|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
STOWARZYSZENIE » Raporty i opracowania » Polska w UE a stos. wyznaniowe
Stanowisko Kościoła Adwentystów Dnia Siódmego [4] Autor tekstu: Zachariasz Łyko
I teraz poruszę podniesiony przez osobę pytającą wątek
prawosławny. Granica między chrześcijaństwem wschodnim a zachodnim istniała
zanim pojawiła się Unia Europejska. Granica między Polską a Białorusią,
Ukrainą, krajami, gdzie prawosławie jest tradycyjnie obecne. Zresztą historia
dowodzi, że prawosławie czy też wschodnie chrześcijaństwo dotarło na
ziemie obecnej Polski wcześniej niż łacińskie chrześcijaństwo. I uważam,
że do tego wyzwania powinniśmy podejść pozytywnie. Już mówiłem dzisiaj o tym, że granica Unii Europejskiej powinna dla nas być okazją do budowania
mostów. A z tym nie jest obecnie najlepiej. Ja jeszcze pamiętam — wielu z państwa
na pewno też pamięta — jak Polacy byli traktowani w okresie komunizmu w krajach zachodnich. Obyśmy my teraz tak nie traktowali przybyszów z krajów
wschodnich na naszym terenie. A już takie objawy gdzieniegdzie widzę. Jak
Rosjanina traktuje się w kolejce, jak w tramwaju traktuje się Ukraińca itd.
Więc my korzystając z faktu wejścia do lepszego klubu, który nie jest oczywiście
doskonały, nie powinniśmy tego wykorzystywać egoistycznie a raczej właśnie
budując mosty w kierunku do tamtych ludzi, którzy są bardzo otwarci, którzy
chcą być z nami. Dotyczy to zwłaszcza Ukrainy. Pastor W. Andrzej Bajeński: Pytanie o Francję.
Jakkolwiek niekatolik, to jednak jestem z krwi i kości Polakiem. I na pewno miał
pan rację, że pod moja wypowiedź była trochę polityczna, ale w końcu jesteśmy
zwierzętami politycznymi. Tak, że nawet, jeśli jesteśmy duchownymi czy jesteśmy
wierzącymi ludźmi, polityka jest częścią nas, naszego życia.
Chcę powiedzieć, że jeśli chodzi o samą Francję, która
jest dla niektórych osób, które kochają ten wątek laickości, a pan tu
zrobił tę dyskusję pomiędzy społeczeństwem a państwem, na pewno bardzo ważną
dystynkcją. Dla mnie osobiście laickość nie jest wartością. Tak samo, jak
religijność sama w sobie, dla mnie nie jest aż taką koniecznie wielką wartością.
Za żadną z tych rzeczy raczej głowy czy życia bym nie dał. Głębokie
przekonania są dla mnie wartością. I nawet, jeżeli się nie zgadzam z nimi
to, jeżeli są głęboko zakorzenione, i mają swoją wagę, głębię — cenię
je. Nie zgadzając się z nimi, ale szanuję. W kwestii laickości zabrzmię
kaznodziejsko, ale powiem to tak: Od czasu, kiedy Ewangelie zostały spisane,
ewangeliczne chrześcijaństwo, czyli ta tradycja jaką Chrystus i Jego
uczniowie przeżywali i przekazali nam w zapisie Nowego Testamentu, zawsze mieliśmy
do czynienia z dwoma przeciwstawnymi sobie nurtami. Było coś takiego jak
