|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Religie i sekty » Nowe ruchy religijne
Media na tropie sekty. Casus Pawlisz [2] Autor tekstu: Piotr Szarszewski
Binarne postrzeganie świata przez sektę Fakt, iż grupa R. Danilewicza dzieliła świat na dwa
przeciwstawne obozy: ludzi w sekcie — ludzi poza nią, i uważała, iż ci
drudzy, skupieni na świecie materialnym a nie duchowym, skazują sami siebie na
zatracenie, nie oznacza automatycznie, co sugerują dziennikarze, iż mamy do
czynienia z destrukcyjna sektą. Tak bowiem postrzega świat większość małych,
zupełnie nieszkodliwych grup religijnych (vide Świadkowie Jehowy). Jest to
nieomal konieczny element ich ideologii, gdyż tak wyraźnie zarysowany podział
na dobro i zło nie dość, że konsoliduje wewnętrznie grupę, to jeszcze
wzmacnia tożsamość poszczególnych jej członków. Inaczej rzecz miałaby się, gdyby ideologia grupy
nakazywała czy usprawiedliwiała np. wykorzystywanie, okradanie czy mordowanie
tych gorszych, tych poza sektą. W materiale dziennikarskim jednak taki argument
nie pada. Działalność przestępcza Działalność przestępcza sekty ukazana w dziennikarskim śledztwie lokuje się w trzech grupach. Pierwsza obejmuje
wszelkie wspomniane już psychomanipulacyjne praktyki zniewalania adeptów.
Druga grupa przestępstw to przestępstwa przeciwko dzieciom. Trzecia grupa to te związane z nielegalnym zdobywaniem przez organizację środków materialnych.
Udowodnienie przestępstw z pierwszych dwóch grup jest, jak już zostało
wspomniane, niezwykle trudne, może wręcz niewykonalne. Dlatego, mimo iż w programie dość przekonywująco mówią o nich ex-członkowie, a towarzyszący
im obraz (tylko czy naprawdę jest to obraz z siedziby ruchu?) przedstawia ponurą
rzeczywistość np. świata smutnych dzieci, to trudno stwierdzić definitywnie,
że takie praktyki miały miejsce. Tego typu wyznania, aby stały się dowodem
muszą zostać zweryfikowane przez specjalistów — psychologów sądowych. Dlatego warto skupić się na tym, w jaki sposób
dziennikarze potwierdzają rewelacje o gospodarczych nadużyciach sekty. I tu
problem, gdyż dziennikarze nie przedstawili żadnych konkretów na zaistnienie
takich „nadużyć", poza wypowiedziami anonimowych ex-członków (i jeszcze
bardziej anonimowych obecnych członków sekty) oraz przebitką w programie
stacji TVN na jakąś starą fakturę, z której ma ponoć jednoznacznie wynikać,
iż M. Pawlisz, gdy pełniła funkcje prezesa „Diamentu", zapłaciła zbyt
wiele za występ Zespołowi Zdrojowemu „Eliksir", który oczywiście składał
się z członków sekty. Dziennikarze broniąc wartości zebranych informacji
sugerują, iż brak jednoznacznych, niepodważalnych dowodów wynika z lęku
wiernych i ex-wiernych o siebie i najbliższych — sekta bowiem nie wybacza.
