Światopogląd » Ateizm i Ateologia
Rozważania świąteczne Autor tekstu: Witold Ryniuk
Z perspektywy teologicznej celem istnienia ludzkości jest służba bogu.
Jako twór bożej fantazji, mamy obowiązek:
1. Poszukiwania istoty bytu poprzez posłuch i zaufanie do duchowieństwa, bożych
ambasadorów w realnym świecie.
2. Podejmowania wysiłków w poznaniu świata, danego nam z kaprysu bóstwa,
aby krzepić nasze uwielbienie dla Stwórcy, który tak roztropnie ten świat
urządził. Współczesne kościoły chrześcijańskie nie sprzeciwiają się otwarcie
działalności poznawczej. Co więcej, od wieków czyniły i wciąż czynią
wysiłki, aby udowodnić fundamentalną dla chrześcijaństwa tezę — istnienie
boga, przy użyciu rozumu, bez podpierania się ślepą wiarą. Inaczej, próbuje
ślepą wiarę poprzeć rozumem. Rozważmy skuteczność i uczciwość
intelektualną tej działalności na podstawie kilku „racjonalnych"
dowodów na istnienie Boga, jak przedstawia je chrześcijaństwo.
Pierwsza przyczyna
Argument ten jest zasadniczo najprostszy, a zatem często wysuwany przez
zwolenników chrześcijaństwa. Utrzymuje on, że każde obserwowalne wydarzenie i obiekt mają swą bezpośrednią, poprzedzającą je przyczynę. Jeśli podążymy
wzdłuż łańcucha skutków i przyczyn w odpowiednio odległą przeszłość,
dotrzeć musimy do przyczyny pierwszej, którą jest akt stworzenia z woli bożej
(nawet jeśli jest to prawybuch).
Argumentacja taka miała być może wartość, kiedy wiedza ludzka ograniczała
się do wniosków wysnuwanych z obserwacji, przy użyciu ograniczonych ludzkich
zmysłów. Współczesna kosmologia postuluje prawybuch jako początek naszego
poznawalnego świata, nie wyklucza jednak jego modelu oscylacyjnego, w którym
ekspansja i grawitacyjne zapadanie się następują cyklicznie. Wprowadzania
dodatkowego elementu sprawczego w postaci bytu nadprzyrodzonego jest w tym
modelu zbędne i dodatkowo niezgodne z zasadą, popularnie zwaną „Brzytwą
Ockhama".
Przyczynowość nabiera zupełnie nowego znaczenia w świetle fizyki
kwantowej. Na poziomie cząstek elementarnych rządzą bowiem zasady czysto
statystyczne, zaś element uniwersalnego czasu, tak istotny w tradycyjnie
pojmowanych związkach przyczynowo- skutkowych, nie ma zastosowania. W niektórych
zjawiskach w obszarach lokalnych przyczyna następuje po skutku.
Względność czasu i przestrzeni obowiązująca w teorii Einsteina, anuluje
absolutną zależność skutków od przyczyn, bowiem sekwencyjność wydarzeń i czas ich trwania zależą od warunków w jakich znajduje się obserwator lub
przyrząd pomiarowy.
Argument pierwszej przyczyny zastosowany w dowodzie, na zasadnicze dla
kosmologii chrześcijańskiej, istnienie Boga, musi być absolutny. Powinien
zatem mieć zastosowanie w kwestii kto, lub co „sprawiło" boga.
Nasuwa się tu analogia z kosmologią hinduistyczną, w której świat spoczywać
ma na grzbiecie słonia, który stoi na skorupie żółwia. Na czym stoi żółw
hinduizm nie wyjaśnia.
Związki przyczynowo skutkowe nie są w naturze absolutne. Nie posiadają
wartości niezależnego argumentu w kosmologii. Są zatem, pozbawione wartości w dowodzie na istnienie Boga.
Zamierzona celowość
Rozumowanie w ramach tego argumentu obraca się wokół następującego poglądu:
Wszystko na świecie zbudowane jest w sposób umożliwiający istnienie życia,
które nie byłoby możliwe, gdyby świat był nieco inny.
Według logiki tego argumentu człowiek posiada uszy po to, żeby kapelusz
nie spadał mu na oczy. Od czasów Darwina rozumiemy, że środowisko naturalne
nie zostało skonstruowane, aby służyć ludzkości, ale człowiek powstał jako
produkt tego środowiska, poprzez proces ewolucji.
Jest raczej przerażające, że wiele osób wciąż wierzy, że nasz świat,
ze wszystkimi defektami, stworzony został na nasz użytek przez wszechmocnego i ultradobrego Boga. Akceptując celowość bytu i świata poddajemy w wątpliwość
dobroć Boga. Świat jest niedoskonały. Jeżeli Bóg stworzył świat najlepszy z możliwych, to podlegał ograniczeniom w akcie stworzenia, co kwestionuje jego
omnipotencję. Gdyby udzielono mi wszechmocy, nawet jeśli nie mam aspiracji do
absolutnej dobroci, na pewno nie stworzyłbym świata z Inkwizycją, Hitlerem,
Stalinem i pluskwami.
