|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Czytelnia i książki Madonna Taneczna - Przedmowa Autor tekstu: Mariusz Agnosiewicz
Słowo od redakcji
Jestem księdzem. Mam 34 lata... Polska oczyma młodego
księdza, w którym resztki idealizmu przeplatają się rozterkami i ludzkimi
problemami. Kryzys wiary w Boga splata się tu z kryzysem wiary w człowieka i Polskę w węzeł gordyjski… jednak ksiądz Paweł nie jest Aleksandrem
Wielkim. Kolejną wadą tego księdza jest, że więcej myśli niż modli się.
Do tego samego zmusza też Czytelnika, na którym ciąży wyzwanie rozsupłania
„gordyjskiego węzła" lub pociągnięcia zaprzęgu problemów jakie on
spaja. Spiritus movens rozterek religijnych, jak i zresztą
wielu innych, jest „kapłan Peruna", czyli ojciec księdza, a raczej zapiski
jakie po nim pozostały. „Kapłan Peruna" był kierownikiem wiejskiej poczty i znawcą lokalnych dziejów, sceptykiem-racjonalistą, a przede wszystkim człowiekiem
niespełnionym, uwięzionym w prozie życia przez prowincjonalną Lady Makbet,
matkę księdza, „ulepioną
przez doktora Freuda z erotycznych marzeń", śmiertelnie zazdrosną o Heloizę,
czyli prawdziwą, kocią partnerkę „kapłana Peruna", z którą rozmawiał o swoich pasjach niemogąc tego uczynić z „prozaicznie zorientowaną" Lady
Makbet.
Do tła
rodzinnego dochodzi tło społeczne polskiej prowincji. Rozbicie więzi społecznych,
marazm na twarzach pojawiający się już w szkole, niewiara w człowieka,
niewiara w siebie, przewaga formy nad treścią przenikają polskie życie społeczne i leżą u podstaw większości problemów społecznych. Brak nam ludzi wiary
realnej, która ma faktyczny potencjał sprawczy. Optymizm i chęć działania
społecznego nazywa się u nas „idealizmem", natomiast nawet najczarniejszy
pesymista mieni się „realistą". Czy próba szamotania się z wszechobecną
beznadzieją musi kończyć się pójściem na dno, konformizmem lub domem
wariatów? Jak zarazić innych wiarą w nas samych? Jak wyzwalać, a co najmniej
nie dusić prawdziwych pasji? Do takich refleksji skłania nas Madonna
Taneczna.
W powieści
tej współczesność zderza się z historią, proza realności z wyobraźnią i snem, a przede wszystkim „idealizm" z „realizmem". Nie jest to
spojrzenie na rzeczywistość oczyma Amelii Jeunet'a ani typowego
polskiego „realisty". Niektórym może ona przywieść na myśl Niebo w płomieniach
Parandowskiego — przez wątek kryzysu światopoglądowego młodego człowieka,
innym Polactwo Ziemkiewicza — przez wątki publicystycznej refleksji nad
kryzysem społecznym i obywatelskim współczesnej Polski i jego
uwarunkowaniami. Są to jednak tylko powierzchowne skojarzenia. Madonna
Taneczna jest bowiem czymś więcej… [MA]
*
Paweł zdawał sobie sprawę z tego, że próba przełamania
tej kultury uniżoności nie ma sensu, że jej złamanie wymagałoby
pogwałcenia tabu, że ten język to świat, z którego nie daje się uciec, świat
czapki miętoszonej w ręku w obliczu proboszcza, policjanta, urzędnika, świat
niewiary w partnerstwo, w którym idea społeczeństwa obywatelskiego jest
groteską...
Naród przykuty do pilota reaguje zmianą kanału na
najsłabszą nawet aktywację mózgu...
Co i rusz toczy się przez kraj lawina zorganizowanego
debilizmu i kiedy dociera tu, do nas, zwielokrotniona przez chytrość kolejnych
szczebli państwowej mądrości, to ksiądz rozumie,
że debilizm pana ministra przyjmuje postać syberyjskiego meteoru...
Musiała już minąć pierwsza pięciolatka po upadku
komunizmu. Toczyły się wielkie spory o to czy zwycięstwo było klęską, czy
klęska zwycięstwem. Tak wiele trzeba było zmienić, żeby kolejna generacja
wybrańców mogła robić to co poprzednie — żyć kosztem najsłabszych w głębokim
przekonaniu, że ich utrzymują? Kiedy nie dało się już dłużej być
uczciwym i dobrym komunistą, trzeba było zacząć być uczciwym i dobrym
liberałem. Chłopi z Ziemi Dobrzyńskiej nadal marzyli tylko o jednym: żeby
uciec od swoich dobrych pasterzy na drugi koniec świata. Ci którym się
naprawdę udało, byli już od wielu pokoleń w Chicago i nie musieli się dłużej
zastanawiać nad wyborem między dżumą i cholerą, w szpitalu, w którym
lekarze na grypę zalecają zdrowaśki...