Dziwne jednak, iż osoby, które przecież zdecydowały się ujawniać
straszliwe zbrodnie mediom, jednocześnie nie potrafią się zdobyć na to, by
definitywnie pogrążyć przywódców sekty w sądzie. Argumentem, który ma
uzasadnić ową atrofię woli, jest ponoć pragnienie byłych członków, by
rozpocząć nowe życie, bez obciążenia balastem przeszłości. Wygląda zresztą na to, że niezbite dowody na przestępstwa
sekty i tak nigdy nie zostaną przedstawione i publicznie ogłoszone, bowiem w piątkowym artykule znajduje się istotna wzmianka, iż sekta zaniepokojona
dziennikarskim śledztwem zaczęła profilaktycznie niszczyć obciążające ją
materiały. Dlaczego jednak dziennikarze nie dotarli do osób
oszukanych przez sektę, a które nigdy w niej samej nie były np. do jakiegoś
właściciela nieruchomości, któremu po „współpracy" z firmą powiązaną z grupą pozostał jedynie stos niezapłaconych faktur? Czyżby i ta grupa ludzi
była zastraszona? Dlaczego nie postarali się udowodnić, iż majątek sekty
pochodzi z kradzieży i wymuszeń? Dlaczego nie pokazali owych straszliwych
zobowiązań, które sprawiły, że tylu ludzi znalazło się praktycznie z dnia
na dzień na bruku? Pytań sporo a odpowiedź prosta — o wiele łatwiej
ferować wyroki w oparciu o lichy materiał, który symuluje poważne dowody, niż
dołożyć starań, by zgromadzić niepodważalne, mocne świadectwa. Przeciętny
odbiorca medialnego komunikatu traktującego o zjawisku tak kontrowersyjnym i wzbudzającym tak jednoznacznie negatywne odczucia i tak zapewne nie zauważy różnicy. Organizacje fasadowe sekty Czy wspomniane Stowarzyszenie Polska Rada Azji i Pacyfiku
jest organizacją fasadową dla sekty M. Pawlisz? Jedynym argumentem
dziennikarzy na potwierdzenie tej hipotezy jest fakt, iż w jego władzach (jako
sekretarz generalny) zasiada M. Pawlisz. A to niestety argument niezbyt mocny, a co ważniejsze nienaukowy, bowiem w żaden sposób nie można mu zaprzeczyć. Z kolei informacja, że politycy, którzy również zasiadają we władzach
stowarzyszenia, m.in. T. Iwiński skutecznie wsparli je swoim autorytetem podczas
starań o uzyskanie dotacji z Ministerstwa Gospodarki na organizację
konferencji „Dialog między cywilizacjami" w 2003 roku, nie oznacza
automatycznie, jak sugerują dziennikarze, że mamy do czynienia z wywieraniem
przez grupę zakulisowego wpływu na tzw. najwyższe czynniki w państwie. Świadczy
to jedynie o tym, iż poseł Iwański ukrywając swoją funkcję w stowarzyszeniu podczas starania się o dotację złamał być może jakieś
standardy obowiązujące polityków. Zakończenie. Medialna dyskusja o sektach Media
żerują na kryzysach, a kiedy kryzysów akurat
brakuje, same je stwarzają. Z tematem sekt jest jednak łatwiej, bowiem dla społeczeństwa
już sam termin „sekta" stanowi nieomal synonim słowa kryzys. Z tego tez
powodu media tak chętnie wątek ten eksploatują. Niestety, niekiedy autorzy
materiałów o sektach kierując się naglącym imperatywem ostrzeżenia społeczeństwa
i/lub w pogoni za sensacją gubią podstawowe zasady dziennikarstwa i próbują
każdą opisywaną przez siebie alternatywną grupę religijną napiętnować
jako destrukcyjny, totalitarny psychokult. Nie inaczej rzecz ma się z wizerunkiem sekty przedstawionym w omawianym tu materiale dziennikarzy TVN-u i „Rzeczpospolitej". Mianowicie idąc tropem informacji uzyskanych praktycznie
wyłącznie z jednego źródła — od ex-członków grupy — wykreowali oni
wizerunek nieomal modelowej destrukcyjnej sekty, ze wszystkimi jej
konstytutywnymi cechami. I nawet jeżeli ten wizerunek ostatecznie okaże się
zgodny z rzeczywistością, to i tak można pracy dziennikarzy przedstawić
przynajmniej cztery zarzuty. Pierwszy to oczywiście kwestia jedynego praktycznie źródła
informacji, z którego wiedzę o grupie dziennikarze wykorzystali. Źródła, które
na dodatek nie zawsze dostarcza wiarygodnych danych, ale dla mediów ma za to
inną zaletę — jest dostawcą atrakcyjnych, sensacyjnych newsów. Na
usprawiedliwienie należy jednak dodać, iż jest to niestety niezwykle
charakterystyczne dla medialnego dyskursu o sektach, w którym na ogół pomija
