|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
« Państwo i polityka Nie przeceniajmy demokracji... Rozmowa z M. Szyszkowską Autor tekstu: M. Szyszkowska i M. Słomkowsk, Maria Szyszkowska
Zapis rozmowy z Marią Szyszkowską w Polskim Radio PR1, „Sygnały Dnia"; godzina 715,
28.7.2005. Małgorzata
Słomkowska: Coraz więcej kobiet chce zostać prezydentem.
Media mnie pomijają, bo głoszę niewygodne poglądy — tak uważa kandydatka
na prezydenta, profesor Maria Szyszkowska, filozof i senator. Dzień dobry, pani
profesor. Maria Szyszkowska: Dzień
dobry. Ale ja nie tylko tak uważam, to jest faktem, bo wiadomości, informacje o mnie są zablokowane, a mój komitet uformował się formalnie o wiele wcześniej,
niż na przykład pani Henryki Bochniarz.
A to, że pani tu jest, to co? Blokujemy czy
sprzyjamy? Ja nie
mówię o radiu, to dotyczyło telewizji.
Polskie Radio, Sygnały Dnia prezentują
wszystkich kandydatów na prezydenta. Ale zacznijmy od tematu gorącego, od Białorusi,
„Zniszczyć Polaków!", tytuły z gazet, reżim Łukaszenki przejmuje Związek
Polaków na Białorusi. Gorąca noc była wczoraj — aresztowano
przedstawicieli Polskiego Związku Polaków na Białorusi, również
dziennikarzy, puszczono polskich dziennikarzy. No i dziś Sejmowa Komisja ma
zamiar zebrać się i przygotować uchwałę, którą ma potem zaakceptować
Sejm. W projekcie tej uchwały stwierdza się, że nieuznawanie przez białoruskie
władze demokratycznie wybranych władz Związku Polaków uważa się za
naruszanie praw mniejszości polskiej na Białorusi. Proszę powiedzieć, pani
profesor, czy Senat także powinien się zająć i przygotować swoją własną
uchwałę? Uważam,
że tą sprawą powinien się zająć rząd, a nie Parlament, zwłaszcza, że rząd
nie prowadził przyjaznej polityki w stosunku do wschodnich sąsiadów, a w tym
do Białorusi. Więc rząd powinien rozwiązać te zagadnienia. Poza tym
Parlament ma zbyt mało informacji, bo jest bardzo łatwo oskarżać jedną
stronę. Zawsze też musimy się zastanowić, czy ze strony Polski nie było
jakichś niewłaściwości, tego nie wiemy, przynajmniej w Parlamencie tego nie
wiemy.
Prezydent Rzeczpospolitej odpowiada za politykę
zagraniczną. Gdyby pani została prezydentem, musiałaby pani zająć określone
stanowisko wobec Białorusi. Czy poparłaby pani wzajemne wyrzucanie dyplomatów,
czy próbowałaby pani negocjacji, czy zastosowałaby pani jeszcze silniejsze środki
retorsji? Na
pewno próbowałabym negocjacji. A poza tym prowadziłabym od samego początku
politykę ogromnie przyjazną ze wschodnimi sąsiadami. Po pierwsze dlatego, że
taka polityka w ogóle jest wskazana, zwłaszcza w stosunku do sąsiadów, a po
drugie dlatego, że rozwiązania pewnych problemów ekonomicznych mogą nastąpić
wtedy, gdy będziemy mieli bardzo dobre stosunki ze wschodnimi sąsiadami.
A teraz sytuacja jest gorąca i teraz trzeba
byłoby szybko zaradzić. To co pani by zaproponowała? Nie
mogę odpowiadać na pytanie, dlatego, że nie znam szczegółów, moja odpowiedź
byłaby niewłaściwa. Tylko generalnie powiem, że nieraz, raczej dość często
przeceniamy wartość demokracji, jest to ustrój, który ma tyle samo wad co
zalet. I nie powinniśmy wtrącać się (to generalne uwaga) do spraw wewnętrznych
innych krajów. Sami nie uporządkowaliśmy swoich własnych, więc może nie
wydawajmy ocen na temat tego, co dzieje się w innych państwach.
Powiedziała pani, że demokracja ma tyle samo
wad co zalet, ale...
Naturalnie, przecież doświadczamy tych wad.
Chyba zalety są jednak większe. Nie
wiem. Nie wiem, jeżeli widzę, że połowa Polaków jest głodnych, jeżeli
zdaję sobie sprawę, że emeryci, renciści i kombatanci nie mają z czego żyć,
że dręczy nasze społeczeństwo utajony głód, jeżeli widzę, że przemysł,
który budowaliśmy przez pięćdziesiąt lat został zniszczony...
To jest efekt demokracji? To
jest efekt naszej, polskiej demokracji.
