|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Sceptycyzm, agnostycyzm
Główne nurty sceptycyzmu: agnostycyzm i antydogmatyzm Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Słowo „sceptycyzm" używane bez dodatkowych
określeń może wprowadzić do rozważań nad krytyką religii wiele zamętu.
Przede wszystkim więc należy przyjąć kilka podstawowych rozróżnień, które
wyraźnie oddzielą od siebie rozmaite, często przeciwstawne rodzaje, nurty i odmiany sceptycyzyzmu. Po pierwsze, należy ustalić, czego
„sceptycyzm" dotyczy: wierzeń religijnych, wiedzy naukowej czy
filozofii. Po drugie należy ustalić, czy stanowi on pole wyjścia",
„pole dojścia" czy „pole przejścia" danej filozofii. Po
trzecie, należy wyodrębnić w nim dwa podstawowe nurty: ten, w którym
akcentuje się agnostycyzm, i ten, w którym akcentuje się antydogmatyzm. Po
czwarte, należy odróżnić ścisłe posługiwanie się terminem
"sceptycyzm (po precyzyjnym zdefiniowaniu tego terminu i uzupełnieniu go
dodatkowymi określeniami) od nazwy, którą tradycyjnie wiązano z określonymi
myślicielami i kierunkami.
Sceptycyzm w stosunku do wierzeń religijnych bywa czasami
nazywany „sceptycyzmem religijnym". Uważa się tę nazwę za wygodną,
ponieważ jest krótka, ale nazwa ta może wprowadzić w błąd. Należałoby ją
zarezerwować dla postawy, której fundamentem jest religijność.
„Sceptykiem religijnym będziemy zatem nazywać kogoś, kto jest człowiekiem
religijnym, a jednocześnie jest sceptykiem. Rzecz jasna, że taki "sceptyk
religijny" jest sceptykiem raczej w stosunku do wiedzy naukowej i do
filozofii niż w stosunku do własnych wierzeń religijnych. Wynika stąd
wniosek, że sceptycyzm w stosunku do wierzeń religijnych należałoby nazywać
raczej „sceptycyzmem antyreligijnym" niż „religijnym".
Znana jest jednak i taka odmiana „sceptycyzmu religijnego", w której
religijność wiąże się ze sceptyczną postawą wobec możliwości
racjonalnego uzasadnienia wierzeń religijnych; w takim przypadku „sceptyk
religijny" nie odrzuca twierdzeń religii, ale przyjmuje te twierdzenia wyłącznie
„na wiarę". Taką postawę teologowie katoliccy nazywają
„fideizmem", posługując się tym terminem inaczej niż marksiści,
dla których „fideizmem" jest także każda próba umacniania wierzeń
religijnych za pomocą argumentów uważanych za „racjonalne".
Która z tych dwóch postaci fideizmu lepiej umacnia
religię? W teologii katolickiej kwestia ta jest przedmiotem namiętnych sporów.
Jedni sądzą, że wymyślanie „racjonalnych" uzasadnień dla twierdzeń
religii osłania ją dodatkowym pancerzem przed atakami przeciwników;
fideistycznym sceptykom stawiają zarzut, że swoimi wątpliwościami co do możliwości
racjonalnego uzasadnienia dogmatów religijnych pomagają ateistom w burzeniu
religii. Drudzy sądzą, że to właśnie ci, którzy wymyślają
„racjonalne" uzasadnienia (a w szczególności dowody na istnienie
Boga), torują drogę ateistom, ponieważ poddają prawdy „objawione przez
Boga" ocenie ludzkiego rozumu; zamiast głosić pogardę dla słabości
ludzkiego rozumu, „wywyższają" rozum, sądząc, że własnymi siłami
potrafi on dojść do prawd „objawionych", a od takiego
„religijnego racjonalizmu" dzieli ich tylko jeden krok do
„racjonalizmu antyreligijnego".
Sceptycyzm wobec wierzeń religijnych może mieć dwie
formy: antyreligijną, wiążącą się z odrzuceniem tych wierzeń oraz
charakteryzującą się wahaniem, związaną z jakąś postawą pośrednią pomiędzy
wiarą religijną i ateizmem. Takich postaw „pośrednich" nie należy
traktować statycznie. Biorąc pod uwagę fakt ewolucji postaw światopoglądowych,
można widzieć w postawach pośrednich drogę od religii do ateizmu.
Z punktu widzenia naukowego poglądu na świat wszelkie
formy sceptycyzmu wobec wierzeń religijnych i możliwości ich racjonalnego
uzasadniania należy oceniać pozytywnie. Zarówno sceptycyzm antyreligijny, jak
wahający się, a nawet niektóre formy sceptycyzmu religijnego wniosły cenny
wkład do dziejów krytyki religii. Nieco trudniej ocenić sceptycyzm wobec
wiedzy naukowej i filozofii. Warunkiem prawidłowej oceny jest dokonanie
dalszych rozróżnień.
