Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.444.916 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
Formalny imperatyw katolickiej doktryny prawa naturalnego jest pustą formułą, z której nic nie wynika.
 STOWARZYSZENIE » Oświadczenia i wystąpienia

Czy Polska jest państwem neutralnym światopoglądowo? [1]
Autor tekstu:

Wystąpienie podczas Konferencji programowej SLD, 18 września 2004 r.

Szanowni Państwo, chcę na wstępie podziękować organizatorom za zaproszenie przedstawiciela Stowarzyszenia na rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo NEUTRUM na Konferencję Programową Sojuszu Lewicy Demokratycznej poświęconą „Roli kościołów i wyznań w państwie demokratycznym". Trochę żal, że dopiero dzisiaj partia lewicy chce usłyszeć to, co Stowarzyszenie mówi od 1990 roku.

Chcę zaznaczyć, że wiele moich ocen może się państwu nie spodobać. Ale są to oceny człowieka stojącego z boku, obserwującego działania polskiej lewicy, quasi lewicy i tzw. lewicy, nie tylko Sojuszu. I będę bronił swoich ocen, chyba, że ktoś ma argumenty rozbijające w puch mój sposób myślenia. Jednym z wyróżników lewicy jest jej stosunek do problemu miejsca sfery wyznaniowej w państwie. I o tym chcę mówić. Chcę zaznaczyć, że cenię odwagę każdego, kto mówi to, w co wierzy i nie boi się nikogo… w żadnej sytuacji, bo tak powinno się postępować! Dzisiaj szczególnie jest to potrzebne, bowiem ekstremizm rządzi teraz prawicą i episkopatem. Wiem, że kto jest tchórzem, nie odważy się wejść w starcie z Episkopatem. Wierzę, zawsze wierzyłem, że prawdziwi ludzie lewicy, wierni zasadom, uczynią to jednak, działając zgodnie z maksymą Stanisława Grzesiuka „Boso, ale w ostrogach". Grzesiuk, kiedy miał się odbyć pogrzeb jego ojca i zjawiły się sztandary organizacji robotniczych, usłyszał od księdza: albo ja, albo sztandary. I poszły sztandary, bo Grzesiuk miał przekonania. Można zmieniać poglądy, ale zasady są niezmienne!

Episkopat i prawica głoszą hasła narodowe. Nawołują do jedności. Lecz ta ich jedność opatrzona jest etykietką „uniformizm". Hierarchia żąda jedności na własnych warunkach. Począwszy od 1989 r. książęta kościoła wielokrotnie wyrażali wolę działań zgodnie z zasadą: żadnych negocjacji, żadnej tolerancji, żadnego pokoju! Tylko dyktat! Episkopat wykorzystywał i nadal wykorzystuje siłę polityczną polskich partii prawicowych, nadużywa świeckiego mechanizmu Izb parlamentu, składającego się przecież w większości z katolików, aby narzucić społeczeństwu Rzeczypospolitej kanoniczne standardy. A lewica siedzi cicho… Ten proces stworzył katolików bardziej nietolerancyjnych, radykalnych i szowinistycznych. A lewica? Lewica siedzi cicho… Najpierw była tylko religia w gmachu szkoły, później w planie lekcji, jeszcze później pojawiły się pensje dla katechetów z budżetu państwa. A jaką państwo dadzą odpowiedź na pytanie: nauka religii to praca czy misja?

Taktyka kościoła zdała egzamin i dlatego dzisiaj świecki system polityczny zmuszony jest zajmować się obszerną listą żądań ortodoksów kościelnych i z partii prawicowych. A lewica siedzi cicho, chociaż podział wpływów w Sejmie ostatniej kadencji odzwierciedlał — tak się przynajmniej wydawało oddającym głos w ostatnich wyborach parlamentarnych — wszystkie odcienie przekonań. Lewica siedzi cicho i nie wiadomo, czy sama sobie narzuciła ograniczenia ze strachu przed kościołem, czy też panuje w niej jakaś dyktatura proletariatu blokująca działania? Ostatnie wystąpienie posła Szweda w stylu działacza LPR wskazuje, że dyktatury w SLD nie ma, a wręcz przeciwnie: nikt nie panuje nad tym, co się dzieje, bo lewicowy SLD nie posiada żadnej wizji w kwestii usytuowania sfery wyznaniowej w państwie, żadnej myśli przewodniej, żadnych kanonów działania, które powinny być drogowskazem dla każdego członka partii. A może lewicę nie interesują sprawy stosunku państwa do kościoła i pozostawia te sprawy „sumieniu" członków? Więc pytam: mamy jeszcze lewicę czy już jej nie mamy? Zastanawiam się czy SLD jest jeszcze lewicą czy nie? Czy wizję państwa neutralnego światopoglądowo mam włożyć między strony Monachomachii, bo Polska dzisiejsza zbyt jest podobna do tej, którą przedstawił Krasicki? Czy tli się jeszcze płomień, który może spowodować, że lewica mocnym głosem powie kościołowi i prawicy: non possumus! Dalej nie pójdziecie, bo albo - zgodnie z minimalnymi standardami praw człowieka — każdy z nas ma prawo, albo nikt...!

