|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne
Przyczyny podatności młodych ludzi na kulty i sekty Autor tekstu: Roman Zaroff
Kulty i sekty są zjawiskiem powszechnym w krajach zachodnich a zwłaszcza w Ameryce gdzie rocznie powstaje ich kilkaset. W Polsce w czasach komunistycznych
to społeczne zjawisko nie było prawie w ogóle znane. Jednak od roku 1989 w efekcie otwarcia się Polski i Europy Centralnej na świat nowe kulty i sekty
zaczęły pojawiać się i w naszym kraju. Na razie jest to zjawisko marginalne
ale nie oznacza to, że Polacy są na nie odporni. Raczej wprost przeciwnie
jesteśmy bardzo podatnym gruntem. Przyczyny atrakcyjności kultów w świecie zachodnim są przedmiotem badań
socjologów, psychologów od wielu lat. Nie ma wątpliwości, że wiele kultów
przyciąga do siebie osoby z zaburzeniami psychicznymi, poważnymi problemami
emocjonalnymi lub po ciężkich tragicznych przeżyciach. Jednocześnie okazuje
się również, że ci podatni kandydaci do kultów i sekt są to często osoby
inteligentne jak również wykształcone. Co więc powoduję, że kulty, które
zazwyczaj są bardziej nonsensowne niż „wielkie religie" są jednocześnie
atrakcyjne dla tylu osób? Jest to tłumaczone na wiele sposobów. Np. przez
fakt wyobcowania współczesnego człowieka ze społeczeństwa jako efekt życia w zurbanizowanym świecie. To znaczy rozpad starych struktur społecznych i anonimowość przechodnia na ulicy. Winą obciąża się też „wielkie
religię", które odsunęły się od człowieka, stały się instytucjami
samymi dla siebie. Dość powszechnie hierarchowie kościołów są ludźmi głęboko
skorumpowanymi i nadużywającymi swoich praw i przywilejów, goniącymi za
dobrami doczesnymi. W takiej sytuacji, małe kulty i sekty z charyzmatycznymi
przywódcami, gdzie zwraca się uwagę na kontakty międzyludzkie dają poczucie
przynależności, bezpieczeństwa i misji. Mogą być więc atrakcyjną
alternatywą dla wielu osób. Są to wszystko niewątpliwie słuszne obserwacje,
wydaje mi się jednak, że większość specjalistów nie zwróciło uwagi na
jeden z bardzo ważnych, jeśli nie najważniejszy element. Mianowicie, że większość
kultów w kręgach kultury zachodniej poza nowymi elementami zaczerpniętymi z religii wschodu, magii, pseudo-pogaństwa, wiary w kosmitów i tym podobnych
bredni, jest w dużym stopniu oparta na elementach chrześcijaństwa. Wydaje mi
się, że ten fakt właśnie stanowi klucz do pełnej odpowiedzi. Rola chrześcijaństwa w kultach nie została dostrzeżona przez wielu specjalistów z tej prostej
przyczyny, że specjaliści, nawet jeśli są niewierzący, sami pochodzą z kręgu
kultury chrześcijańskiej. A więc bez zastanowienia, automatycznie i podświadomie
przyjmują, że wiara jest zjawiskiem normalnym. Normalnym przez jej masowość.
Jednak masowość zjawiska nie oznacza automatycznie normalności. Sto lat temu
wszy, świerzb i gruźlica były zjawiskami masowymi choć jednocześnie nie pożądanym.
Spójrzmy więc na problem z pozycji neutralnej.
Dziecko wzrastające w rodzinie chrześcijańskiej jest od maleńkości
uczone „o Bozi". Od małego wpaja się dziecku nieracjonalne
historyjki o dzieworództwie, zmartwychwstaniach, cudownych uleczeniach i innych
cudach. Przedstawia się absurdy i nonsensy jako prawdy, w które należy wierzyć i nie można ich kwestionować, bo to grzech. Jednocześnie wzrastające dziecko
widzi świat realny i chodzi do szkoły. Szkoły, w której (nie licząc lekcji
religii) nie ma cudów, duchów i bożków. Szkoła uczy racjonalnego,
analitycznego, krytycznego i pragmatycznego myślenia. Jest chyba rzeczą
oczywistą, że oba te modele myślenia wykluczają się wzajemnie. Efekty tej
„tresury" są różnorakie. Osoby o niskiej inteligencji rzadko kiedy
zastanawiają się nad sprawami wiary i nie próbują jej analizować. Ich wiara
jest zazwyczaj powierzchowna. Polegająca na bezmyślnym powtarzaniu formułek
bez zastanowienia podczas chrztu, ślubu, pogrzebu, wigilii, wielkanocnego śniadania i innych rytuałów. Jednocześnie inteligentne dzieci czy młodzież prędzej
czy później zauważają absurdalność religii. Stają one wtedy przed ciężkim
wyborem. Tym cięższym, że jako dzieci, nastolatki czy młodzi dorośli, jako
nie w pełni wykształcone osobowości, nie są jeszcze do podjęcia tak
fundamentalnej światopoglądowej decyzji należycie wyposażone. Reakcje są rożne.