Szczególnie przydatne jest ujmowanie filozofii w rozwoju i wstępne podzielenie procesu budowy systemu filozoficznego na trzy pola: na
początku „pole wyjścia", na końcu „pole dojścia" i pomiędzy
nimi — „pole przejścia". Sceptycyzm w stosunku do wierzeń
religijnych oceniamy pozytywnie na każdym z tych pól, najbardziej oczywiście
na „polu przejścia" od religii do ateizmu; spotkany na „polu dojścia",
jako ostateczny wynik rozważań, nie może być wprawdzie utożsamiany z konsekwentnym ateizmem, ale różni się też w sposób istotny od podstawy
niewzruszonej wiary. Jako „pole wyjścia" sceptycyzm jest zawsze
cenny, bez względu na to, dokąd ostatecznie myśliciela zaprowadzi, pod
warunkiem, że jest postawą szczerą, a nie udawaniem wątpienia.
Sceptycyzm w stosunku do twierdzeń naukowych i filozoficznych stanowi w nauce i filozofii absolutnie konieczne pole wyjścia do
autentycznych, rzetelnych badań. Przyjęcie takiego pola wyjścia nazywane bywa
„sceptycyzmem metodologicznym". Historycy filozofii omawiają zwykle
ten rodzaj sceptycyzmu w rozdziale o Kartezjuszu, ale przed Kartezjuszem
postulat rozpoczynania badań od wątpienia był wysuwany przez Ramona Lullusa,
Giordana Bruna i wielu innych filozofów. Za Lullusem Bruno powtarzał: „Na
samym początku należy założyć, że na postawione pytania równie możliwe są
obie odpowiedzi, zarówno twierdząca, jak przecząca, aby umysł w swoim
poszukiwaniu prawdy był wolny i nie skrępowany". Jeżeli prawdę już
znamy i nie mamy co do niej żadnych wątpliwości, to badania w ogóle nie są
potrzebne, a kto je podejmuje, udaje badania, a w rzeczywistości szuka tylko
ilustracji do przyjętych z góry twierdzeń. Dlatego właśnie Karol Marks,
zapytany o swoją ulubioną maksymę, odpowiedział: „De omnibus
dubitan-durn est" (Wszystko należy podawać w wątpliwość).
Bez takiej „wolności ducha", o której mówił
Bruno, a więc bez sceptycyzmu metodologicznego w polu wyjścia, nie ma w ogóle
uczciwych badań. W tym sensie każdy filozof jest „sceptykiem
metodologicznym" albo w ogóle nie jest filozofem.
Wątpienie nie jest w filozofii celem, lecz tylko środkiem
do celu. Umieszczamy w polu wyjścia wątpienie po to, żeby w polu dojścia osiągnąć
upragnioną pewność. Ze względu na ten cel również w polu przejścia
powinien pojawiać się od czasu do czasu sceptycyzm w stosunku do osiąganych
wyników. Należy stawiać przy nich znaki zapytania, należy poddawać je
rozmaitym próbom, wyszukiwać, co przemawia przeciwko temu, co wydaje się nam
odkrytą prawdą, a wymaga jeszcze sprawdzenia. Uczył tego Sokrates. Pięknie
pisał o tym Władysław Witwicki, dowodząc, że należy w sobie nosić
Mefista, czyli takiego demona, który nieustannie zaprzecza naszym przekonaniom,
wyszukuje to, co przemawia przeciwko nim i w ten sposób zmusza nas do
krytycznej oceny osiąganych wyników badań. Wątpiąc, kwestionując,
sprawdzając, uzyskujemy w polu dojścia większą pewność.
Wydawać by się mogło, że sceptycyzm w stosunku do osiągniętych
przez badania naukowe wyników stanowi zaprzeczenie tej drogi od wątpienia do
pewności, podważa fundamenty naukowego poglądu na świat i staje się w ten
sposób sojusznikiem religii. Jeżeli w polu dojścia naszych rozważań wątpimy w wartość wiedzy naukowej, to taki sceptycyzm sugeruje słabość ludzkiego
rozumu i zachęca do szukania pewności w wierze. W odniesieniu do wielu sceptyków
jest to z pewnością prawda. Kwestionują wiedzę naukową po to, żeby podporządkować
rozum wierze, aby odebrać człowiekowi zaufanie do własnych sił, umocnić
religię. Inni sceptycy nie mają takich intencji, ale obiektywnie dzieła ich
pełnią taką właśnie funkcję5. Jednak przynajmniej na niektóre dzieła
sceptyków można spojrzeć z nieco innego punktu widzenia, to bowiem, co dla
danego sceptyka jest „polem dojścia", może się dla czytelnika łatwo
przekształcić w „pole wyjścia". Fakt, że dany sceptyk nie osiągnął
pewności i zakończył swoje dociekania podważeniem tego, co uważaliśmy za
solidną, pewną wiedzę, może być podnietą do dalszych badań i w
ostatecznym rachunku może pełnić funkcję pozytywną.
