|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Filozofia i metodologia nauki » Absolut - odniesienie urojone
Absolut jako odniesienie urojone [2] Autor tekstu: Bernard Korzeniewski
Nie tylko
Kosmosowi jako całości nauka odebrała znamię Absolutu. Fizyka
poddała w wątpliwość autonomię semantyczną wielu pojęć wziętych z języka
potocznego, tak zdawałoby się oczywistych i „namacalnych". Newton podważył absolutność przestrzeni, Einstein — czasu.
Zatem nawet tak podstawowe elementy świata, w którym żyjemy, nie stanowią
już dość solidnej ostoi
dla intelektu, już nawet one nie są pewne, niepodważalne. Mechanika kwantowa
zanegowała obiegowe pojęcie przyczynowości. Także materia uległa
w fizyce desemantyzacji. Nie da się obecnie ustalić granicy pomiędzy tym, co jest „realnym" elementem świata, a tym, co stanowi już tylko
model matematyczny, twór naszego umysłu. Zanegowana została więc nawet
absolutna granica pomiędzy pojęciem a jego desygnatem. Trudno czuć się
intelektualnie
„bezpiecznie" w świecie pozbawionym jakiegokolwiek absolutnego oparcia,
gdzie nic nie jest pewne, a wszystko względne. Postępujący
proces deabsolutyzacji nie ominął także Człowieka. Zamiast
istoty uczynionej na obraz i podobieństwo Stwórcy, mamy teraz gatunek biologiczny,
którego małpa jest najbliższym żyjącym krewnym w obrębie drzewa ewolucji. Także dusza nieśmiertelna (czym bowiem jest dusza, jeżeli
„amputujemy" jej świadomość) nie ostała się niszczycielskiej (dla
Absolutu) sile nauki. Stwierdzenie
drastycznych zmian w psychice po uszkodzeniu mózgu, wielkie postępy w badaniu neurofizjologicznych mechanizmów percepcji
bodźców zewnętrznych i
molekularnych podstaw pamięci bardzo niewiele pozostawiły miejsca dla ducha
w swej immanencji, dla autonomicznej i niepodzielnej świadomości.
Jako kilka dalszych przykładów wymienimy deabsolutyzację
logiki (Russell), matematyki formalnej (Goedel), zanegowanie ścisłego
determinizmu (był on Absolutem przed-XX-wiecznej fizyki) i „absolutnego"
zjawiska życia (przejście od holizmu do redukcjonizmu).
Logiczną
konsekwencją przedstawionej drogi wydaje się być wykazanie
nieuprawnienia w znaczeniu absolutnym wszelkich sensów w ogóle, zaprzeczenie
istnienia jakichkolwiek prawd ważnych bez względu na odniesienie.
W tym ujęciu nawet pascalowska trzcina okazuje się ułudą — żadna wiedza absolutna nie może nam być dana. Tutaj dopełnia się też reguła
brzytwy Ockhama — nie
ma potrzeby przyjmować, że istnieje (w sposób absolutny) cokolwiek.
Oczywiście
twierdzenie, że nie istnieje prawda absolutna, także nie może
być prawdą absolutną. Nie można sensownie orzekać o istnieniu desygnatów nazw pustych semantycznie, a tym bardziej orzekać przy użyciu
tych nazw. Dostępny jest nam tylko system prawd relatywistycznych. Ten tutaj budujemy
w oparciu o pojęcie sieci pojęciowej, ale możliwe są oczywiście inne. Ważne jest tylko, aby u zarania każdego systemu ową
względność, relatywność
prawd rozpoznać.
Ciąg
poznawczy filozofii możemy przedstawić sobie w postaci stożka. Jego
wierzchołek oznaczałby nieskończenie dookreśloną prawdę wewnętrzną,
do której asymptotycznie zmierzają systemy filozoficzne. Im dalej od wierzchołka
ku jego podstawie, tym dookreślenie systemów staje się mniejsze, tym
luźniej siatka pojęć obejmuje dostępny świat fenomenów. Zauważmy: nie ma
systemów filozoficznych całkowicie „prawdziwych" i
„nieprawdziwych", są tylko
mniej lub bardziej dookreślone, dostosowane do dostępnego nam spektrum
fenomenów. System filozoficzny utrzymujący, że wszystko jest kisielem
porzeczkowym, nie jest do końca i absolutnie fałszywy. Po prostu w naszej
sieci pojęciowej jest on tak słabo umotywowany poprzez relacje konotacyjne
pojęcia „kisiel", a już w szczególności „kisiel
porzeczkowy", że intuicyjnie
bez wahania odrzucamy go jako nieprawdziwy. Jednakże pomiędzy wspomnianym
systemem, a, na przykład, materializmem istnieje tylko ilościowa
różnica w „stopniu prawdziwości". Pojęcie „materia" o wiele
bardziej kojarzy nam się z czymś, co jest wszystkim, ale jego
uprawnienie w tej roli (jak i każdego innego pojęcia) nigdy nie będzie absolutne.
