|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Światopogląd » Świeckie religie
Religia Muzyki i kult kompozytorów [1] Autor tekstu: Andrzej Rusław Nowicki
Podstawą aksjologii monocentrycznej jest przekonanie, że wszystkie wartości mogą być uporządkowane w sposób hierarchiczny i że na samym szczycie znajduje się jakaś jedna wartość najwyższa, której wszystko należy podporządkować.
W ramach aksjologii monocentrycznej można wyodrębnić trzy poglądy na relację, jaka powinna zachodzić pomiędzy muzyką a religią: — pogląd stawiający religię ponad muzyką i domagający się, aby muzyka pełniła wobec religii funkcje służebne (na przykład umacniała pobożność, uświetniała obrzędy), — pogląd akceptujący niezależność muzyki od religii ale domagający się podporządkowania muzyki
innym wartościom (na przykład państwu, wychowaniu moralnemu, interesom określanego narodu lub określonej klasy społecznej), — pogląd, według którego najwyższą wartością jest muzyka i to ona właśnie powinna być
przedmiotem religijnego kultu. Ten trzeci pogląd stał się fundamentem zjawiska społecznego, które jest nazywane
„religią muzyki".
Religia muzyki przejawiała się w trzech podstawowych formach: jedną — występującą bardzo rzadko — stanowił kult nieokreślonej
muzyki w ogóle jako metafizycznej istoty bytu, drugą — szeroko rozpowszechnioną — stanowił kult określonych wykonawców (zwłaszcza śpiewaków operowych i wirtuozów), trzecią — szczególnie interesującą kult określanych kompozytorów. W dalszym ciągu zajmiemy się tą trzecią formą religii muzyki, aby zbadać i ocenić różne przejawy i treści tego kultu, a także jego podstawy aksjologiczne.
Według aksjologii policentrycznej, oprócz podziału wartości na wyższe i niższe, istnieją piętra wartości równorzędnych; żadnej wartości nie
absolutyzuje się w sposób jednostronny; istnieją także — i powinny istnieć — różne rodzaje muzyki, toteż należy akceptować rozmaite typy powiązań pomiędzy muzyką a innymi wartościami i dziedzinami życia społecznego. Oprócz muzyki pełniącej
określone funkcje społeczne i podporządkowanej określonym wartościom, może i powinna istnieć muzyka niezależna, mająca w sobie samej swój cel — z czego bynajmniej nie wynika, że jest wartością najwyższą, której absolutnie wszystko należałoby podporządkować. Wreszcie, oprócz irracjonalnych form
kultu kompozytorów istnieją także racjonalne, społecznie pożądane formy kultu
muzyki, stanowiące istotną część składową każdej normalnie funkcjonującej i rozwijającej się kultury muzycznej.
Z terminem „religia muzyki" spotykamy się w roku 1909. Stanowi on tytuł książki:
La religion de la musique, którą napisał Severin Faust (1872-1945), krytyk muzyczny używający pseudonimu: Camille Mauclair.
[ 1 ] Niestety, treść książki sprawia zawód. Jest ona zbiorem krytyk muzycznych; nie ma w niej żadnych rozważań o religii muzyki.
Powstanie religii muzyki wiąże się najczęściej z Beethovenem i Wagnerem. Mówiąc o własnej religii
(meine Religion) Ludwig van Beethoven (1770-1827) powiedział:
„Muzyka jest wyższym objawieniem niż wszelka mądrość i filozofia" (Musik höhere Offenbarung ist
als alle Weisheit und Philosophie). [ 2 ] Wróg Wagnera, muzykolog Eduard Hanslick (1825-1904) pisał o fanatycznych wielbicielach tego kompozytora: „każde jego słowo i każda nuta to dla nich r e
l i g i a" [ 3 ]. Prof. Edward
Dent, kiedy w 1936 r. nadawano mu w Harvard University doktorat honoris causa, powiedział, że „kult dla klasyków"
(reverence for the classics) wywodzi się z „r e l i g i i m u z y k i"
(religion of musiec) obecnej w myślach Beethovena i propagowanej przez Richarda Wagnera (1813-1883); czegoś takiego nie było jeszcze w czasach Händla i Mozarta. [ 4 ]
Warto także zwrócić uwagę na charakterystyczny tytuł książki, która ukazała się kilka
lat temu w Mediolanie: Bóg Wagner i inni bogowie muzyki (Teodoro Celli:
Il dio Wagner e altri dei della musica, Milano 1981). W pamiętnikach
Paderewskiego spisanych przez Mary Lawton czytamy, że w czasach jego młodości
„w niektórych salonach paryskich otaczano muzykę prawie religijnym kultem"
[ 5 ].