Jedni potrafią wybudować sobie umysłową barierę i nigdy nie kwestionować
absurdalności religii, jednocześnie będąc osobami racjonalnymi w życiu
prywatnym i zawodowym. Człowiek może siebie samego oszukać i wmówić sobie
wiele rzeczy. Nie pozostaje to jednak bez wpływu na osobowość. W efekcie wychowania w dwóch
wykluczających się światopoglądach ludzie wyrastają na hipokrytów. W konsekwencji w krajach, gdzie większą rolę odgrywa religia jest ewidentnie więcej
hipokryzji. Widać to doskonale na naszym polskim podwórku. Niby 95 procent
populacji to katolicy, a niemal każdy lekceważy Dziesięć Przykazań. Mamy straszną
przestępczość, złodziejstwo, zakłamanie, nieuczciwość, wrogość do
innych i agresję na każdym kroku. Jednocześnie ci sami ludzie zapełniają kościoły w niedzielę, dzielą się opłatkiem w Wigilię i jajkiem na Wielkanoc.
Jeszcze inni, niestety nieliczni, przestają wierzyć w stare bliskowschodnie
zabobony i stają się ateistami.
Istnieje też grupa, która dostrzega
absurdalność nauk „wielkich religii", ale nie potrafi zostać
konformistą i hipokrytą. Są to najczęściej osoby z rodzin inteligenckich.
Jednocześnie na skutek "prania mózgu" od dzieciństwa nie są też w stanie odrzucić religii całkowicie. Są to po prostu ludzie, z okaleczoną
osobowością, którzy bez wiary żyć nie potrafią. To oni właśnie stanowią
łatwy łup dla hochsztaplerów i psychopatów oferujących nowe kulty i sekty.
Warto tu też zauważyć, że okres dojrzewania i wchodzenia w życie młodych
ludzi jest trudnym okresem. Okresem negowania istniejących autorytetów i prawd. Wypełnionym nieprzepartą chęcią przynależenia do grupy, bycia zauważonym i docenionym. Dlatego też w świecie zachodnim a zapewne i w Polsce młodzi
ludzie stanowią znaczny procent „rekrutów" do nowych religii i kultów.
W roku 1993 w Waco w Texasie spłonęli członkowie sekty „Branch
Davidian" Dawida Koresha. Ponieśli tam śmierć również Australijczycy.
Telewizja australijska pokazywała rodziców jednej z ofiar. Zrozpaczoną, zapłakaną
matkę pytającą: dlaczego? Może odpowiedzią jest, że jeśli
„wytresowała" dziecko, żeby wierzyło w nieracjonalne zabobony jednego rodzaju, nie ma się co dziwić, że było ono podatne na inny
ich zestaw. Że nie wyposażone w umiejętność racjonalnej oceny zjawisk
uwierzyło w maniaka tak samo bezkrytycznie jak kiedyś w dzieciństwie w dzieworództwo.
Byłoby rzeczą interesującą, gdyby socjolodzy przeprowadzili badania na
temat religijności rodzin osób wstępujących do kultów i sekt. Jestem
przekonany, że takie badania potwierdziłyby moją hipotezę, że osoby te
pochodzą nie tylko z inteligenckich, ale również bardzo religijnych rodzin.
*
„Horyzont", Numer 2 (4), Brisbane, luty 1998
« Nowe ruchy religijne (Publikacja: 05-04-2005 )
Roman ZaroffDoktor historii, mediewista. W latach 1999-2001 wykładał historię w University of Queensland (Australia), obecnie związany jest z School of Historical and Religious Studies w Monash University. Redagował pierwszy internetowy magazyn racjonalistów, sceptyków i ateistów - HORYZONT, istniejący w latach 1997-2001. Od wielu lat mieszka w Australii. Liczba tekstów na portalu: 27 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dlaczego jestem ateistą a nie agnostykiem? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4069 |
|