W miarę rozwoju
kryształu pojęć i „zagęszczania"
znaczeń na jego krawędziach w historii filozofii
można było coraz lepiej dookreślić opis „wszystkiego", jakkolwiek jest
on jeszcze odległy od wierzchołka stożka. Różne strony stożka odpowiadałyby
różnym aspektom rzeczywistości (czy różnym fragmentom sieci pojęciowej).
Systemy filozoficzne byłyby w tym porównaniu okręgami, czy raczej elipsami
opisanymi na tym stożku, przy czym płaszczyzny, na których owe elipsy
leżą, nie byłyby równoległe do podstawy stożka. Oznacza to, iż dany system
jest w pewnym aspekcie rzeczywistości lepiej dookreślony, niż w innym.
W szczególności, w prezentowanym ujęciu nie ma sensu mówić, co jest prawdziwsze: materializm czy
idealizm. Twierdzimy, iż leżą one w porównywalnej
odległości od wierzchołka, ale ich elipsy są stromo pochylone w przeciwne
strony, co prowadzi do wrażenia zupełnego przeciwieństwa tych systemów.
Oczywiście zarówno materializm, jak i idealizm, nie są systemami jednorodnymi.
Systemy te ewoluowały w czasie, wzbogacając się w nowe ujęcia i
dookreślenia, przez co przesuwały się coraz bliżej wierzchołka stożka. Podobnie
jest z innymi systemami ontologicznymi. Ogół filozofii można opisać
jako plątaninę elips opisanych na stożku, nachylonych w różne strony pod
różnym kątem, w różnej odległości od jego podstawy. Jeżeli za ową podstawę
uznamy ogląd świata potoczny, bezrefleksyjny, to ponad nią leżą różnego
rodzaju koncepcje animistyczne, czterech żywiołów i inne, wzięte bezpośrednio
z mapy pojęciowej codzienności. Najbliżej zaś wierzchołka leżałyby
elipsy monizmu neutralnego Russella i filozofii języka Wittgensteina.
Jeżeli przedstawiamy tu obecną koncepcję, to dlatego, iż sądzimy, że
idzie ona o krok dalej, że jest
elipsą (lub może okręgiem) opasującą stożek stosunkowo
bliżej jego wierzchołka. Już samo to dowodzi, że można pójść dalej. Jedynym
ograniczeniem jest tu dostępny nam w danej chwili kryształ pojęć (czy
też inny, odpowiadający mu twór w przyszłej filozofii). W miarę jego
rozwoju, ze szczególnym uwzględnieniem nauk ścisłych jako stymulatora, możliwe
będzie coraz doskonalsze dookreślenie opisu „wewnętrznego" dostępnego
nam świata fenomenów. Na koniec, aby uniknąć nieporozumień, musimy
wyraźnie powiedzieć, że analogia ze stożkiem jest oczywiście uproszczeniem,
pomocnym w zobrazowaniu pewnej idei. Jednak zbyt daleko idące konsekwencje
tej analogii mogą już być nieuprawnione. W szczególności dwuwymiarowa
przestrzeń elipsy tylko bardzo niedokładnie da się porównać z przestrzenią
semantyczną systemów filozoficznych o nieokreślonej liczbie wymiarów.
Przy
„awansowaniu" rozmaitych pojęć na Alfy filozofia nie dopracowała
się żadnych obiektywnych kryteriów oceny czy selekcji. Jedynym wyznacznikiem
wartości ontologii (ich subiektywnej prawdziwości) jest odczuwana intuicyjnie prawdziwość „osadzenia" danej Alfy w sieci pojęciowej.
Dlaczego więc decydujemy się
dorzucić do tylu już istniejących Alf pojęcie? Po pierwsze, mówiąc
pół żartem, przez subiektywne odczucie prawdziwości takiego podejścia.
Istnieją jednak istotniejsze przyczyny, o których już wspominaliśmy. Pojęcie
wykazuje dwie cechy, których nie posiadają inne Alfy. Pierwsza z nich to
uniwersalność. Pojęcie obejmuje wszystkie dostępne nam fenomeny na wszystkich
stopniach hierarchii. Materia nijak nie ma się do ogromnej sfery życia
duchowego, marzeń, radości, cierpienia, intuicji, przeczuć i sennych majaczeń.
