|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Nauka » Biologia » Biologia molekularna
Genocenetryzm: między biologią, filozofią i kulturą [5] Autor tekstu: C. Żekanowski i P. Łuków, Cezary Żekanowski, Paweł Łuków
Genocentryzm i możliwa przyszłość
Obecne koncepcje genu charakteryzuje swoisty geocentryzm, tj. przekonanie o niezwykłej
deterministycznej mocy sprawczej poszczególnych genów i genomu jako całości.
Współczesna biologia zbyt często ignoruje istnienie i znaczenie
wielopoziomowej dynamiki życia. Organizmy posiadają jednak szereg cech wyłaniających
się (emergentnych), nie zawartych w genomie [ 1 ]. Przegląd szeregu takich cech, opisywanych w oparciu o analizy matematyki nieliniowej, podał jeszcze w 1994 Brian Goodwin [ 2 ]. Cechy te nie zaprzeczają ważności biologii molekularnej i znaczeniu DNA, wskazują jednak że organizmy nie są jedynie maszynami molekularnymi, lecz
funkcjonalnymi i strukturalnymi jednostkami, tak samo realnymi, jak cząsteczki z których są zbudowane. Dopiero wiedza o całości pozwala nam zrozumieć funkcjonowanie części. Przykładem cechy emergentnej może być np. rytm dobowy [ 3 ]. W ostatnich latach scharakteryzowano składniki molekularne uczestniczące w procesach powstawania rytmów komórkowych. Przyjmuje się, że są one tworzone
przez co najmniej dwie wzajemnie zależne pętle sprzężeń zwrotnych, z których
każda wymaga istnienia kilkunastu elementów molekularnych. Rytmu biologicznego
nie można zredukować do jednego lub drugiego składnika — jest on cechą
emergentną systemu, wynikającą ze skoordynowanego działania i współdziałania
różnych elementów. Emergentne właściwości ma także ściśle konserwowana
ewolucyjnie podstawowa struktura wszystkich rzęsek i wici, składająca się z pęku (9+2) mikrotubuli oraz z białek motorycznych i regulacyjnych. Struktura
ta wykazuje polarność wszystkich elementów, a wzór przestrzenny białek jest
funkcją m.in. lokalnego naprężenia. Przy szybkich ruchach wici, regulacja
mechanizmu białkowego nie polega na bezpośrednich modyfikacjach biochemicznych
białek systemu, lecz na zmianach w elementach otaczających. Regulacja
funkcjonowania całej wici zależy w części od zmian topologicznych struktury
tworzonej w wyniku oddziaływania układów podstawowych. Cechy tych białkowych
układów podstawowych nie dają wyobrażenia o funkcjonowaniu całej struktury
wici [ 4 ].
Podobnie jak inni, cytowani przez nas autorzy, Brian Goodwin uważa,
że zasadniczy błąd współczesnej biologii polega na redukcji organizmu do
zestawu genów i ich produktów. Organizmy są zorganizowanymi i wyodrębnionymi
całościami, posiadającymi wewnętrzne ograniczenia, wynikające z dynamicznych zależności pomiędzy elementami systemu. Darwinizm przekształcił
biologię w naukę historyczną, w której
cechy gatunków wynikają z przypadkowych wydarzeń w przeszłości, na które
to wydarzenia nie nakładają się np. ograniczenia przebiegu morfogenezy,
sprawiające że tylko niektóre formy mogą zostać wytworzone w procesach
rozwoju i ewolucji. Redukcjonizm genetyczny spowodował, że mechanizmy ewolucji
zaczęto badać metodami genetyki populacyjnej [ 5 ]. Podobnie biologia rozwoju zaczęła badać zróżnicowaną ekspresję genów,
zamiast odkrywać reguły leżące u podłoża morfogenezy form. Analogiczne procesy dotknęły badania zachowania
zwierząt, fizjologię i anatomię. W koncepcji Dawkinsa z 1976 r. rozwój i ewolucja były już tylko epifenomenami genów [ 6 ]. Natomiast postulowana przez Goodwina teoria łącząca morfogenezę (rozwój
