Racjonalista - Strona głównaDo treści


Fundusz Racjonalisty

Wesprzyj nas..
Zarejestrowaliśmy
204.443.397 wizyt
Ponad 1065 autorów napisało dla nas 7364 tekstów. Zajęłyby one 29017 stron A4

Wyszukaj na stronach:

Kryteria szczegółowe

Najnowsze strony..
Archiwum streszczeń..

 Czy konflikt w Gazie skończy się w 2024?
Raczej tak
Chyba tak
Nie wiem
Chyba nie
Raczej nie
  

Oddano 700 głosów.
Chcesz wiedzieć więcej?
Zamów dobrą książkę.
Propozycje Racjonalisty:
Sklepik "Racjonalisty"

Złota myśl Racjonalisty:
"Aby być niepospolicie uczonym, trzeba zacząć od pospolitego uczenia się."
 Religie i sekty » Nowe ruchy religijne » Świadkowie Jehowy

Świadkowie Jehowy i schroniskowy pies
Autor tekstu:

Nie lubię włażenia w butach w moje prywatne życie. Nie chodzi nawet o wyznawane przeze mnie poglądy, hierarchię moich wartości czy ocenę świata. Bardziej idzie mi o prywatność. O poglądach można zawsze porozmawiać, o ile obie strony wyrażą na to chęć. Ja chęci nie wyrażam. A przynajmniej nie zawsze. Nie wyrażam na pewno wtedy, kiedy wstaje o ślicznym jesiennym poranku i wychodzę z moim kulawym kundlem na krótki spacer.

Człowiek wychodzi z domu zadowolony. Oto idzie zima, liście pospadały z drzew a dookoła ludzie noszący szaliki. Jak tu się nie uśmiechać do samego siebie takiego dnia. Podwójną radość mi sprawia, kiedy mój, jak już wspomniałam kulawy, kundel czuje się lepiej i wyraża chęć na bieganie. Biegniemy sobie wtedy powolutku, bo pies inaczej nie może, łapiąc chłodne powietrze w płuca. Dwie starsze panie, które mnie zatrzymują na początku nie budzą mojej wrogości. Domyślam się, że zabłądziły w poszukiwaniu kościoła albo nie wiedzą, która jest godzina. W czasie krótkiej przerwy pies demonstracyjnie obwąchuje obie kobiety i delikatnie pokazuje zęby. Pies nie lubi obcych więc nie ma się czemu dziwić. Ponadto — przerwały mu jego ulubioną zabawę.

Kiedy jedna z Pań pyta czy myślę poważnie o przyszłości odpowiadam, że nie myślę o niczym w tej chwili, delektuje się słodką ekstazą porannego spokoju na ulicach. Słowo ekstaza budzi w moich rozmówczyniach pewne zgorszenie, które wyraźnie widać po tężejących rysach twarzy. Starsza z Pań wyciąga do mnie dłoń i zaczyna - ja wiem, że z pieskiem to przyjemnie sobie pobiegać, ale może trzeba pomyśleć trochę o przyszłości, o biblii, nakazach...

Pies reaguje automatycznie na wyciągającą się w moim kierunku zbyt szybko dłoń. W sumie ma racje — kto pozwolił tej Pani mnie obmacywać? Kiedy struchlała trochę odskakuje na bok kundel stroszy sierść i podnosi ogon. Widocznie działa bo Pani odsuwa się jeszcze krok dalej komentując, że „skoro wychowuje takiego szatana to nie dziwota, że mam zwichrowane poglądy". Tego już moja stoicka cierpliwość i wyrozumiałość znieść nie mogła. Wiem, sama popełniłam błąd zatrzymując się w ogóle przy owych kobietach. Mea culpa, mea culpa, mea maxima culpa… tak to bywa gdy człowiek chce bezinteresownie komuś pomóc, a ten ktoś zaczyna włazić z ubłoconymi buciorami w życie. Uśmiecham się więc pod nosem i mówię bardzo spokojnie, że piesek jest taki jaki jest, bo kiedyś pewna starsza Pani przypalała go papierosami, biła i łamała łapy. Moje rozmówczynie jakby zamierają w bezruchu. Wykorzystując sytuacje ciągnę dalej, że gdyby chciały zrobić coś pożytecznego to mogą iść do schroniska, tam się przyda każda katechizacja, głównie zaś potrzebne jest odpuszczanie grzechów dla zwierząt, które w stanie skrajnego wyczerpania pogryzły swoich właścicieli i są skazane na humanitarną śmierć przez maltretowanie, później siedzenie w ciasnej klatce a na samym końcu na usypiający zastrzyk, który muszą przyjąć samotnie, bo schronisko ma zbyt dużo psów, aby przy umierającym zwierzaku ktoś posiedział. Gdyby odpuszczanie grzechów zwierząt było zbyt ciężkie zawsze można tylko na nie popatrzeć — zapewne umocni to Panie w wierze i da nowe tematy do poważnego myślenia o przyszłości.

