Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
205.011.587 wizyt
Ponad 1064 autorów napisało dla nas 7362 tekstów. Zajęłyby one 29015 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy Rosja użyje taktycznej broni nuklearnej?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 15 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Jest u nas [w Walii?] takie powiedzenie: 'Jeśli muszę pójść do dżungli, to najlepiej, gdy będę miał za towarzysza Polaka'. Jesteście wierni, trzymacie się do końca razem. Starsze pokolenie Anglików zaświadczy też, jakimi świetnymi jesteście żołnierzami."
 Kultura » Historia kultury

Na obraz i podobieństwo...
Autor tekstu:

Postać ludzka, odtworzona bardzo wiernie lub też schematycznie, zajmuje w sztuce całego świata jedno z najważniejszych, jeżeli nie naczelne miejsce. Nie wiadomo dokładnie, czy pierwsze rysunki naskalne przedstawiające łowców i zwierzęta miały znaczenie magiczne, czy też były swego rodzaju formą czystej sztuki, która zaczęła się wówczas, gdy intelekt człowieka stał się bodźcem, który pchnął prehistorycznego myśliwego na drogę artystycznego rozwoju.

Zapładniające umysł fantazje, wierzenia, kult przodków sprawiły, że człowiek kreował różnorodne postacie, rysowane i kute w skałach, lepione z gliny, formowane z drewna, słomy, nawet ze śniegu. Stworzyły one cały korowód, panteon dziwnych postaci, o których pamięć tli się jeszcze w naszym bardzo nowoczesnym świecie, a niektóre z nich zachowały się aż do dzisiaj.

Postacie przodków, którym oddawano cześć oraz chęć zachowania obrazu tych, którzy odeszli, wizerunki totemów, protoplastów całych klanów rodzinnych to jedna z przyczyn odtwarzania ludzi w postaci figur, najczęściej kamiennych. Takim najbardziej znanym miejscem usytuowania ponad 900 postaci przodków jest Wyspa Wielkanocna, której figury wykonane z wulkanicznej skały datowane są na XV stulecie naszej ery. Lecz wcześniej powstały słynne posągi starożytności — tak zwany Kolos z Rodos i Zeus w Olimpii, zaliczane do siedmiu cudów świata.

Brązowy posąg boga Heliosa stworzony został przez Charesa z Lindos w latach 305-293 p.n.e. i mierzył około 36 m wysokości, a odlewany był kolejnymi warstwami. Stał tylko 60 lat, lecz sława jego przetrwała aż do dzisiaj.

Słynny Fidiasz stworzył postać Zeusa w zupełnie innej technice, tak zwanej „chryzolefantynie", polegającej na wykonywaniu posągów ze złota i kości słoniowej na drewnianym podkładzie. Kości słoniowej używano do okładania tych partii, które przedstawiały ciało /twarz, ręce, nogi/, natomiast fragmenty należące do szat — były złocone.

Słynnych figur rozmaitych bóstw i bogów, jakie czczono w wielu religiach jest wiele, lecz ciekawsze są te wyobrażenia postaci ludzkich, które miały inną zgoła funkcję, związaną z magią i kultami.

W I wieku naszej ery podróżował po krainach Europy i Azji, oraz Afryki Północnej grecki geograf Strabo, pochodzący z Amazji. Zanotował on ciekawy zwyczaj praktykowany przez Celtów, którzy składali swym bogom ofiary z ludzi. Owych przeznaczonych na śmierć jeńców oraz wybrane zwierzęta umieszczali w wielkich figurach z trzciny, traw i gałęzi, które podpalano. Można domniemywać, iż niektóre zwyczaje, praktykowane na terenach należących niegdyś do Celtów, mają swe korzenie w składaniu ofiar z ludzi — chociażby słynne jeszcze na początku XIX wieku „szaleństwa Dunkierki", podczas których niesiono w procesji olbrzymy wykonane z trzciny. Podobne zwyczaje zachowały się na terenie środkowej i północnej Francji oraz Anglii, a ich nasilenie przypadało na noc świętojańską.

Postać ludzką przybrały sarkofagi egipskie, w których chroniono mumie znanych ludzi, a także urny grobowe Zapoteków, jednego z indiańskich plemion prekolumbijskiej Ameryki.

GOURMAILLON, to nazwa postaci olbrzyma, wyciosanego na kredowych wzgórzach w pobliżu Cambridge, w Wielkiej Brytanii, Na pewno pochodzi z czasów przedceltyckich, lecz jej pochodzenie oraz przeznaczenie owiane jest nadal mgłą naszej wiedzy.

Mierzący ponad 85 metrów wysokości człowiek z maczugą w ręce i wyraźnie zaznaczonymi genitaliami może być związany z kultem płodności. Jego wyrazistość gorszyła wiele pokoleń — w epoce elżbietańskiej wydano edykt, który zabraniał studentom z pobliskiej uczelni w Cambridge zbliżać się do tej figury. Znana już z biblii legenda o olbrzymach być może uległa u podstaw wierzeń tych, którzy stworzyli giganta.

Pięknie rzeźbione kobiece figury na dziobach statków były wyobrażeniami morskich syren, a ich rozwiane włosy i kształtne piersi ozdabiały nawet okręty piratów.