kształtów i form) z taksonomią, pozwalałaby pytać np. dlaczego pojawia się konkretna struktura, szlak morfogenetyczny, nowa grupa filogenetyczna czy dlaczego w trakcie ewolucji powstawały organizmy coraz bardziej złożone. Wg Goodwina
przekształceniu uległyby też metafory służące do opisu procesów ewolucji, z „współzawodnictwa, konfliktu, selekcji", na „wzajemne oddziaływania,
przekształcenia i powstawanie nowych form" [ 7 ]. Podobnie mówi Albrecht-Buehler: „W biologii komórki staramy się odpowiedzieć na zasadnicze pytanie: czy istnieje
podstawowa zasada wyjaśniająca w jaki sposób ogromna liczba cząsteczek nie
obdarzonych życiem współdziała i tworzy żywą komórkę." [ 8 ]
Wąska definicja genu, jako sekwencji DNA, której
zmienność wyjaśnia wszystko lub przynajmniej wpływa w sposób znaczący -
od zaburzeń psychicznych, po wrażliwość na leki — nadal obowiązuje w medycynie i genetyce medycznej [ 9 ]. Powoduje to niedocenianie
czynników innych niż sekwencje DNA w badaniu etiologii chorób dziedzicznych. Jak wskazuje K. Weiss, cechy które badał Mendel są
warunkowane pojedynczymi genami. Podobnie jak Księżniczka na Ziarnku Grochu,
zawsze możemy wyczuć mendlowski groszek, ukryty pod wieloma warstwami wpływu
środowiska i innych elementów [ 10 ]. Nadal dla zbyt wielu biologów analiza genetyczna oznacza badanie wzorów
dziedziczenia, nadal stosujemy mendlowski zapis i koncepcję alleli recesywnych i dominujących (A/a). Cechy o niewielkim nawet stopniu rodzinności uznawane są
za warunkowane genetycznie, i nadal poszukuje się genetycznego podłoża
wszystkich obserwowalnych cech organizmu i umysłu ludzkiego. W przeciwieństwie
jednak do wielu współczesnych genetyków Mendel świadomie zaprojektował
swoje doświadczenia i był świadom ograniczeń metodologicznych. Problemy
zaczynają się wraz z rozciąganiem odkrytych przez niego zasad poza zakres ich
obowiązywania. Rezultatem jest uproszczony, deterministyczny obraz świata [ 11 ].
Identyfikowanie genów doprowadziło do określenia podłoża
molekularnego chorób genetycznych dziedziczonych zgodnie z prawami Mendla.
Jednak choroby powodowane mutacjami pojedynczych genów są stosunkowo rzadkie. W przypadku chorób występujących powszechnie, w rodzaju astmy, nadciśnienia
czy chorób serca, czy schizofrenii nie znamy mutacji związanych przyczynowo z chorobą, a jedynie zmiany sekwencji które występują statystycznie częściej w grupie chorych, niż w grupie osób zdrowych. W większości przypadków nie
wiemy jakie jest funkcjonalne znaczenie tych zmian. Victor McKusick, twórca
rejestru chorób dziedzicznych człowieka, określił cechy/choroby występujące
powszechnie jako „nie powodowane mutacjami, lecz związane z szczególnymi
allelemi lub polimorfizmami. Choroba jest wynikiem obecności ze zwiększoną częstością
specyficznego allelu w grupie osób chorych". Zdanie to podsumował celnie
prof. K.W. Weiss: "Tego typu wymęczone (tortured)
wyjaśnienia wskazują, że mamy do czynienia z problemem teoretycznym" [ 12 ].
Rozpatrując geny jako zasadnicze elementy określające istnienie organizmu żywego, łatwo
dojść do wniosku że u podstaw wszelkich patologii leżą defekty genetyczne.
Poznawanie etiologii choroby nakierowane jest wtedy na znalezienie zależności
przyczynowej pomiędzy genem (sekwencją DNA) i patologiczną ekspresją genu.