Przed referendum w sprawie konstytucji, przed referendum w sprawie przystąpienia do Unii Europejskiej słychać było argument: nie drażnijcie Kościoła, bo potrzebne jest jego poparcie, bo co to będzie, jak konstytucja padnie, jak nie wejdziemy itd.… Konstytucję przyjęto minimalną większością, a kościół nie zachowywał się tak jak obiecywał, weszliśmy do UE, chociaż w większości duchowni nawoływali wiernych z ambon do wyrażenia sprzeciwu.

Lewica musi w końcu uwierzyć w mądrość społeczeństwa. Nie wszyscy chodzący do kościoła, to bezmyślne kreatury. Sondaże nie kłamią. W dziewięćdziesięcioprocentowym społeczeństwie katolickim miesiąc w miesiąc w sondażach ponad 1/3 respondentów stanowią ludzie przeciwni panoszeniu się kościoła w państwie, jakie obserwujemy i takiemu zachowaniu się struktur państwa w stosunku do kościoła, jakie one prezentują.

Obawiam się, że jeżeli proces będzie się pogłębiał, na lewicy pozostaną jedynie jednostki, lśniące jak brylanty o niespotykanej czystości, wywodzące się ze słabszej strony człowieka — kobiety! Kto dzisiaj naprawdę wie i kogo obchodzi to, o co walczy pani prof. Szyszkowska? Kto popiera panią senator K. Sienkiewicz? Jakby skażone były trądem, omijane są one przez wielu członków klubu parlamentarnego, którym bliżej do LPR i do tych, którym pieniądz przesłonił oczy i nie widzą potrzeby działań dla dobra państwa, społeczeństwa, przyszłości narodu.

Kiedyś Piłsudski wysiadł z pociągu o nazwie „socjalizm" na przystanku „niepodległość". Zadaję sobie pytanie, na jakich przystankach wysiedli ci ludzie lewicy, którzy swego czasu en blocque głosowali za odrzuceniem konkordatu? I dlaczego wysiedli na tych różnych przystankach? Dobrze byłoby, gdyby to powiedzieli głośno, bo jedynie się domyślamy. Brakuje im cywilnej odwagi? Domyślamy się, że jedni mieli dość, bo droga, którą prowadzili przywódcy partyjni, wywoływała w nich torsje; inni — odkryli w sobie niezmierzone pokłady nowej siły, siły ewangelizatorów.

Zastanawiając się nad tematem mojego wystąpienia przypomniałem sobie scenę z głównym bohaterem filmu „Wielki Szu" Janem Nowickim, kiedy odpowiada na pytanie, jaka tkwi tajemnica w pokerze. „Nie ma tajemnicy, wszyscy ją znają". Wszyscy ludzie lewicy też dokładnie wiedzą, co się kryje w określeniu „państwo neutralne światopoglądowo", lecz… no właśnie. Co się stało, że lewica zapomniała o takim państwie? Co się stało, że wywodzącemu się z lewicy prezydentowi sondaże lecą na łeb, na szyję? Co się stało, że Sojuszem Lewicy, który uzyskał w ostatnich wyborach tak mocne poparcie społeczne, że dzisiaj stoi nad przepaścią?

Muszą państwo uświadomić sobie, że demokracja nie jest wartością katolicką. I faktycznie, gwałci się demokratyczne swobody, ustanawia się zakaz handlu w niedzielę, gwałci się swobodę aktywności kulturalnej, wywiera się presję na instytucje kulturalno-rozrywkowe. Zamykane są wystawy, zdejmuje się przedstawienia z afisza, wreszcie stosuje szykanę sądową.