Słowo „kult" w odniesieniu do muzyki spotykamy w tytułach wielu artykułów
„ojca" polskiej muzykologii uniwersyteckiej, Adolfa Chybińskiego (1880-1952). Na przykład:
Potrzeba kultu dawnej muzyki wokalnej (1906), W sprawie kultu dzieł Liszta
(1911), O odnowieniu kultu muzyki religijnej na Wawelu (1922), O kulcie Palestriny w dawnym Krakowie
(1925), Kilka wiadomości o kulcie muzyki w klasztorze benedyktynów w Tyńcu
(1926), Kult muzyki Orlanda di Lasso w dawnym. Krakowie (1927), W sprawie kultu dawnej muzyki chóralnej polskiej
(1930) a skorowidz rzeczowy do bibliografii [ 6 ] odsyła prócz tego jeszcze do pięciu innych jego prac. Również w tekście wymienionych artykułów słowo „kult" pojawia się bardzo często, na przykład w artykule o Janie Sebastianie Bachu (1910) 6 razy, a w artykule o Palestrinie (1926) 18 razy. U innych autorów słowo to występuje
rzadziej, na przykład w książce Stefanii Łobaczewskiej (1888-1963) o Beethovenie -
7 razy.
Wyrażenie „kult muzyki" posiada oczywiście wiele znaczeń, poczynając od najbardziej banalnego (wykonywanie, uprawianie, kultywowanie muzyki) do tych, które dotyczą najbardziej fanatycznych i ekscentrycznych form tej religii. Zacznijmy więc od przytoczenia kilku fragmentów, w których to wyrażenie funkcjonuje w znaczeniach interesujących religioznawcę.
Hector Berlioz (1803-1869) pisał, że uwielbienie dla Bacha przybiera w Niemczech rozmiary kultu. „Istnieje tylko jeden B ó g — Bach, a Mendelssohn jest jego
prorokiem" [ 7 ]. O sobie samym Berlioz pisał: „wyznaję r e
l i g i ę Beethovena, Webera, Glucka, Spontiniego" [ 8 ]. Wagner zarzucał Rossiniemu, że „nie traktował on swej sztuki jak r e
l i g i i" [ 9 ]. Przytaczając ten zarzut Wagnera Wiarosław Sandelewski
(1912-1983) dodał własny komentarz: „Traktowanie muzyki jak religii spotykamy jedynie u romantyków (a i to nie u wszystkich). W innych epokach, nie wyłączając dzisiejszej, kompozytor traktuje muzykę tylko jako uczciwie i solidnie
wykonywane rzemiosło. Tak zwłaszcza pojmowali muzykę klasycy, a Rossini uważał się za ostatniego z klasyków"
[ 10 ]. Ale w tej samej książce, trzydzieści kilka stron wcześniej, znajdujemy zdumiewające informacje o „religii"
Rossiniego: "Gdyby pojęcie fanatyzmu — pisze W. Sandelewski — nie było czymś obcym temperamentowi i psychice Rossiniego, kult, jaki żywił on dla Mozarta, można
by pozwać fanatycznym. Kiedy dowiedział się, że słynna śpiewaczka, Paulina
Viardot-Garcia, nabyła w Londynie oryginalny rękopis Don Juana i przywiozła go do Paryża, natychmiast udał się do niej. „Chcę uklęknąć przed tą relikwią" — oświadczył, po czym, przerzuciwszy kilka kartek rękopisu, dodał: „Oto największy mistrz wszystkich mistrzów". Na partyturze
Don Juana, jaką posiadał w swej bibliotece, napisał własnoręcznie: Scrittura Sacra
(Pismo święte)" [ 11 ].