Choroba jest traktowana nie jako dynamiczny i wielopoziomowy proces, lecz wyraz
(niekiedy nieunikniony) zapisu genowego. Konkretne cechy, tak kulturowe, jak i biologiczne, nie powstają jako wynik „czystych" procesów kulturowych bądź
biologicznych. Zrozumienie tych zjawisk wymaga rozpatrywania oddziałujących
wzajemnie różnorodnych poziomów przyczynowych. Nawet badając uwarunkowane
genetycznie choroby, nie można pominąć działań i poglądów osób zagrożonych
rozwojem schorzenia, jak również fizycznego, społecznego, politycznego czy
historycznego kontekstu w którym egzystuje pacjent. Choroby konkretnych ludzi są
wysoce zależne od wzajemnych oddziaływań między złożonymi sieciami
molekularnymi, wewnątrzkomórkowymi, neuronalnymi, fizjologicznymi, funkcjonującymi w kontekście otoczenia psychologicznego, społecznego, kulturowego,
cywilizacyjnego, w więc związanych ostatecznie z wyborami życiowymi
konkretnych osób. Kontekst ten odgrywa niezwykle istotną oraz aktywną rolę w powstawaniu i ekspresji większości chorób czy cech [ 13 ].
Redukcjonizm uniemożliwia
też zrozumienie (obarczonego ogromnymi trudnościami teoretycznymi [ 14 ])
pojęcia zdrowia, ponieważ izoluje „zdrowie" od dynamiki całego organizmu.
Organizm zredukowany do genów nie ma właściwej sobie natury, podobnie jak
gatunek powstały wyłącznie w wyniku działania procesów historycznych i selekcyjnych. Brak stabilnego „twardego jądra" organizmu i gatunku zachęca
np. do biotechnologicznego przekształcania organizmów. Geny definiowane są
jednak przez kontekst organizmu, którego są częścią [ 15 ].
Podobnie leki biotechnologiczne mogą wypierać klasycznie wytwarzane, często
lepsze, substancje (przykładem może być humanizowana insulina firmy Eli Lilly)
[ 16 ].
Jednak nawet traktując sekwencję DNA jako czynnik
najważniejszy, mówić można o dziedzicznych zmianach czynników
epigenetycznych (epimutacjach), jako przyczynach niektórych przynajmniej chorób
występujących powszechnie. Fakt ten może powodować nieskuteczność
identyfikowania metodami biologii molekularnej podłoża chorób
psychiatrycznych czy neurologicznych. Określenie zmian epigenetycznych wymaga
innych narzędzi badawczych. Epimutacje są ponadto zależne od wpływów środowiska i układu rozwojowego organizmu [ 17 ]. W ten sposób mogłyby być powiązane np. ze wzorcami zachowań przekazywanymi
międzypokoleniowo, tworząc stabilny układ paragenetyczny
[ 18 ].
Genocentryzm
widać też w systemie finansowania projektów naukowych, tak w biologii
medycznej, jak i w samej biologii. Nadal promuje się w nim pytania techniczne i poszukiwanie liniowych zależności przyczynowych, izolując wpływ genów od
warunków wewnątrz i zewnątrzkomórkowych, a także od społecznego i kulturowego rozwoju jednostek ludzkich . W biologii molekularnej i biochemii
nadal przyjmuje się, że możliwość mechanistycznego opisu (matematycznego
lub eksperymentalnego) szczegółów procesu na wybranym poziomie organizacji
jest równoznaczne z rozumieniem zachowania skomplikowanego systemu.
Przedstawione
alternatywne koncepcje genu — zwłaszcza stymulowane przez tworzącą się
biologię systemową — wymagają podejmowania badań interdyscyplinarnych i systemowych. Te jednak musiałyby być zakrojone na znacznie szerszą skalę i nie oferowałyby prostych (i atrakcyjnych medialnie) wyjaśnień genetycznych,
lecz obejmowałyby czynniki tak złożone jak rozwój płodowy, czy wpływ
otoczenia społecznego. Z tego powodu nie dziwi, że fundusze przeznacza się
niemal wyłącznie na badania, których założonym celem jest znalezienie
genetycznych przyczyn cech fenotypowych i ich zmienności, funduszy nie na
badania interdyscyplinarne. Społeczne poparcie dla badań genetycznych i tak
szerokie ich finansowanie wydaje się być bardziej warunkowane ideologią, niż
pragmatyką czy argumentami naukowymi. Zjawisko to analizowali np. Dorothy
Nelkin, Richard Lewontin, Jay Joseph czy Jeremy Rifkin, wskazując że
niebezpieczeństwo jest tym większe, im bardziej w dyskursie publicznym
genocentryzm uznaje się za logiczną konsekwencją obserwacji i hipotez naukowych.
