|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Prawo » Historia prawa
Zbrodnie czarostwa [1] Autor tekstu: Miroslaw Rybka
Zbrodnie czarostwa skierowane przeciwko ludzkiemu życiu,
zdrowiu i mieniu
1. Przestępstwa przeciwko życiu
Zabójstwo w praktyce procesów o czary występowało bardzo
często w swej kwalifikowanej formie, jaką było dzieciobójstwo. Przypisywanie
czarownicom ponurych praktyk przy porodach i niemowlętach wiąże się z powszechnie znaną wielką śmiertelnością małych dzieci. W ciężkich
warunkach bytowania ludności wiejskiej i miejskiej poronienia były bardzo częste.
Pisarz medyczny z początku XIX wieku stwierdzał: „Włościanie nasi
baczniejsi są częstokroć na wygodę cielnej krowy, niż własnej żony ciężarnej".
Wiedza fachowa babek, zajmujących się przyjmowaniem niemowląt, była wysoce
niedostateczna. Autorzy z końca XVII wieku przedstawiają często makabryczny
wprost obraz praktyk stosowanych przez te akuszerki [ 1 ]. Malleus maleficarum, niczym podręcznik kryminologii
wprowadzał wyraźny podział sprawców, czy też raczej sprawczyń tego przestępstwa.
Mianowicie: "Warto wiedzieć, że są trzy rodzaje czarownic: takie, które
szkodzą a ratować nie potrafią, takie, które, ratować mogą, ale z powodu
jakiejś niezrozumiałej z szatanem umowy nie szkodzą i takie, które i szkodzić, i ratować potrafią. Spośród szkodzących te są najgorsze, które wszystkie
rodzaje czarów opanowały i które niemowlęta zwykły spożywać… Inne są
mniej niebezpieczne… Niemowląt nie pożerają, ale szatanom je ofiarują lub
zabijają. To czynią jednak tylko dzieciom nie ochrzczonym, w odróżnieniu od
tych czarownic, które pożerają nawet dzieci ochrzczone. Potrafią też dzieci
blisko wody bawiące się nawet na oczach rodziców topić… sprowadzają też
poronienie. Potrafią dziecię w łonie matki powierzchownym dotknięciem zabić
bez dotykania — samym spojrzeniem… Zwykły dzieci swe własne szatanom
ofiarować [ 2 ].
Zabójstwa za sprawą czarostwa stanowiły element wypełniania
przysięgi wierności, jaką czarownice składały swemu mentorowi, którym był
szatan. Mord rytualny przyświecał z reguły pragmatycznym celom, jak choćby
wykonaniu z niemowlęcego ciała magicznej maści, którą smarowano przedmioty,
by mogły posłużyć do latania, albo też sprowadzenia klęski żywiołowej,
mającej zniszczyć uprawy polne, itp.
Wedle relacji Młota na czarownice: "Głośno swego
czasu było o opowieści Piotra, sędziego w Botylgen, która głosiła, że w Berneńskiej ziemi trzynaście niemowląt czarownice zjadły, za co rząd je
srodze ukarał. Gdy więc Piotr pytał pewną pojmaną czarownicę, jakim
sposobem małe dzieci jadła, odpowiedziała: 'Szczególnie na niemowlęta nie
ochrzczone czyhamy (ale też i na chrzczone), zwłaszcza krzyżem świętym nie
przeżegnane i modlitwami nie chronione (proszę zważ czytelniku, że za
podpuszczeniem szatańskim najwięcej czyhają na nie chrzczone dzieci, żeby do
chrztu nie przychodziły). Zabijamy naszymi sposobami takie, które w kołyskach
lub przy boku matek leżą. Niektóre potajemnie wykradamy z grobów i w kotle
gotujemy aż do momentu, aż kości same odpadną od ciała. Z gęstej zawiesiny
czynimy maść potrzebną do naszej nauki, resztą napełniamy butelki lub bukłak, z którego, gdy się ktoś napije i odprawi ceremonię, zaraz staje się członkiem
naszej sekty'". [ 3 ]
Aby spowodować śmierć czy też chorobę, należało zakopać w domu tej osoby „czary". Najczęściej zakopywano je w sieni koło progu,
rzadziej w kuchni lub alkierzu. „Czary" takie mogły być różnego rodzaju.
Były to więc różne tajemnicze proszki lub maści, czy też wreszcie tak często
spotykane „paskudztwa" jak to kości ludzkie lub zwierzęce, kawałki skóry
lub mięsa, wnętrzności zwierząt, oczy żabie lub kocie, genitalia psa lub
koguta, piasek z cmentarza itp.