konserwatywny faryzeizm i bardzo liberalny sadyceizm. I gdy dzisiaj myślę o tym, to myślę, że obie te rzeczy mogą być niebezpieczne dla państwa, dla
wspólnot i dla jednostki. I tak samo niebezpieczni bywają religijni faryzeusze
jak i laiccy saduceusze. Dla mnie faryzeizm opisany w Ewangeliach jest przykładem
tego, z czym Chrystus musiał sobie radzić. O czym nie miał dobrego zdania ani
dobrego słowa. No może z małymi wyjątkami. Z drugiej strony był sadyceizm, a więc poglądy ludzi, którzy podśmiewali się z wiary w zmartwychwstanie, w życie pozagrobowe i inne rzeczy. Z tym i my musimy dziś dawać sobie radę
jako ewangeliczni wierzący ludzie. Myślę, że wspomniany model francuski nie
budzi w środowisku ewangelicznych chrześcijan specjalnego zachwytu. Szczerze
powiem, wolałbym model amerykański, w którym kościoły się naprawdę
rozwijają. Znajduje to przełożenie nawet na gospodarkę i inne sfery życia,
przełożenie znacznie silniejsze niż w laickim modelu francuskim. Nie wiem,
czy to chodzi tylko o model laickiego państwa? To chyba byłoby mi łatwiej
przyjąć. Natomiast trudno jest mi wyobrazić sobie laickie państwo bez
laickiego społeczeństwa. Te rzeczy idą w parze. Tacy, jacy jesteśmy, jaka
jest większość z nas, takie tworzymy struktury i w takich strukturach
funkcjonujemy. Inaczej raczej nigdy nie było. Mniejszości raczej nie były
nigdy tak silne, żeby mieć możliwość spowodowania, żeby państwo było
strasznie „mniejszościowe".
Ks. Prof. Z. Łyko: Proszę państwa, jeszcze kwestia
ekumenizmu. Króciutko. Ekumenizm jest wielkim ruchem. Ruchem XX wieku, ale jeżeli
uwzględnimy dwie wielkie wojny światowe XX wieku, dwa ogromne totalitaryzmy,
holokaust i inne straszne dramaty, które wydarzyły się w XX w., to na tle
tych właśnie wielkich dramatów, jak również całej historii przeszłej ruch
ekumeniczny wyłania się jako coś naprawdę wspaniałego. U podstaw jego jest
właśnie dialog, tolerancja, wzajemna chęć poznania, szukanie rzeczy wspólnych.
Jest to zjawisko bardzo pozytywne. Wydaje mi się, że taki sam duch dialogu,
tolerancji, takiego otwarcia powinien panować właśnie w Unii Europejskiej. I to chyba leży i leżało u podstaw w ogóle zainicjowania tego zjawiska. Gdyby
ono się rozszerzało jeszcze dalej, byłoby cudowną rzeczą. Ale, jak zwróciłem
uwagę, wielkie ruchy zawsze później mają swoje straszliwe kryzysy. I istnieje pewne niebezpieczeństwo, ażeby te wielkie, szlachetne, wywodzące się
ze szlachetnych źródeł ruchy, nie przekształciły się później w demoniczne wprost siły zagłady, destrukcji, które wywołują znów nowe jakieś
zjawiska — nawet może potrzebę interwencji Nieba. Dlatego też wydaje mi się,
że ten element: dialogu, otwarcia, tolerancji, rzeczy wspólnych, solidarności,
jak również i współpracy, współdziałania — jest bardzo istotnym
elementem powodzenia. Również i Unii Europejskiej.
