Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.012.548 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Uodpornione na rozterki moralne i światopoglądowe, znające jeden tylko autorytet z jego Jedyną Prawdą, odizolowane od kulturowych wpływów świata zewnętrznego, zamykane w parafiach i w dusznych, wielodzietnych „prawdziwie katolickich” rodzinach, pokolenie to — dla którego prawa dziś ustanawiane nabiorą już patyny tradycji — prawdopodobnie pozwoli się doprowadzić na tym..
 Nauka » Wielkie postacie nauki

Dlaczego kocham Karola Darwina?
Autor tekstu:

To już dwieście lat! Dwa wieki mijają od narodzin Karola Darwina — jednego z tych ludzi, których spostrzegawczość i wiedza (a pewno bardziej jeszcze: charakter) zmieniły świat. A także, co dla mnie osobiście daleko ważniejsze, pies bowiem ze światem jako całością tańcował - jednego z tych, którzy wywarli decydujący wpływ na moje życie.

Usłyszałem — a właściwie: przeczytałem — po raz pierwszy o Darwinie bardzo dawno; wcale nie w szkole. Miałem wówczas mniej więcej trzynaście lat i wielką ciekawość świata; akurat komusze Polskie Radio uruchomiło zapomnianą dziś całkowicie Wszechnicę Radiową, której celem głównym była oczywiście materialistyczno-marksistowska indoktrynacja odbiorców; nie byłem regularnym słuchaczem nadawanych przez radio wykładów (w tamtym czasie porządny radioodbiornik był jeszcze dobrem wysoce ekskluzywnym i luksusowym), ale za to stałym czytelnikiem rozpowszechnianych przez tę instytucję za darmo materiałów pomocniczych. Dla mnie najważniejsze (nie będę się zresztą załgiwał: nawet nie znałem wówczas słów „indoktrynacja" czy „marksizm", więc w ogóle tego aspektu działania Wszechnicy nie oceniałem...) było to, że z wykładów owej Wszechnicy mogłem się dowiedzieć wielu niesłychanie ciekawych rzeczy. Dużo bardziej interesujących — przynajmniej dla mnie — niż pasjonujące moich rówieśników wyniki spotkań piłkarskich.

Jedną z ciekawszych wiadomości była informacja o istnieniu teorii ewolucji. Mój umysł lekko nadrozwiniętego dziecka przyjął ją z zachwytem. Kilka lat opiekował się mną bowiem prywatny wychowawca, który... nosił sutannę. Był bardzo sympatycznym klerykiem i dzięki niemu poznałem Biblię niemal na pamięć, czego nie mogę powiedzieć o arytmetyce, nie mówiąc już o biologii. Co — wszystko razem — spowodowało zresztą nie tylko to, że miałem tej wpajanej mi wiedzy serdecznie dość, ale też i to, że niektóre opowieści Świętej Księgi budziły mój żywy sprzeciw. Jak ta choćby o Abrahamie i Izaaku: nie byłem w stanie pojąć, jak — dobry, wedle mego guwernera — Bóg mógł być tak nieopisanie okrutny, by poddawać ojca tak nieludzkiej próbie charakteru. To tylko jeden przykład, ale bardzo znamienny dla mojego ówczesnego stanu umysłu. Po prostu domagałem się dowodu, że wszystkie te biblijne bajania to właśnie tylko bajania.

Informacja o Darwinie i teorii ewolucji była jak znalazł. Przewrót kopernikański usunął Ziemię z centrum Wszechświata. Przewrót darwinowski usunął potrzebę aktu stworzenia; stojąca za nim tezę, że nawet minimalnie prawdopodobne wydarzenia nastąpią z pewnością samoistnie, jeśli tylko poczekamy dostatecznie długo, bardzo mi odpowiadała.

Mówiąc krótko: przed zdobyciem wiedzy o Darwinie i jego teorii bardzo chciałem, by wpajane mi wierzenia religijne okazały się fałszywe; od poznania tej wiedzy byłem już całkowicie pewien, że moje chęci były w pełni uzasadnione naukowo. Dlatego właśnie twierdzę, że pan Karol odegrał w moim życiu ważną rolę.

