|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Państwo i polityka » Energetyka
Sarmacki gazociąg Autor tekstu: Witold Stanisław Michałowski
O potężnych złożach
gazu pod dnem Morza Barentsa wiadomo od dość dawna. Upamiętniają nazwiska
swoich odkrywców Stockmana i Sawczenki. Z południowej części tego morza pomiędzy półwyspem Kola a Nową Ziemią, półwyspem
Kanin i wyspą Kółgujewa, których nazwy przyzywają lodowe upiory ofiar łagrów,
uczyniono mogilnik radzieckiej broni jądrowej. Spoczywają tam wraki
atomowych łodzi podwodnych, elementy konstrukcji ich reaktorów, korodujące
pojemniki zawierające śmierć. Banki, które udzielą kredytów na
finansowanie zagospodarowania obu złóż i wydobycie gazu
długo się wahały z podjęciem decyzji. Podjęto ją zaledwie parę
miesięcy temu przy akceptacji rządów Norwegii i Rosji. Nie ujawniono kosztów
jakie zostaną poniesione na deaktywację promieniującego
złomu. Są bardzo poważne, mimo że gęstość zaludnienia brzegów Morza
Barentsa oscyluje blisko zera. Linia rozgraniczenia szelfu obu tych krajów
przebiega wzdłuż 35 stopnia szerokości geograficznej północnej. Początek
bierze u wylotu fiordu Varanger w małej rybackiej osadzie której patronuje święty
Jakub. W pobliżu rozpoczyna się szosa E6 prowadząca
do norweskiego Tromso. Niedawne oświadczenia
prezydentów Rosji, Niemiec i Francji o zamiarze budowy gazociągu wzdłuż dna
Bałtyku mogły mieć miejsce dopiero po uzyskaniu zapewnienia, że będzie możliwa
eksploatacja złóż na Morzu Barentsa. Założenia jego budowy są w pełni
racjonalne. Zdumienie tylko budzi reakcja niektórych z naszych polityków,
zdumionych że Rosjanie
zamierzają wydać na ten gazociąg około 6 miliardów USD podczas gdy ułożenie
II nitki Gazociągu Jamalskiego przez Polskę rzekomo kosztowało by ich tylko
miliard. Panowie, nauczcie się liczyć i od czasu do czasu spoglądajcie na mapę. Z rejonu
przyszłej eksploatacji obu złóż
do jamalskiej magistrali jest
około półtora tysiąca kilometrów prowadzących przez bezludne tundry i tajgi.
Koszt budowy dwóch nitek gazociągu o dużej średnicy wyniesie w tych warunkach nie mniej niż dwa miliony dolarów
za kilometr. Daje to blisko 3 mld USD które należało by wyłożyć chcąc
przesyłać gaz jamalską rurą. Zapomina się o najważniejszym. Opłaty za
tranzyt gazu przez Białoruś i Polskę. O ile w przypadku tego pierwszego kraju
nie będę się wypowiadał, to należy pamiętać, że prezes URE (Urzędu
Regulacji Energetyki) zatwierdził stosunkowo niedawno stawkę w wysokości ca
2,7 USD za przesył 1000 m3 gazu na 100 km.. Zakładając, że
założenia przesyłu 54 mld.m3 gazu rocznie Gazociągiem Bałtyckim będą
dotrzymane to jego tranzyt przez
nasz kraj mógłby kosztować ca
1,2 mld. USD Koszt budowy w tej
sytuacji zwróci się zaledwie po
paru latach eksploatacji, mimo że inwestor będzie zmuszony prawdopodobnie wyłożyć
znaczące wielomiliardowe kwoty na unieszkodliwienie zatopionych w tym morzu
zapasów broni chemicznej z okresu jeszcze I Wojny Światowej.
Dopiero teraz gazowy kurek może
stać się dla Rosji wygodnym argumentem do wywierania na nas nacisków. Postawa
krajów należących do twardego jądra
UE budzi zdumienie tym bardziej, że
pomysł Bałtyckiej Dwururki nie jest
nowy. Pojawił się co najmniej 5 lat temu. Można było wówczas, pomysłodawcom
pokrzyżować plany. Narzędziem do
tego celu mogła być BALTICPIPE.
