|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Kultura Kultura w osobie Autor tekstu: Maciej Sosnowski
Co znaczy być człowiekiem kulturalnym — każdy wie i nie trzeba
nikomu wyjaśniać. Czy na pewno? Wiele tysięcy lat dzieli nasz gatunek od
chwili, gdy wyodrębnił się od swoich uboższych duchowo przodków i zaczął
nieśmiało stawiać pierwsze kreski na ścianach jaskiń, tworząc (dosłownie!)
podwaliny pod ludzką kulturę. Prymitywne — dla nas — malowidła naskalne były
jedną z pierwszych form wypowiedzi o otaczającym tamtych ludzi świecie. Nie
pojmujący jeszcze wielu odcieni rzeczywistości pragnęli, ci pionierscy
artyści, zaznaczyć swoją w niej obecność i w jakiś sposób przemówić do
potomności. Przemawiali językiem najprostszym — językiem znaków, form przełożonych
na płaską powierzchnię skały, wprost z obserwowanego świata: swoich
bliskich na polowaniu, zwierzęta, czasem przedmioty codziennego użytku. Nie
znali pisma, nie narzucali sobie norm gramatycznych ani wyszukanych
stylistycznie zdań. Działali pod przymusem wewnętrznego bodźca; imperatyw
podzielenia się ze współplemieńcami tym, co obserwują dookoła zmuszał ich do
niepotrzebnego, w sensie przetrwania gatunku,
wysiłku.
Od tamtej pory minęły owe tysiące lat, ludzkość utkała swoją
cywilizację w misterną pajęczynę zależności i ekonomicznych uwikłań. Ale
nadal setki tysięcy przedstawicieli ludzkiej rasy tworzy — o ileż bardziej
wysublimowane — dzieła, nazwane sztuką. Stworzono języki — porozumiewanie się
za pośrednictwem mowy i słowa pisanego to wiele wyższy stopień
wtajemniczenia od bazgrania patykami po ścianach. Potrzeba przekazania drugiemu
człowiekowi swoich doznań psychicznych i subiektywnych odczuć na temat
rzeczywistości jest tak silna, że zaprzęgnięto do tego zdobycze nauki i techniki, aby ten dialog międzyludzkiej wrażliwości poszerzyć i wzmocnić.
..
Tak, w błyskawicznym skrócie, można powiedzieć o postępie kultury.
Kultury — w sensie twórczego, artystycznego, a więc odbiegającego od
rzeczywistości widzenia świata. Artysta przetwarza świat zastany w świat
poukładany logicznie (choć nie zawsze — w zależności od konwencji), ale realną
rzeczywistością niebędący. To świat metafor, aluzji, mitologicznych bytów,
bardziej życzeniowy niż rzeczywisty. A jeśli nawet jest to najprostsze
relacjonowanie codziennego życia to przecież przesiane przez sito wewnętrznej
subiektywności autora. Ilu artystów zajmujących się danym tematem, tyle możliwości
interpretacyjnych… I to jest piękne! Człowiek nie tylko jako niestrudzony łowca
pożywienia, zdobywca samic, panoszący się dyktator, czy chomikujący skarby
bankier, ale też jako wrażliwa jednostka potrafiąca przeobrazić się w coś
nieoczekiwanego, żonglującego wyobraźnią, poszukującego...
Wszyscy — czy chcemy tego czy nie, czy uczestniczymy aktywnie w życiu
kulturalnym czy unikamy go — jesteśmy przesiąknięci wpływem kultury
poprzednich wieków i współczesności. Jak bardzo zmieniały się estetyki i priorytety, jak powstawały i padały programy ideowe, można przekonać się
studiując następujące po sobie epoki w dziejach wszelkich możliwych sztuk.
Od pionierskich rysunków mieszkańców okolic Lasceaux do dzisiejszych
superprodukcji holywoodzkich "fabryk snów" dzielą nasz
gatunek eony świadomości i potrzeb. I oni i my — jedni i drudzy jesteśmy złączeni
nierozerwalną nicią wewnętrznej potrzeby przeżywania… To wspaniała spuścizna
ewolucyjna, naprawdę wyjątkowy dar natury, który powinniśmy pielęgnować i umiejętnie wykorzystywać. Ale czy chcemy?
Powrócę do początku mojego tekstu i powtórzę: czy na pewno jesteśmy
kulturalni? Czy w pełni i świadomie wiemy z czym (i dlaczego) powinniśmy
obcować a czego wystrzegać się jak raka? To, co proponuje nam obecnie tzw.
kultura masowa jest najlepszym odzwierciedleniem chęci zawładnięcia naszym
rozumem i naszą wrażliwością. Obcując z tym odpadkiem wszelkiej przyzwoitej
estetyki, cofamy się poza granice wyznaczone przez naszych przodków w Lasceaux...
