|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Filozofia społeczna
Dialog i uniwersalizm [1] Autor tekstu: Dionizy Tanalski
Rewolucjoniści i zdobywcy są
optymistami. To zrozumiałe. Sens i motor ich działań tkwią właśnie w przekonaniu, że można osiągnąć, poprawić, ulepszyć. I odwrotnie: zdobywanie,
poprawianie, panowanie rodzą lub utwierdzają ich optymizm. Pesymiści są bardami
schyłku. To też zrozumiałe. Umiera ich świat, kończy się jego historia -
zamierają nadzieje z nim związane.
Okresy przejściowe sprzyjają
jednak także poszukiwaniom ideologicznym, historiozoficznym, filozoficznym,
religijnym, a nawet je wymuszają. Optymistyczne było chrześcijaństwo lokujące
swoje nadzieje w nadprzyrodzonym zbawieniu, a dodatkowo docześnie w związkach z imperialnym Rzymem panującym nad ówczesnym śródziemnomorskim światem.
Optymistyczne było Odrodzenie, optymistyczne antyfeudalne burżuazyjne
rewolucje. Optymistyczne było Oświecenie, optymistyczne bunty i rewolucje
ludowe i socjalistyczne. Lecz po okresach euforii i zwycięstw przychodzą dni
żmudnej roboty, zawodzą plany, gaśnie entuzjazm, czasami przychodzi klęska.
Wtedy pojawiają się także ideologowie i teoretycy nowej myśli i nowych planów,
którzy nie chcą powtarzać błędów poprzedników, lecz propagują działania
pokojowe i organiczne (takimi były, na przykład, działania polskich
pozytywistów XIX wieku).
Przykładem takich nowych
poszukiwań są, między innymi, filozofie dialogu i spotkania, teoria
konwergencji, uniwersalizmu.
1.
Słowo „dialog"
znaczy, po prostu, według pochodzenia greckiego i łacińskiego, literacką,
sceniczną rozmowę, przeważnie dwóch osób. Współcześnie nabrało jednak
szczególnego znaczenia. Filozofie dialogu i spotkania wyrosły bowiem z przekonania, że dotychczasowe sposoby społecznego panowania i urządzania
ludzkiego świata nie zdały egzaminu.
W pierwszej połowie XX
wieku, po krwawych doświadczeniach pierwszej wojny światowej, światowym
kryzysie przełomu lat dwudziestych i trzydziestych, po okrucieństwach hitleryzmu,
stalinizmu i drugiej wojny światowej, pojawiło się wiele publikacji proponujących
porozumienie ludzi na zasadach dialogu, rozmowy, wzajemnej sympatii i duchowego przenikania się. Pionierstwo tych idei przypisuje się Dietrichowi
von Hildebrandowi (1889-1917) i jego książce Metaphysik der Gemeinschaft
(Metafizyka wspólnoty). W latach dwudziestych i później filozofię
spotkania propagowali także Ferdynand Ebner, Martin Buber, Herman Cohen,
Friedrich Gogarten, Gabriel Marcel, Eugen Rosenstock-Huessy, Franz Rosenzweig.
Martin Buber (1878-1965) w książce Problem człowieka wydanej w czasie drugiej wojny światowej, w roku 1943, wyjaśnia ideologiczne i filozoficzne motywy powstawania filozofii
dialogu i spotkania. Znane i dominujące we współczesnym życiu społecznym i politycznym indywidualizm, typowy dla liberalnego kapitalizmu, oraz jego
przeciwieństwo, kolektywizm, rozwinięty najbardziej w faszyzmie i stalinizmie, nie pasują, jego zdaniem, do człowieka jako całości.