Duch nie wyjaśnia nam, dlaczego świat idzie miarowym chodem nauk
ścisłych, nie tłumaczy zdziwienia geniuszy, że Wszechświat da się opisać prostą
stosunkową matematyką. Co więcej, jeżeli ułudą jest świat materialny, to
za ułudę musimy konsekwentnie uznać także świadomość (jeżeli jedno i drugie
uznamy tylko za pęk wrażeń). Poza tym, w starej dychotomii ducha i materii
jest estetyczną skazą wskazanie na któreś z nich jako na bardziej pierwotne.
Wreszcie, w duchu, materii, woli, monadach, żywiołach uderza dowolność
kreowania danego pojęcia na Alfę. Możliwe są do pomyślenia inne pojęcia,
na przykład fluktuacja nicości, które równie dobrze nadają się do tej
funkcji. Wydaje się, iż głównym kryterium była potrzeba świata prostego i zrozumiałego. W niniejszej koncepcji kładziemy znak równości pomiędzy skrajną
prostotą (poza sieć jednakich kategorialnie pojęć wyjść nie można), a nieskończonym zróżnicowaniem (mnogość fenomenów desygnowanych przez pojęcia). W końcu, rozwój sieci pojęciowej ludzkości sprawił,
że wspomniane Alfy wydają się już
być po prostu nieco przestarzałe.
Drugą, dyskutowaną wcześniej
cechą, którą wykazuje pojęcie, jest zwrotność. Taki element, jak materia czy duch, zaraz
po kreowaniu na Alfę staje się
Absolutem, pojęciem pierwotnym, tworem idealnym, którego jakakolwiek analiza jest zabroniona
przez potężne tabu. Wyznawanie materializmu, idealizmu czy jakiejkolwiek
innej ontologii wymaga od nas, abyśmy naszą Alfę przyjęli na wiarę za dobrą
monetę, odłożyli ją sobie w jakimś zakątku pamięci i nigdy już do niej nie wracali. I znowuż, oprócz intuicyjnego, estetycznego
sprzeciwu wobec takiego postępowania (bowiem filozofia to nie religia, a przynajmniej nie powinna taką być), nawet logiczne konstrukcje zawierające
takie pojęcia pierwotne, szwankują. Fizyka sprawiła, że pojęcie materii
rozpływa się w równania, natężenia pola, funkcje falowe, rozkłady
prawdopodobieństwa, materia przecieka nam między palcami. Duch natrafia na
podobne problemy, bo co z innymi świadomościami, co z zależnością ducha od
materii (np. zmiana psychiki po uszkodzeniu mózgu). W koncepcji pojęcia jest
inaczej. Pojęcie (kryształ pojęć), poza zawieraniem w sobie całego
Universum
fenomenów, zawiera także samo siebie, przez co wskazuje na nieuprawomocnienie
takiego systemu. Pojęcie jest więc Alfą tylko o tyle, ile trzeba, aby pokazać,
że Alfą być nie może.
1 2
« Absolut - odniesienie urojone (Publikacja: 30-10-2004 )
Bernard KorzeniewskiBiolog - biofizyk, profesor, pracownik naukowy Uniwersytetu Jagielońskiego (Wydział Biochemii, Biofizyki i Biotechnologii). Zajmuje się biologią teoretyczną - m.in. komputerowym modelowaniem oddychania w mitochondriach. Twórca cybernetycznej definicji życia, łączącej paradygmaty biologii, cybernetyki i teorii informacji. Interesuje się także genezą i istotą świadomości oraz samoświadomości. Jest laureatem Nagrody Prezesa Rady Ministrów za habilitację oraz stypendystą Fundacji na Rzecz Nauki Polskiej. Jako "visiting professor" gościł na uniwersytetach w Cambridge, Bordeaux, Kyoto, Halle. Autor książek: "Absolut - odniesienie urojone" (Kraków 1994); "Metabolizm" (Rzeszów 195); "Powstanie i ewolucja życia" (Rzeszów 1996); "Trzy ewolucje: Wszechświata, życia, świadomości" (Kraków 1998); "Od neuronu do (samo)świadomości" (Warszawa 2005), From neurons to self-consciousness: How the brain generates the mind (Prometheus Books, New York, 2011). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 41 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Istota życia i (samo)świadomości – rysy wspólne | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3724 |
|