Gioacchino Rossini żył w latach 1792-1868. Młodszy od niego o dwadzieścia lat filozof duński,
Søren Kierkegaard (1813-1855) był „bardziej fanatycznym" wielbicielem Mozarta, któremu poświęcił
kilkadziesiąt — pełnych romantycznej egzaltacji — stron dzieła Albo -
albo: "Dzięki Don Juanowi możemy zaliczyć Mozarta do małej gromadki ludzi nieśmiertelnych; których imion i dzieł czas nigdy nie zapomni (...) Dzięki
Don Juanowi wkracza on do wieczności (...) Ten Don Juan zapewnia mu najwyższe wśród ludzi miejsce"
[ 12 ]. W tym kontekście Kierkegaard ostrzega „wszystkich duchownych, od zakrystii po
konsystorz"; — Jeżeli nie zgodzicie się uznać Mozarta za największego z ludzi, „to zerwę z gminą, przeforsuję mój sposób myślenia i założę s e k t ę, która nie tylko c z c i ć będzie Mozarta ponad wszystkich, lecz w ogóle czcić będzie tylko jego (...) O nieśmiertelny, któremu wszystko zawdzięczam, i to, żem rozum utracił, i duszę mam zachwyconą, i że przejął mnie najgłębszy dreszcz (...) Cóż więc dziwnego, że o jego cześć tak zabiegam, jak o najszczęśliwszą chwilę mojego własnego życia, o jego nieśmiertelność gorliwiej niż o własne istnienie"
[ 13 ].
I jeszcze kilka przykładów polskich. Wprawdzie w 1899 r. zabierając głos w pięćdziesiątą rocznicę zgonu Chopina kompozytor Władysław
Żeleński (1837-1921) zauważył, „że wszyscy zaślepieni naśladowcy, wyłącznie k u l t o w i Chopina oddani, nie tylko jako twórcy, ale nawet jako wykonawcy wpadają w ckliwość i manierę" i ostrzegał, że „wyłączny i przesadny k u l t zawsze musi szkodliwie oddziałać na fanatycznych wyznawców" [ 14 ], ale w 11 lat później inny kompozytor, Stanisław Niewiadomski (1859-1936),
zabierając głos w setną rocznicę urodzin Chopina (1910) wystąpił w obronie jego kultu i wyjaśnił, co właściwie należy rozumieć przez kult kompozytora: "Po kulcie mazurków i polonezów nastąpił
kult preludiów i sonat, uprawiany przez najmłodszych kompozytorów, jak Szymanowski, Różycki lub inni
(...) Za płomieniem jego krwi i za światłem smętnego ducha jego (tzn. Chopina) poszło najbliższe pokolenie i pójść winno późniejsze (...)
Obowiązki nasze stąd wypływające stworzyć powinny k u l t Chopina, a rozumieć ten kult należy nie tylko jedynie jako pracę wytężoną ku spopularyzowaniu dzieł wielkiego kompozytora
lub jako nieustanne oświetlanie jego postaci i działalności twórczej (...) — Przez k u l t Chopina należy tedy rozumieć raczej: uprawę muzyki w jego duchu (...) Chopin całkowity przyświecać nam powinien jako ideał (...)"
[ 15 ].
1 2 3 4 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Mauclair zapowiadał ukazanie się tej książki już w 1901 r. (w książce
L'Art en silence, Paris 1901: Du meme auteur — a paraître). Miała ona wówczas nosić tytuł:
Religion et symphonie. Essai de psychologie musicale. Ukazała się w 1909 r. jako
Religia muzyki i w ciągu dwunastu lat — mimo wojny światowej — miała 11 wydań. Mogłoby się wydawać, że do tytułu nie związanego z treścią książki nie należy przywiązywać wagi, ale w 1919 r.
Mauclair, wydając drugi tom szkiców o uczuciach towarzyszących słuchaniu muzyki, napisał w pierwszym zdaniu przedmowy, że jest to „książka wyznawcy Religii Muzyki"
(livre d'un. fidèle de la Religion de la Musique, C. Mauclair: Essais sur
l'émotion musicale, II — Les Heros de l'Orchestre, Paris 1919, s. VII).