Ponadto, i tu dochodzimy do sedna sprawy, w sceptycyzmie
należy wyraźnie od siebie odróżnić dwie części składowe i na podstawie
owego rozróżnienia oddzielić od siebie dwa nurty w zależności od tego, która z części składowych przeważa. Jedną z nich jest agnostycyzm, czyli
przekonanie, że obiektywna rzeczywistość jest niepoznawalna, drugą
antydogmatyzm, czyli przekonanie, że ściśle określone twierdzenia o obiektywnej rzeczywistości nie są dostatecznie uzasadnione, a więc należy się
do nich odnosić z rezerwą, nie przyjmować ich w sposób pochopny. Wydawać się
może, że obie te części ściśle się ze sobą wiążą: jeśli rzeczywistość
jest niepoznawalna, to twierdzenia o niej nie mają charakteru naukowego, i odwrotnie, jeżeli twierdzenia o rzeczywistości nie są pewne, to najwidoczniej
rzeczywistość jest niepoznawalna. Tak się jednak tylko wydaje, bo naprawdę
między tymi częściami składowymi zachodzi sprzeczność. Agnostyczne
twierdzenie o niepoznawalności świata jest w gruncie rzeczy dogmatycznym
twierdzeniem o słabości ludzkiego rozumu, o rzekomo nieprzekraczalnych
granicach ludzkiego poznania. Ten dogmatyzm agnostycyzmu pełni służebną
funkcję wobec religii, poniża rozum, żeby postawić ponad nim wiarę.
Natomiast antydogmatyczne ujawnianie słabości konkretnych twierdzeń
wypowiadanych przez dogmatyków dowodzi siły umysłu sceptyka, stawia
twierdzenia dogmatyków przed trybunałem rozumu, uznaje ten trybunał za najwyższą
instancję, umacnia zaufanie do ludzkiego rozumu. Zwalczając dogmatyzm uderza
tym samym również w podstawy religii. Tak więc pomiędzy agnostycyzmem i antydogmatyzmem zachodzi sprzeczność, która od wewnątrz rozsadza filozofię
sceptyczną.
Istnieją oczywiście różne odmiany agnostycyzmu. Oprócz
agnostycyzmu dogmatycznego, który poniża rozum i zwalcza naukowy pogląd na świat,
istnieją także dwie — społecznie uwarunkowane — „wstydliwe" formy
agnostycyzmu. „Wstydliwość" polega na tym, że dany człowiek nie może
albo nie chce ujawnić swoich prawdziwych poglądów i ukrywa je pod maską
agnostycyzmu. Jedną formą agnostycyzmu — historycznie wcześniejszą — był
„wstydliwy materializm" przyrodników, zwłaszcza angielskich. W pracy
naukowej byli oni faktycznie materialistami i ateistami,
ale gdy przychodziło do uogólnień filozoficznych — powstrzymywali się od
jawnego przyznawania się do materializmu i ateizmu. Wobec władzy państwowej i środowiska, z którym utrzymywali stosunki towarzyskie, wygodniej było udawać
agnostyków nie angażujących się w spory światopoglądowe. Niebagatelną rolę
odgrywała także ich pozycja społeczna. Związani z warstwami
uprzywilejowanymi doceniali pozytywną rolę religii w umacnianiu istniejących
stosunków społecznych; ukrywali więc swój ateizm, żeby nie osłabiać
religijności mas ludowych. Deklarowany agnostycyzm nie kompromitował ich
jawnym angażowaniem się po stronie religii, a z drugiej strony nie podważał
jej autorytetu. Postawę taką można było upiększyć argumentem, że jest ona
wyrazem naukowej ostrożności i rzetelności, ponieważ nie wypowiada się w sprawach, które nie są dostatecznie uzasadnione. Drugą formą agnostycyzmu -
rozpowszechnioną w naszych czasach — jest „wstydliwy fideizm" tych
inteligentów, którzy zachowali wierzenia religijne, ale żyjąc w środowisku
ateistycznym nie chcą się do nich jawnie przyznawać. Deklarowany agnostycyzm
pozwala im dystansować się od ateizmu i ukrywać własne wierzenia religijne
pod maską naukowej ostrożności i nieangażowania się w rzekomo
nierozstrzygalny spór światopoglądowy pomiędzy idealizmem a materializmem
filozoficznym.
Po tych trzech odróżnieniach możemy przystąpić do wstępnego
uporządkowania starożytnych sceptyków. Najpierw wyodrębnimy trzy grupy:
pirronistów, akademików i wszystkich pozostałych myślicieli, u których
znaleziono jakieś elementy sceptycyzmu. Następnie zaś skonfrontujemy ten
podział z proponowaną przez nas linią podziału sceptyków na agnostyków i antydogmatyków, zwracając szczególną uwagę na ich stosunek do religii. [as]
« Sceptycyzm, agnostycyzm (Publikacja: 13-10-2004 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3673 |
|