imperium Rosyjskiego, lecz jego autonomiczną częścią; nie zostali wymordowani, ani zrusyfikowani, nie musieli emigrować (co przy liczbie ok. 1 mln byłoby zabójcze dla tego narodu). Nie utracili też swych szkół (nowy Uniwersytet zbudowali w Helsinkach w r. 1832, kiedy na ziemiach polskich zamknięto Uniwersytet Warszawski i Wileński). Zwolna język szwedzki ustępował fińskiemu, którego obowiązkową znajomość (u urzędników) powiązano z narzuconym — rosyjskim. Lata 40. Przyniosły zresztą ożywione dyskusje na temat „chłopskiego" języka fińskiego (większość czołowych osobistości stanowiła szlachta szwedzkiego pochodzenia: Armfeld, Mannerheim, Rehbinder); wzięli w nich udział czołowi przedstawiciele ugodowego kierunku w polityce, jak: Jan Wilhelm Snellman czy Zachariasz Topelius Młodszy. Ten drugi zresztą zasłynął z lojalistycznego zawołania: "Niezależnie od burz światowych niech Finlandia pozostanie spokojna i wierna władcy!" (tj. rosyjskiemu carowi).

Po wybuchu powstania styczniowego Snellman opublikował swe rozważania o wojnie, widząc w takowej tylko szkodliwe następstwa dla Finlandii; wszelkie wystąpienia antyrosyjskie uważał za antynarodowe — nie przynoszące Finom żadnych korzyści poza niewątpliwymi stratami. W podobnym duchu przemawiały do Finów wiersze niezwykle popularnego Topeliusa. Tymczasem w Królestwie ludzie głoszący równie zdroworozsądkowe poglądy ginęli od sztyletów i kul „niepodległościowców" (najgłośniejszym z nich był znakomity pisarz i publicysta, zdecydowany zwolennik kierunku ugodowego reprezentowanego przez margrabiego Wielopolskiego, Aleksander Miniszewski).

Kiedy więc Polacy krwawili na pobojowiskach powstania styczniowego, Finlandia wciąż poszerzała zakres swych wolności i swobód. 1 VIII 1863 r. Aleksander II ogłosił edykt językowy zrównujący język fiński i szwedzki (dokumenty i protokoły miały być pisane w tych obu językach). O prawa języka fińskiego upominał się konsekwentnie czołowy finoman — „rosyjski kolaborant" Snellman, upatrujący w tym języku największy skarb narodu (nb. popierał go późniejszy namiestnik Priwislienja, gen. F. Berg). Ten sam „kolaborant" wprowadził odrębny pieniądz fiński — srebrną markę finlandzką (od listopada 1865 r.).

Wszystko to dowodnie wskazuje na to, iż polityką ugody można było wiele zyskać. Oczywiście Finowie mieli i wiele przeszkód przed sobą. W samej Rosji nie brakowało zwolenników wchłonięcia tego małego narodu przez Imperium Romanowych. I tak np. sam majordom kolejnego cara, Aleksandra III, K. F. Ordin ogłosił dzieło pod złowieszczym tytułem Pokorienije Finlandii (Podbój Finlandii, 1889), entuzjastycznie przyjęte przez rosyjskich nacjonalistów. Przekonywał w nim, że autonomia Finlandii (rosyjskiej zdobyczy wojennej) nadana przez rosyjskiego cara, może być równie dobrze odebrana przez jego następców.

Ostatecznie jednak Finlandia uniknęła losu Królestwa — nie została wchłonięta przez Moskwę, bo wchłoniętą już być nie mogła. Oświata i kultura poddana wpływom cywilizacji zachodniej zrobiła swoje. W latach 60., kiedy nad Królestwem Polskim, zamienionym na „Nadwiślański Kraj", zapanowała całkowita cisza i ciemność, kultura fińska przeżywała swoje największe wzloty; tworzyli wówczas, m.in. kompozytor Filip von Schantz oraz ojciec fińskiego malarstwa Robert Wilhelm Ekman. Tymczasem Polakom na Wschodzie nie wolno było nawet mówić po polsku w miejscach publicznych, uczyć się własnej historii, ba, czytać i posiadać książek w języku polskim. A to dlatego, że rachując na pomoc obcą (Zachodu — zwłaszcza Francji i Anglii) zwykła ruchawka niepodległościowych młokosów przeistoczyła się w ogólnonarodowy zryw przeciwko Rosji, który nie miał żadnych szans powodzenia (stosunek sił w Królestwie — Polaków i Rosjan — w momencie wybuchu był mniej więcej, jak 1:17! Poza tym po naszej stronie nie było regularnego wojska — tylko grupki partyzantów uzbrojone w strzelby myśliwskie i kosy!). W odpowiedzi na popowstaniową rusyfikację co prawda bojkotowano wszystko, co rosyjskie, lecz nie zmieniło to losu polskości na Wschodzie (tam w latach 1870-1900 liczba deklarująca narodowość polską zmalała o ponad 100 tys.!). Cywilizacja zachodnia i kultura polska cofnęła się do punktu wyjścia, tj. do etnograficznych granic dawnej Korony. Polacy stali się ludźmi drugiej kategorii, choć mieli wszelkie warunki ku temu — tak jak Finowie — by stać się rozsadnikami wyższej cywilizacji i kultury na Wschodzie; by wreszcie — bez większych ofiar — odpaść w końcu niczym dojrzałe jabłko od rosyjskiej jabłoni. U nas jednak większą popularnością cieszył się pogląd, że aby się najeść, należy ściąć całe drzewo, najlepiej kosą, i gdy jabłka na nim jeszcze niedojrzałe.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Wrzesień 1939: zgubne skutki narodowej naiwności
Skutki rewolucji listopadowej dla sprawy polskiej

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (8)..   


« Historia   (Publikacja: 17-08-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Wojciech Rudny
Z wykształcenia pedagog i historyk. Wydawca i niezależny publicysta. Zmarł w 2010 r. w wieku 41 lat.

 Liczba tekstów na portalu: 64  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Najhojniej wynagradzający siebie politycy w Europie
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3564 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365