„Herosami" byli dla niego — J. S. Bach, Gluck, Beethoven, Schumann, Liszt, Chopin, Wagner i Paderewski. Spośród kilkudziesięciu książek Mauclaira — oprócz powieści fantastycznej o roku 2000 — na uwagę zasługują jego monografie poświęcone malarzom (Tycjan,
Watteau, Delacroix, Degas), rzeźbiarzom (Rodin), poetom (Heine, Mallarmé,
Laforgue), miastom (m.in. Rzym, Wenecja, Florencja, Neapol, Werona, Asyż, Ateny,
Marakesz, Rabat). Jego książka o Florencji ukazała się po polsku w przekładzie Leopolda
Staffa. [ 2 ] Bettina Brentano an Goethe, w: ii,.
Benz: Beethovens Denkmal im Wort, München 1950, s. 6. [ 3 ] E. Hanslick: Aus meinem Leben, 1894. Cyt. wg A. Buchner:
Hanslickiana, „Literatura" z 26 VII 1979. Wszystkie podkreślenia pochodzą ode mnie. [ 4 ] Cyt. wg A. Copland: Music and Imagination, wyd. 4, New York 195, s. 28. [ 5 ] I. J. Paderewski: Pamiętniki, spisała M. Lawton, przeł. W. Lisowska i T.
Mogilnicka, wyd. 3, Kraków 1972, t. 1, s. 193. [ 6 ] Por. Księga pamiątkowa ku czci profesora Adolfa Chybińskiego w 70-lecie
urodzin, Kraków 1950, bibliografia (403 pozycje z lat 1902-1950), s. 26-43. Oprócz słowa „kult" Chybiński używa także wyrażenia „pietyzm" (wobec „istnych skarbów szczeropolskiej
melodii"); pisze również o własnej „bezgranicznej czci dla indywidualności genialnego umysłu Maklera" (A. Chybiński:
Gustaw Mahler, „Przegląd Muzyczny", r. IV, nr 11 (65) z 1 VI 1911, s. 4-6). [ 7 ] Cyt. wg W. Blunt: Feliks Mendelssohn. Na skrzydłach pieśni, przeł. H. Cieplińska, Warszawa 1979, s. 87. [ 8 ] H. Berlioz: Z pamiętników, przeł. J. Popiel, Kraków
1968, s. 338. [ 9 ] W. Sandelewski: Rossini; wyd. 2, Kraków 1980, s. 317. [ 12 ] S. Kierkegaard: Albo-albo, przeł. J. Iwaszkiewicz, Warszawa 1978, t. 1, s. 49 i 53. [ 14 ] Kompozytorzy polscy o Fryderyku Chopinie.
Antologia, red. M. Tomaszewski, wyd. 2, Kraków 1984, s. 72. « Świeckie religie (Publikacja: 27-02-2005 )
Andrzej Rusław NowickiUr. 1919. Filozof kultury, historyk filozofii i ateizmu, italianista, religioznawca, twórca ergantropijno-inkontrologicznego systemu „filozofii spotkań w rzeczach". Profesor emerytowany, związany dawniej z UW, UWr i UMCS. Współzałożyciel i prezes Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli oraz Polskiego Towarzystwa Religioznawczego. Założyciel i redaktor naczelny pisma "Euhemer". Następnie związany z wolnomularstwem (w latach 1997-2001 był Wielkim Mistrzem Wielkiego Wschodu Polski, obecnie Honorowy Wielki Mistrz). Jego prace obejmują ponad 1200 pozycji, w tym w języku polskim przeszło 1000, włoskim 142, reszta w 10 innych językach. Napisał ok. 50 książek. Specjalizacje: filozofia Bruna, Vaniniego i Trentowskiego; Witwicki oraz Łyszczyński. Zainteresowania: sny, Chiny, muzyka, portrety. Strona www autora
Liczba tekstów na portalu: 52 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: W chiński akwen... Wolność w Hongloumeng | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 3968 |
|