„Indywidualizm widzi człowieka wyłącznie jako zwróconego ku samemu sobie,
kolektywizm natomiast nie widzi człowieka w ogóle, widzi tylko 'społeczeństwo'. Tam oblicze człowieka jest wypaczone, tu jest zakryte". Także
filozofia współczesna nie radzi sobie z problemem człowieka, nazbyt
bowiem wyobcowuje go z różnych kontekstów. „Na pytanie Kanta, 'czym jest człowiek'
[...] nie znajdzie się odpowiedzi (jeśli w ogóle można ją znaleźć)
rozpatrując osobę jako taką, trzeba ją rozpatrywać w całym jej istotnym
stosunku do tego, co istnieje". [ 1 ] A istnieje świat ludzi i świat przyrody,
istnieje także świat nadprzyrodzony i Bóg — i człowiek jest związany z wszystkimi tymi światami i z wszystkimi bytami. Owe wszystkie „światy" i byty są nie tylko tłem dla człowieka, lecz są naturalnym dla niego
odniesieniem, bez którego człowiek w ogóle nie istnieje. Ludzkie Ja
istnieje tylko w związku z tym, do czego zwraca się imieniem Ty. Relacja
Ja — Ty jest konstytutywną relacją ludzkiego istnienia i wszelkie jej
niszczenie jest niszczeniem człowieka. Tej ontycznie koniecznej relacji nie
uwzględniają ani indywidualizm — bo jej nie dostrzega, ani kolektywizm -
bo ją lekceważy. Dostrzeżenie jej i świadome kształtowanie naszego życia w tej relacji, pragnienie jej, jest najlepszym i ostatecznym sposobem (bo inne
już zostały wyczerpane) na pełne uwolnienie człowieka od zmór zbrodni i wszelkich społecznych alienacji. Niech spotykają się ludzie z sobą, niech
prowadzą dialog nie dla samej rozmowy, lecz dla pełnej ludzkiej komunii społecznej i duchowej. Wtedy dopiero zaistnieje i ujawni się ich pełne człowieczeństwo, o którym ani indywidualizm, ani kolektywizm nie mają pojęcia.
Pod koniec książki Buber
zapisał następujące, prorocze słowa: „Widzę, jak na horyzoncie budzi się,
wolno jak wszystkie procesy prawdziwej historii ludzkiej, wielkie niezadowolenie,
niepodobne do żadnego z dotychczasowych. Będzie to bunt już nie tylko
przeciwko jednej dominującej tendencji w imię innej tendencji, ale przeciwko
biednej realizacji wszelkiego dążenia do wspólnoty — w imię jego
prawdziwej realizacji". Teoretyczna zaś konkluzja tej filozofii jest następująca:
[...] „ze stosunku do Ty bierze się Ja. Od rozważania tego przedmiotu "człowiek z człowiekiem" musi zacząć filozoficzna nauka o człowieku ogarniająca
antropologię i socjologię". [ 2 ]
2.
Po drugiej wojnie światowej, w związku z kulturowym i politycznym spotkaniem dwóch znaczących prądów
intelektualnych i społecznych: chrześcijaństwa, a zwłaszcza katolicyzmu z marksizmem i ideologiami socjalizmu idea dialogu stała się synonimem spotkań i rozmów licznych przedstawicieli owych dwóch prądów. Punktem wyjścia tego
dialogu było mniej lub bardziej ugruntowane przekonanie, że oba te prądy oraz
związane z nimi kultury i „światy" są na tyle wpływowe i a tyle trwałe,
że wzajemne ułożenie sobie współistnienia i współpracy ludzi do nich
należących jest najrozsądniejszą, a według niektórych historycznie
wymuszoną, czyli konieczną, postawą
społeczną. Ideę tego dialogu przeciwstawiano dotychczasowym wyobrażeniom o nieuniknioności konfliktów i walk między zwolennikami obu prądów, w wersji
radykalnej aż do całkowitego zlikwidowania jednego z nich. Wtedy dopiero, według
radykalistów, powstanie świat harmonijnego współżycia ludzi.
Zwolennicy dialogu zdawali
sobie sprawę z trudności jego prowadzenia. Polegały one i na oporach
psychicznych jego uczestników oraz ich macierzystych środowisk społecznych, i na naturalnych, obiektywnych granicach teoretycznych i politycznych obu prądów.
Uznano jednak, że istnieją takie wartości oraz takie problemy i potrzeby
ludzi, które mogą i powinny być podejmowane i rozwiązywane wspólnie przez
zwolenników różnych światopoglądów, filozofii a nawet programów
ideologicznych i postaw politycznych. Za obszar dialogu uznano więc
podstawowe humanistyczne wartości obecne zarówno w światopoglądach
religijnych jak i świeckich, działania na rzecz rozwoju gospodarczego,
wychowanie w duchu tolerancji i przyjaźni, kształtowanie postaw prospołecznych, szacunek dla prawa i sprawiedliwości społecznej, zwalczanie
anomalii psychospołecznych (np. alkoholizm, narkomania, kradzieże, chuligaństwo)
itd. Tu dialog nie nastręczał większych trudności, poza może problemem wspólnoty
wartości humanistycznych, które czasami uznawano za wyłączną własność
jednej ze stron. Lecz ten światopoglądowo-etyczny ostracyzm ulegał stopniowo
osłabieniu pod wpływem dialogowych dyskusji i sporów, które, jak się
zdaje przyniosły w tej dziedzinie efekt pozytywny, mianowicie upowszechniły w świadomości społecznej pogląd o światopoglądowej wspólnocie owych wartości.