Najstraszliwszym jednak środkiem, który miał spowodować śmierć
lub ciężką chorobę wroga, był tzw. „kobyli łeb", czyli czaszka końska.
Był to magiczny środek znany jeszcze w XIX w., który powodować miał różnego
rodzaju nieszczęścia, zarazem był to symbol piekielnych mocy. Domyśleć się
można, że była to sztuka nie lada zakopać przed domem czy też w domu wroga
posiadającą niemałe rozmiary czaszkę końską, ale opłacało się to
bardzo, gdyż tego rodzaju czary w szybkim czasie zniweczyć miały
znienawidzonego przeciwnika [ 4 ].
Dużą rolę w zabójstwach poprzez czary odgrywały takie
zwierzęta jak nietoperze, muchy, węże, ropuchy czy puchacze, ponieważ
uznawano je za demoniczne. Jeszcze kilka lat temu osobiście słyszałem od
jednego starszego mężczyzny, mieszkającego w Rogowie Sobóckim (wieś położona w powiecie wrocławskim), iż te zwierzęta służą diabłu.
Zeznania dotyczące zakopywania różnych przedmiotów, czy
martwych zwierząt w celu zamordowania znienawidzonej osoby nie we wszystkich
procesach były tylko czystą fantazją torturowanych kobiet lub przesłuchujących
je sędziów. Zdarzały się rzeczywiście przypadki kiedy to po rozkopaniu ziemi odnajdywano różne przedmioty mające
spowodować śmierć określonej osoby. Wiara w skuteczność tego typu praktyk
była bardzo rozpowszechniona wśród ówczesnych, zabobonnych ludzi i czasami
znajdował się wśród nich ktoś kto zamierzał zgładzić swego bliźniego
choćby nawet za pomocą czarnej magii, pomimo, iż było to dla niego bardzo
ryzykowne przedsięwzięcie.
Innym ze środków spowodowania śmierci lub choroby
znienawidzonej osoby było tzw. „obsypanie" lub „polanie" domu wroga
"czarami". Nadzwyczaj skuteczny miał być proszek lub też wódka z upalonych uprzednio trupich kości. Domniemana czarownica groziła swemu sąsiadowi
„waszą chałpę podleję z trupich kości wódką, tedy wszyscy
poschniecie". W innym wypadku diabeł nakazywał czarownicy osypywać domy:
"a kazał mi brać na osypanie ziemię co wicher wykręca, mówiąc, jak to się
wywróciło, tak się one wywrócą [ 5 ].
2. Przestępstwa przeciwko zdrowiu
Jak uważano, zbrodnie czarostwa kierowane były częstokroć
przeciwko ludzkiemu zdrowiu. Faktycznie działo się tak oczywiście z powodu
niskiego poziomu medycyny i licznych epidemii jakie nękały ludność. Szczególnie
niebezpieczna była gruźlica. Niski stan wiedzy nie pozwalał na to, by
wszystkie te nieszczęścia tłumaczyć czymś innym niżeli czarami. Do
popularyzacji tego poglądu przyczynił się m.in. Młot na czarownice głoszący,
iż: „Nie masz takiej choroby cielesnej, której by czarownice za Bożym
dopuszczeniem sprawić nie mogły. Czy to choroba św. Walentego (epilepsja),
czy to trąd, czy jakakolwiek inna groźna choroba, doktorzy mówią, że
wszystkie choroby czarownice sprowadzić mogą, nie ma w tym żadnej dla nich
trudności". [ 6 ]
Wiele
magicznych sposobów, jakie czarownice wykorzystywały do popełnienia zabójstw
przeważnie pokrywało się z tymi, które miały powodować choroby.
Jakub Sprenger i Henryk Instytor w pewnym fragmencie opisali
jaki jest właściwie stosunek czarownicy i diabła do popełnianego karanego
czynu, jaki stanowił zbrodnia czarostwa, w tym konkretnym przypadku skierowana
właśnie przeciw ludzkiemu zdrowiu: „Także gdy obraz z wosku lub z ołowiu
lub coś podobnego do czyjegoś zaczarowania czarownik uczyni i obraz ten
czarownik kłuje, ranę jakąś mu sprawia, to oznacza, że szatan przy pomocy
tegoż obrazu komuś krzywdę czyni. To zło przypisuje się czarownicy, bo bez
niej nigdy by Pan Bóg szatanowi takiej obrazy w człowieku uczynić nie dopuścił i szatan sam z siebie by się na to nie poważył". [ 7 ]
Anonimowy autor z drugiej połowy XIX wieku dając obraz
zwyczajów ludowych w Wieluńskiem, pisał o magicznych sposobach spowodowania
ślepoty: „Gdy kto ma złość do drugiego, a chce się zemścić, to może
pozbawić go wzroku, dostawszy trzech rzeczy, to jest igły, którą szyto zgło
zmarłemu, włosa przeciwnika i żaby ropuchy. Przy świetle gromnicy, w piątkowo-sobotnią noc szuka się w dole na kartofle żaby ropuchy. Dostawszy tym
sposobem żabę, przewleka się przez oczy włos przeciwnika igłą martwicą i związuje się jego końce. Póki włos związany, przeciwnik nie widzi, gdy się
żabę spaliło, to wiecznie pozostanie ślepym" [ 8 ]. Czy można mieć wątpliwości, że jest to echo procesów czarownic?