Później dowiedziałem się i o nim i o jego teorii dużo więcej. Im zaś więcej wiedziałem, tym sympatia moja dla tego człowieka stawała się większa. Najpierw — z młodzieńczą zapalczywością — ceniłem w nim przede wszystkim odwagę cywilną; jakże niezbędną, by głosić tezy, o których musiał przecież wiedzieć, że będą skrajnie niepopularne i ściągną na jego głowę poważne kłopoty. Potem zacząłem szanować niezależność umysłu: musiał mieć wielką, by odrzucić obowiązujące sądy tylu utytułowanych autorytetów. Jeszcze potem zachwyciłem się jego spostrzegawczością: przecież setki i tysiące myślicieli miało dosłownie pod nosem fakty, które legły u podstaw jego teorii — a nie dostrzegło, co z nich jasno wynika...

Wiele lat później, kiedy poznałem nieco bliżej życie i dokonania wielkich matematyków, zacząłem porównywać umysł Darwina z jednym z najpotężniejszych umysłów naszej cywilizacji, jakiego właścicielem był bez wątpienia wielki niemiecki matematyk, fizyk i astronom, Princeps Mathematicorum, Karol Gauss. Gauss podobnie jak Darwin — jak to dziś wiemy — odkrył jako pierwszy „przerażającą prawdę" naukową, jaką były w tym wypadku „obrazoburcze" zasady geometrii nieeuklidesowej. To odkrycie dowodziło, że także nauka nauk, matematyka, nie jest niczym „danym od Boga", że jej prawdy są relatywne i mają zupełnie inny charakter, niż do czasów Gaussa sądzono. Odkrycie względności i wieloznaczności faktu, że dwie równoległe nie mają punktów wspólnych, było wprowadzeniem do nauki i filozofii nowego paradygmatu; ale… nie Gauss bynajmniej ów paradygmat wprowadził, lecz Rosjanin Łobaczewski i Węgier Bolyai. Gauss się po prostu swego odkrycia przestraszył, nie chciał wywoływać burzy, nie poszedł na nieunikniony bój intelektualny...

A Darwin poszedł na to. I do dziś jest obiektem ataków różnych fundamentalistów; ataków tyleż wściekłych, co idiotycznych — żeby wspomnieć poglądy niedawnego niesławnej pamięci zastępcy p. Giertycha na stołku ministra edukacji. I to jest kolejny powód, dla którego kocham dawno nieżyjącego człowieka, który przez wiele lat nie mógł znaleźć swojego miejsca w życiu — ale jak znalazł, to wstrząsnął cywilizacją. Bo jeśli czyjeś poglądy, zweryfikowane blisko półtora wiekiem badań najwybitniejszych umysłów, nadal budzą takie emocje głupców — to znaczy, że są one ważne.


 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Po wszystkim?
Co jest wstydliwe, co zaś nie?

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (3)..   


« Wielkie postacie nauki   (Publikacja: 12-02-2008 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Bogdan Miś
Ur. 1936. Matematyk z wykształcenia; dziennikarz naukowy, nauczyciel akademicki i redaktor - z zawodu. Członek Komitetu Prognoz Polskiej Akademii Nauk "POLSKA 2000+". Wykładał - m.in. matematykę, informatykę użytkową, zasady dziennikarstwa telewizyjnego i internetowego - na Uniwersytecie Warszawskim (Wydz. Matematyki i Wydz. Dziennikarstwa), w Wyższej Szkole Ubezpieczeń i Bankowości, w Wyższej Szkole Stosunków Międzynarodowych i Amerykanistyki, w Akademii Filmu i Telewizji. Przez 25 lat pracował w TVP, ma na koncie ok. 1000 własnych programów; pełnił funkcję I zastępcy dyrektora programowego. Napisał ok. 20 książek, w większości popularnonaukowych, poświęconych matematyce i komputerom. Poza popularyzacją nauki, główną jego pasją są komputery z którymi jest, jak pisze, "zaprzyjaźniony od zawsze (tzn. od "ich zawsze")". Był programistą już przy pierwszej polskiej maszynie XYZ w roku 1959. Był także redaktorem naczelnym "PC Magazine Po Polsku" i "Informatyki", a w stanie wojennym - "Strażaka"; kierował działem nauk ścisłych w "Problemach" oraz działem matematyki i informatyki w "Wiedzy i Życiu". Obecnie publikuje okazjonalnie w "Polityce". Jest autorem witryn internetowych, m.in. www.wssmia.kei.pl, gbk.mi.gov.pl, prognozy.pan.pl. Jest członkiem ISOC, Polskiego Towarzystwa Matematycznego i członkiem-założycielem Naukowego Towarzystwa Informatyki Ekonomicznej.

 Liczba tekstów na portalu: 32  Pokaż inne teksty autora
 Poprzedni tekst autora: Po wszystkim?
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 5733 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365