Stosunkowo niedrogi (350 mln dol.) i krótki (230 km) gazociąg biegnący w poprzek Bałtyku z Polski do Danii, W dniu 23 sierpnia 2001 r. redakcja RUROCIAGÓW zorganizowała jego
promocję. Obecni na niej byli
attache handlowi ambasad Ukrainy, Litwy, Czech, Kazachstanu i Rosji, Amerykanin — naczelny redaktor NAFTA& GAZ BIZNES, a nawet przedstawiciel ówczesnego
prezydenta Czeczenii. Gorącym orędownikiem
inwestycji łączącej pomorskie Niechorze z duńskimi złożami gazu,
zarządzanymi przez firmę DONG był jeden z ówczesnych wiceprezesów PGNiG, Piotr Woźniak. Zdawał sobie on sprawę z tego że gazociąg na polski brzeg Bałtyku poważnie
utrudni budowę gazociągu wzdłuż
jego dna do Niemiec. BALTICPIPE
leżała by już wówczas w poprzek jego trasy. Niestety, z jakichś tajemniczych powodów, zarówno prezes Woźniak,
jak i kilku innych zwolenników realnej dywersyfikacji zostało zwolnionych z pracy w PGNiG w ekspresowym
tempie. Projekt odłożono, potem zarzucono. Dzisiaj stracił rację bytu chociażby
dlatego, że Duńczycy sprzedali swoje pola gazowe Anglikom, a ci ostatni — w związku z pogorszeniem się rentowności własnych bardzo liczą na tańszy gaz
rosyjski i nie zechcą Moskwy drażnić jakimiś rurami w poprzek ich interesów.
Złoża duńskie w ciągu najbliższej dekady najprawdopodobniej ulegną
wyczerpaniu. BALTICPIPE , można by tłoczyć gaz również w odwrotną stronę dostarczając go w przyszłości z wciąż nie w pełni wykorzystywanej I nitki gazociągu
jamalskiego do Danii co byłoby również niezwykle opłacalne.
Ogłoszenie decyzji prezydentów Rosji,
Niemiec i Francji o budowie Gazociągu Bałtyckiego jest dobrą nowiną. Rozwiązuje
nam ręce. Jest kolejnym mocnym argumentem za anulowaniem pakietu porozumień
gazowych z Rosją. Przy ich zawieraniu popełniono poważne błędy prawne. Założenia
techniczno-ekonomiczne do nich też są już dawno nieaktualne. Anachronizm, czy wyrażając się
bardziej dosadnie, bubel prawny rodem z zamierzchłej breżniewowskiej epoki w której
zamierzano na gazowym stryczku powiesić tych zgniłych kapitalistów. Warto
zajrzeć do radzieckich opracowań z połowy lat osiemdziesiątych. Warto podkreślić,
że prezydent Putin dyscyplinując niepłacących podatków oligarchów posłużył
się prawem Federacji Rosyjskiej.
Poddaję
też pod rozwagę podjęcie bardziej niekonwencjonalnych działań.
W
1891
r. postała w Nowym Jorku pierwsza w dziejach „liga konsumencka"
Nic więc nie stoi na przeszkodzie, aby
powołać LIGĘ KONSUMENTÓW GAZU. Powinni wejść w jej skład odbiorcy gazu z Polski, Białorusi, Ukrainy, Litwy,
Łotwy, Estonii, Ukrainy, Mołdawii, Turcji, Azerbejdżanu i Gruzji. Za czasów ZSRR
większość z tych krajów była traktowana tak jak to jeszcze pamiętamy, i bardzo wielu ich obywateli oddało życie jako pensjonariusze archipelagu Gułag
budując cywilizacyjną infrastrukturę syberyjskiej kolonii Rosji. Potomkom
należy się chyba minimalna rekompensata...
W naszym interesie jest też takie
zharmonizowanie ceny gazu w basenie Morza Czarnego, abyśmy płacili nie więcej
niż Turcy, którzy za otrzymywany z Rosji gaz płacą przeszło dwa razy mniej
niż my, tj. ca 70 USD za 1000 m3.
Turcja aspiruje do wejścia do Unii Europejskiej. Jej najpoważniejszym atutem
jest znakomite położenie pomostowe dla tranzytu gazu do UE z Iranu, Iraku, Azerbejdżanu, Kazachstanu i Turkmenistanu, a w dalszej przyszłości również z Uzbekistanu i Egiptu. Łączny
potencjał gazowy tych krajów jest tylko o 1/5 mniejszy niż złóż
kontrolowanych przez Rosję. Położone są jednak na obszarach bez porównania
bardziej dostępnych niż północ Syberii, dlatego koszty wydobycia będą wielekroć
niższe.
LIGA
KONSUMENTÓW GAZU
mogłaby być poważnym partnerem do negocjacji z dostawcami gazu z kierunku
wschodniego. Powinni brać w nich udział przedstawiciele narodów żyjących na
obszarach wydobycia jak i organizacji ekologicznych. Dewastacja naturalnego środowiska w wielu rejonach Syberii bogatych w ropę naftową i gaz ziemny
przekracza wszelkie wyobrażenia. Grozi katastrofą na skalę globalną, dużo
większą niż wycinanie puszczy amazońskiej i amerykańskie kwaśne
deszcze. Nie do zaakceptowania jest też obecne „związanie" ceny gazu z ceną ropy naftowej.
