|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kościół i Katolicyzm » Organizacja i władza » Watykan i papiestwo
W oczekiwaniu starych czasów Autor tekstu: Andrzej S. Przepieździecki
Mając
na uwadze niewątpliwie zbliżający
się koniec pontyfikatu JPII,
wielokrotnie rozważałem co będzie dalej. Obecnie stwierdzam, że większość
tych moich przewidywań nie sprawdziła się. Oczywiście byłem pewny, że
Polacy będą przeżywać śmierć JPII jako tragedię narodową i to w pełni
się sprawdziło, ale nie przypuszczałem, że w TV, radio i gazetach będzie
przez parę dni tylko JPII i pogoda. Przypuszczałem, że w Europie zachodniej
śmierć JPII nie zostanie zauważona jako „news pierwszych stron". Tutaj się
znowu pomyliłem. Liczyłem, że pojawi się cała lawina artykułów wypominających
grzechy papieża. Następna pomyłka! Kilka zaledwie artykułów w Anglii i jeden w Belgii bardzo oględnie wspomina o trudnościach w walce z AIDS na
skutek walki JPII z prezerwatywą. Znajomy dziennikarz z Wrocławia twierdzi, że
rzeczywistej wojny w ogóle nie było. On mówił mi tak: Papież dużo w tej
sprawie mówił, dziennikarze chętnie to wykorzystywali eksponując absurd
takowego zakazu. Porównywali także słowa JPII z oświadczeniem innego papieża,
który uważał, że szczepienia wynalezione przez Pasteura to wkraczanie w funkcję Boga, bo tylko On może przesądzać kto ma umrzeć a kto żyć. Ale to
były słowa przeciw słowom. Zaś rzeczywistość była i jest taka, że w ogóle, a szczególnie w obliczu zagrożenia AIDS, w Europie,
nawet w Polsce, nikt nie ryzykował zakażenia śmiertelną chorobą, lub
niechcianej ciąży z powodu zakazów religijnych. Zaś w Afryce, gdzie to według
wrzasków dziennikarzy AIDS zbiera żniwo śmierci na skutek starcia: JPII konta
guma, rzeczywiście nie używa się prezerwatyw z wielu powodów, powodów
ekonomicznych, kulturowych itp., ale nie z powodu zakazu papieża. Katoliccy
spowiednicy informują, że już od dziesięcioleci nie spotyka się w Europie
ludzi spowiadających się, którzy by wymieniali
użycie pigułki lub prezerwatywy jako grzech, mimo że oba te środki są
powszechnie stosowane, co widać z ich wzrastającej produkcji. Zabranianie używania
prezerwatywy w XXI wieku może szokować i służyć do oceny mentalności
katolickich kapłanów, ale w ocenie pontyfikatu to jest sprawa małej wagi.
Tyle dziennikarz.
Pamiętając,
jak bardzo Amerykanie płakali po konklawe JPI, że się spóźnili ze swoją
interwencją, a głównie jak usilnie i szeroko angażowali się w konklawe JPII,
przypuszczałem, że obecnie też będą działać bardzo aktywnie. Jak dotychczas nie obserwuje się widocznych symptomów takiego działania ze strony rządu
USA.
Jednego
jestem pewny! Najbliższe konklawe będzie miało ogromne znaczenie dla przyszłości
Kościoła katolickiego. W Kościele katolickim w ciągu ostatnich lat coraz głośniej
mówiło się o tym, że konserwatyzm JPII szkodzi obrazowi Kościoła na świecie.
Takie głosy były liczne (jak na Krk) a pochodziły, wielokrotnie nawet, od
biskupów oraz wykładowców teologii, więc na konklawe na pewno też tego
rodzaju głosy się odezwą.
Tylko
co oni mogą zrobić? O wyborze papieża przesądza kwalifikowana większość głosów
kardynałów. Nasz papież Polak był tytanem pracy. Mnóstwo wysiłku poświęcił
na pomnożenie ilości świętych. Te działania mają znaczenie jedynie
mistyczno- liturgiczne. Jednak nie mniej wysiłku poświęcił JPII mianowaniu
kardynałów. Jest rzeczą oczywistą, że do tej godności podnosił tych
ludzi, którzy myśleli dokładnie tak jak on, no i wyłącznie księży. Nie
jestem tego pewny, ale wydaje mi się, że obecnie jedyny świecki kardynał to
mistrz zakonu maltańskiego. Jestem natomiast stuprocentowo pewny, że JPII
zadbał o zamianowanie wystarczającej ilości kardynałów podzielających jego
skrajnie konserwatywne poglądy, aby zapewnić wybór na następnego papieża
takiego samego konserwatystę jak JPII.
Uczestników
konklawe można tradycyjnie podzielić na trzy grupy: woły, według języka używanego w Watykanie, to ci kardynałowie, którzy nie znają układów za spiżową bramą i jadąc na konklawe nie wiedzą, na kogo będą głosowali. Druga grupa to ci,
którzy doskonale wiedzą, kto jest ich wymarzonym kandydatem. Trzecią grupę
stanowią osoby kierujące kampanią
wyborczą poszczególnych, potencjalnych kandydatów, czyli woźnicy.
