|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Prawo W majestacie bezprawia czyli podatki w formie mandatu Autor tekstu: Jan M. Fijor
Było słoneczne popołudnie, 26 czerwca 2000 roku, kiedy Mike Mead, lat 53,
ojciec trojga dzieci, dziadek czterech wnuków, mieszkaniec miasteczka Henderson
pod Las Vegas w stanie Newada, wracał po pracy do domu.
Drogę znał na pamięć, przemierzał ją niemal co dnia przez prawie 15 lat;
minął sklep K-mart, skręcił w Builder Highway, a następnie w mało ruchliwą,
czteropasmówkę, Newport Road, przy której mieszkał. W pewnym momencie w lusterku swojego buicka dojrzał błyski świateł samochodu policyjnego, który
wzywał go do zatrzymania. Interweniujący policjant, Martin Roy z Henderson, wypisał mu mandat za
przekroczenie prędkości, gdyż zamiast 35 mil na godzinę, Mike poruszał się
po Newport z prędkością 47 mil… W Stanach Zjednoczonych, gdzie wciąż
obowiązuje rozdział władzy sądowniczej od wykonawczej, kary za przekroczenia
drogowe wymierza sąd. Po otrzymaniu mandatu odbywa się rozprawa sądowa, w czasie której sędzia orzeka o ewentualnej winie. I tak, kilka tygodni później,
wyrokiem sądu rejonowego w Henderson, w stanie Newada, Mike Mead skazany został
na zapłacenie 45 dol. (za przekroczenie limitu prędkości) oraz 50 dol. tytułem
kosztów sądowych — łącznie więc kosztowało go to 95 dol. Gdyby przyznał
się do winy i wysłał dobrowolnie „postulowan¹" przez policjanta karę
pocztą, oszczędziłby 50 dol. kosztów sądowych. Nie zrobił tego, licząc że
sędzia mimo wszystko go uniewinni. Znak ograniczenia do „35 mil" postawiono
na Newport Road zaledwie dwa tygodnie wcześniej, a poza tym, Newport Road to
naprawdę bardzo spokojna ulica. Szkodliwość czynu była więc znikoma.
Apelacja
Kilka dni po sprawie, Mike Mead wyczytał był w jednej z lokalnych gazet, że
niejaki M. Dornsife z Reno, także w Newadzie, zakwestionował wymierzony mu
przez policjanta drogówki mandat za przekroczenie szybkości, opierając się
na przepisie prawa federalnego i stanowego, które zobowiązuje władze stanu
Newada do ustanawiania znaku ograniczenia prędkości tylko i wyłącznie „na
podstawie pisemnego raportu uzasadniającego celowość takiego limitu".
Raport taki przygotowują zwykle miejskie komórki inżynierii ruchu drogowego.
Mead czuł, że limit prędkości przy wyjątkowo spokojnej Newport Road w Henderson nie został poparty żadnym raportem. Aby się co do tego upewnić, a przy okazji zdobyć ewentualny dowód w sprawie apelacyjnej, napisał list do Inżyniera
Ruchu Drogowego Henderson, Johna Bartelsa, z prośbą o przedstawienie mu
„kopii raportu" uzasadniającego nałożenie limitu prędkości przy Newport
Rd. Wkrótce okazało się, że raportu takiego nie ma i nie było. John Bartels
tego nie ukrywał. Nikt nigdy zasadności ustanowienia limitu przy Newport Rd.
nie badał. Przeciwnie:
— Jest to typowa ulica przelotowa, przewidziana do prędkości 45 mil na godzinę — wyjaśnił Bartels — limit ten jednak zmniejszono o 10 mil, aby „ułatwić"
pracę miejscowej policji czyli… zwiększyć liczbę mandatów. Każdy taki
mandat, to przecież dodatkowy wpływ do kasy miejskiej".
Na prośbę Mike’a, inżynier Bartels udzielił powyższego wyjaśnienia na piśmie.