Panie patrzą na mnie i mojego psa z wyraźnym niesmakiem. Zastanawiam się nawet przez chwilę czy moje słowa nie były zbyt ostre, przecież mogłam nie psuć im dnia. Postąpić bardzo po bożemu i nadstawić drugi policzek. Zresztą, gdyby chodziło o mnie to pewnie bym tak zrobiła, ale chodziło o mojego psa. Uważam, bardzo subiektywnie zresztą, że zwierzak dość się już nacierpiał w swoim życiu i na starość ma prawo do spokoju. Jedna z Pań najwidoczniej się otrząsnęła z traumatycznego przeżycia rozmowy ze mną i niepewnie zaczęła mówić, ze może jednak przyjmę Jezusa do swojego serca, wtedy zyskam pewność… Aż mnie korci aby zapytać "pewność czego? "Tego, że mój pies więcej nie będzie cierpiał? A może tego, że cierpienie wszystkich kundli na tej ziemi jest sensowne i ma swój ukryty cel? Jeśli mam zyskać pewność tego, że po śmierci dostanę się do nieba to Jezus w sercu nie jest mi do niczego potrzebny. Jeśli już niebo i piekło istnieje, to ze względu na same towarzystwo wolałabym to drugie miejsce. Jeśli pewność , którą mi oferują jest tylko niepewnością, opartą na trzymaniu się sztywnych norm, uniemożliwiającą dalsze poznanie świata, nakazująca trzymania się słów spisanych wieki temu, to do czego jest mi ona potrzebna? Rozumiem ich egoistyczne przesłanki, rozumiem, że gro ludzi potrzebuje tej wiary, która nadaje sens ich życiu, przekonania, że ktoś czuwa, że istnieje życie pozagrobowe, że można być altruistycznie dobrym kierując się egoistycznymi pobudkami wzmocnienia swojej samooceny. Rozumiem to. Zdejmując z tego wszystkiego maseczki dobra i miłości można dojść do wniosku, ze wszyscy robimy dobrze dla siebie, a drugi człowiek jest nam potrzebny do tego, aby móc robić sobie dobrze dwa razy lepiej. Tylko nie rozumiem, dlaczego owe Panie chcą mnie nauczyć tego, w moim mniemaniu, kłamstwa. Wolę rzeczywistość jasną, nieskalaną bajkami. Wolę fakty, dowody naukowe, potwierdzenia. Nie twierdze, że boga nie ma. Uważam tylko, ze dla każdego może mieć różną formę. Przybierać różne kształty. Kiedy odpowiadam Pani, że najlepiej będzie jeśli ona zostanie przy swojej pewności a ja przy swojej słyszę jeszcze jedną kąśliwą uwagę pod swoim adresem. Nie wiedziałam, ze katechizacja ma być cyniczna. Nauczona doświadczeniem nie zwracam już na owe Panie uwagi. Pies radośnie merdając ogonem biegnie dalej. Ja znowu cieszę się świeżym powietrzem i zostaje mi w głowie po tym całym spotkaniu tylko jedna myśl, że może lepiej by było, gdyby te Panie jednak wyznawały swojego boga gdzie indziej, a mnie z moimi poglądami zostawiły w spokoju. Zresztą, wzięłam od nich tę ulotkę przedstawiającą nadczłowieka Jezusa. Szkoda, że one nie pójdą do schroniska...
 Po przeczytaniu tego tekstu, czytelnicy często wybierają też:
Świadkowie Jehowy sektą według sądu francuskiego
Wyrzuceni z Królestwa

 Dodaj komentarz do strony..   Zobacz komentarze (59)..   


« Świadkowie Jehowy   (Publikacja: 19-10-2005 )

 Wyślij mailem..   
Wersja do druku    PDF    MS Word

Karolina Piotrowska
Ukończyła Policealne Studium Reklamy uzyskując tytuł technika organizacji reklamy, obecnie studiuje w Warszawie psychologię kliniczną. Zainteresowania: antropologia kultury, zmiany w kultach i religiach, wierzenia w demony, złe duchy, upiory, historyczny aspekt okultyzmu, tarot, wampiryzm w ujęciu współczesnym. Współpracuje z VDay, międzynarodowym ruchem działającym na rzecz zakończenia przemocy wobec kobiet.

 Liczba tekstów na portalu: 3  Pokaż inne teksty autora
 Najnowszy tekst autora: Rzecz o stereotypach

Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl. Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie, bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.
str. 4420 
   Chcesz mieć więcej? Załóż konto czytelnika
[ Regulamin publikacji ] [ Bannery ] [ Mapa portalu ] [ Reklama ] [ Sklep ] [ Zarejestruj się ] [ Kontakt ]
Racjonalista © Copyright 2000-2018 (e-mail: redakcja | administrator)
Fundacja Wolnej Myśli, konto bankowe 101140 2017 0000 4002 1048 6365