Uprzywilejowanie
kodu genetycznego jako w szczególny sposób realnego, przy jednoczesnym
deprecjonowaniu elementów materialnych, jest swego rodzaju „informacyjnym
platonizmem". Informacja rozpatrywana jest jako niezależna od systemu i niezależna od kontekstu, a kod genetyczny utożsamiany jest z „kodem źródłowym"
dla materialnej formy organizmów. Organizmy stają się dającymi się
programować układami informatycznymi. Jest to pociągająca perspektywa,
ponieważ „informacja" może zostać uwolniona od materialnych ograniczeń
rządzących przemijającym światem. Przyjęcie takiej perspektywy wprowadza
nas w wirtualną rzeczywistość biologii molekularnej [ 19 ].
Być może zmiana paradygmatu przyjdzie poprzez „naukę normalną". Do ostrożnego
optymizmu skłania np. zainaugurowany w czerwcu 2001 roku projekt HUPO (Human
Proteome Organization), mający na celu „globalizację badań z zakresu
proteomiki" [ 20 ], [ 21 ]. Celem projektu będącego w pewnym sensie potomkiem HUGO, jest poznanie ludzkiego proteomu, czyli opisanie wszystkich białek człowieka [ 22 ].
Białka są jednak zasadniczo trudniejszym obiektem badań od DNA, ze względu
na ich przestrzenną strukturę i występowanie w wielocząsteczkowych
kompleksach. Proteom jest wielowymiarowy, dynamiczny, wybitnie zależny od
kontekstu fizjologicznego. Dlatego projekt wymaga poznania np. potranslacyjnych
modyfikacji białek, ich skomplikowanych oddziaływań międzycząsteczkowych w kontekście fizjologicznym, lokalizacji w obrębie komórki, ekspresji w zależności
od warunków otoczenia, rodzaju tkanki czy opisania zmian ich ekspresji w czasie
rozwoju i procesów patologicznych. Ostatecznym celem jest zatem poznanie funkcji
poszczególnych białek. Tak zakreślony, niesłychanie ambitny, program
badawczy wymagał będzie nie tylko znacznych nakładów finansowych (daleko większych
niż w przypadku HUGO), ale przede wszystkim (znów odmiennie niż w przypadku
HUGO) współpracy i koordynacji działań biologów różnych specjalności.
Wymagał będzie także nowego ujęcia metodologicznego i zapewne odejścia od
łatwej wymierności sekwencji nukleotydowych, ku koncepcjom integracyjnym i systemowym. Głównym celem ujęcia systemowego jest opisanie i zrozumienie w jaki sposób duża liczba różnych części oddziałuje i samoorganizuje się w całość (system), wykazującą właściwości które nie mogą być zrozumiane w wyniku badania wyizolowanych składników [ 23 ]. Ujęcie systemowe jest wieloskalowe, przekracza poszczególne poziomy spisu i wydaje się szczególnie istotne w badaniach biomedycznych.
Można powiedzieć, że niezbędność HUPO lub
podobnej inicjatywy koordynującej wysiłki badawcze, wynika w sposób naturalny z ogromnego skomplikowania planowanych badań, które z kolei są pochodną założonego
celu poznania funkcji białek organizmu człowieka, i pochodną złożoności
obiektu badań. Jest to sytuacja odmienna niż w przypadku HUGO, gdzie międzynarodowa
organizacja badań ułatwiła jedynie i przyspieszyła zsekwencjonowanie genomu
człowieka.
Brak jasno określonego celu, ogniskującego działania
planowane w ramach HUPO, świadczy paradoksalnie o jego większej „naukowości", w porównaniu z HUGO [ 24 ].
Przewidywalność i metodologiczne nieskomplikowanie HUGO to cecha programów
technicznych. Trudno w tej chwili wyrokować, czy skomplikowanie zarówno
metodologii stosowanej w badaniu białek, jak uzyskiwanych wyników, nie uniemożliwi
powstanie jednego, międzynarodowego programu. Już obecnie HUPO na przynajmniej
cztery podobszary badawcze.