Sprawa więc była jasna; limit ustanowiono nielegalnie, a zatem Mike Mead był
niewinny! Wymagało to jednak decyzji sądu apelacyjnego. Wkrótce więc na
biurku sędziego Sądu Rejonowego, Josepha Bonaventura, znalazło się -
poparte pismem od inżyniera ruch miasteczka Henderson — podanie Mike’a o darowanie mu, a właściwie cofnięcie kary. Do pisma dołączono wyciąg z federalnego „kodeksu" prawa drogowego, cytując te jego fragmenty, które
odnosiły się do wymagań odnośnie ustanowienia znaku ograniczenia prędkości.
Stosowanie się do ustaleń „kodeksu" federalnego warunkuje przyznanie
stanowi Newada ewentualnych subsydiów federalnych na budowę i konserwacjê
dróg publicznych.
Trzy miesiące później, 14 listopada 2000 roku, przed sądem rejonowym w Las
Vegas odbyła się rozprawa apelacyjna, tym razem z powództwa Mike’a Mead. Po
zapoznaniu się z dowodami i wysłuchaniu argumentacji stron, przewodniczący
posiedzeniu, sędzia Bonaventura oświadczył:
— Ze zgromadzonego materiału dowodowego wynika, że ograniczenie prędkości
jazdy do 35 mil na godzinę na ulicy Newport Rd. jest w pełni uzasadnione i w
żadnym przypadku nie zostało narzucone przez władze w sposób arbitralny, jak
to sugeruje powód. W świetle tych faktów sąd podtrzymuje karę wymierzoną w Pierwszej Instancji..."
Mead'a zamurowało. Po chwili jednak wydusił z siebie:
— Ależ panie sędzio, miastu nie wolno było nakładać limitu prędkości bez
odpowiednich badań...Takich badań nie przeprowadzono! Mam na to pisemne oświadczenie
inżyniera ruchu.
— Myli się pan — rzucił sędzia Bonaventura — badania zostały
przeprowadzone i koniec dyskusji! Taki jest mój werdykt!
Racja wyższa niż prawo
Autonomia czy jak kto woli suwerenność amerykańskich sędziów nie ma sobie równych i jest niekiedy porównywalna ze swobodą działania funkcjonariuszy reżymów
opresyjno-dyktatorskich. Sędziowie ci, wyposażeni w równie suwerenną ławę
przysięgłych mogą przeforsować najbardziej nawet absurdalne wyroki, jak choćby
ten, przyznający kilkumilionowe odszkodowanie kobiecie, która poparzyła się
gorącą kawą w Mac Donald'sie [ 1 ] czy inny, uwalniający od winy
wielokrotnego mordercę O.J. Simpsona za to tylko, że prowadzący śledztwo
policjant rzekomo nie lubił Murzynów. Istnieją jednak granice tej suwerenności, a wyznacza je prawo.
Sąd jest powołany do tego, aby przestrzeganiu prawa służył i je kontrolował.
Sędzia dobrze wiedział jaka jest prawda materialna, a mimo to się jej
sprzeniewierzył. Dlaczego Czcigodny Bonaventura kłamał? Ponieważ przyznanie
racji Mike’owi Mead było równoznaczne z zakwestionowaniem własnego status
quo. Dla nikogo nie jest bowiem tajemnicą, że amerykańskie samorządy lokalne
borykają się z trudnościami finansowymi. Z jednej strony brakuje im pieniędzy
na „analizy ruchu drogowego", z drugiej wiadomo, że bez pieniędzy z mandatów
nie starcza na wypłaty pensji dla sędziów, prokuratorów, urzędników sądowych,
oficjeli miejskich i innych dostojników szczebla lokalnego. Można rzec, że
wszyscy oni żyją z mandatów za przekraczanie prędkości.
Znaki ograniczenia prędkości, ustanowione formalnie w celu ochrony bezpieczeństwa
kierowców i innych „uczestników ruchu", służą w rzeczywistości
ochronie...bytu urzędników. Nic więc dziwnego, że podstawowym, regulaminowym
wręcz obowiązkiem funkcjonariuszy Policji Drogowej stanu Newada — co ujawnił
mediom były zastępca prokuratora stanowego, Brian Hutchins — jest nakładanie
mandatów za przekroczenie prędkości. Są one traktowane jako dodatkowa, nie
całkiem oficjalna forma „opodatkowania" — taka fiskalna „szara
strefa".
Ręka rękę...
