|
Chcesz wiedzieć więcej? Zamów dobrą książkę. Propozycje Racjonalisty: | | |
|
|
|
|
Filozofia » Etyka
Henryk Elzenberg - etyk heroiczny [3] Autor tekstu: Piotr Klamann
AHIMSA, PACYFIZM I GANDHI
Połączenie dwóch terminów z nazwiskiem słynnego
mistrza religijnego nie jest skrótem myślowym, albo jakimś lekceważeniem.
Postać Gandhiego, którą Elzenberg podziwiał, ściśle wiąże się z wartościami
ahimsy i pacyfizmu, tak że trudno byłoby omawiać go osobno. Przystąpmy do
szczegółów.
Sam autor Kłopotów z istnieniem
nazywał Gandhiego lux in tenebris. Wgłębianie
się w jego myśl uważał za jedną z najsensowniejszych czynności człowieka.
Czcił indyjskiego przywódcę religijnego, ale nie znosił szczerze pacyfizmu,
który temuż przywódcy powszechnie się przypisuje [ 26 ]. Co ciekawe, Elzenberg krytykował pacyfizm nie za jego niechęć do wojny, ale za
brak wystarczającego radykalizmu w walce z nią. Pacyfizm — jego zdaniem -
wyrzeka się wojny, ale nie rezygnuje z przemocy, nie dość stanowczo z nią
zrywa. „Prawdziwym" pacyfizmem jest ahimsa. Przytoczmy tutaj słowa
Elzenberga in extenso: "Ahimsa -
ahimsa doskonała — jest wyparciem się tego wszystkiego [scilicet
gwałtu — P.K.], rzucaniem za siebie nie tylko miecza, ale bata i pałki tak
samo; jest wstrzymaniem się od zabijania, ale także od upokarzania; równomiernym
poszanowaniem życia, potrzeb, godności i uczuć" [ 27 ].
Między Gandhim a pacyfizmem widzi nasz myśliciel cztery różnice: pierwsza (już wspomniana) to owa za mała radykalność
pacyfizmu w walce nie dość z wojną, ale i z wszelką przemocą. Ahimsa jest całościową
doktryną etyczną wykraczającą daleko poza hasło „precz z wojną!" na
rzecz „precz z wszelkim gwałtem!". Druga różnica to niekonsekwencja
pacyfizmu. Pacyfista wojnę potępia, Gandhi — i dla siebie i dla swoich uczniów
odrzuca. Nie zachodzi według hinduskiego mistrza sytuacja, w której trzeba
wybrać wojnę jako mniejsze zło. Trzecia dystynkcja to zwykłe tchórzostwo,
które Elzenberg imputuje przeciętnym zwolennikom pacyfizmu. Bombardowany
warszawianin lub atakowany paryżanin jest po prostu przerażony okropieństwami
wojny. Czwartą i najważniejszą różnicą: pacyfizm chce oszczędzić cierpień
ludziom. W ten sposób staje jednak na stanowisku hedonistycznym, o którym
pisaliśmy wyżej. Nie wystarczy unikać cierpień, by osiągnąć dobro. Ahimsa
zna dobra, które można kupić tylko przez cierpienie i zaleca swoim
zwolennikom te dobra zdobywać, a nie od nich uciekać. Stąd Gandhi sprzeciwia
się wojnie, zadawaniu cierpień zarówno ludziom, jak i zwierzętom, by nie
poprzestawać na wąsko pojętym egoizmie gatunkowym [ 28 ].
Takie też były metody przywódcy Indii w walce z Anglikami o niepodległość,
totalne unikanie przemocy, całkowicie pokojowe metody biernego oporu do tego
stopnia, że początkowo czczony Gandhi tracił zwolenników [ 29 ]. Zdaniem Elzenberga indyjski apostoł nie tylko że zrealizował doskonale
zalecenia swojej religii, ale połączył ją w niebywały sposób z ewangelicznym Kazaniem na Górze.
Pokazał swoim życiem, iż polityka może być dla świętych [ 30 ].
Był „etycznym geniuszem" [ 31 ].
