|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Biblia » O Biblii ogólnie » Antychrystianizm
Droga Węża Autor tekstu: Michał Jezierski
"Jeśli postawienie człowieka zamiast Boga na ołtarzu
jest grzechem Lucyfera, humaniści od czasów odrodzenia
popełniają ten grzech"
Jacques Mitterand
Podczas studiowania
tekstów biblijnych zawsze porusza mnie opis buntu człowieka, który się rodzi z podszeptów węża, będącego ucieleśnieniem zła. Lecz zawsze mnie też
zastanawiały określenia, których użyto, aby oddać całą istotę upadku.
Przypominają one raczej pewien moment duchowego oświecenia aniżeli złego
uczynku, który miał stanowić podstawy cierpienia człowieka na ziemi. Człowiek,
który budzi zawiść Boga? Czy człowiek, który się mu sprzeciwia? Można
rzec — zarówno sprzeciw jak i zawiść są tu ważne, najważniejsze jest
jednak samo oświecenie, które jest darem od biblijnego Węża.
Człowiek w biblijnym micie, po stworzeniu świata otrzymuje nieograniczoną władzę
nad wszelkimi stworzeniami ją zamieszkującymi. Adam i Ewa jako ukochane dzieci
Ojca swego mają żyć w szczęściu, radości i harmonii z naturą. Stworzeni
na podobieństwo Ojca są od niego różni. Nie są istotami rozumnymi w pełnym
tego słowa znaczeniu, bowiem nic je od zwierząt nie odróżnia — nie są w stanie wykształcić moralności nie posiadając umiejętności odróżniania zła
od dobra. Są więc ślepymi narzędziami w rękach Stwórcy bądź też najszczęśliwszymi
istotami jakie kiedykolwiek istniały. Szczęście to jednak tkwi w niewiedzy
oraz zaspokojeniu wszelkich objawów egoizmu i pychy. Obraz jako przenośnia każe
nam zastanowić się nad sensem takiej egzystencji, pozbawionej możliwości
abstrakcyjnego myślenia. Czyżby więc Bóg według wierzeń biblijnych tworzył
tylko emocje? Dlaczego intelekt schodzi na plan dalszy? Trudno mówić o „stworzeniu człowieka", bowiem człowiekiem istota taka być nie może. Nie
posiadając ludzkich przymiotów jej aspiracje muszą zostać ukrócone.
I wtedy pojawia się kusiciel. Wąż jako istota zła wznieca zamęt. Wznieca go
jednym, bardzo prostym pytaniem: dlaczego? Człowiek który dotychczas nie odważył
się podważyć woli Ojca, staje teraz na rozdrożu. Z jednej strony wieczne
szczęście a z drugiej prawda. Możliwość poznania odpowiedzi na nurtujące
go pytania. Mimo że stworzony na obraz Ojca, nigdy mu nie dorównywał, może
teraz się to zmieni? Niedocenione dziecię? Lecz kim był Bóg? Stwórcą dobra
czy zła? Czy był w takim wypadku istotą najwyższą, skoro zło i dobro są w jego kontekście odrębnymi znaczeniami?
Wąż nie kusi, on tylko pyta. Nie ma tu podstępu, nie ma prób zniszczenia człowieka.
Jest tylko proste pytanie, na które człowiek chce poznać odpowiedź a nie
powinien wedle woli Stwórcy. Grozi mu za złamanie tego zakazu śmierć. Kara
najgorsza i najsroższa. Lecz on nie może bać się śmierci, bo jej nie
rozumie. Skoro został pozbawiony możliwości rozróżniania dobra i zła, nie
może też zrozumieć pojęć, z którymi nigdy się nie zetknął. Zwłaszcza,
gdy wąż tłumaczy, iż próba zakończy się „otwarciem oczu".
Czym jest to otwarcie oczu? Czemu Biblia stwierdza, że nastąpiło ono rzeczywiście
po spróbowaniu owocu? Czy człowiek więc wcześniej był tylko cieniem
prawdziwego człowieka? Bóg skazując go na wygnanie odpowiada swym cherubinom:
człowiek stał się równy nam, poznał dobro i zło. Tajemnica boskości tkwi
więc w moralności, w rozumowaniu na poziomie abstraktu, Bóg w tym wypadku nie
jest najwyższy. Jest stworzycielem który poszedł o krok za daleko, akt
kreacji, którego dokonał stworzył abstrakcję.