Jeszcze
bardziej skomplikowany i mniej sformalizowany jest powstający dopiero projekt
poznania fizjomu (The Physiome Project, TPP) [ 25 ]. Celem TPP jest interpretacja genomiki i proteomikiw integrujących ramach fizjologii organizmu, zrozumienie w terminach ilościowych w jaki sposób struktura i funkcja komórek, tkanek i organów wyjaśnia złożone zachowania systemów żywych [ 26 ]. Metodologia TPP wymagała będzie stosowania zaawansowanych technik modelowania
komputerowego, przyżyciowego obrazowania pojedynczych cząsteczek, ale przede
wszystkim opracowania ontologicznych ram i sformalizowanego języka opisującego w sposób precyzyjny fizyczne i biologiczne zjawiska, czynniki oraz ich współzależności,
występujące na różnych poziomach organizacji modelowanej struktury.
Modelowanie komputerowe w ramach TPP dostarcza już pierwszych ilościowych ram,
pozwalających ustalić wpływ zmian na poziomie molekularnym na funkcjonowanie
komórek, tkanek i organów [ 27 ].
Wspomniane projekty bez wątpienia napotkają ogromne problemy praktyczne, związane z patentowaniem wyników badań [ 28 ]. Nie jest wykluczone, że względy komercyjne uniemożliwią szerszą współpracę różnych podmiotów i grup badawczych [ 29 ]. Niejasności co do sposobu osiągnięcia celów naukowych, niejasności związane z uzyskaniem finansowania, zwłaszcza przez firmy prywatne, przekładają się
na niejasną strukturę organizacyjną HUPO, nieokreślone zasady członkostwa i związki z istniejącymi organizacjami czy nieokreślony sposób podejmowania
decyzji. Być może rozwiązanie przynieść mogłaby
„solidarna globalizacja": zabezpieczenie finansowania przez
organizacje państwowe i społeczne, przy jednoczesnej rezygnacji z patentowania
wyników badań. Wspomniane projekty mogłyby w ten sposób naprawić szkody,
jakie przyniosło wprowadzenie do nauki pojęcia „własności intelektualnej".
W USA finansowanie federalne uzyskują już multidyscyplinarne programy
„biologii integracyjnej", badania „biozłożoności" oraz biologii
systemowej. Niepowodzenie obietnic redukcjonizmu genetycznego spowodowało, że
nawet stosunkowo konserwatywne Narodowe Instytuty Zdrowia zaczynają przeznaczać
fundusze na badania systemowe. Profesor Stewart A. Newman zwraca jednak uwagę,
że biologia systemowa może wpaść w pułapkę nowego redukcjonizmu: marzenia o integracji społecznej poprzez manipulacje na poziomie molekularnym. Newman
wskazuje na niepokojące stwierdzenia zawarte np. w raporcie „Converging
Technologies for Improving Human Performances" [ 30 ]. Wg autorów raportu badania systemowe pozwolą w niedalekiej przyszłości na ulepszanie ludzkich możliwości poprzez połączenie technologii z zakresu
nanobiologii, biologii, informatyki i kognitywistyki [ 31 ].
Być może przerzucenie uwagi decydentów i menadżerów z biotechnologii na
biologię systemową związane jest z coraz bardziej oczywisty faktem niespełnienia
wiązanych z biotechnologią nadziei. Rewolucja biotechnologiczna nie przyniosła
jak dotąd spodziewanej poprawy bądź polepszenia wyników ekonomicznych ani w dziedzinie ochrony zdrowia, ani uprawy roślin, ani hodowli zwierząt [ 32 ]. To jednak, czy (i w jakiej mierze) biologia powróci do arystotelesowskiego ideału nauki
apraktycznej, czy też zostanie sprzęgnięta jeszcze bardziej z technologią i polityką, czy może wybierze trzecią drogę, nie jest w żaden sposób
zapisane ani w genach, ani w gwiazdach.
*
Wersja skrócona tego artykułu ukazała się w druku:
P. Łuków, C. Żekanowski, Pojęcie genu i genocentryczny paradygmat
biologii, "Przegląd Filozoficzny (Nowa Seria)", 14,
85-105 (2005).
