Światopogląd » Humanizm » Panhumanizm
Pierwsze naukowe opracowanie myśli Jana Stachniuka [2] Autor tekstu: Zdzisław Słowiński
W pułapkę tę autor wpada
nieraz, a przykładem tego są twierdzenia, że w przeciwieństwie do propozycji
personalistycznej Stachniuk preferuje człowieka bez rozwiniętej osobowości
(str. 180, 260, 261). A przecież
jako warunek możliwości twórczych każe Stachniuk ludziom nie tylko posiadać
nieustanną wolę stawania się większym, niż jest, ale też wykorzystywać do
tego celu potencjał intelektualny i materialny na najwyższym poziomie jakiego
dorobiła się aktualna kultura i cywilizacja. Tak jednoznacznego wymagania
rozwoju nie spotyka się w żadnej koncepcji filozoficznej. Istotnym mankamentem, jest nie
przedstawienie Stachniukowej struktury człowieka na którą składają się
trzy elementy: wola tworzycielska, wola instrumentalna i biologia. Brak
rozumienia wzajemnych zależności pomiędzy tymi trzema elementami człowieka
nie pozwala zrozumieć jak funkcjonuje on w procesie kulturowym i jak następuje
rozkład na pierwiastki wspakultury. Tu istotne jest też, że przy rozkładzie
trzech elementów człowieczeństwa pierwiastki te występują zawsze parami:
ulegająca dewiacji biologia rodzi personalizm i wszechmiłość, wola
tworzycielska — spirytualizm i moralizm, wola instrumentalna — nihilizm i hedonizm. Bez przedstawienia procesów
tworzenia kultury i drogi staczania się we wspakulturę nie ma możliwości
oddania treści pojęć używanych przez Stachniuka, a używane do ich określenia
słowa pozostają puste, jakby były wyłącznie klasyfikacją. Nie widać, że
stanowią one opis funkcjonalnego systemu i procesów w jego łonie. Do opisu tych niepowiązanych
niestety pierwiastków wspakultury dodałbym jeszcze dodatkowe dwa zdania
rozwijające zagadnienie moralizmu i nihilizmu. Moralizm to uznanie za zło
naturalne wyposażenie emocjonalne człowieka, które czyni go aktywnym i twórczym
elementem świata, posiadającym wolę zmiany zastanego porządku i rozwoju, i w
dodatku dumnego ze sprawowania tej roli. Te podstawowe atrybuty człowieczeństwa
uznane za zło każą w myśl moralizmu podjąć walkę ze swoim wnętrzem o wytrzebienie tego zła. Ma to doprowadzić do powstania jednostki pasywnej,
niepodejmującej twórczych działań i w dodatku nieczułej na wewnętrzne głosy
swojej sfery emocjonalnej. Ta autokastracja dzieje się w imię wirtualnego świata ducha, a to już domena spirytualizmu, bez niego
zresztą moralizm potrafiłby funkcjonować samodzielnie, ale nie rozwinąłby
skrzydeł. Nihilizm to nie tylko walka z przejawami życia szczególnie bogatszego duchowo i materialnie, to też walka z dorobkiem kultury i cywilizacji. Nihilizm w zależności od stopnia konsekwencji
pozostawia jakąś część nagiej egzystencji za dopuszczaną i wówczas walczy
ze wszystkim, co tę dopuszczalną przez niego normę przekracza. Tu nihilizm
potrzebuje szczypty hedonizmu dla osłody tego dopuszczalnego marginesu. Fakt
istnienia objawów bujniejszego życia w świece wolnym od nihilizmu wywołuje
agresję i podnosi żądzę niszczenia tego wszystkiego co budzi jego niepokój — przypomina to wszak o możliwości czegoś innego i stanowi zagrożenie dla
jego idei. Im bardziej konsekwentnym jest nihilizm tym więcej w nim agresji
wobec życia i kultury. Podobne niekonsekwencje występują
też w analizowaniu innych pojęć używanych przez Stachniuka, ale dotyczą
mniej istotnych problemów, i przez niewyrobionego, czy mniej zainteresowanego
czytelnika nie zostaną zauważone, natomiast wnikliwi, czując niedosyt w opisie Grotta i tak sięgną do oryginalnych prac Stachniuka, więc można się
nimi nie zajmować. Chciałbym jeszcze zwrócić
uwagę na kilka z wielu zresztą szczegółów, które może nie są głębszymi
wywodami na temat poglądów Stachniuka, a raczej uwagami rzucanymi przez Grotta
na marginesie głównego toku książki, nie są więc specjalnie umotywowane,
ale przez ten fakt sugerują czytelnikowi, że są to sprawy niedyskusyjne.