się opinie samych członków ruchu, uważając ich albo za nieobiektywnych (to w najlepszym razie) albo za osoby, u których uczestnictwo w danej grupie
religijnej spowodowało tak poważne zmiany tożsamości i samoświadomości, że
ich ocena świata oraz własnego stanu psychicznego i fizycznego jest poważnie
zaburzona. Pomija się także na ogół informacje płynące z ośrodków
naukowych, które na ogół ani nie mają charakteru szczególnie sensacyjnego
(czyt. medialnego), ani nie są tak jednoznaczne i brutalne w ocenianiu grup
religijnych. Drugi zarzut dotyczy faktu wyłącznie negatywnego
oceniania i interpretowania wszelkiej działalności sekty, nawet tej z odległej
przeszłości. Najlepszym tego przykładem jest takie przedstawienie w programie
TVN „jarocińskich" misji Studenckiej Grupy Aktywności, by odbiorca uznał,
iż jedynym jej celem była nie, jak deklarowała, pomoc zagrożonej patologią młodzieży,
ale po prostu zakamuflowana działalność werbunkowa. Tak samo negatywnie
oceniono konferencję zorganizowaną przez Stowarzyszenie Polska Rada Azji i Pacyfiku — jako próbę uprawomocniania się grupy w oczach społeczeństwa. Trzeci zarzut dotyczy tego, iż dziennikarze za wszelką
cenę starali się uwiarygodnić nawet te najmniej wiarygodne oskarżenia,
porzucając wszelki zdroworozsądkowy krytycyzm. A wystarczyło przecież
skierować do osoby oskarżającej grupę prostą prośbę o przedstawienie
jakichkolwiek dowodów, które mogłyby potwierdzić te wyznania i sfilmować
jego reakcję. Czwarty zarzut dotyczy tego, że analizując
przedstawiony przez dziennikarzy materiał, odnosi się wrażenie, iż
praktycznie nie zrobili nic, aby przynajmniej część oskarżeń stawianych
grupie i jej przywódcom zweryfikować. Jak na dziennikarstwo śledcze to dosyć
dziwna praktyka. Konkludując można powiedzieć, iż dziennikarze prowadzący
śledztwo dotyczące groźnej sekty zarezerwowali dla siebie rolę przeźroczystego
pośrednika między jej ex-członkami a społeczeństwem. Czy była to właściwa
praktyka, dowiemy się dopiero wtedy, gdy uzyskamy więcej informacji o opisywanej grupie, włącznie z tą najbardziej podstawową — czy naprawdę
ona istnieje i czy rzeczywiście prowadzi tak przestępczą działalność? Zamykając rozważania,
warto na zakończenie przytoczyć fragment książki M. Szostaka Sekty
destrukcyjne. Studium metodologiczno-kryminalistyczne, w której ukazuje on kwestię odpowiedzialności, jaka spoczywa na
mass mediach, gdy decydują się omawiać zjawisko nowych ruchów religijnych:
"Nieodpowiedzialne działania mass mediów prowadzić mogą do wytworzenia
określonego typu wizerunku społecznego, negatywnych bądź pozytywnych
relacji, których konsekwencją mogą okazać się działania dla społeczeństwa
szkodliwe np. bezpodstawna nagonka na wszystkie nowe ruchy o charakterze
religijnym, która zdaniem niektórych osób podejmujących tę tematykę
zaistniała (...). Sensacja wokół NRR i sekt doprowadziła do skrajności
polegającej na tym, że każdą nową formę aktywności religijnej traktuje się w niektórych społeczeństwach jak działalność przestępczą, dyskryminując
tego typu grupy i ich liderów i naruszając tym samym podstawowe prawa człowieka
(...)" [ 2 ].
*
Materiał analizowany:
-
Jabrzyk J., Kittel B., Sekta idzie do władzy, TVN
Superwizjer data emisji 12.6.2005.
-
Jabrzyk J., Kittel B., Podziemny krąg,
„Rzeczpospolita" z dnia 10.6.2005.
-
Jabrzyk J., Kittel B., Podziemny krąg,
„Rzeczpospolita" z dnia 10.6.2005.
-
Jabrzyk J., Kittel B., Sekta, politycy i pieniądze,
„Rzeczpospolita" z dnia 11.6.2005.
-
Jabrzyk J., Kittel B., Sekta, politycy i pieniądze,
„Rzeczpospolita" z dnia 11.6.2005.
-
Kittel B, Tajne organizacje poza prawem,
„Rzeczpospolita" z dnia 13.6.2005.
Bibliografia:
-
Barke E., Nowe ruchy religijne, Kraków 1997
-
Szostak M., Sekty destrukcyjne. Studium
metodologiczno-kryminalistyczne, Kraków 2002
* Tekst ukazał się w Tygodniku
Powszechnym, nr 30, 24 lipca 2005
1 2
Przypisy: [ 2 ] Szostak M., Sekty destrukcyjne. Studium
metodologiczno-kryminalistyczne,
Kraków 2002 s. 243. « Nowe ruchy religijne (Publikacja: 22-07-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4267 |
|