Nauka zdaje sobie sprawę, że wszechświat nie jest wieczny i niezmienny. Życie
na przeciętnej planecie, w przeciętnej galaktyce jest zjawiskiem tymczasowym.
Za około 5 miliardów lat Słońce przestanie być gwiazdą stałą, ze
wszystkimi tego skutkami. Argument zamierzonej celowości miał sens w małym,
prostym wszechświecie naszych odległych przodków. W kontekście współczesnej
kosmologii, wartości nie posiada.
Prawa natury
Dowód oparty na istnieniu praw natury popularny był w XVIII wieku. Powstał
on pod silnym wpływem Newtona i jego kosmologii. Obserwując na przykład,
ruchy ciał niebieskich ludzkość trwała w podziwie dla posłuszeństwa natury
wobec pewnych reguł, które wydawały się być dane od bytu nadprzyrodzonego.
Od tamtych czasów stało się oczywiste, że większość zjawisk podlega
zasadom, które są tylko pewną konwencją stworzoną przez człowieka. Natura
nie zachowuje się bowiem zgodnie z prawami. Lokalne w sensie przestrzennym i czasowym regularności jej zjawisk umożliwiły powstanie życia, człowieka, a później ich opis i pewną przewidywalność. Pozornej regularności nie należy
mylić z posłuszeństwem natury do działania według praw. Prawa można
przestrzegać lub nie. Nasze ograniczenia w okowach zjawisk naturalnych nie są
przedmiotem wyboru. Będąc produktem natury jesteśmy niewolnikami jej zachowań.
Przychylność natury dla naszego istnienia jest antropocentrycznym błędem.
Na Marsie nikt nie zadaje sobie pytań o istotę bytu. Gdyby w przeszłości
Ziemi zaszły lub nie miały miejsca pewne wydarzenia, również na Ziemi nikt
nie pytałby o sens bytu i nie odnosił iluzji działania specjalnych praw
naturalnych.
Poza kontekstem ludzkiej egzystencji, możliwej na skutek przypadkowych
warunków w naszej obecnie części wszechświata, nie ma praw naturalnych i ludzkich. W galaktyce M87 żelazo topi się także w temperaturze 1535 stopni C,
ale „nie wie" o tym, bo to człowiek z tej regularności uczynił
„prawo".
Regularności i powtarzalność pewnych zachowań natury dowodzą tylko, że w naturze zachodzą regularności i powtarzalność, nie zaś istnienia bóstwa-prawodawcy.
Moralność
Argument ten utrzymuje, że bez boga nie byłoby różnicy między dobrem i złem.
Skłania on do zastanowienia, czy definicja dobra i zła, a stąd różnica między
nimi, są produktem bożej decyzji, czy nie. Jeżeli pochodzą od boga to nie ma
między nimi różnicy, poza arbitralnie przez bóstwo wymyśloną. Argument
moralności nie ma w tym przypadku sensu.
Z drugiej strony teologowie utrzymują, że bóg jest dobry. Dobro i zło są
zatem nadrzędne względem boga. Jest on tylko pośrednikiem w przekazaniu
pewnej uniwersalnej racji, której podlega sam. Argument moralności pochodzącej
od Boga również w tym przypadku nie ma sensu, bo wymaga wiary w nieskończoną
hierarchię bóstw, narzucających swym podwładnym zasady dobra i zła.
Na niesprawiedliwość świata chrześcijaństwo wymyśliło kompensatę w postaci wiecznej szczęśliwości. Podobno cierpienia za życia będą
wynagrodzone w niebie. Trudno jednak dopatrywać się sprawiedliwości w cierpieniu niezliczonych zwierząt, nękanych pasożytami i żywcem pożeranych
przez drapieżniki. To cierpienie nie zapewnia zbawienia; zwierzęta nie mają
duszy.
Dowody na istnienie bytów nadprzyrodzonych często imitują logikę, którą
posługuje się nauka. Cierpią jednak na zasadniczy, dyskwalifikujący je
defekt: dopasowują strukturę dowodów do wcześniejszego, niewzruszalnego
przekonania, że Bóg istnieje. Nie posiadają przez to wartości dowodu w sensie naukowym. Poddają przy tym w wątpliwość adekwatność czystej wiary,
która jest centralnym elementem każdej irracjonalnej ideologii. Oddawanie
doktryny chrześcijańskiej pod obstrzał racjonalnej metodologii naraża ją na
konfrontacje z rygorami metod naukowych, a tym chrześcijaństwo, jako jedna z mitologii, oprzeć się nie jest zdolne. Fantazje cierpią dotkliwie, kiedy są
nierozważnie konfrontowane z racjonalizmem. Znacznie zdrowiej jest dla nich
pozostać w świecie bajki. Przynajmniej mają wtedy szansę akceptacji przez
dzieci i osoby „młode" duchem.
*
„Horyzont", Numer 6, Brisbane, grudzień 1998
« Ateizm i Ateologia (Publikacja: 21-03-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4030 |