|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Felietony i eseje Myśli na Dzień Zmartwychwstania Autor tekstu: Maciej Sosnowski
Gdyby ktoś mnie zapytał czy wyznaję święta wielkanocne, odpowiedziałbym:
nie. Gdyby zaś ktoś mnie zapytał czy lubię te święta, odpowiedziałbym:
tak.
Trudno podniecać się faktem, że jakiś bojownik o wolność dla uciśnionej
grupki etnicznej, został okrzyknięty Panem ludzkości i obrany „synem bożym".
Toć nie pierwszy raz stawiano na cokole śmiertelników, którym dopisywano
cuda. Te „cuda" zresztą to przeważnie dające się obecnie wytłumaczyć
zjawiska naturalne, bądź działania terapeutyczne umiejętnie wyszkolonego
psychoterapeuty, jakim mógł być J. Ch. Wpajane przez pokolenia ideologię wyższości
religii judeochrześcijańskiej nad jakimkolwiek innym wyznaniem, utwierdziły
sporą część ludzkości w przekonaniu, że ten człowiek był faktycznie
obdarzony szczególną łaską niebios i mógł wiele. Nawet wskrzeszać! Co do wskrzeszania to podejrzewam, że mit o przywróceniu do życia Łazarza,
powstał po tym jak Jezus „reanimował" będącego w letargu przyjaciela (wszak
nie bez przyczyny studiował różne medyczne księgi i pobierał skrupulatnie
nauki na Wschodzie — o czym biblia skrzętnie milczy) lub po prostu cała
historia została wypaczona a Łazarz przesadził z winem i ciężko go było
dobudzić. Jakkolwiek miało się to w rzeczywistości, trudno, bym dzisiaj
przyjmował takie cuda na wiarę, tym bardziej, że siłą woli ani tysiąckrotną
modlitwą, bez udziału nowoczesnej aparatury medycznej, nikogo do życia przywrócić
się nie da.
Jeśliby nawet J. Ch. uczynił tę rzecz, to jego uczeń nie mógł być w stanie permanentnej komy. Są co prawda sekty, w różnych częściach globu, które
preferują (lub wręcz sprzedają!) uzdrawianie poprzez wiarę, ale jak dotąd
jedynym efektem uzdrowienia są ich ciągle rosnące zasoby finansowe. Potrzeba
cudu jest widać tak potężna, iż nawet działa wbrew rozsądkowi: nikt cudu
nie widzi, lecz ciągle wierzy i płaci!...
Podobnie musi być z wiarą w zmartwychwstanie — ludzie potrzebują takich
niesamowitych opowieści, bo nie chcą się pogodzić z ponurą prawdą, głoszoną
przez ewolucjonistów. Na dobrą sprawę czy nie fajnie byłoby istnieć po śmierci?
Skakać z planety na planetę, ubierać się i podróżować bez ograniczeń,
mając przy sobie wszystkich swoich krewnych i przyjaciół, z psem, kotem i chomikiem włącznie. Pozornie tak. Tylko, że po pewnym czasie ta „wieczność"
wyszłaby wszystkim bokiem i 99% dusz chciałoby popełnić samobójstwo… Wolę
jak jest. Przynajmniej staram się wykorzystać dany mi przez los czas, w miarę
możności nie marnując go za wiele, a już w szczególności na czczą wiarę w drugie czy które tam wcielenie, nie mając cienia (przepraszam — promyka)
pewności, że taka szansa w ogóle istnieje.
Czy ktoś może mi uczciwie powiedzieć, jak wyobraża sobie owo
zmartwychwstanie? W niebie (tam jest próżnia, kupa gazu, kosmicznych gruzów i niebezpiecznego promieniowania) czy na Ziemi (tu z kolei mielibyśmy wracać do
pogoni za pożywieniem, nieuniknionych konfliktów społecznych, zdrad małżeńskich,
bezrobocia i ropni psujących się ciał)? Przepraszam za ten trochę kpiący
ton, lecz na potęgę materii — w czym niby przejawia się chwała Pana na
wysokościach i co mógłby nam zaproponować? Moja znajoma powiedziała, że
nie jesteśmy w stanie nawet sobie wyobrazić wspaniałości istnienia po
zmartwychwstaniu. Skro tak to całe to zmartwychwstanie nie jest nic warte, bo
przeczy idei „brzytwy Okhama", zgodnie z którą najprostsze rozwiązanie jest
zwykle słuszne. A najprostszym rozwiązaniem jest dla mnie nicość a nie napięta
do granic absurdu wyobraźnia.
Tak więc święta Wielkiej Nocy nie kuszą mnie obietnicą wiecznego życia,
cieszą natomiast, że są. Raduję się okazją do odpoczynku, możliwością
poczytania dobrej lektury, czy choćby napisania artykułu do „Racjonalisty" -
tak jak uważam i tak jak czuję. Cieszy mnie kontakt z najbliższymi, z dawno
niewidzianą rodziną, mam wreszcie trochę czasu na zagłębienie się w siebie, zadumę — nie ideologicznie słuszne bałwochwalstwo nakazywane przez
kapłanów, lecz moje, prywatne pochylenie nad sobą i wciąż udręczoną
ludzkością.
Piszę to poważnie, bez ironii, czy nadmiernej egzaltacji. Świat potrzebuje
zadumy, nie modlitwy, bo to strata czasu, lecz pokonywania realnych przeszkód,
istniejących w każdym z nas. Te święta to wiosna, narodziny nowego życia,
posuwania się naprzód w biologicznym zegarze beznamiętnego czasu. Dodajmy coś
od siebie, by ten zegar nie tykał bezdźwięcznie i monotonnie. Pamiętajmy o człowieku! To nie musi być truizm, ani cyniczne wzruszenie ramionami na widok
samotnych i wyrzuconych poza nawias. Wystarczy, że każdy z nas podzieli się
tym, co w nim najlepsze z resztą ludzi. To jest szansa na zmartwychwstanie!
Szansa na mądre, wrażliwe społeczeństwo. Utopia? Być może. Ale tylko od
nas zależy czy pozostanie jedynie utopią czy potrafimy zdobyć się na ciężką
pracę w kierunku przemian… Czas, w którym żyjemy jest naszym czasem,
powinniśmy go kształtować z myślą o przyszłych pokoleniach. Nie tak
jednak, by mamić je frustrującymi obietnicami raju, lecz by dzień po dniu,
godzina po godzinie zapracować (!) na prawdziwe zmartwychwstanie współczesnego
człowieka.
Może nieskromnie zaproponuję zmianę nazewnictwa tych świąt? Z Dnia
Zmartwychwstania Pańskiego uczyńmy Dzień Opamiętania Ludzkości...
« Felietony i eseje (Publikacja: 26-03-2005 )
Maciej SosnowskiAktor, autor tekstów. Współpracownik m. in. Teatru Dramatycznego w Wałbrzychu, Teatru Komedia we Wrocławiu, Teatru Arka we Wrocławiu. Wystąpił w ponad dwudziestu produkcjach filmowych, w latach 90-ch współpracował z "Podwieczorkiem przy mikrofonie" w Warszawie, gdzie występował jako parodysta i monologista, tam napisał kilka monologów dla Hanki Bielickiej. Dla Teatru Arka stworzył kilka scenariuszy spektakli (m. in. "Przygody małego M.", spektakl uhonorowany nagrodą specjalną na XVI Międzynarodowym Festiwalu Teatrów dla Dzieci i Młodzieży - Korczak 2012). Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Poprzedni tekst autora: O poczuciu winy | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4043 |
|