Niektórzy uczestnicy
dialogu uważali nawet, że dialog może objąć także fundamentalne
problemy filozoficzne uprawiane dotąd i rozstrzygane różnie przez oddzielne
filozofie — tu jednak rezultaty, ze zrozumiałych względów, były nikłe.
Stwierdzano wprawdzie formalne czy powierzchniowe podobieństwa różnych
teorii ontologicznych, teriopoznawczych czy etycznych, lecz jednocześnie dostrzegano
wyraźnie ich kontekstową odmienność, co uniemożliwiało doktrynalną
jednomyślność na tym gruncie. To wszakże nie przeszkadzało w prowadzeniu
dialogu w sprawach nadających się do współmyślenia i współdziałania i nie zniechęcało jego uczestników. Respektowano wzajemnie prawo do odmienności w dziedzinach nie dających się teoretycznie ujednolicić.
Zrozumiałe, że dialog ów
nie ograniczał się do aprobujących obustronnych monologów lecz obejmował też
racjonalną krytykę i polemikę, czasami nawet ostrą. Było to wyraźne
poszerzenie etymologicznego zakresu pojęcia dialogu, lecz obie strony uznawały
krytykę i polemikę za rzecz w naszych warunkach uprawnioną i wzajemnie pożyteczną — co nie znaczy, że krytyka i polemika były zawsze trafne i na odpowiednim
poziomie. Broniono wszakże, jako zasady, prawa do krytyki i do obrony.
3.
Najaktywniej dialog ten
prowadzony był w Polsce, a poza Polską we Francji i Włoszech. Miał także
wielu przeciwników, którzy dopatrywali się u zwolenników dialogu skłonności
rewizjonistycznych, czyli oddalania się od tych kanonów marksizmu albo
katolicyzmu, które przeciwnicy dialogu uznawali za obowiązujące. (A zarzut
rewidowania marksizmu groził w krajach realnego socjalizmu poważnymi
konsekwencjami osobistymi). W Polsce obie strony dysponowały dużymi siłami
intelektualnymi i społecznymi. Kościół rzymskokatolicki liczył w Polsce
mniej więcej tylu wyznawców, ilu było ich we wszystkich pozostałych państwach
socjalistycznych Europy. Ta sytuacja wykluczała w Polce politykę radykalnego
ograniczania działań Kościoła rzymskokatolickiego oraz katolickich ugrupowań i spychania ich na nie znaczący margines społecznego życia, narzucała
natomiast politykom państwowym konieczność respektowania obecności i społecznej
siły katolicyzmu i porozumiewania się z nim w najważniejszych dla kraju sprawach.
Sprzyjało to zwolennikom dialogu, którzy w tej obiektywnej sytuacji widzieli
dodatkowy argument za ich ideą.
Po okresie aktywnego
dialogowania, głównie od drugiej połowy lat 50. (zwłaszcza po roku 1956)
do połowy lat 80., nastąpiło pewne znużenie uczestników wynikłe z obserwacji, że wprawdzie dialog jest rzeczą pożyteczną i słuszną, lecz
jego tematyka i konkluzje zaczynają się powtarzać, że
jego oryginalność i siła nośna wyczerpują się. Zatem poczęły silniej
działać w aktywnych politycznie środowiskach katolickich motywy tradycyjnej
niechęci i wrogości do marksistów, aż wreszcie wybuchł otwarty konflikt
polityczny między władzą państwową i zwolennikami realnego socjalizmu a polityczną opozycją, która ostatecznie ukształtowała się w znany
symbolicznie ruch „Solidarności". Dialog w dotychczasowej formie
upadł.
1 2 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] Martin Buber, Problem człowieka, Warszawa 1993, PWN, s. 88 i 87. « Filozofia społeczna (Publikacja: 13-10-2005 )
Dionizy TanalskiProfesor, filozof i religioznawca. Był redaktorem naczelnym "Studiów Filozoficznych PAN", współpracuje z Res Humaną. Związany z Uniwersytetem Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie, obecnie jest wykładowcą Wyższej Szkoły Pedagogicznej TWP w Olsztynie. Autor m.in.: "Katolicyzm: Problemy filozofii człowieka" (1977), "Bóg, człowiek i polityka: człowiek w teorii Jana Pawła II (1986), "Dialektyka sacrum i profanum" (1995), "Fundamentalizm i postchrześcijaństwo. Ideologie katolickiego sacrum" (1998), "Ideotwórcze funkcje pracy: przyczynek do filozofii społecznej (2002) Liczba tekstów na portalu: 7 Pokaż inne teksty autora Najnowszy tekst autora: Czy świat bez religii? | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4397 |
|