Pastor A. Bajeński: Dodam jedno zdanie w kwestii
naszych ekumenicznych zachowań. Myślę, że jedną z cech, którą
dostrzegamy, zwłaszcza w naszym kraju, a było to nawet wspomniane w niektórych
wystąpieniach, jest kwestia ekumenizmu i związana z tym kwestia „znaczenia
terenu naszymi symbolami". Ktoś tutaj pytał, czy byłoby możliwe w Niemczech zawieszenie krzyża w pomieszczeniu publicznym? Kiedy religia dopadła
nasze dzieci w szkołach mój syn był jedynym protestantem w szkole. Na
spotkaniu w szkole byłem tym, który pomagał księdzu w kwestii zawieszenia
krzyża w klasie. Ksiądz chciał, żeby krzyż wisiał. „Wiszą inne pomoce
naukowe do matematyki, do geografii. Czemu nie ma wisieć pomoc naukowa do
religii"? Pomyślałem sobie, jeżeli on w ten sposób myśli, to faktycznie
ma rację. Ktoś do nauki potrzebuje trójkąt, a ktoś potrzebuje mieć krzyż
zawieszony. Chociaż rozumiem, że to nie zupełnie jest tak. My, jako
ewangeliczni chrześcijanie, staramy się trzymać na uwięzi, naturalne
tendencje występującą chyba u wszystkich ludzi do tego, żeby znaczyć swój
teren. Uważam, że to nie wynika z duchowości, lecz to wynika po prostu z bycia człowiekiem i z naszej — powiedziałbym — troszkę zwierzęcości. To
ta nasza część zwierzęca karze nam gdziekolwiek się pojawimy, zaznaczyć swój
teren. I dlatego jak ktoś wpadł i akurat krzyż był jego symbolem, to sobie
go postawił. Ten krzyż mówił: tu my jesteśmy, my rządzimy! Takiego
traktowania symbolu krzyża nie popieramy.
Myślę, że to nie są działania dobre dla ekumenizmu.
Takie jest nasze zdanie. Osobiście wolę krzyż w sercu nosić, niż go wszędzie
stawiać, denerwując tym innych. Wolę też, kiedy inni w ten sam sposób,
zachowują swoje symbole dla siebie. Niekoniecznie chcę, abyśmy wszyscy musie
przed tymi samymi symbolami „klękać". Myślę, że dla przyszłości
naszej, dla tej europejskiej przyszłości, z jednej strony musimy się wyzbyć
pewnych naszych niskich instynktów, choćby tego w postaci znaczenia terenu.
Psy i inne zwierzęta mogą to robić nam ludziom nie wypada tak się zachowywać. Z drugiej strony jednak — każda rzecz ma dwie strony, każda droga ma swoje
pobocza: lewe i prawe. Są prądy liberalne i są te konserwatywne. Niektórzy w swoim zapędzie dążą do tego, żeby być bardziej i bardziej liberalni, coraz
bardziej otwarci. Nie możemy jednak być otwarci na wszystko.
Myślę, że jest system wartości, co do których potrafimy
się zgodzić. Potrafimy się zgodzić, co do tego, że w Europie wszyscy jesteśmy
wierzący. Jedni wierzą w to, że Boga nie ma, a drudzy, że on jest. Ale
wszyscy jesteśmy wierzący. Kiedy zaczniemy myśleć tymi kategoriami, że
pewne rzeczy są nam wspólne, to nadużyciem będzie powiedzenie, że ja mam
naukowy sposób podejścia, a ty masz polegasz na wierze, a więc twoje podejście
jest bezwartościowe w stosunku do mojego, bo jest nie naukowe. Stąd bierze się
nasza zgoda na wyłowienie tych głównych wartości i zachęta do trzymanie się
ich. Pozwoli nam to zgodzić się na uznanie tych kilku wspólnych wartości i układanie życia sobie oraz sprawi, że następnym pokoleniom będzie chciało
się żyć w Polsce, a nie emigrować do Ameryki.
Cz. Janik: Dziękuję bardzo. Proszę państwa, mamy
pół godziny poślizgu, ale ogłaszam przerwę do godziny 18,25. to, co w ostatnich zdaniach wystąpienia pastora Bajeńskiego słyszeliśmy, może
stanowić dobrą kanwę naszej dalszej dyskusji przy kawie.
[przerwa do godz. 18,25]
Cz. Janik: Szanowni państwo. Cieszę się bardzo, że z taką
chęcią i w nieuszczuplonym składzie rozpoczynamy ostatnią już sesję naszej
konferencji. Jako pierwszy zabierze głos pan Andrzej Dominiczak, który
przedstawi środowiska humanistyczne wobec integracji z Unią Europejską. Powie
nam, co mają te środowiska na ten temat do powiedzenia. Proszę bardzo. Czytaj...
1 2 3 4
« Polska w UE a stos. wyznaniowe (Publikacja: 03-09-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3613 |
|