Są kraje, które nie są demokratyczne, a w
których jeszcze jest bieda, prawdziwa bieda. Tak,
ja mówię w tej chwili o Polsce. Demokracja miała być mitycznym ustrojem, który
doprowadzi do stanu szczęśliwości, a pod wieloma względami (powiem coś
bardzo niepopularnego) jest gorzej, aniżeli było przed rokiem 1989. Myśmy w Polsce zupełnie zapomnieli o tym, że ustrój demokratyczny może się wiązać
nie tylko z prymitywnym kapitalizmem — tak jak u nas — ale również, na
przykład, z socjalizmem. A słowo „socjalizm" ma bardzo wiele znaczeń, nie
tylko to, które w Polsce wywołuje stan niechęci.
Przed rokiem 1989 górnicy mieli w Polsce
wielkie uprawnienia. Nie
tylko oni.
Dziś — jak twierdzą — rząd nie znalazł
rozwiązania. Parlament znalazł i jest ustawa, która mówi, że górnicy mogą
przechodzić na emeryturę po przepracowaniu 25 lat pod ziemią, bez względu na
wiek. Jak niektórzy mówią, ustawa wymuszona muterkami rzucanymi w policję.
Parlament zaakceptował, dziś prawdopodobnie zajmie się Senat tą ustawą.
Kandydatka na prezydenta Henryka Bochniarz apeluje, by prezydent nie podpisywał
tej ustawy, choćby dlatego, że każdego z nas kosztowałoby to mniej więcej
400 złotych rocznie. A co proponuje kandydat na prezydenta Maria Szyszkowska?
Po pierwsze, jako senator, czy przychyli się do tej ustawy? I czy jako prezydent
podpisałaby? Jako
senator będę popierać tę ustawę. Sądzę, że dzisiaj będzie ona
przedmiotem obrad w Senacie. Jako prezydent natychmiast podpisałabym tę ustawę.
Ona jest sprawiedliwa. Przypomnę, być może się trochę mylę, ale wydaje mi
się, że, na przykład, policjanci po piętnastu latach mają prawo do emerytury, a przecież stopień niebezpieczeństwa pracy pod ziemią nie jest dużo
mniejszy, aniżeli praca policjanta. Uważam, że ta ustawa jest ze wszech miar
słuszna.
Jest duża grupa zawodowa, która też by
chciała iść wcześniej na emeryturę, bo choćby na przykład taki podawany
wielokrotnie balet — osoba tańcząca w balecie trudno żeby tańczyła do 65
roku życia. O,
tutaj nie bardzo się z panią zgadzam, dlatego że znam przypadki osób,
tancerek załamanych z tego powodu, że mając lat 40 są zmuszane do przejścia
na emeryturę, a pragnęłyby jeszcze występować i mają siłę, żeby występować.
Ja uważam, że należałoby tak skonstruować system emerytalny, by ci, którzy
chcą, mogli przechodzić na emeryturę, a ci, którzy odczuwają swoją pasję
zawodową i przydatność do zawodu, by mogli powyżej wieku emerytalnego tą
pracę wykonywać.
Czy nie uważa pani lub uważa, że ustawa ta
została wymuszona przez górników, wymuszona siłą? Zgadza pani się z taką
uwagą? Tak,
ale to bardzo słusznie. I to jest dla mnie tragiczne, że poszczególne grupy
zawodowe wymuszają na rządzie, który jest teoretycznie, chociaż nie w rzeczywistości, rządem lewicowym, że poszczególne grupy muszą siłą
wymuszać sprawiedliwe rozwiązania kwestii społecznych. To jest tragiczne.
Dlaczego pani kandyduje na urząd prezydenta?
Dlatego, że jestem oburzona na cały szereg przejawów naszego życia
publicznego i jako senator mam za małą siłę wykonawczą. To mnie męczy
przez cztery lata.
Popiera panią między innymi Antyklerykalna
Partia Postępu „Racja Stanu". Kto jeszcze? Między
innymi. Popierają mnie rozmaite stowarzyszenia humanistyczne, popiera mnie na
przykład PPS, popiera mnie Nowa Lewica. Ale przede wszystkim to nie jest ważne,
bo najważniejsze jest to, że popiera mnie znaczna część społeczeństwa. Od
wielu lat, mając zbyt mały czy obecnie żaden dostęp do telewizji, jeżdżę
po całej Polsce, jestem zapraszana do rozmaitych miast i miasteczek przez
rozmaite grupy społeczeństwa, i to ze strony społeczeństwa wyszedł pomysł,
prośba, propozycja, żebym ja kandydowała, nie ode mnie.
Czy uda się pani zebrać 100 tysięcy podpisów? Oczywiście,
jest jeszcze czas, mam już kilkadziesiąt tysięcy, są zbierane podpisy.
Popierała panią Unia Lewicy, która
zrezygnowała z poparcia. Teraz Unia Lewicy namawia panią, by zrezygnowała
pani z kandydowania. Po
pierwsze nic o tym nie wiem, po drugie jest to zupełnie zabawne, zabawne, ale
smutne zarazem, dlatego że Unia Lewicy miała być partią lewicową. Unia
Lewicy powstała w drodze ogromnej krytyki poglądów i działań SLD. Bardzo
ostre słowa Jaruga-Nowacka wygłaszała w czasie kongresu, który tworzył
Unię Lewicy pod adresem SLD. Pan Bugaj, który przemawiał po pani
Jarudze-Nowackiej, również. Nie wiem więc, jak to się stało, że ta partia
zmieniła swój charakter. Ja w każdym razie na kongresie założycielskim
zrezygnowałam z funkcji honorowego patrona programu tej partii, ponieważ ten
program odbiegł od zapowiadanego, faktycznie lewicowego.
