|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Nauka Spotkanie ze starą Autor tekstu: Bogdan Miś
Spotkania z dawnymi koleżankami są — moim zdaniem — z reguły ryzykowne. Najczęściej rzuca się nam oto
niespodziewanie na płuca jakieś stare babsko, okropnie zdziwione i czyniące
przy tym srogie wyrzuty, że w niekształtnym worze tłuszczu nie rozpoznajemy — koniecznie natychmiast! — jakiejś Helenki czy innej Małgosi, z którą pół
wieku temu w kinie „Tęcza" albo na łące koło glinianki przeżywaliśmy
chwile mniej lub bardziej upojne... Głupia sprawa w sumie. No i przykrość. Tym większa, że takie spotkanie uświadamia człowiekowi także
jego własną kiepską kondycję; jeśli bowiem ma się jeszcze do dyspozycji więcej
niż dwie sprawne szare komórki, to — chcąc nie chcąc — trzeba przyjąć
do wiadomości, że i dla nas owe pół wieku w żadnym wypadku nie było łaskawe.
My widzimy worek tłuszczu, ale i owa Helenka czy Małgosia widzi… no,
mniejsza z tym. Łagodnie mówiąc, widzi dowód na to, że upływ czasu swoje
robi, na chłopie też. Bywają jednak wyjątki od tej
reguły. Ostatnio mi się coś takiego przytrafiło. Nawiązałem otóż na nowo
kontakt z prawdziwą przyjaciółką sprzed lat, z którą kontakt straciłem — proszę sobie wyobrazić — ze względów… politycznych. Znikła po
prostu bezgłośnie z mojego zasięgu po wiadomych przemianach; okazało się,
że w naszym nowym świecie nie ma dla niej miejsca. Ubolewałem nad tym wielce;
podjąłem nawet jakieś starania, by dowiedzieć się o jej losy — ale, jak
to z mężczyznami bywa, nie przyłożyłem się do tego chyba zbytnio. Przyjąłem
do wiadomości, że pewnie jakoś zginęła w wirze Historii… Tymczasem powróciła. I to — wyobraźcie sobie — w jeszcze lepszej kondycji niż była przed laty.
Nadal niezwykle interesująca, ze wszystkim znajomymi — tak smakowitymi i uroczymi — kącikami... Proszę się nie obawiać. Nie
odbił mi jakiś durny seksoholizm na stare lata. Tą dawną przyjaciółką
jest — niegdyś radziecki, obecnie zaś rosyjski — miesięcznik
popularnonaukowy „Nauka i Żizń". Zniknął on z naszego rynku — ku
mojemu wielkiemu strapieniu, bo zawsze pismo to uważałem za jedno z najlepszych na świecie — jak wiele innych drukowanych „bukwami" czasopism i gazet mniej więcej przed piętnastoleciem. Przez jakiś czas był jeszcze do
dostania w klubach międzynarodowej prasy i książki, potem już tylko w Instytucie Rosyjskim — aż w końcu zniknął w ogóle, wyparty „niewidzialną
ręką rynku" wyrażającą się zapewne niewielkim popytem. No, może tylko
troszkę wspomaganym idiotycznymi antyrosyjskimi fobiami naszej ukochanej prasy. Myślałem, obawiałem się, że
może i tam, w Rosji, owa niewidzialna ręka zamordowała świetną robotę
dziennikarską: różne się rzeczy o „Nowych Ruskich" czyta, że zaś
„tam" wieki całe nie byłem… Cholera wie, może i u nich jakaś kultura
Big Brothera zniszczyła rozum? I otóż — nie. Otóż „Nauka
i Żizń" wróciła do mnie. Jest, jaka była. Racjonalistyczna jak dawniej,
redagowana z humorem — jak dawniej, nadal pisana świetnym językiem, dostępna w treści dla każdego i dla każdego interesująca, tak samo gruba jak kiedyś...
Nie zginęła, nie dała się zmacdonaldyzować. Wróciła — korzystając z najnowszej techniki. Któregoś dnia po prostu wpisałem w komputerze w okienko
wyszukiwarki „Google" jej tytuł — normalnie, łacińskim alfabetem. Na
pierwszym miejscu tablicy wyników zobaczyłem nauka.relis.ru;
kliknąłem — i już miałem ją na ekranie monitora w całej okazałości. Ze
wszystkimi artykułami w pełnej treści, bez żadnego marketingowego ukazywania
czytelnikowi tylko wybranych fragmentów. Na czołówce świetny, ostry,
bezkompromisowy tekst wybitnego fizyka, przewodniczącego specjalnego komitetu
Rosyjskiej Akademii Nauk do walki z pseudonauką, prof. Edwarda P. Kruglakowa
„Czemu pseudonauka jest groźna"... I już mi ani żaden z naszych
zaczadziałych intelektualnie hurra-patriotów, ani żaden myślący tylko o opłacalności
importer jej nie odbierze. Czniam ich, mianowicie, oburęcznie: mogą jej nie
dopuszczać do sprzedaży ile chcą. Internetu mi nie zamkną.
« Nauka (Publikacja: 11-05-2005 )
Bogdan MiśUr. 1936. Matematyk z wykształcenia; dziennikarz naukowy, nauczyciel akademicki i redaktor - z zawodu. Członek Komitetu Prognoz Polskiej Akademii Nauk "POLSKA 2000+". Wykładał - m.in. matematykę, informatykę użytkową, zasady dziennikarstwa telewizyjnego i internetowego - na Uniwersytecie Warszawskim (Wydz. Matematyki i Wydz. Dziennikarstwa), w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości, w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki, w Akademii Filmu i Telewizji. Przez 25 lat pracował w TVP, ma na koncie ok. 1000 własnych programów; pełnił funkcję I zastępcy dyrektora programowego. Napisał ok. 20 książek, w większości popularnonaukowych, poświęconych matematyce i komputerom. Poza popularyzacją nauki, główną jego pasją są komputery z którymi jest, jak pisze, "zaprzyjaźniony od zawsze (tzn. od "ich zawsze")". Był programistą już przy pierwszej polskiej maszynie XYZ w roku 1959. Był także redaktorem naczelnym "PC Magazine Po Polsku" i "Informatyki", a w stanie wojennym - "Strażaka"; kierował działem nauk ścisłych w "Problemach" oraz działem matematyki i informatyki w "Wiedzy i Życiu". Obecnie publikuje okazjonalnie w "Polityce". Jest autorem witryn internetowych, m.in. www.wssmia.kei.pl, gbk.mi.gov.pl, prognozy.pan.pl. Jest członkiem ISOC, Polskiego Towarzystwa Matematycznego i członkiem-założycielem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej. Liczba tekstów na portalu: 32 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Dlaczego kocham Karola Darwina? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4130 |
|