W Sejmie patrioci specjalnej troski onanizowali się
niewidzialną ręką i kazali o wartościach. Lud widział złodziei na górze i obcował z oszukującym go tłumem cwaniaków na dole. Liberałowie pospiesznie
otwierali wrota wszelkiemu bezprawiu. Kierowali się ignorancją, dobrymi chęciami i wiarą w niewidzialną rękę. Lud skorzystał z demokracji i powiedział
'sprawdzam'. Mógł skreślić, ale czy miał wybór?
Ma Pan rację, bitwa o uczciwość nawet się nie zaczęła.
Wszyscy, włącznie z ludźmi Kościoła, chcieli się najpierw wykąpać w złotej
wannie. Żądaliśmy, aby inni płacili uczciwie podatki, aby inni
przestrzegali prawa, aby inni kochali bliźniego. Czy jest ktokolwiek wśród
nas, kto nie żądał immunitetu? Naszą bitwę o uczciwość przegrał
Kazimierz Wielki, potem Jan Łaski, Frycz-Modrzewski i paru innych, dla
Zamoyskiego ważna była już tylko kasa. Potem był syfilis romantyzmu
oddzielonego od rzeczywistości zboczeniem chciejstwa...
Szczepionka oświecenia była zbyt słaba i syfilis
romantyzmu rozlał się jak zaraza, a wreszcie przyjął formę chronicznego i dziedzicznego schorzenia. Oświecenie miało niewielkie szanse w kraju bez oświaty...
Żyjemy w świecie rozbitych więzi; więzi rodzinnych,
sąsiedzkich, lokalnych; zostały cwaniackie związki, które niektórzy czasem
nazywają partiami. Pięcioprzymiotnikowy patriotyzm: romantyczny, religijny,
wodzowski, nieudolny, nieuczciwy...
Powiedzieli im, że w kapitalizmie pierwszy milion
trzeba ukraść, więc każdy zabrał się do roboty jak umiał...
Biskupi nie zawsze chętnie patrzą na księży-społeczników.
Modlitwa przez pracę ich obraża, domagają się dni wolnych na modlitwę...
Nie umiemy się odnaleźć, nie umiemy współdziałać.
Dlaczego ci, co chcą ukraść samochód dogadują się w minutę, a ci co chcą
założyć trawnik, nie mogą dogadać się przez lata?...
Jeszcze Polska, jeszcze raz Polska. Co zrobimy z odzyskaną wolnością? Chwilowo przykościelni spierają się, czy nadal prosić
Boga, żeby zwrócił ojczyznę wolną, czy żeby ją już teraz wolną zachował.
Pan Bóg czeka na dalsze instrukcje. Zatroskani chcą, żebyśmy byli podobni do
największej demokracji świata, czyli do Indii, Kaliszan nie widać, ci, którzy
wczoraj handlowali dolarami pod kinem, budują podstawy ojczyzny wolnej.
Zatroskani patrzą na nich z miłością i nadzieją. Ciekawa spółka z ograniczoną odpowiedzialnością intelektualną i moralną. Moja poczta z kraja.
Listonosze założyli „Solidarność", lud garnie się do władzy. Wcześniej
kto mógł przechodził przez Wisłę i Wartę, żeby sobie pobyć Polakiem w bardziej luksusowych warunkach, teraz każdy szarpie świętości w swoją stronę,
żeby nie zostać bez zysku. Wanda co Niemca nie chciała kusi wielkim dekoltem,
pewnie założy agencję towarzyską, a potem wprowadzi ją do Sejmu. Z całej
narodowej schedy mamy żywą Wandę, relikwie męczenników, którzy pięknie
wzywali do boju, ale których nikt nie nauczył matematyki
oraz Staszica, Kościuszkę, Włodkowica ukrzyżowanych na rogach ulic ku
dezorientacji szerokiej publiczności. Pewnie i nasz Kochański wróci na tapetę,
pewnie jako jezuita, bo to łatwiejsze niż całki i różniczki...
W co on wierzy? Czy szuka pomocy w Bogu? Najwyraźniej
nie czeka na zapewnienia o wiecznym życiu i szczęśliwych łowach. Dlaczego
jedni tak bardzo potrzebują tych zapewnień, a dla innych są one tylko irytujące?
Komu potrzebny jest Bóg? Czy naprawdę wszystkim? Ojciec go nie szukał, do końca
unikał rozmów o religii. Wierzył, że istniejemy tylko tu i teraz, a sensem
życia jest to czym je wypełnimy. Ciągle igramy ze śmiercią, bo zwykle nawet
nie wiemy o obecności śmiertelnego wirusa, czy o zbliżaniu się pijanego
kierowcy, czy o zmęczeniu serca, które nagle odmawia dalszej pracy. Życiem i śmiercią rządzi przypadek, i jest
tylko jedno pytanie: jak wykorzystałeś przypadki, w które los cię wplątał?...
...chińska pierestrojka jest znacznie ciekawsza niż
polska głasnost. Chińczycy chcą się uczyć i się uczą, Polacy chcą tylko
mieć i chcieliby uczyć innych. Różnica zasadnicza...
*
[Powieść można również ściągnąć do druku w formacie PDF (.zip, 466kB)]
« Czytelnia i książki (Publikacja: 26-10-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3714 |
|