Kiedy jednak takie uwagi niosą ze sobą przypisywanie Stachniukowi poglądów,
których nie głosił, a nawet takich, które krytykował, i dodatkowo używanie
do tego celu pojęć o jednoznacznie negatywnych konotacjach powoduje generację
drugiego wątku książki, złożonego właśnie z takich marginalnych uwag,
wzbudzającego w czytelniku negatywne emocje do Stachniuka i powstawanie przeświadczenia o niespójności jego myśli. Naukowy charakter książki
Grotta wskazywałby jednak, że nie jest to polemika ze Stachniukiem w stylu
publicystycznym, a raczej brak pieczołowitości w zachowaniu bezstronnego
stanowiska do przedstawianego tematu, jakie przystoi uczonemu. Prawda historyczna i totalna Oskarżanie Stachniuka o rozmijanie się z prawdą historyczną to zarzut ryzykowny z naukowego punktu
widzenia, szczególnie w sytuacji, kiedy na jego poparcie Grott nie przedstawia
faktów z którymi Stachniuk miałby się rozmijać, tylko ich interpretację,
która, jak sam zresztą pokazuje, może być różna. Powierzchowne rozgraniczenie
aspektu religijnego i społecznego autor uznaje za wystarczający powód do
oskarżenia Stachniuka o manipulację historią. Sprawy te są ze sobą ściśle
powiązane. Społeczeństwo pogańskie posiadało płaską strukturę społeczną,
dopiero chrześcijaństwo wchodzące do Polski wraz z feudalizmem zaczęło
budować piramidę społeczną. Koryfeusze nowego porządku związani z dworem,
(najczęściej) importowani z Niemiec, byli narzucani przez dwór jako
kasztelani, później feudałowie, spychając miejscowe społeczeństwo na dół
powstającej hierarchii. Chrześcijaństwo było więc
poczytywane nie tylko jako religia ponura i degradująca poczucie tożsamości
człowieka, ale też jako narzędzie zniewolenia społeczeństwa przez
związaną zresztą z obcymi kastę. Bunt pogańskiego społeczeństwa
zawsze więc dotyczył nowego porządku zawierającego oba wspierające się
aspekty, religijny i społeczny. Stachniuk odwołując się do
Masława miał do tego pełne prawo, gdyż podkreślając pierwiastek religijny w odwołaniach do pogaństwa, postulował też, zgodnie z duchem mentalności
pogańskiej, spłaszczenie hierarchii społecznej. Zarzut o nietrzymanie się
prawdy historycznej jest więc nie trafiony, mizernie przy tym brzmi
uzasadnienie przeciwstawiające Lelewela Kętrzyńskiemu na podstawie dwóch
wyrwanych z kontekstu zdań, do których skądinąd zresztą mieli prawo, jako
że ich prace nie były tak jednostronne jak sugeruje Grott, a tylko w interpretacji wysuwali na czoło jeden z wymienionych aspektów, zgodnie zresztą z duchem epok w których tworzyli. Prawda totalna.... Pytanie czy istnieje możliwość
innego systemu filozoficznego niż przyjęcie pewnych założeń i konsekwentne
trzymanie się ich. Testowaniu może podlegać spójność ewentualnie stosunek do założeń, ale na temat światopoglądu i metafizyki Stachniuka
Grott konsekwentnie milczy. Brakiem zaufania darzyłbym
takie doktryny, które nie ujawniają założeń. Podejrzewać je można o brak
logiki i spójności myśli, albo nieuczciwość ukrywania faktycznych założeń. Podobnym problemem niefortunnego
posługiwania się Stachniukiem jest uwypuklanie pojęcia „walki z przyrodą".
Walka z przyrodą — bardzo
niezgrabny skrót myślowy — przewija się zresztą przez całą książkę i przypisywany też Brzozowskiemu. Niezgrabność polega na tym,
że ma zabarwienie antyekologiczne, czego Stachniukowi przypisać się nie da.
Ilustracją powszechnego odczucia terminu walka z przyrodą może być
zniszczenie prerii prze Amerykanów. [ 4 ]
Stachniuk propagujący ideę potęgowania żywiołów przyrody i psychiki, nie
zasługuje na odczucia zbliżone do tych, którymi obdarzamy normalizatorów
prerii, trzebicieli puszczy amazońskiej, czy innych przejawów walki człowieka z przyrodą. A to, że spotęgowana działalnością
człowieka przyroda w koncepcji Stachniuka ma służyć cywilizacji, stawia go
raczej w roli ogrodnika, nie niszczyciela natury. Walkę z przyrodą i nieliczenie się z jej prawami można przypisać krytykowanemu przez Stachniuka
chrześcijaństwu i to w aspekcie antyekologicznym, jak i antyhumanistycznym.
Doktrynalne potępienie „tego" świata, biologii i psychiki człowieka
przekłada się na działania mające stłumić naturalne siły i ten fakt jest
zresztą mocno przez Stachniuka podkreślany w jego krytyce chrześcijaństwa.
Niesmacznie więc wygląda przypisywanie mu łatek, kojarzących go z poglądami
wroga.
*
PS. Warto dodać, że niedługo po powyższej pozycji ukazała
się, również w Krakowie przy Uniwersytecie Jagiellońskim, kolejna książka w całości poświęcona filozofii Stachniuka: Jan Skoczyński, Neognoza
polska, Wydawnictwo Uniwersytetu Jagiellońskiego, Kraków 2004. Znak
to, że Stachniuk faktycznie po wielu latach odżywa… (MA)
1 2
Przypisy: [ 4 ] Wówczas to masowo zabijano bizony (aby zniszczyć podstawy
egzystencji Indian), a lider tego sportu, Bufallo Bill, chełpił się tysiącami
ustrzelonych sztuk, głównie z jadącego pociągu, gdyż był dostawcą
zaopatrzenia dla wojsk na zachodzie Stanów. Do tego sportu doszło jeszcze
odławianie ptaków (podobnych do naszych wróbli). W wielkie sieci odławiano
olbrzymie stada i przerabiano na paszę dla bydła. Po kilkudziesięciu
latach oba gatunki zniknęły (bizony i ptaszki). Indianie (też traktowani
jako element przyrody z którą się walczy) wymarli z nędzy i wprowadzanych celowo chorób (zbrojnej eksterminacji uległ tylko niewielki
procent — ci, którzy podjęli walkę), a preria zamieniła się z pustynię pokrytą ciemnobrunatnym pyłem i taka jest do dziś. « Panhumanizm (Publikacja: 10-12-2004 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3807 |