Wspólnikami policji są sędziowie, którzy tym pierwszym idą na rękę. Ręka
skorumpowanego sędziego myje rękę cynicznego policjanta.
Uchylając wyrok pierwszej instancji, sędzia Bonaventura ryzykował swoją
pensję. Fachowcy od ruchu drogowego utrzymują bowiem, że żaden znak
ograniczenia prędkości w Newadzie nie został poprzedzony jakimikolwiek
studiami czy analizami. Wszystkie znaki, a co za tym idzie, mandaty wymierzone
za przekroczenie wyznaczonych limitów prędkości są nielegalne i powinny
zostać uchylone. Mafia urzędników i stróżów prawa dobrze o tym wie,
dlatego chroni istniejące status quo, nawet wbrew prawu. Wychodząc z sali sądu
po sprawie apelacyjnej Mike Mead, praworządny obywatel stanu Newady poprzysiągł
sobie w duchu, że odtąd on także stosował będzie prawo tak, jak jemu
wygodnie. Do podobnej decyzji dochodzi każdego dnia setki innych praworządnych
dotąd obywateli, nie tylko zresztą w stanie Newada.
Przypisy: [ 1 ] Chodzi o 81-letnią Stellę Liebeck, która
sama oblała się kawą, po czym od McDonald'sa wydusiła odszkodowanie w wysokości
...2,9 mln dol.! Na pamiątkę jej „dokonania" ustanowiono „Stella
Award". Wyróżnienie to mogą otrzymać autorzy najbardziej absurdalnych
pozwów. A takie absurdy naprawdę w amerykańskim sądownictwie się zdarzają
wcale nie rzadko. Inne przykłady: Złodziej otrzymał odszkodowanie w wysokości
74 tys. dol. oraz zwrot kosztów leczenia kiedy w czasie próby kradzieży właściciel
auta ruszył i przejechał powodowi po ręce. Panna Amber w czasie ostrej kłótni
ze swym przyjacielem chlusnęła mu w twarz napojem gazowanym, po czym nieszczęśniczka
pośliznęła się na mokrej podłodze i złamała kość ogonową.
Odszkodowanie za to tragiczne wydarzenie, w wysokości 113,5 tys. dol., wypłacił
właściciel restauracji gdzie scena miała miejsce. Inna zuchwała powódka w czasie próby uniknięcia opłaty za pobyt w nocnym lokalu próbowała ewakuować
się przez okno w toalecie. Pech chciał, że złamała przy tym dwa zęby. właściciel
lokalu został zobowiązany do wypłacenia za ten incydent odszkodowania w wysokości 12 tys. dol. oraz zwrot kosztów zabiegu dentystycznego. Bodaj
najzabawniejszym jest przykład niejakiego Grazinskiego z Oklahoma City. Otóż
ten pan kupił sobie wóz kempingowy, a jadąc nim do domu wpadł na pomysł
zaparzenia sobie kawy. Przy prędkości 110 km/h. Wstał więc i ruszył w głąb
pojazdu. Okazało się, że jego świetny nowy camper nie potrafił sam jechać.
Pomyślałby ktoś jakże głupi jest ten Amerykanin. To nieprawda. Pan
Grazinski złożył pozew do sądu i otrzymał od producenta odszkodowanie w wysokości 1,75 mln dol. oraz nowiutki samochód! Uzasadnienie: W instrukcji obsługi
auta nie napisano, że w czasie jazdy nie należy zdejmować rąk z kierownicy.
Jeśli ktoś tu jest głupi to z pewnością nie pan Grazinski… — przyp. MA. « Prawo (Publikacja: 19-10-2004 Ostatnia zmiana: 23-01-2005)
Jan M. Fijor Ekonomista; publicysta "Wprost", "Najwyższego Czasu", "Życia Warszawy", "Finansisty" i prasy polonijnej; wydawca (Fijorr Publishing). Były doradca finansowy Metropolitan Life Insurance Co. Ekspert w dziedzinie amerykańskich stosunków społeczno-politycznych. Autor dwóch książek: "Imperium absurdu" i "Metody zdobywania klienta, czyli jak osiągnąć sukces w sprzedaży". Liczba tekstów na portalu: 36 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Keynes i jego ludzie | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3687 |
|