Upadek człowieka nie jest jednoznacznie upadkiem. Można zaryzykować
stwierdzenia, że niczym Budda opuszczający swego ojca gdy dostrzega zepsucie
dworu, tak i człowiek postanowił się odmienić. Dostępuje najwyższej formy
oświecenia, staje się w sensie moralnym i intelektualnym równy Ojcu. Ceną za
to jest cierpienie, którego dozna, zemsta będąca niezwykle srogą, lecz nie
jest to natychmiastowa śmierć. Bóg okłamał człowieka, groził mu słowami
nie czynem.
Czy nieszczęście człowieka
może być jego szczęściem? Kim jest Bóg a kim Lucyfer? Czemu ten, który był
najpiękniejszym i najdoskonalszym synem Boga opuścił go buntując się?
Biblia tego nie wyjaśnia w sposób konkretny, stara się to robić Kościół.
Jednak, jeśli przyjąć sam tekst biblijny można by stwierdzić, że najpoważniejszym
zagrożeniem człowieka jest sam Bóg, który na samym początku zakazał mu
intelektualnego spełnienia. Bóg zaś jest Mędrcem, nie jest jednak kimś
ponad człowiekiem. Bóg jest więc w pewnym sensie cieniem człowieka, jego połową
która musi istnieć by możliwa była równowaga. Nie jest to jednak Bóg grzmiący,
jest to pewne uczucie, które przepełnia człowieka. Bogiem są pierwotne
uczucia.
Rozważania biblijne do
tego momentu stanowią ciąg pytań, na które nie można poznać odpowiedzi. Ma
to związek z samym charakterem Starego Testamentu tworzącego wizerunek Boga
groźnego i władczego. Jednak Stary Testament w wielu kwestiach dla chrześcijan
jest odpowiedzią na trudne pytania, daje im rady i w związku z tym należy
doszukiwać się tam pewnego sensu, który definiowałby postępowanie Boga.
Boga, który jest interpretowany jako Stworzyciel, jako najwyższy i jako Ojciec.
To od razu narzuca pewien tok myślenia, z którym trudno dyskutować, jednak
jest to możliwe w oparciu o samą Biblię.
Czy Bóg-Stworzyciel może
być uosobieniem uczucia obdartego z jego intelektualnej obudowy? Bóg wygląda
jak swego rodzaju zły doradca, który ucisza i nakazuje, wymaga, ale sam z siebie nic nie daje. Stworzenie było aktem, który zapewnia mu kontrolę, w jego mniemaniu ostateczną. Człowiek ma być bezwolnym stworzeniem, które
podda się uczuciu a nie rozumowi. To jest ta zasadnicza różnica.
On nie jest racjonalny, jest abstrakcyjny, ale i przyziemny. On sam uosabia
inteligencję, której człowiek miał być pozbawiony. Czy też raczej rozum i jego pochodne. Warto raz jeszcze spojrzeć na sam wątek „upadku". Człowiek,
zgodnie z tekstem biblijnym, „otwiera oczy" i wtedy dostrzega dobro i zło.
Otwiera oczy, by poczuć intelekt. Do tego momentu włada nim uczucie miłości
do Stwórcy. Włada nim emocja. Później staje się mu równy. Oświecenie następuje
właśnie przez intelekt, który na niego spływa.
Jaki więc stosunek łączy
Boga i człowieka? Z początku był to niewątpliwie zhierarchizowany system,
gdzie miejsce człowieka było jasne i sprowadzało się do stosunku pan -
niewolnik. I tu właśnie nasuwają się pierwsze wątpliwości. Wcześniej mówiłem o Bogu w dwu kategoriach — uczuciowej i intelektualnej. W pierwszej jest nieodłącznym
elementem istnienia człowieka a w drugiej intelekt czyni człowieka równym
Bogu. Tego nie da się według mnie odkreślić, bowiem sama Biblia pozwala
wskazać na przynajmniej kilka kategorii rozumienia Boga. Stosunek więc taki w pierwszym etapie nie mógł być abstrakcyjny, musiał być uczuciowy. Bóg jako
miłość i szczęście, jako spełnienie. Lecz czym był wtedy człowiek?