Innego rodzaju wyrafinowaną zemstą wywartą na sąsiedzie
jak również i na złym dziedzicu mogło być zadanie kołtuna. Ta „narodowa
choroba polska" (plica polonica) szerzyła się nagminnie wśród ludzi
wszystkich stanów. Powszechnie wierzono, że pod żadnym pozorem nie można kołtuna
odciąć, nie chcąc narazić chorego na utratę słuchu lub wzroku czy nawet na
gorsze następstwa. W mniemaniu ludzi tamtych czasów kołtun spowodowany był
czarami, a pozbyć się go można było tylko po bardzo ciężkim i rzadko kiedy
skutecznym leczeniu lub tylko dzięki cudownej łasce niebios [ 9 ].
Niemałą rolę w procesach czarownic pełniła impotencja i bezpłodność. Oczywiście zdaniem autorów Malleus maleficarum dolegliwości
te były rezultatem zbrodni czarostwa. Jak inkwizytorzy napisali: „Czarownice
osłabiają płodność zarówno w ludziach obojga płci, jak i w bydle, a czynią
to wszystko za Bożym dopuszczeniem. W jaki sposób to robią? Za pomocą wewnętrznych i zewnętrznych. Sposób wewnętrzny jest dwojaki. Pierwszy to ten, gdy odejmują
potrzebną do rodzenia władzę męskiemu członkowi. Niech nikt nie dziwi się,
że nie jest to możliwe. Wszelką ruchomość przyrodzoną w każdym członku
czarownice odjąć mogą. Drugi sposób to ten, gdy (...) duchom do rodzenia
potrzebnym zatykają służące do wypuszczenia nasienia ścieżki (...) Co do
zewnętrznych sposobów to wiemy, że posługują się obrazkami lub zadawaniem w pokarmie pewnych ziół, a także wykorzystują kurze jądra i tym podobne
rzeczy. Nie ma co wierzyć, że te rzeczy mogą w mężczyźnie niepłodność
powodować, ale czyni to skryta w nich tajemna moc szatańska, bo szatani posługują
się tymi rzeczami mamiąc czarownice, jakoby to one czary te sprawiały, by mężczyzna
nie mógł podjąć sprawy małżeńskiej" [ 10 ].
„Młot na czarownice" opisuje także sytuację, w której
czarownice za sprawą czarów wykradają męskie genitalia. „Opowiemy o tych
czarownicach, które te wstydliwe członki w liczbie wielkiej, dwadzieścia albo
trzydzieści razem w gniazdo ptasie lub w skrzynię jakąś kładą, a te — co
widziało wielu ludzi — jakby żywe pomykają do jedzenia owsa lub innego
ziarna. Mówimy, że to sprawa szatańska, która dzieje się po dokonanym wcześniej
już opisanymi sposobami omamienia zmysłów. Opowiadał nam pewien człowiek,
że gdy męski członek zgubił i prosił czarownicę o jego przywrócenie, ta
rozkazała mu, by na pewne drzewo się wspiął i z gniazda, w którym takich członków
było niemało, wybrał sobie taki, który by mu się najbardziej spodobał. A gdy on chciał największy spośród tam znajdujących się zabrać, ta rzekła
mu, by go zaniechał, bo to jest członek pewnego plebana" [ 11 ].
1 2 3 4 5 Dalej..
Przypisy: [ 1 ] B. Baranowski, Pożegnanie...,
s. 137. [ 2 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 345 i n. [ 4 ] B. Baranowski, Procesy..., s. 133. [ 6 ] J. Sprenger, H. Instytor, op. cit., s. 401. [ 8 ] B. Baranowski, Pożegnanie...,
s. 141 i n. [ 9 ] B. Baranowski,
Procesy..., s. 135. [ 10 ] J. Sprenger, H. Instytor,
op. cit., s. 374 i n. « Historia prawa (Publikacja: 05-12-2005 )
Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4510 |
|