Antropomorfizacja, czyli nadawanie pewnym abstrakcyjnym pojęciom ludzkich kształtów, była powszechna w wielu kulturach i wierzeniach. Zimę symbolizowała kobieca postać, którą palono lub wrzucano do wody w znanym i nawet współcześnie w formie zabawy praktykowanym zwyczaju Marzanny, wiosną była natomiast jedna z dziewcząt wiejskiej społeczności, którą oprowadzano po polach przybraną w kwiaty. W kulturach ludowych wielu regionów Europy, ludzkie kształty nadawano ulom, które w Polsce miały postać Żyda lub nawet… księdza. Strachy na wróble, kiedyś tak powszechne na polach, ubrane w znoszoną odzież naciągniętą na zbitą z kawałków drewna konstrukcję, znikają powoli z naszego pejzażu, pozostawiając tylko echa w dawnych pieśniach..."a w konopiach strach..."

W hiszpańskiej Walencji narodził się w połowie XIX wieku interesujący zwyczaj, zapoczątkowany praktykowanym spalaniem strachów na wróble. Strachy zostały zastąpione przez wielkie kukły, zwane „Fallas", które przez całe miasto tłum niesie w wielkim korowodzie na główny plac, gdzie są palone na stosie. Fallas budowane są na koszt zrzeszeń mieszkańców poszczególnych dzielnic, a miniaturki ich — specjalnie wykonywane — trafiają do muzeum. Zwyczaj ten, nawiązujący do pożegnania zimy, praktykowany jest do dzisiaj i odbywa się zawsze w nocy z 29 na 30 marca.

Zespołowe noszenie kukieł, czy też figur, niezależnie od nazwy zwyczaju, czy też jego formy, ma zawsze to samo podłoże psycho-społeczne powiązane z działaniami magicznymi: zbiorowe pokazanie całej społeczności emocji skierowanych w stronę postaci, uosabianej przez niesioną w tłumie kukłę, czy też figurę, którą — w zależności od natężenia pozytywnych, czy też negatywnych uczuć niszczy się lub wielbi. Pali się więc, lub topi wyobrażenie tej postaci, do której tłum czuje niechęć /niedawno widzieliśmy podobne sceny na ulicach Warszawy/ lub też obsypuje kwiatami przedmiot uwielbienia. Plemienne obyczaje nadal tkwią we współczesnych cywilizacjach, które w tej materii niewiele różnią się od swych praprzodków. Czasem takie parady mają wydźwięk szyderczy — w latach tak zwanej „zimnej wojny" ulicami polskich miast sunęły podczas 1-majowych pochodów platformy, na których imperialistyczny wyzyskiwacz w cylindrze i cygarem, zrobiony techniką „papier — mache" przypominał pracującym masom miast i wsi o grożącym im niebezpieczeństwie...

Ludzkie postacie przewijają się tłumnie przez nasz kod kulturowy - czy to będą sympatyczne bałwanki ze śniegu, będące bohaterami licznych bajek rysunkowych, czy też Robocopy i Terminatory, których poprzednikami były człekokształtne roboty, a wcześniej mechaniczni ludzie, grający w szachy, znani z powieści Aleksandra Dumas.

Człowiek chyba trochę zazdrościł Stwórcy, konstruując biblijnego Golema i Frankensteina. Chcąc zatrzymać czas, kopiował zmarłych w wosku, tworząc liczne panoptika, ożywiał też w swej fantazji manekiny, kreując im ich własny świat, pokazując pełną ironii i ludzkich przywar rzeczywistość.

Symbolem Francji jest „Marianna", wywodząca się z obrazu De Lacroix, wiodąca lud na paryskie barykady, a człekokształtny, nadmuchany stworek, przypominający jowialnego grubaska jest znanym logo firmy Michelin.

Licznych emigrantów witała u wrót Nowego Jorku Statua Wolności, dar Francji dla Stanów Zjednoczonych, a niedawne mistrzostwa świata w piłce nożnej w Paryżu witały cztery olbrzymy, symbolizujące cztery rasy ludzkie, których pochód przez ulice stolicy Francji zostawił niezatarte wrażenie.

Wszelkie liliputy, olbrzymy, Waligóry i Wyrwidęby, także ogródkowe krasnale, to nic innego jak powielanie ludzkich form, którym nadaje się coraz to nowe funkcje, dla których odwiecznie stwarza się coraz to nowe mity.

Bo czym byłoby nasze życie bez tej odrobiny szaleństwa, bez fantazji, barwnych parad i korowodów?

Voltaire w swym 'Szkicu o obyczajach", wydanym w 1772 r. napisał znamienne słowa:

"Dziś diabły, czarownice przegnano ze świata.
A nas zimny rozsądek jak brzemię przygniata
Składając nasze serca nudzie na ofiarę.
Bo serce rozsądkowi nieskore dać wiarę..."


 Zobacz także te strony:
Formy obrazowania bóstw
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
O mentalności prostego ludu w epoce Średniowiecza
O tożsamości narodowej Polaka

 Dodaj komentarz do strony..   


« Historia kultury   (Publikacja: 15-07-2005 Ostatnia zmiana: 30-10-2006)

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Anna Mosiewicz
Etnograf, publicystka (obecnie publikuje w koszalińskim "Miesięczniku"). Wicedyrektor Muzeum Państwowego w Koszalinie

 Liczba tekstów na portalu: 6  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Ognisko i stos
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4243 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365