Niewolnikiem uczuć. Niewolnikiem intelektu swego Pana, którego sam był
pozbawiony. Tak samo jak wszelkie inne stworzenia. Daje to obraz najwyższej mądrości,
która jest pyszną i pożądającą chwały. Czy zasługuje na nią? Nie jest
to do końca pewne, skoro sam Bóg przyznaje, że człowiek mu dorównuje. Boi
się tedy również, że pewnego dnia człowiek posiądzie tajemnicę życia
wiecznego i to uczyni go ostatecznie takim samym. Więc czym jest w takim razie
Bóg?
Te wątpliwości prowadzą
nas do kolejnych rozważań, pogłębionych o dalsze teksty biblijne. Muszę od
razu zaznaczyć, że celowo nie powołuję się na interpretacje Starego
Testamentu w wykonaniu chrześcijańskim czy żydowskim, bowiem tamte
interpretacje, gdy się je pozna dokładniej, okazują się być zbyt przystosowane do religii.
Sam Bóg zaś musi być rozpatrywany w kategorii obiektywnej, odcięcia od poglądów
własnych. I to zazwyczaj jest dość istotnym problemem.
Czy Bóg, który jest
Stworzycielem, gdyby był istotą najwyższą, byłby również zawistny?
Dlaczego człowiek, który otwiera oczy staje się dla Boga zagrożeniem tak dużym,
że musi zostać wygnany? To pytanie stawia Boga w świetle absurdu,
przynajmniej jeśli idzie o kwestię jego potęgi. Biblia daje nam do
zrozumienia w ten sposób, że sam Bóg nie jest istotą najwyższą, może być
tylko jego częścią składową. Lecz czy wobec powszechnej interpretacji boskości
jako absolutu ma to sens? Wydaje się, że jednak tak. Sens ten kryje się w sprzeczności jaką podaje nam sama Biblia. Z jednej strony owszem, Bóg był
absolutem. Lecz później, po akcie Stworzenia staje się tylko jedną z wielu
części — prócz niego istnieje dobro i zło, intelekt i uczucia, życie i śmierć.
Bóg traci część siebie stając się tylko uosobieniem intelektu i uczucia,
czyli czegoś, co może posiąść człowiek. Przecież to właśnie z tych dwóch
cnót można wyprowadzić inne. Bóg w sensie ogólnym jest więc absolutem, ale
na niego składa się wtedy również człowiek, zaś to, co pozostało z Boga — Stworzyciela jest tylko jednym z wielu elementów.
Czym czy może kim jest
wobec tego Wąż, symbol zła? Czy właśnie ta symbolika nie sprowadza badaczy
na zły trop? Wąż jest traktowany dwojako — jako symbol zła oraz jako
zwierzę. Posiada więc formę niematerialną, tę istotniejszą, oraz materialną
która go uosabia i która zarazem wprowadza niezwykłe zamieszanie. O ile
Biblia nie pozostawia miejsca na interpretację, gdzie symbolizuje on zwierzę
upadłe, ukarane pozbawieniem kończyn, to budzi to dwie wątpliwości -
dlaczego przed wyklęciem wąż posiadał fizycznie te same przymioty, które
przynosi mu klątwa oraz dlaczego z drugiej strony może on symbolizować pewną
doskonałość — czy to prostotę i perfekcjonizm czy też znany wszystkim
symbol czasu. Biblia starając się stworzyć wizerunek Boga — Najwyższego,
tworzy jednocześnie tak niezwykłe niedomówienia. Wąż przecież jest tym, który
wskazuje człowiekowi drogę do oświecenia. Tym, który wskazuje na kłamstwo
Boga — człowiek nie umiera po spożyciu owocu. To on pomaga człowiekowi
wyrwać się z niewoli mentalnej. Wybawia go. Nie może być więc zły jeśli zło i dobro rozpatrujemy w kwestii stosunku do człowieka. Jest zły, jeśli chodzi o stosunek do Boga. Tworzy się więc pewna interesująca nić, która łączy
Boga — Człowieka — Węża. Łatwo skategoryzować stosunki łączące człowieka z Bogiem, lecz sam Wąż, jako symbolika duchowego Oświecenia, wymyka się
naszym pomiarom. Nie jest ani wrogiem, ani przyjacielem. Z początku wydaje się
być przewodnikiem, później jednak zostaje odrzucony. Biblia przedstawia go
jako zło, człowiek traktuje jako mędrca. Bóg i Wąż symbolizują więc mądrość,
jednak zupełnie odmiennie pojmowaną. Jest to walka dwóch egoistycznych
postaw. Pycha przeciw pysze. Co je różni? Jedna kwestia — o ile Bóg chce władać
człowiekiem pozbawionym intelektu, o tyle Węża interesuje człowiek, który
nie tyle będzie dał sobą kierować, o ile udowodni słuszność drogi Węża.