Hasło pani kampanii prezydenckiej to „Życzliwość,
honor i troska o każdego". Tak.
W jaki sposób pani prowadzi swoją kampanię?
Skąd pani na nią ma pieniądze? Pieniędzy
mam bardzo mało, dlatego że sama żyję w bardzo skromnych warunkach. W jaki
sposób ją prowadzę? Są jakieś wpływy na konto, które jest podane w niektórych
gazetach do publicznej wiadomości. Na razie zajmuję się głównie zbieraniem
podpisów, wiele już spotkań mam przypadkowo za sobą. Przypadkowo, ponieważ
nie były to spotkania interesowne, związane z wyborem na urząd, lecz wynikające z mojej postawy wobec społeczeństwa.
Jest pani jedną z tysiąca kobiet na świecie,
nominowanych do Nagrody Nobla. Kandydaturę zaproponowała szwajcarska fundacja.
Mówi się, że to jest tysiąc kobiet, ale tylko tysiąc kobiet ze świata i trzy z Polski. To się rzadko zdarza. To
bardzo zaszczytna dla mnie nominacja, która bardzo mi wyrównała stan wewnętrzny,
ponieważ wiele przeszkód w Polsce jest uciążliwych dla moich działań. Tak
więc ta nagroda wyrównuje pewne przykrości, które odbieram w Polsce.
A jest pani kandydatką za to, że jest pani
feministką, za to, że... Ja nie
jestem feministką. Pragnę równości płci, ale feministką nie jestem.
Obrońca praw najbiedniejszych, zgadza się? Tak,
wszelkich mniejszości.
No właśnie, autorka projektu ustawy o legalizacji związków homoseksualnych. Ale również
autorka projektu ustawy
Kodeks honorowy osób pełniących funkcje publiczne,
ponieważ bardzo pragnę, by wartość honoru, na wzór czasów międzywojennych,
funkcjonowała.
Które z pani propozycji uważa pani za
najbardziej istotne? Bo jeszcze jest legalizacja prawa do eutanazji, obrona osób
niepełnosprawnych... Uważam,
że najbardziej istotne są dwie wartości, które staram się urzeczywistniać — wartość tolerancji, czyli powszechnej życzliwości dla każdego i troska o to, ażeby wszelkie mniejszości — narodowe, religijne, emeryci, renciści,
chorzy psychicznie, niepełnosprawni, upośledzeni umysłowo, mogę wymieniać
wiele innych mniejszości — miały takie same prawa, jak większość, i jednocześnie
troska o to, by demokracja nie była na papierze, żebyśmy rzeczywiście stali
się nareszcie społeczeństwem wieloświatopoglądowym, w którym będzie
miejsce dla każdego człowieka, troska o to, ażeby prawo nie stanowiło przełożenia
poglądów moralnych żadnej grupy światopoglądowej, bo wtedy zaczynają się
elementy totalitaryzmu.
Pani profesor, a który punkt jest pierwszym
punktem w pani programie wyborczym? Właśnie
nie mogę powiedzieć. Dwa jednocześnie — troska o tych, którzy są głodni i dyskryminowani, troska o wolność, to jedno i drugie zarazem.
Są to takie bardzo piękne hasła, bardzo
popularne i bardzo ładnie brzmiące, tylko ja je realizować? W moim
życiu to nie są piękne tylko hasła, dlatego że w moich książkach, w moich
odczytach, w moich stałych rubrykach nieustannie daję temu wyraz. A poza tym właśnie...
Ale i tak biedny nie czyta książek. Zgoda,
ale mówię, na ile mogę. A poza tym właśnie to, co powiedziałam na początku — brakuje mi siły wykonawczej, dlatego potrzebny mi jest urząd prezydenta,
żeby moje poglądy wcielić w życie.
Na ile procent, na ile poparcia pani liczy? Mam
nadzieję, że zwyciężę w tych wyborach. Gdybym nie miała tej nadziei, to na
pewno szkoda by mi było mojej energii.
Na razie notowania są bardzo niskie, pani
profesor. Ach,
to nie mam co do tego wątpliwości, jest manipulacja cały czas. Owe wyniki mają
zniechęcić społeczeństwo i zachęcić do tego, żeby głosowało na
Cimoszewicza jako jedyną rzekomo przeciwwagę dla braci Kaczyńskich.
A przeciwwagą jest także pani. Z całą
pewnością.
Profesor Maria Szyszkowska, filozof, senator,
kandydat na prezydenta. Dziękuję bardzo. Dziękuję
bardzo.
[J.M, źródło: Obraz
polskiej demokracji; Zapis w formacie MP3, 14 min., 3,17 MB]
« Państwo i polityka (Publikacja: 28-07-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4284 |
|