ZBAWIENIE
Zbawienie pojmuje Elzenberg bez odcieni wprost
religijnych czy religijno-metafizycznych. Naszego myśliciela nie tyle
interesuje zbawienie etyczne, tak jak wystąpiło ono u Greków (soteria,
salus), w sensie przekroczenia ontologicznego statusu człowieka,
przekroczenia uwarunkowań, osiągnięcia ideału. Oprócz tak pojmowanego
zbawienia istnieje wyzwolenie, to, od czego człowiek pragnie się zbawić -
od zła moralnego, grzechu, błędów, albo od cierpienia, bólu, nieszczęścia.
Elzenberg zajmuje się tylko zbawieniem w sensie pierwszym: od zła moralnego. Będzie
to swoista postawa soteryczna [ 32 ], w przeciwieństwie do meliorystycznej
[ 33 ].
Człowiek etyczny, homo ethicus będzie
dążył do stania się lepszym. Urzeczywistnić dobro, wyzbyć się zła — to
jego maksyma. Jednak jeden aspekt na ogół zyskuje przewagę. U meliorysty
jednak widać koncentrację na pozytywności. Nie odczuwa on dostatecznej grozy
na widok zła. Postawa soteryczna jest rzadsza, zawiera więcej negatywności.
Soteryk chce przede wszystkim uwolnić się od zła. To jest dla tego ostatniego
„szczytem świętości", ideałem etycznym. Soteryk chce jakby wyzwolić raz
na zawsze od podlegania złu, postawić mu ostateczną tamę w sobie [ 34 ].
Akcent pada na tępienie, wykorzenianie zła. Trudno powiedzieć, która postawa
jest bliższa Elzenbergowi (mam pewne wrażenie, że soteryka, ale to tylko wrażenie).
Pisze on, że obie są uzasadnione i trudno wyznaczyć jednej z nich prymat.
Poza tym — i to jest interesujące — zbawienia bez przyszłych chceń nie możemy
przewidzieć. Nie możemy powiedzieć, czy ten nasz stan jest już zbawieniem.
Do zdania „jestem zbawiony" nigdy i nigdzie żaden człowiek nie będzie
uprawniony [ 35 ].
ZAKOŃCZENIE
Lesław Hostyński, polski badacz myśli Elzenberga,
za najważniejszy przymiot etyki wileńskiego filozofa uznał perfekcjonizm
[ 36 ].
Faktycznie nasz myśliciel stawia człowiekowi ogromne wymagania. Oczekuje od
niego nie tylko postępowania w zgodzie z normami etycznymi, przestrzegania
zasad moralnych, ale również żąda całkowitego wyzbycia się interesowności,
postuluje absolutne oczyszczenie intencji czynienia dobra (a właściwie
unikania zła). Tak ustawiona poprzeczka jest możliwa do przeskoczenia z pewnością
tylko dla niewielu.
Wydaje się jednak, że Elzenbergowi chodzi o coś jeszcze innego.
Perfekcjonizm stanowi tutaj niewątpliwie charakterystyczną cechę, ale u podłoża
wszystkiego leży heroizm. Dlatego etykę autora Kłopotów z istnieniem można określić mianem „heroicznej". Heroiczna, bo po
pierwsze wiele żąda od człowieka, i heroiczna, ponieważ zabiera wszelkie
podparcia (w postaci wiary, religii, Boga). Wreszcie — wymaga absolutnego odcięcia
się od wszelkiej interesowności w zdobywaniu cnót, ahimsy — odrzucenia jakiejkolwiek formy przemocy i konsekwentnego dążenia do
wyzwolenia rozumianego jako wyrzeczenia się wszystkich pragnień i zbędnych
uczuć.
Fascynacja Gandhim uderza z całą oczywistością u Elzenberga. Pytanie
tylko, czy nie żąda on od Europejczyka zbyt wiele, w dodatku na podstawie
obcej tradycji. Na tak radykalne postawienie sprawy miała niewątpliwie wpływ
biografia filozofa i jego usposobienie. Mimo to jego wnioski nie są z pewnością
bezzasadne, stawiane na wyrost. Nie można wszystkiego sprowadzić do czysto
psychologiczno-immanentystycznej interpretacji. Główne punkty etyki omawianego
filozofa zasługują na poważne potraktowanie właśnie z powodu owego
heroizmu. Elzenberg nie pisze w celu przypodobania się komukolwiek. Chce
postawić z całą mocą określone problemy i próbuje dać na nie odpowiedź.