Przypomnijmy, że i w tym względzie JPII był prekursorem nowych metod.
Tradycyjnie na woźniców kandydaci na papieża wybierali Włochów lub hiszpańskich
członków Opus Dei. Wojtyła pierwszy słusznie pomyślał, że przekonywać
trzeba nie Włochów ani Hiszpanów, bo oni i tak już sami dawno wiedzą, na
kogo będą głosować, lecz Murzynów, Latynosów i innych egzotycznych członków
konklawe i na swego woźnicę wybrał Brazylijczyka Aloisio Lorscheitera. Potem
teatralnym gestem dołączył się kardynał Stefan Wyszyński, a jedynym włoskim
woźnicą był kardynał Baggio.
Jakie
będą układy sił na obecnym konklawe nie mam pojęcia, jednak uważam, ze
względów wyżej przytoczonych, że następcą JPII, będzie papież podobny do
naszego największego Polaka jak dwie krople wody, oczywiście podobny pod względem
poglądów, a nie postury.
Tak
więc w drogę ku nowym-starym czasom!
Dotyczyć
będzie to wszystkiego a przede wszystkim teologii. Bardzo niedawno, niedawno w skali historycznej, kiedy ja chodziłem do szkoły, to Kościół katolicki
stanowił jedynie słuszną religię, a wszyscy innowiercy szli po śmierci
bezapelacyjnie do piekła. Określało to się słowami: Nie masz zbawienia poza
Kościołem Chrystusowym. Bliskie stosunki z innowiercami były źle widziane, a obecność w ich świątyniach była grzechem śmiertelnym. Wspomnę, że w 1809 roku czterech naszych oficerów poszło w Hiszpanii zwiedzić meczet i za
to zostali wyklęci. Wyklęci oczywiście w Polsce a nie w armii napoleońskiej.
Gdyby Karol Wojtyła urodził się 140 lat wcześniej, to zostałby wyklęty dwa
razy (meczet, bożnica) i nieodwołalnie powędrowały do piekła.
Tutaj
chcę zwrócić uwagę na fakt, który może się wydawać truistycznie
oczywisty, ale marynarze przez wiele wieków obserwowali jak za horyzontem
znikają naprzód kadłuby statków, a dopiero na końcu top masztu, i mimo to
nikt nie wierzył w kulistość ziemi.
Otóż
Jan Paweł II jako pierwszy czynnie dążył
do zjednoczenia religijnego wiernych. Oczywiście nie rozmawiałem z papieżem
na ten temat, jednak jestem pewny, że jego rozumowanie było następujące: W średniowieczu religia w miastach zdominowała całe ludzkie życie. Ksiądz był
ostatecznym wyznacznikiem działań nie tylko religijnych ale wszystkich
codziennych działań ludzkich. Można o tym poczytać w książce „Codzienne
życie w średniowieczu". W tamtych czasach walka z zawłaszczaniem niwy na której
pasły się barany było koniecznością. Taką konieczną walką była
Kontrreformacja. W ostatnich dwóch wiekach dominuje szatan, On to stwarza największe
zagrożenie dla każdej religii. Jest to łagodny spadek zainteresowania religią. Jest to zagrożenie
najgorsze, bo nie można z mim walczyć. Odchodzenie od religii ku
komercjalizacji i w jej wyniku do konsumpcji — to powszechna cecha naszych czasów.
To zagrożenie jest ogromne. Podam tylko jeden przykład. We Francji tylko
siedem procent dzieci uprawia praktyki religijne, a wśród osób starszych
jest jeszcze gorzej, to znaczy jeszcze niższy procent praktykujących katolików.
Temu
procesowi nie sposób się przeciwstawić czynnie, ale można stworzyć
najkorzystniejsze warunki przetrwania
Papież
to widział. Papież to rozumiał. Papież nie znalazł na to cudownego
lekarstwa, bo takiego nie ma. Jest to normalna kolejność zamian
socjologicznych w każdym społeczeństwie, a w kapitalistycznym
zachodzi najszybciej. Tak przecież było z religią grecką następnie rzymską,
no a teraz katolicyzm znalazł się w tej końcowej fazie. W takiej sytuacji to
czy wierny żegnając się, sięga naprzód do lewego ramienia (Krk) czy do
prawego — ortodoksi wschodni, jest bez znaczenia w porównaniu z zagrożeniem
dla każdej religii, jako kierunku mistycznego, którego uprawiać a nawet znać
nie chce coraz więcej dotychczasowych deklaratywnych wiernych. Rozwiązania
tutaj nie ma, ale połączenie mistyków razem niezależnie, jaki rodzaj mistyki
uprawiają jest najlepszą formą defensywy. Skutkiem ubocznym będzie
wytworzenie się mnóstwa sekt i rozrost religii wtórnie prymitywnych. Ale o tym napiszę innym razem.
« Watykan i papiestwo (Publikacja: 08-04-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4076 |
|