|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Kultura » Sztuka » Filmy i filmoznawstwo
Metafizyka pustych domów Autor tekstu: Tomasz Walczak
Wszyscy jesteśmy pustymi domami,
czekającymi na kogoś,
kto otworzy zamek i nas uwolni.
Kim Ki-duk
Już wkrótce na ekrany polskich kin wejdzie nowy film uznanego koreańskiego reżysera, Kim Ki-duka, twórcy prezentowanego w naszym kraju obrazu „Wiosna, lato, jesień, zima… i wiosna". Z jego nowym dziełem, „Pusty dom", mieli już okazję zapoznać się uczestnicy tegorocznego festiwalu Era Nowe Horyzonty. Przeciętnemu widzowi polskiemu kino azjatyckie kojarzy się przede wszystkim z prezentowanymi z lubością w stacjach telewizyjnych filmami akcji rodem z Hong Kongu. Nic więc dziwnego, że nie cieszy się ono w naszym kraju popularnością równą obrazom z Hollywood czy nawet z Europy. Od kilku jednak lat kinematografia azjatycka stanowi niekwestionowaną potęgę i na zachodzie cieszy się stale rosnącą popularnością. Dziś trudno wyobrazić sobie szanujący się festiwal filmowy bez obrazów z tej właśnie części świata. Od Toronto, przez Rotterdam po Cannes filmy azjatyckie królują na festiwalowych ekranach.
W Polsce niestety wciąż pozostaje ona nieodkryta. Dlatego każdy film, który trafia na nasze ekrany pozwala mieć nadzieję, że fala dobrego kina azjatyckiego dotrze także do nas. W rozprowadzaniu wartościowych obrazów azjatyckich bryluje firma Gutek Film, organizator festiwalu Era Nowe Horyzonty. To dzięki niej mieliśmy szansę zapoznać się z filmami tak znamienitych reżyserów jak Wonga Kar-Waia („Happy together", „Spragnieni miłości", „2046"), Park Chan-wooka („Oldboy") czy ostatnio Takashi Miike („Gra wstępna"). Teraz mamy okazję na spotkanie ze znanym już w naszym kraju reżyserem, Kim Ki-dukiem. To obok wspomnianego Park Chan-wooka, najciekawszy twórcą koreańskiego kina.
"Pusty dom" prezentowany był już na kilku poważnych festiwalach. W Wenecji nominowany był do Złotego Lwa, zdobył także kilka pomniejszych nagród (FIPRESCI, czy Mały Złoty Lew). Kim Ki-duk przedstawia nam niezwykłą przepełnioną emocjami opowieść o młodym chłopaku imieniem Tae-suk. Toczy on życie swego rodzaju wagabundy i włamywacza. Krąży od drzwi do drzwi, rozwieszając ulotki. Potem wkrada się do tych, gdzie nie zostały one usunięte. Nie jest jednak złodziejem, nigdy nic nie kradnie. W zamian za nocleg robi pranie, naprawia zepsute sprzęty. Znika niezauważony przed przybyciem właścicieli. Dla świata zewnętrznego pozostaje wręcz niewidzialny, żyje na marginesie społeczeństwa, pozostając poza zgiełkiem otaczającego go świata. Pewnego dnia jego życie całkowicie się zmienia, a to za sprawą pewnej kobiety, którą odnajduje w jednym z bogatych domów. Nazywa się Sun-hwa, jest żoną despotycznego bogacza, którego dom odwiedza Tae-suk. Z początku boi się ona intruza, powoli jednak akceptuje jego obecność czując, że nie jest dla niej zagrożeniem. Wkrótce między tym dwojgiem obcych sobie ludzi nawiązuje się pewna niewypowiedziana więź. Tae-suk dba o swoją, bądź co bądź, przymusową towarzyszkę, gotuje jej, obcina włosy. Musi jednak zniknąć, gdyż do domu wraca mąż Sun-hwa.
Coś jednak nie pozwala mu odejść na zawsze. Ciągle przed oczami jawi mu się Sun-hwa. Im bardziej stara się o niej zapomnieć tym obraz ten jest wyraźniejszy. Wraca więc po nią i razem uciekają od rozwścieczonego, żądnego zemsty męża.
Zawsze fascynowało mnie, w jaki sposób azjatyccy reżyserzy z taką świeżością podchodzą do podejmowanym tematów. Motyw miłości w kinie zdawał się już chyba tak wyeksploatowany, że ciężko było powiedzieć coś nowego na ten temat. Mieliśmy więc do czynienia z miałkimi, wręcz bezpłciowymi filmami o miłości, których całą masę produkuje Hollywood. Odnowa jakości przyszła więc ze wschodu. To właśnie twórcy z tej części świata z niezwykłym wyczuciem na nowo podnoszą temat miłości, umiejętnie uciekając od pretensjonalnego spojrzenia na kwestię uczuć. Dalecy są od wielkich uniesień i zmanierowanych kochanków, opowiadają w sposób cichy i nienarzucający się o miłości i ludzkich emocjach.
Zresztą, cisza to niemal znak firmowy Kim Ki-duka, w końcu bohaterowie jego filmów rzadko ze sobą rozmawiają, nie wypowiadają swoich obaw, nie nazywają uczuć. „Pusty dom" to apogeum stylu reżysera. Para głównych bohaterów nie wypowiada praktycznie żadnego słowa. Nie rozmawiają ze sobą, ale i otaczający świat także kwitują ciszą. Czyżby nie potrafili się ze sobą porozumieć? Wręcz przeciwnie. Wydaje się, że to rozkrzyczany świat nie potrafi dojść do porozumienia. Ludzie mówią, ale się nie słuchają. Mimo milczenia, doskonale się rozumieją, istnieje jakaś niewidzialna nić zrozumienia, jakaś niewypowiedziana więź, która łączy tych ludzi.
Jest to przeciwieństwem małżeństwa Sun-hwa. Porozumienie wydaje się niemożliwe, małżonkowie to zasadniczo dwa różne światy, dzieli ich niemal wszystko, łączy tylko małżeńskie łoże. Sun-hwa jest zaniedbywana przez swojego męża, któremu brak czułości, ogłady, wydaje się on typowym maczo z wypchanym portfelem i niezaspokojonymi żądzami, przywiązany do bogactwa i zdehumanizowanego luksusu. Tae-suk uosabia wszystkie braki męża, sprawia, że Sun-hwa, czuje się doceniona i spełniona.
Kim Ki-duk po raz kolejny udowodnił, że płynące pod jego adresem dowody uznania nie są tylko czczymi komplementami. Nakręcił piękny, cichy film, do tej pory najlepszy w jego twórczości. Nie powiedział jeszcze jednak ostatniego słowa, więc pozostaje nam tylko czekanie na jego opus magnum.
« Filmy i filmoznawstwo (Publikacja: 21-08-2005 )
Tomasz Walczak Student białorutenistyki i slawistyki na Uniwersytecie Warszawskim. Ma 20 lat i mieszka w Pruszkowie. Zainteresowania: kino artystyczne i autorskie, szczególnie europejskie i azjatyckie, muzyka alternatywna i jazzowa, kulturoznawstwo wschodnie. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4323 |
|