Ludzie lewicy muszą zdać sobie sprawę z faktu, że demokracja według Kościoła i demokracja według konstytucji i naszego pojęcia, to dwie różne demokracje. [Zob. więcej: Kościół a demokracja] Hierarchia twierdzi, że w żadnym wypadku demokracja będąca nakazem dokumentów Kościoła nie może być uważana za identyczną z demokracją w jej rozumieniu w świeckich ramach, ponieważ świecka demokracja oparta jest przede wszystkim na suwerenności ustanowionych przez człowieka instytucji, poddanych kompetencjom prawa. Dlatego też atak kościoła skierowany jest przede wszystkim na instytucje i prawo. Kiedy kościół mówi o demokracji, mówi o demokracji opartej na prawach boskich a nie na prawach ludzkich. Stąd też częste ataki na rozwiązania prawne: „złego rozwiązania nie wolno brać pod rozwagę". Istotą tych słów jest m.in. myśl, że koncepcja „większości" nie ma sama w sobie waloru konstytutywnego. Katolicyzm oparty jest na elitarystycznym przekonaniu o wyższości wiedzy wynikającej z dokumentów papieża i Soboru. Przykro, że podobne przekonanie było w ostatnich latach często i wyraźnie prezentowane przez tzw. lewicę.

Kościół działa zgodnie z zaleceniem biskupów: „Będziemy wspierać proces demokratyczny tak długo, jak długo będzie on stanowił prawa i porozumienia zgodne z naszym kierunkiem myślenia, zaś sprzeciwimy mu się całkowicie, jeśli przestanie służyć naszym zamysłom".

Działania prowadzone na gruncie demokratycznym niekoniecznie wyrażają demokratyczne treści. Ciało ustawodawcze wybrane przez ogół mającej prawa wyborcze populacji jest zaledwie pewnym niejako szablonem, matrycą. Ale jest zawsze suwerenem, który może tworzyć i faktycznie tworzy ustawodawstwo. Charakter i treść tego ustawodawstwa zależy jednak nie od metody głosowania lecz raczej od narzuconych sobie przez ciało ustawodawcze ograniczeń, prowadzących do tego, aby nie dopuścić do przeforsowania niektórych decyzji. Trzeba pamiętać, że jeśli panują rządy większości, każda decyzja jest bezdyskusyjnie demokratyczna. Mówię to w związku z atakami ludzi kościoła i używane przez nich argumenty choćby przy okazji rozpatrywania ustawy, w której pojawił się artykuł dotyczący samodzielnego ubezpieczania się duchownych.

Praktyczna miara demokracji nie jest niczym więcej, jak tylko mechaniczną sumą głosów w procesie legislacyjnym. Demokracja wyposażona jest również w mechanizmy obronne, posiada niejako kartę gwarancyjną zabezpieczającą przed zniszczeniem, które grozi jej ze strony tych konkretnych grup politycznych, jakie są przeciwne rządom prawa. I te mechanizmy trzeba stosować, dając odpór zagrożeniom. I nie jest ważne, że w jednej czy drugiej sprawie przegramy. Ważne jest, że przeciwnik ma świadomość, że jeżeli tylko uda nam się skonstruować większość, zmienimy narzucony społeczeństwu bubel prawny, sprzeczny z naszym myśleniem, sprzeczny z minimalnymi standardami praw człowieka. I tak samo ważne jest, że elektorat ma świadomość, że walczymy, choć bywa, że przegrywamy.

Podstawowa zasada rządów prawa polega na tym, że państwo ma obowiązek nie popierać norm ani nie ustalać takich regulacji prawnych, które forsowałyby jakąś specyficzną ideologię, np. katolicką. Rządy prawa chronią przed ustanawianiem norm ideologicznych. Inaczej mówiąc, chronią przed zapanowaniem myśli totalitarnej. Rządy prawa nie zezwalają na wprowadzanie ustawodawstwa, które czyni chrześcijaństwo, np. w wydaniu katolickim, jedynym „naukowym" podejściem w zakresie edukacji młodego pokolenia, albo jedyną normę, poprzez którą mogą wyrażać się artyści [Nieznalska]. Istota rządów prawa polega też na tym, że ani wiara, ani brak wiary nie jest przedmiotem ustawodawstwa. Praktyka lat 1989-2004 przyjęta w Polsce, i tak bezkrytycznie realizowana przez lewicę, temu przeczy.


1 2 3 4 Dalej..

 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O neutralności światopoglądowej państwa i o sytuacji kobiet w Polsce
Państwo neutralne światopoglądowo – ujęcie komparatysty

 Zobacz komentarze (3)..   


« Oświadczenia i wystąpienia   (Publikacja: 21-09-2004 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Czesław Janik
Prezes Stowarzyszenia na Rzecz Państwa Neutralnego Światopoglądowo "Neutrum"

 Liczba tekstów na portalu: 16  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Powrót do Cannosy? – Kościół wobec rozdziału
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 3635 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365