Polską racją stanu jest przyjęcie
Turcji, jedynego państwa który przeciwstawiało się rozbiorom I Rzeczypospolitej, do Unii Europejskiej. Należy też stopniowo zwiększać zakupy ropy naftowej w krajach tureckojęzycznych,
takich jak: Azerbejdżan, Kazachstan, Tataria i Baszkiria. Najważniejsze jednakże
byłoby przystąpienie do opracowywania pre-feasibility
study dla budowy gazociągu ze złóż Shah Deniz znajdujących się w rejonie pogranicznego azersko-irańskiego szelfu południa Morza Kaspijskiego
do Bramy Przemyskiej. Zasobność tych złóż jest szacowana na ca
700 mld. m3 gazu. Prawdopodobnie jest dużo większa. Koszt budowy gazociągu
np. o średnicy 48", którym będzie można tłoczyć
20 mld m3 gazu rocznie, nie powinien
przekroczyć 5 mld. USD
SARMACKI
GAZOCIAG
należało by poprowadzić wzdłuż
doliny rzeki Kury, którą przebiega granica Azji i Europy, Gruzję, pobrzeże
Morza Czarnego, Krym i nizinną Ukrainę. Granicę Polski osiągnąłby w okolicach Przemyśla. To w prostej linii zaledwie 2150 km. Przeszło dwa razy krócej
niż z Półwyspu Jamał. Po drodze zaś nie ma wiecznej zmarzliny i bezdennych bagien. Cena gazu w basenie Morza Czarnego powinna być
zharmonizowana na poziomie ca 60 USD za 1000 m3. Byłoby to
tylko niewiele mniej niż płacą obecnie Turcy, już po uwzględnieniu
amortyzacji gazociągu podmorskiego BLUE
STREAM, który dociera
do Samsun.
Byłoby to też przeszło 100 USD mniej
niż my płacimy obecnie.
Poseł do Parlamentu Europejskiego prof.
Jerzy Buzek, były premier, odpowiedzialny
obecnie za wykorzystanie środków unijnych w ramach VII programu PR-7, na
spotkaniu z przedstawicielami środowisk
inżynierskich w NOT (15.07.br.)
odniósł się do przedstawionej mu
powyższej propozycji niezwykle pozytywnie. Na pewno warto przystąpić chociażby
do opracowania założeń dla feasibility study. Powinna je sfinansować Unia
Europejska. Tak
naprawdę to nie tylko Polska i Ukraina zwiększyłyby po zbudowaniu
SARMACKIEGO GAZOCIAGU swoje
bezpieczeństwo energetyczne dywersyfikując dostawy gazu, ale również pozostałe
kraje UE, Austrii i Włoch nie wyłączając.
Eksperci od inżynierii finansowej są
zgodni, że taką inwestycją może być zainteresowana grupa banków
bliskowschodnich gotowa udzielić kredytów w wysokości co najmniej 40%
kosztów budowy. Jeśli zaś rządy
krajów zainteresowanych odbiorem kaspijskiego gazu, tj. Polski i Ukrainy w pierwszej kolejności, poręczą kredyty w wysokości po 15%
kosztów, to pozostałe 30% mogą być atrakcyjnymi inwestycjami nie tylko
dla banków rosyjskich, amerykańskich i z krajów UE, ale nawet dla Bank
of China.
W takich firmach jak GAZOPROJEKT, INVESTGAS, czy MEGAGAZ
znajdą się fachowcy, którzy sprostają nowemu wyzwaniu. Jesteśmy
przecież w którymś tam pokoleniu w prostej linii potomkami Sarmatów. Pochodzić
oni mieli od indo-irańskiego plemienia Medów zamieszkujących przed
paru tysiącami lat pobrzeże Morza Kaspijskiego.
« Energetyka (Publikacja: 28-08-2005 Ostatnia zmiana: 02-06-2013)
Witold Stanisław MichałowskiPisarz, podróżnik, niezależny publicysta, inżynier pracujący przez wiele lat w Kanadzie przy budowie rurociągów, b. doradca Sejmowej Komisji Gospodarki, b. Pełnomocnik Ministra Ochrony Środowiska ZNiL ds. Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery Karpat Wschodnich; p.o. Prezes Polskiego Stowarzyszenia Budowniczych Rurociągów; członek Polskiego Komitetu FSNT NOT ds.Gospodarki Energetycznej; Redaktor Naczelny Kwartalnika "Rurociągi". Globtrotter wyróżniony (wraz z P. Malczewskim) w "Kolosach 2000" za dotarcie do kraju Urianchajskiego w środkowej Azji i powtórzenie trasy wyprawy Ossendowskiego. Warto też odnotować, że W.S.M. w roku 1959 na Politechnice Warszawskiej założył Koło Stowarzyszenia Ateistów i Wolnomyślicieli. Więcej informacji o autorze Liczba tekstów na portalu: 49 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Kaukaz w płomieniach | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4331 |
|