1 2 3 4 5
Przypisy: [ 1 ] Por: S.F. Gilbert, S. Sarkar — Embracing complexity: organicism for the 21st
century. Developmental Dynamics 219, 1-9 (2000) [ 2 ] B. Goodwin — How the leopard changed its spots: the evolution of complexity. Charles Scriber's Sons, NY (1994) [ 3 ] U.S. Bhalla, R. Iyengar — Emergent properties of networks of biological signalling pathways. Science 283, 381-388 (1999); J.C. Dunlap — Molecular bases for circadian clocks. Cell 96, 271-290 (1999), oraz
T. Scheper, D. Klinkenberg, C. Pennartz, J. van Pelt — A mathematical model for the intracellular circadian rythm generator. The Journal of Neuroscience 19, 40-57 (1999) [ 4 ] Por.: C. Cibert — A cascade of biochemical events creates emergence.
Biology of the Cell 96, 677-679 (2004) [ 5 ] por: T. Dobzhansky — Genetics and the origin of species Columbia University Press 1951 [ 6 ] S.F. Gilbert, S. Sarkar — Embracing complexity: organicism for the 21st century. Developmental Dynamics 219, 1-9 (2000) [ 8 ] G. Albrecht-Buehler, „In defense of 'nonmolecular' cell biology", International Review of Cytology 120,191-241 (1990) [ 9 ] por. np. opinie wyrażane w niedawno wydanym podręczniku akademickim „Biologia molekularna w medycynie" pod red. J.
Bala, Wydawnictwo PWN, 2001 [ 10 ] K.Weiss — Goings on in Mendel's garden. Evolutionary Anthropology 11, 40-44 (2004) [ 11 ] Por.: J. Leo, J. Joseph — Shizophrenia: medical students are taught it's all in the genes, but are they hearing the whole story? Ethical Human Sciences and Services 4, 17-30 (2002), J. Joseph — The gene illusion. Genetic research in psychiatry and psychology under the microscope. PCCS Books, 2003 oraz D.K. Simon, M.T. Lin, A. Pascual-Leone — „Nature versus nurture" and incompletely penetrant mutations. Journal of Neurology, Neurosurgery and Psychiatry 72, 686-689 (2002) [ 12 ] K.M. Weiss- Consulting the oracle: reverence, but circumspection. Genetic Epidemiology 19, 468-472, 2000. Por. tez: NA Holtzman, ThM Marteau — Will genetics revolutionize medicine? The New England Journal of Medicine 343, 141-144 (2000) [ 13 ] D. Hamer — Genetics. Rethinking behavior genetics. Science 298, 71-72 (2002) [ 14 ] Trudności związane z definicją zdrowia i choroby przedstawiają w zwięzły sposób Henrik R. Wulf, Stig Andur Pedersen, Raben Rosenberg, Filozofia medycyny. Wprowadzenie, przeł. Zbigniew Szawarski, Warszawa, Wydawnictwo Naukowe PWN 1993. Zob. też Christopher Boorse, „Health as a Theoretical
Concept", Philosophy of Science 44 , 542-573 (1977); H. Tristram Engelhardt, „The Concept of Health and Disease" w: Evaluation and Explanation in Biomedical Sciences, H. T. Engelhardt, S. F. Spicker, Dordrecht, D. Reidel 1975; H. Tristram Engelhardt, Jr. "Choroba masturbacji: pojęcie choroby a wartości," przeł. Zbigniew Zalewski, Sztuka Leczenia III,9-14 (1996) [ 15 ] por: P. Kitcher — Battling the unded: how (and how not) to resist genetic determinism. (w:) Thinking about evolution: historical, philosophical and political perspectives (wyd:) R. Singh, C. Krimbas, D.B. Paul, J. Beatty Cambridge University Press 2001 [ 17 ] R. Holliday — The inheritance of epigenetic defects. Science 238, 163-170 (1987) [ 18 ] J. Peedicayil — The importance of cultural inheritance in psychiatric genetics. Medical Hypotheses 58,164-6 (2002) [ 19 ] Jak mówił w 1995 r. prof. MIT Harvey Lodish: „It will [soon] be possible, by sequencing important regions of the mother's DNA, to infer important properties of the egg from which the person develops… [The information that results] will be transferred to a supercomputer, together with information about the environment (...). The ouput will be a color movie in which the embryo develops into a fetus, is born, and then grows into an adult, explicitly depicting body size and shape and hair, skin, and eye color. Eventually the DNA sequence base will be expanded to cover genes important for traits such as speech and musical ability; the mother will be able to hear the embryo — as an adult — speak or sing. (http://web.mit.edu/newsoffice/tt/1995/apr26/39996.html), czy też jak chce Eugene Thacker: „Change the code, and you change the body.