Czym jest droga Węża i jakie ma konsekwencje dla człowieka? Nadal musimy operować symboliką mistyczną,
aby uświadomić sobie jej wagę. Wróćmy do samego Edenu, czym on był? Z jednej strony Biblia przekonuje nas o jego wartości jako miejsca wiecznego szczęścia
lecz z drugiej człowiek nie jest nim do końca zadowolony, skoro decyduje się
posłuchać podszeptów Węża. Można tę sytuację odnieść do mitu Buddy, który
opuszcza Pałac swego Ojca krocząc nową ścieżką pełną cierpienia i wyrzeczeń. Czy człowiek uosabia taką postawę? Jego bunt jest drogą zmierzającą
do osiągnięcia stanu, który był dla niego nieosiągalny. Odrzuca on nieskończoną
przyjemność, której nie można utożsamić z nieskończonym dobrem, chyba że
rozważanym na płaszczyźnie egoizmu jednostki, na rzecz czegoś fizycznie
gorszego. Lecz ten sam bunt prowadzi do zyskania intelektualnej równości z Bogiem. Następuje więc proces przemiany człowieka z niewolnika w istotę
rozumną. Ta równowaga nie może być równowagą dla Boga korzystną, bowiem
traci on wyłączność na niektóre atrybuty a człowiek wymyka się spod Jego
kontroli. Droga Węża symbolizuje więc z jednej strony cierpienie, lecz z drugiej prowadzi do nieosiągalnych wcześniej stanów umysłowych.
Człowiek buntując się
przechodzi więc przemianę. Przemiana ta dotyczy nie tylko umysłu, lecz całej
jego hierarchii wartości. Powraca więc problem dobra i zła. O ile wcześniej
dobrem było podporządkowanie jednostki Bogu, czyli, jak wykazywałem, w znacznej
mierze uczuciom, o tyle teraz jednostka uniezależnia się od nich stając się
racjonalną. Dobro utożsamiane z uczuciami było dobrem egoistycznym. Dziś
powiedzielibyśmy — po części złem. Nie można patrzeć jednak tylko przez
pryzmat tego, co nas dotyczy dzisiaj. Warto zastanowić się, czy człowiek związany z uczuciem stanowił dla samego Boga dobro większe niż jego odpowiednik połączony z intelektem. Można powiedzieć, że owszem. Uczucie, które nim kierowało nie
wymagało od niego racjonalności, żądało zaspokajania tylko największych
przyjemności w zamian oferując wszystko czego człowiek potrzebował. Nie
roztrząsał on sensu Boga jako takiego tylko go przyjmował. Intelekt zmienia
całą systematyzację. Człowiek który ugina się pod pytaniem „dlaczego?"
nie jest już tym samym człowiekiem którym władają emocje. Staje się mędrcem.
Na początku postawiłem
tezę, że oświecenie jest darem Węża. Mój wywód zmierzał do potwierdzenia
jej, co też ostatecznie zamierzam teraz wykazać. Jeśli przyjmiemy za naturalną
wyższość rozumu nad uczuciem, co jest naturalne tylko w stanie oświecenia i czego nie kwestionują nawet autorytety kościołów, w tym momencie propozycja
boskiego przymierza opartego na ślepym posłuszeństwie w zamian za wieczne
szczęście staje się być zła. Zła w sensie moralnym jak i racjonalnym.
Wieczne szczęście przy odrzuceniu intelektu, które proponuje Bóg, staje się ciążącym bagażem. Człowiek-mędrzec będzie
stawiał racjonalizm na pierwszym miejscu. Tak jak uczynił to Budda, który
poprzez Oświecenie dopuścił się buntu. Tak samo i tutaj Wąż nie kusi -
on sugeruje. Pokazuje drogę, którą człowiek wybiera i wtedy „otwierają się
mu oczy". Nie jest już ślepcem i niewolnikiem uczuć — staje się panem
intelektu.
« Antychrystianizm (Publikacja: 14-10-2005 Ostatnia zmiana: 08-08-2006)
Michał Jezierski Student politologii Uniwersytetu Wrocławskiego. Zainteresowania: Izrael, kultura żydowska i chrześcijańska oraz religioznastwo. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4409 |
|