Myślę, że był on mocno przejęty interesownością, jaką w dążeniu do osiągnięcia
etycznego ideału, okazywali mieszkańcy naszego kontynentu, zarówno ci wierzący,
jak niewierzący. Elzenberg chciał oczyścić sytuację i uporządkować będące w stanie nieładu kryteria.
Czy to zadanie mu się udało? Udać się do końca nie mogło, ale
przynajmniej „obudził śpiących". Myśl jego ciągle jeszcze chyba jest mało
znana, ale — miejmy nadzieję — wraz z wydawaniem jego prac się to zmieni.
Nie sądzę jednak, aby żądanie od człowieka całkowitego wyzbycia się
egoizmu było i realne, i uzasadnione. Nawet pominąwszy realność pozostaje
kwestia, czy można pragnąć, aby człowiek nie afirmował siebie samego.
Pomijam tutaj egoizm w sensie koncentracji na sobie samym i instrumentalnym
traktowaniu otaczającego świata, w tym ludzi. Chodzi mi o egoizm rozumiany
jako autoafirmację swego istnienia, faktu bycia w świecie jako rozumne
indywiduum. Czy taka postawa też jest egoizmem. Wydaje się, że dla Elzenberga
tak, ale czy takie podejście można uznać za uzasadnione? W moim przekonaniu
nie. Jest absurdem i utopią żądać od człowieka, aby wyzwolił się (oczywiście
heroicznym wysiłkiem) od akceptacji samego siebie i wzniósł się na poziom
totalnej negacji własnej jednostkowości właśnie poprzez skrajnie rozumiane
wyrzeczenie itp.
Ktoś powiedział, że istnieje bardzo ciekawa różnica między
utopistami a realistami. Utopiści uważają świat za zły i chcą go
radykalnie zmienić albo nadzieje człowieka kierują w stronę niedostępnej
sprawdzeniu empirycznemu rzeczywistości. Realiści też dostrzegają ujemne
strony, ale zarazem zdumienie budzi u nich, jak w tak złym świecie jest możliwe
tyle dobra (altruizm, twórczość intelektualna itd.). Dlatego postulują, aby
nie oczekując rezultatów idealnych poszerzać ten wąski obszar dobra i ograniczać (choć odrobinę) zło, a wtedy wszystkim nam będzie się żyło
nieco lepiej. Poprawa nie będzie zadziwiająca, ale odczuwalna.
Wydaje się, że Elzenberg wyznaczając niedostępne szczyty duchowi
ludzkiemu do zdobycia, zapomniał o tej sprawie. Nie wiem, jak wyglądałaby
Polska dzisiaj, gdyby stawiała bierny opór wobec hitlerowców. Wątpię, czy
wojenni zbrodniarze uszanowaliby wartość ahimsy.
Jednak piszący te słowa również zdaje sobie sprawę z własnych
intelektualnych ograniczeń i możliwości błądzenia. Cokolwiek krytycznego
nie powiedzieć o systemie Elzenberga trzeba zachować świadomość, że ocenia
się postać wybitną.
1 2 3
Przypisy: [ 36 ] Zob. Lesław Hostyński, Układacz tablic wartości, Lublin 1999 « Etyka (Publikacja: 12-01-2006 Ostatnia zmiana: 02-03-2006)
Piotr Klamann Ur. 1981. Studiuje filozofię i chce pracować twórczo w tym kierunku. Jest członkiem PO, mieszk w Chrzanowie. | Wszelkie prawa zastrzeżone. Prawa autorskie tego tekstu należą do autora i/lub serwisu Racjonalista.pl.
Żadna część tego tekstu nie może być przedrukowywana, reprodukowana ani wykorzystywana w jakiejkolwiek formie,
bez zgody właściciela praw autorskich. Wszelkie naruszenia praw autorskich podlegają sankcjom przewidzianym w
kodeksie karnym i ustawie o prawie autorskim i prawach pokrewnych.str. 4545 |
|