No bo kogo może rozwijać gardłujący samiec o nieestetycznym wyglądzie z bejzbolówką na bakier, usiłujący melorecytować mierną pioseneczkę, będącą
popłuczynami czyjegoś geniuszu, kogo doprowadzi do wzruszeń fagas z "Baru" — czy tym podobnej "knajpki" — trzaskający po tyłku
swoje koleżanki za kontuarem, czyją duszę pocieszy masywny brutal z rewolwerem większym od zawartości szarej substancji pod kośćmi jego czaszki,
czyje serce poruszy do głębi sprofanowana "poezja" pieśni
biesiadnych, wywrzeszczanych naprędce przez "czołowe" gwiazdy małego ekranu..?
Muszę
powiedzieć, że mnie nie. I wiem, iż nie tylko mnie… Całe rzesze twórców i odbiorców, tzw. ambitniejszych, zepchnięto na margines z powodów czysto komercyjnych. Nie jestem aż tak naiwny — wiem, że w przeszłości też tak bywało.
Lecz nigdy istota ludzka nie była tak zagubiona i tak torpedowana przez
niszczycieli prawdziwej twórczości, jak obecnie. Ludzie są zagubieni; przeciętny
Smith i Kowalski nie potrafi sam wybrać właściwej drogi, zdecydować co jest
dobre a co nie — z tej trywialnej przyczyny, iż nikt nie daje mu szansy na wybór!
Teatry grają "pod publiczkę", kino tapla się w bajorze
irracjonalnych, głupich opowieści o kręgach w zbożu, literatura zawęża się
do obszaru periodyków, atlasów i książek kucharskich, zaś muzyka głuchnie
przy basach niewydarzonych "Mozartów"...
Jak postarać się, by nie zaprzepaścić spuścizny po pionierach
kultury? Jak na nowo obudzić w człowieku miłość do natury, do źródła
zachwytu nad sobą i w ogóle nad życiem, bez uciekania się do protez w postaci
duchów, mar (a jeśli już to w jakimś określonym celu), wrzaskliwego bełkotu
pseudo artystów?… Może to zrobić rodzina, powinna szkoła, ma obowiązek państwo.
Ale czy ktokolwiek z wymienionych będzie wiedział co jest wartością?
Od tego są artyści. Powtarzam: artyści! Nie przypadkowi wyrobnicy, ślusarze w reklamach chwalących odkamieniacze do pralek, nie jednosezonowe meteory
uśmiechniętych od ucha do ucha "artystek" prywatnych
telewizji, nie panie od wróżenia co przyniesie nowy rok, nie ksiądz
katecheta, według którego najlepszym przedstawieniem jest pastorałka, i nie właściciel
hipermarketu, dla którego dobra rozrywka to kilku zaproszonych aktorów z popularnego serialu tv, wata cukrowa i fajerwerki...!
Należałoby zacząć od tzw. kultury osobistej. Jeśli jednostka
zachowuje się na co dzień w sposób zgodny z normami społeczeństwa prawa i tolerancji, to i jej potrzeby kulturalne są inne niż jednostki agresywnie
usposobionej, zlęknionej, zahukanej przez innych. Tacy ludzie zdecydowanie
szybciej wpadają w gniew bez powodu, czując się zagrożeni. A wszystko przez
zagubienie i kompleksy. Obowiązkiem ludzi stojących na wyższym szczeblu świadomości
społecznej jest "dociągać" do siebie tych usytuowanych niżej,
pokazywanie im alternatywnych sposobów obcowania z kulturą, rozwijania
zainteresowań, wzbudzania twórczych (!) pasji… Bo jeśli nie… to
pozostawieni sami sobie utopią się w powszechnym roztworze "słusznych
wartości" lub w pogoni za "szmalem" przegrają w życiu
coś bardzo cennego — świadomość bycia człowiekiem naprawdę kulturalnym;
oznacza to prawo wglądu w niedostępne dotąd dla nich sfery ducha, prawo
wyboru, pokazania, że można inaczej i że z tym inaczej jest naprawdę lepiej i pełniej… Bo w końcu kultura jest tworzona i odbierana przez osobę. A osoba to ja, ty, on, ona… Indywidualne potrzeby i preferencje są niezwykle istotne. Ale muszą być różnorodne i nie plamić się
lenistwem intelektualno-wykonawczym. A taka jest, o zgrozo, kultura mas.
Być może zabrzmi to na koniec trochę groteskowo, ale jeśli mały Jaś
lub John będzie wiedział co zrobić z produktem przemiany materii swojego
pieska, gdy zdarzy mu się zabrudzić chodnik na ulicy, będzie też wiedział,
który z produktów kultury masowej nadaje się do śmietnika...
« Kultura (Publikacja: 18-11-2004 )
Maciej SosnowskiAktor, autor tekstów. Współpracownik m. in. Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, Teatru Komedia we Wrocławiu, Teatru Arka we Wrocławiu. Wystąpił w ponad dwudziestu produkcjach filmowych, w latach 90-ch współpracował z "Podwieczorkiem przy mikrofonie" w Warszawie, gdzie występował jako parodysta i monologista, tam napisał kilka monologów dla Hanki Bielickiej. Dla Teatru Arka stworzył kilka scenariuszy spektakli (m. in. "Przygody małego M.", spektakl uhonorowany nagrodą specjalną na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży - Korczak 2012). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Myśli na Dzień Zmartwychwstania | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3764 |
|