(...) Flesh is made into data [...] data is made into flesh." Thacker, Eugene. „Data Made Flesh: Biotechnology and the Discourse of the Posthuman." Cultural Critique 53 (forthcoming 2003).http://www.iath.virginia.edu/pmc/text-only/issue.103/13.2thacker.txt, czy też bardziej poetycko: „Data made flesh" N.K. Hayles — Virtual Bodies and Flickering Signifiers, w: N.K. Hayes (red.) How We Became Posthuman: virtual bodies in cybernetics, literature and informatics, pp. 25-49. Chicago: University of Chicago Press, 1999. str. 47. Podobnie pisze W. Gibson w Neuromancerze (1986) [ 20 ] S. Hanash — Samir Hanash discusses how HUPO aims to globalize proteomics research (review by Joanna Owens).Drug Discovery Today 7, 797-801 (2002) [ 21 ] B.A. Merrick — The human proteome organization (HUPO) and environmental health. EHP Toxicogenomics 111 (1T), 1-5 (2003) [ 23 ] Y. Bar-Yam — Dynamics of Complex Systems (Studies in Nonlinearity). Perseus Books Group 1997 [ 24 ] E. Chargaff — Heraclitean fire. Rockefeller Univ Press, NY 1978 [ 26 ] E.J. Crampin, M. Halstead, P. Hunter, P. Nielsen, D. Noble, N. Smith, M. Tawhai — Computational physiology and the physiome project. Experimental Physiology 89, 1-26 (2004) [ 27 ] P.J. Hunter, T.K. Borg — Integration from proteins to organs: The Physiome Project. Nature Reviews Molecular and Cell Biology 4, 237-243 (2003), D. Noble — Modelling the heart: insights, failures and progress. Bioessays 24, 1155-1163 (2002) [ 28 ] Niezwykle szybki rozwój genetyki Drosophila w latach 1912-1936, wynikał w dużej mierze z nieformalnej „etyki badawczej" zainicjowanej przez Morgana. Nakazywała ona — na zasadzie wzajemności — pełny dostęp do planów i wyników badań innych grup zajmujących się tymi samymi problemami badawczymi, wymianę materiałów i zmutowanych linii muszki owocowej. Etyka ta była jednak także strategią promowania Morgana teorii genu, regulowania pojęciowego szkieletu badań oraz elementem budowania autorytetu samego T.H.Morgana. Por: M.R. Dietrich — The problem of the gene. Comptes rendus de l'Academie des sciences. Serie III, Sciences de la vie 323 (2000) 1139-1146. Za tego rodzaju „polityką" nie stał jednak globalny system gospodarczy. Por. też: D.C. Korten — Świat po kapitalizmie. Alternatywy dla globalizacji. Stowarzyszenie „Obywatel", Łódź 2002 [ 32 ] P. Nightingale, P. Martin — The myth of the biotech revolution. Trends in Biotechnology 22, 564-9 (2004); A. Joachimiak — Does advertising help boost science? Gemelliological Review 3, 23-28 (2003) « Biologia molekularna (Publikacja: 15-06-2005 Ostatnia zmiana: 30-01-2011)
Cezary ŻekanowskiDoktor habilitowany, biolog molekularny, docent w Instytucie Medycyny Doświadczalnej i Klinicznej PAN oraz Międzynarodowym Instytucie Biologii Molekularnej i Komórkowej w Warszawie. Zajmuje się molekularnym podłożem chorób neurozwyrodnieniowych (m.in. chorobą Alzheimera, otępieniem czołowo-skroniowym) oraz diagnostyką molekularną. |
Paweł Łuków Doktor, adiunkt w Instytucie Filozofii Uniwersytetu Warszawskiego, autor publikacji poświęconych filozofii moralnej I. Kanta i bioetyce. Jego główne prace to książki: "Wolność i autorytet rozumu. Racjonalność w filozofii moralnej Kanta" (1997) oraz "Granice zgody: autonomia zasad i dobro pacjenta" (2005). | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4193 |
|